Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nerwica lękowa - Co zrobić? Moja historia część 1, zamknięta


Gość

Rekomendowane odpowiedzi

jestem obecnie na wolnym wiec niestety i stety mam sporo czasu na przemyslenia

tak zastanawialem sie nad ta nerwica nad tym dlaczego tak mnam dokucza

wydaje mi sie ze nasze leki i somatyczne objawy biora sie z naszej wrazliwosci i jednoczesnie wielkiej checi do zycia

jak nas cos zaboli zakluje od razu zastanawiamy sie dlaczego i co mnam dolega

boimy sie ze to cos strasznego ze zaraz umrzemy

dlczegio- to proste kazdy z nas jest bardzo wrazliwy przez to wyjatkowy zdarzaja sie wsrod nas altruisci osoby ktore w bardzo latwy sposob potrafia odczuwac uczucia inych

to moze3 byc wielkie blogoslawienstwo

nie mozemy traktowac siebie jakoosoby pokrzywdzone

odczuwajac rozne dolegliwosci wiemy dokladnie co czuja i jak sie czyja ludzie chorzy na raka na inne nieuleczalne choroby bo choc somatycznie ale czujemy podobnie z ta tylko roznica ze nam nic nie jest

boimy sie smierci bo nie chcemy umierac bo wiemy ze to cos strasznego

w naszym zyciu widzimy wiecej wartosciowych ludzi i spraw bo potrafimy to docenic

wiem ze to meczy mnie tez meczy

dlatego mamy psychiatrow i psychologow

nie poddawajmy sie

spotykajmy sie razem na terapiach i prywatnie

uwazam ze radosc dzielona jest podwojna radoscia a smutek podzielony jest polowa smutku

co myslicie

pozdrawiam

 

1). Jesteśmy zbyt wrażliwi. Zdolność do empatii jest "naszym" przekleństwem. Bo często "przejmujemy" odczucia/uczucia innych.

2). Czy boimy się śmierci - zbytnio zastanawiamy się kim jesteśmy, dlaczego jesteśmy, jaki jest nasz cel i często myślimi po co to wszystko, skoro i tak to się musi skończyć. I to wywołuje lęk.

3). "Mamy" psychiatrów i psychologów bo jesteśmy tak naprawdę ofermami, osobami absolutnie niedostosowanymi do obecnych realiów, do obecnego trybu życia i sobie z nim nie radzimy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

hm... szkoda że lekarze tak często nerwicvę bagatelizują. Ja mam problem z nią od matury, to juz 10 lat. Nie cały czas, ale co jakis czas jest dobrze, a potem wracają leki i różne dolegliwości. Badali mnie na co tylko można i nic nie znaleźli, więc stanęło na nerwicy, ale nikt mi nie zaproponował psychologa, leczenia - NIC. Stwierdzili, ze przesadzam, żemłoda jestem i żebym się zakochała to przejdzie. I przechodziło za jakiś czas, ale rok temu jak wróciło to juz sie nie potrafiłam pozbierać. Straciłam pracę, szanse na mieszkanie, wycofałam się ze wszytskiego, bałam panicznie nawet oddychac głębiej. I dopiero wtedy mi zasugerowali, że może psycholog, może jakies leki. Ae juz było za późno, wszytsko się rozypało.

Teraz, po ponad roku staram się powoli na nowo wszytsko składać. Ale szlak mnie trafia jak sobie przypomnę, teraz wiem co i dlaczego się ze mna działo przez ostatnie 10 lat i wiem, ze to wszytsko dawno można było uciąć. Ale ja nie wiedziałam jak, a ikt mi w tym nie pomógł.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Artku trochę się z Toba nie zgodzę ...

