Skocz do zawartości
Nerwica.com

CZY ZWIĄZEK Z DRUGIM CZŁOWIEKIEM ZABIERA NAM WOLNOŚĆ?


Sola

Rekomendowane odpowiedzi

to jest temat o tym kiedy związek zabiera wolność

 

No dokladnie ;)

A te sytuacje to juz sie nawet pod utrate wolnosci nie kwalifikuja....

To zgwalcenie, a nie zwiazek. Jednym slowem patologia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

to jest temat o tym kiedy związek zabiera wolność

 

No dokladnie ;)

A te sytuacje to juz sie nawet pod utrate wolnosci nie kwalifikuja....

To zgwalcenie, a nie zwiazek. Jednym slowem patologia.

tak to jest kiedy tatuś ci dobiera znajomych i wybiera męża czy żonę i wciska ci czerstwy kit że to miłość niczym miłość kaczki do swojego pierza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coś nam związek zabiera, ale coś innego daje w zamian. Najwidoczniej bilans plusów dodatnich i plusów ujemnych znajduje się wyżej zera, skoro się w tym związku trwa (wyłączając patologie).

Moja piękna jeszcze śpi, czym blokuje mi dostęp do stacjonarnego kompa z softem narzędziowym, więc nie mogę robić co lubię.

Kiedy się obudzi, pojedziemy nad lokalną rzeczkę, pożyczyć łódkę z motorkiem, by zwiedzić miasto od mokrej strony.

Później pewnie jakiś obiad w rynku lub okolicach.

Bez niej pewnie bym siedział w chacie i browary chlał - czyli realizował własną wolność. :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coś nam związek zabiera, ale coś innego daje w zamian. Najwidoczniej bilans plusów dodatnich i plusów ujemnych znajduje się wyżej zera, skoro się w tym związku trwa (wyłączając patologie).

 

Te, Wałęsa ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ochódzki chyba - Ryszard. Prezes klubu "Tęcza". :lol:

(Notabene teraz by zrobili mu z tyłka jesień średniowiecza za tą Tęczę - temu Rysiu. :mrgreen: )

Miś Ryś :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie, że odbiera wolność, nie można samemu podejmować decyzji tylko uzgadniać z kimś innym, ale to musi być wkurzające, takie więzienie, związek odbiera godność osobistą, jak jest się singlem to jest się człowiekiem wolnym.

 

Jakich decyzji?

Takie generalizowanie jest straszne.

Co do decyzji - wszystko jest kwestia tego, jak sie dwie osoby umowia. Nie konsultujemy ze soba z mezem zakupow: ciuchow, kosmetykow (te drugie to raczej ja kupuje), elektroniki (tu raczej maz, choc ja tez lubie), jak jedno zmienialo samochod, to owszem, to drugie wiedzialo, ale nie bylo w ogole mowy o tym, ze moze sie nie zgodzic, chociaz ja sie radzilam meza, ale to dlatego, ze nie znam sie na tym wszystkim. Nie spowiadam sie co dokladnie robilam w ciagu dnia. Rozmawiam i przebywam z kim zechce. Chodze gdzie chce.

Razem podejmuje sie decyzje takie jak zmiana miejsca zamieszkania, plany urlopowe, remont (w koncu to nasza wspolwlasnosc), ubezpieczenie domu (w tej kwestii odpowiadamy - gdybysmy nie zaplacili na przyklad - jak dluznicy solidarni) i jakiekolwiek rozporzadzanie majatkiem wspolnym.

Uwazasz ze to ograniczenie wolnosci?

Nie rozliczamy sie - jak (z tego co wiem) niektore pary - z rachunkow za telefon, kupna butow czy tableta, bo to bylaby groteska moim zdaniem.

No