odczuwajac rozne dolegliwosci wiemy dokladnie co czuja i jak sie czyja ludzie chorzy na raka na inne nieuleczalne choroby bo choc somatycznie ale czujemy podobnie z ta tylko roznica ze nam nic nie jest

po obserwacji z bliska osoby chorej na raka nigdy nie czułam tego samego ,miałam tylko swoje wyobrażenie o tej chorobie ,ale to co czuje taka osoba zwłaszcza jak wie zna swoją diagnozę to nam nawet w jednej milionowej do głowy przyjść nie może ... chociaż mamy wybujałe fantazje na temat chorób .Nigdy nie będziemy czuć podobnie ,my możemy tylko zrozumieć jeden drugiego nerwuska bo takie mamy odczucia ,ale nie takich ludzi chorych fizycznie. Nasza choroba to jest choroba duszy nie ciała . Ale

uwazam ze radosc dzielona jest podwojna radoscia a smutek podzielony jest polowa smutku

z takim stwierdzeniem zgadzam się z Toba w 100% ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wydaje mi sie ze nasze leki i somatyczne objawy biora sie z naszej wrazliwosci i jednoczesnie wielkiej checi do zycia

 

A kto nie ma chęci do życia? Odpowiem na to w tej sposób: wiele młodych osób robi różne ryzykowne rzeczy (lub jak są na coś chorzy to się nie leczą) i mówi "raz kozie śmierć" albo "a co mi tam i tak każdy kiedyś umrze" czy "nie boję się śmierci".

 

I te osoby wogóle nie wiedzą co mówią! Udają bohaterów bo nigdy tak naprawdę się ze "śmiercią" nie zmierzyli. Nie wiedzą co to jest ból i brak poczucia bezpieczeństwa związane z każdym nowym wschodem słońca. Opamiętanie często przychodzi dopiero wtedy gdy już jest za późno i nie ma już czego/kogo ratować. R.I.P.

 

"Mamy" psychiatrów i psychologów bo jesteśmy tak naprawdę ofermami, osobami absolutnie niedostosowanymi do obecnych realiów, do obecnego trybu życia i sobie z nim nie radzimy.

 

Krzysztofie jeśli naprawdę tak myślisz to szczeże mi cię szkoda. Świat którzy nas otacza postrzegamy moim zdaniem podobnie jak medal. Tylko, że ten medal ma dwie strony, a My widzimy tych stron trochę więcej wpatrując się w każde wyżłobienie na jego powieszchni. Więc chyba otaczający Nas świat rozumiemy lepiej niż inni ludzie, tylko ... patrząc codziennie na te powieszchnie męczymy się i wkońcu nie dajemy rady wszystkiego dojżeć. To Nas właśnie napawa lękiem.

 

Zmierzam do tego, że sierotami nie jesteśmy. Chcemy poprostu widzieć tylko te dwie oczywiste strony medalu. Bo z oglądaniem i dogłębnym analizowaniem reszty nikt sobie na dłuższą metę nie da rady.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wypieki na twarzy mogą być objawem nerwicy ale nie muszą. Często takie pieczenie policzków (głównie wieczorami przy kompie lub TV) jest spowodowane krzywą przegrodą nosową. Większość ludzi ma taką wadę tylko o tym nie wie. Jeśli piecze cię twarz i oczy to może być ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Malkolmie... czytaj nie marudz ;) Tam pisze o ludziach którzy poniżają kogoś zeby podnieść swoją wartość Umniejszacz stosuje różnorodne strategie, aby uderzyć w twoją samoocenę. Niby to wyraża swoje uznanie dla czegoś, z czego jesteś dumny, później jednak robi jakąś złośliwą uwagę na ten temat. Wyczuwa to, co ty uważasz za swoje braki i niedociągnięcia i wykorzystuje w starannie dobranych momentach, kiedy twoja odporność jest osłabiona. Umniejszacz może ponawiać ataki na ciebie tak długo, aż ulegniesz. On musi podporządkować cię sobie, ponieważ postrzega cię jako osobę stojącą wyżej od niego. Formułuje oskarżenia, które zawierają “ziarnko prawdy” i wali nimi w ciebie “z całą szczerością” i “po prostu dlatego, że jest twoim przyjacielem” i “aby ci pomóc”. żeby się wywyższyć . Możność rządzenia życiem innych ludzi rekompensuje im ich własne niedostatki, ich brak człowieczeństwa. Oni po prostu muszą zdobyć władzę albo zginą i nie robi im żadnej różnicy, czy w drodze na szczyty nadużyją swojej potęgi, czy zmiażdżą innych.

Chyba warto poczytac i trochę ...poszukać tych wrednych ludzi w swoim otoczeniu może to coś zmieni...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mysle ze powinnas udac sie do psychologa w szkole powinien byc psycholog albo przynajmniej pedagog jesli rodzice ci nie chca pomoc musisz wzuac sprawy w swoje rece chociaz postaraj sie jescze porozmawiac na spokojnie z mama.Zacznij prace nad soba ,mysle ze powinnas uprawic jakis sport zapisz sie do pobliskiej silowni lub na fitness,ja najbardziej polecam joge to naprawde nie jest duzy wydatek a moge powiedziec ze oplacalny joga zmnienila moje zycie przestalam miewac ataki paniki ,ktore wyrazaly sie w przerazliwym leku o wlasne zycie ,zdrowie ,czego zaczelam miez juz somatyczne objawi :bole serca, gowy wogole czulam ze z kazda czescia mojego organizmu jest cos nie tak.Dwa miesiace temu nauczycielka jogi wyjechala do Indii wszystko bylo w porzadku do niedawna .Kilka dni temu ataki znowu wrocily koszmar z niecierpliwoscia wyczekuje mojej nauczycielki nie tylko dlatego zeby jak najszybciej zaprzestac tym atakom, joga poprostu uzaleznia jesli nie zrezygnujesz na poczatku a poczatki sa ciezkie bedziesz odczuwala ogromna satysfakcje zobaczysz jakie ze twoje zycie bedzie lepsze joga to nie tylko cialo w zasadzie to przede wszystkim praca z umyslem ale i cialo staje sie silne w mojej grupie od jogi odkad zaczelam z nimi cwiczyc nikt nie chorowal zadnych przeziebien praktykuje dopiro od pol roku to malo aby moz zaczac praktykowac joge samodzielnie w domu .Zacznij uprawic sport to napewno ci pomoze jesli nie masz mozliwosci praktykowania jogi zacznij chodzic na basen rob cokolwiek,wysilek fizyczny ulecza zle nastroje skutecznie obniza napiecie nerwowe WSZYSTKIM NERWUSOM POLECAM JOGE PROSZE WAS ZEBYSCIE SPROBOWALI TO NAPRAWDE ODMIENI WASZE ZYCIE NA LEPSZE nalezy tylko robic to systematycznie byc wytrwalym nie jest to latwe szczegolnie na poczatku ale pozniej nie bedziecie potrafili juz zyc bez jogi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

isc do spowiedzi ..hmmmmmm dziwna rada z niczego nie musisz sie spowiadac Olager sugerujesz ze to co robi Suzuki to grzech????dziwny sposob rozumowania.SUZUKI nie przywiazuj do tej masturbacji az takiej duzej uwagi nie wiem ile masz lat ale mlodzi chlopcy robia to czesto nie powinno byc to powodem wielkich wyrzutow sumieni a Nie sluchaj tych ktorzy utwierdzaja cie w poczuciu grzechu badz w przekonaniu ze powinno ci byc wstyd Jesli te sytuacje sa czeste zglos sie poprostu z tym do psychologa albo seksuologa chociaz myske ze oni takze stwierdza z e w takim wieku(przypuszczam ze jestes mlody)jest to calkiem naturalne kiedys jak znajdziesz sobie dziewczyne to prawdopodobnie to ustapi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej!!

 

Niestety też tak tak mam i to jest przerażające.

 

Spotykałam kiedyś bardzo często koleżankę w metrze. Wydawało mi się to dziwne, że aż tak często. Rozmawiałam z nią, ale dyskretnie spoglądałam na ludzi czy też ją widzą. O i mnóstwo innych podobnych sytuacji. Ostatnio leżałam w łóżeczku i czytałam sobie książkę i nad uchem zaczęła mi brzęczeć duża mucha (miała chyba z pół metra ;) , żart oczywiście). To była zwykła mucha. Próbowałam ją zabić gazetą, ale jej nie dogoniłam. Wleciała za szafę i już nie wyleciała. Do tej pory zastanawiam się czy one rzeczywiście tam była. Czy to schizofrenia?

 

Moim największym lękiem jest to, że stanę się taka jak niektórzy ludzie gadający głośno do siebie w tramwajach. Zauważyłam, że jak już wychodzą z tego tramwaju to się uspokajają. Czy oni są świadomi tego co robią? Dlatego jadąc np. do szkoły cały czas o tym myślę Jak ktoś na mnie spojrzy to wpadam w panikę. A może ja już gadam do siebie albo nieświadomie robię jakieś inne dziwne rzeczy? Szkoda, że nie mam możliwości jeżdzić z kimś bliskim. Byłoby łatwiej. Najgorsze jest to, że nie wiem jak się pozbyć tej dziwnej przypadłości.

 

Macie jakieś rady. Bo racjonalne tłumaczenie sobie, że to tylko moją wybujała wyobraźnia nie pomaga. Boję się, że zwariuję - albo już zwariowałam... :/

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no a ja tak mam

jezeli komus mi bliskiemu czy nawet niekoniecznie przytrafi sie cos przykrego to ja potrafie plakac razem z nim bo czuje sie tak samo zle jak ta osoba

jezeli ktos mi opowiada jak np strasznie go boli cos zab czy glowa to ja zaraz jak za bardzo sie tym przejme czuje taki sam bol

czasmi mi to baardzo przeszkadza

co z tym zrobic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rak, nerwica, depresja????? Sama już nie wiem. Byłam już u kilku neurologów, psychiatrów i innych specjalistów. Miałam robione EEG (w normie) i różne inne badania (też w normie). I wciąż jest źle. Czuję się coraz gorzej. Normalnie nie daję rady. A było już tak dobrze, zbyt dobrze. Czułam się rewelacyjnie, ale lepiej znam złe samoopoczucie....czyżbym podświadomie chciała do niego wracać, bo czasem myślę, że tak, że lepsze to, co jest mi bliskie, co dobrze znam i stale czuję. Niby chcę być zdrowa, ale po dłuższych, bądź krótszych "lepszych" dniach wycofuję się i wracam do tych "gorszych". Każdy taki powrót oddala mnie od wyzdrowienia, wiem to, ale wracam.....i tak kręcę się na karuzeli moich objawów już 20 długich lat.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nerwica musi miec take wiele twarzy.Ostatecznie chyba w nia uwierzylam.Jezeli zaatakuje jakis narzad,ja go przebadam i wszystko okazuje sie perfekt to wiadomo ze to nerwy.Ostatnio po wzglednych dniach spokoju zaczynam znowu miec dosc.Nie wiem czy to nerwy ale moze doradzicie.Od rana az po wieczor czuje non stop mdlosci polaczone z falami goraca i poceniem (ale umiarkowanym).Czuje sie nieustannie niedobrze,czemu dochodzi ochota na wymioty,do ktorych jednak ostatecznie nie dochodzi.Tak sie jednak boje,ze moze do nich w koncu dojsc i to bedzie dla mnie kompromitacja.Najgorzej jest w autobusach,czy w ogole autach.Jak pojazd staje,rusza,hamuje,trzesie to robi mi sie jeszcze bardziej slabo i niedobrze,robie sie blada i ledwo wychodze z auta takie mam zawroty.Nie wiem,czy cos zostalo przegapione w badaniach (np.zaburzenia hormonalne) czy tez to kolejna twarz leku i nerwicy.Poradzcie mi,czy sa jakies tabletki na mdlosci-bezpieczne ktore mozna kupic bez recepty?Wkurza mnie to,ze niektorzy przypisuja to ciazy w ktora wcale nie zaszlam!Trace juz cierpliowsc.Ile jeszcze razy bede sie tak przerazac i meczyc z wciaz nowymi "niespodziankami" organizmu???

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja dzisiaj zauważyłem u siebie słabość ,że o mały włos bym nie upadł....jak wychodziłem z autobusu ......... ale mam pytanko do ciebie MONICZKO , czy przed tomografią i innymi badaniami głowy też cię bolała ? jaki to był ból ? i gdzie był umiejscowiony ? a co z twoim sercem , jeśli pozwolisz zapytać podczas nerwicy ...........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

praktyki na razie zaczęły się dobrze, opiekunkę mam fajną, nie ma stresu, ale jeszcze nie prowadziłam sama lekcji...pierwsza w poniedziałek - trzymajcie proszę kciuki!!! mam nadzieję, że nie będzie całkiem źle.

Gorzej boję się jak pisałam nowego roku akademickiego. Referatów, wystąpień itd. nawet nie samo mówienie jest najgorsze, ale to, że nie umiem zapanować nad drżeniem rąk. Może wyda Wam się to śmieszne, ale dla mnie jest naprawdę straszne. Może macie na to jakieś rady, wypróbowane sposoby???

Boję się też co będzie jak na obronie pracy magisterskiej, w czasie szukania pracy( już się boję)..tak się boję, że mam nawet myśli samobójcze, nie mówiąc o chęci rzucenia studiów.

Jak przełamać ten lęk??

dzięki za wszystkie odpowiedzi. Już sam fakt, że nikt się nie naśmiewa z tego, ze można o tym powiedzieć bez wstydu, że nawet może ktoś to rozumie znaczy wiele. chwała Wam za to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj Moniczko.Zmagam sie od paru miesiecy z nerwicą i jej ostrymi objawami somatycznymi i wiem jedno ,po ustapieniu jednych objawow pojawia sie na 100% nastepne i nastepne i nastepne to jest pewne i co ciekawe zawsze Cie zaskoczą i wprowadza w lęk ,bo znowu myslisz ze jestes na cos chora,a tak nie jest.Nerwica Cie dezorientuje i zaskakuje zawsze czyms nowym.Ja juz sie z tym oswoiłem i zaczałem od miesiaca na terapie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam!

Od pewnego czasu mam takie objawy: kreci mi sie w glowie( bardzo mocno), czuje jakbym sie zapadal pod ziemie, jak stoje to mam wrazenie ze zaraz sie wywroce, tak jakbym tracil rownowage... w tym czasie mam wrazenie ze zaraz umre... nasuwaja mi sie wtedy glupie mysli do glowy- to uczucie jest straszne... przestalem chodzic na silownie gdyz pdczas treningu ( w czasie wysilku fizycznego) zamiast czuc sie zmeczonym treningiem czulem sie zmeczony psychicznie-zapadalem sie pod ziemie, tracilem rownowage... na ciele mialem uczucie mrowienia.Pewnego wieczoru tak bardzo sie przestraszylem ze pojechalem na pogotowie- tam powiedzieli mi ze mam nerwice- oczywiscie zdenerwowalem sie bo przeciez nie prowadze stresowaego trybu zycia.. jestem szczesliwy nie brakuje mi niczego.. dostalem Hydroxyzinium- lykalem na poczatku po 2-3 tabletki dziennie- niby pomagalo... sam juz nie wiem czy pomagalo czy nie...po 5 dniach zaczalem jesc po 6-8 tabletek a i tak nie pomagalo- nigdy nie mialem problemow zdrowotnych dlatego nie wiedzialem ile moge tego lykac. Postanowilem pojsc do psychiatry, po wizycie on tez stwierdzil ze mam nerwice, zlecil badanie EEGi przepisal COAXIL- nie znam sie na lekach ale mam nadzieje ze mi to pozmoze... O ile to wogole nerwica..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

BYSTRY,dlaczego pytasz sie o glowe?Nigdy mnie nie bolala i o niej nie napisalam.Napisalam o mdlosciach,poceniu,oraz o zawrotach glowy.Jakos bol glowy nigdy mi nie dokuczal.Co do zaakceptowania objawow nerwicy to fakt,ze ma ona wiele twarzy ale co z tego skoro kazdy kolejny objaw moze byc nie tylko objawem nerwicy ale i objawem groznej choroby.Stad moja panika....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×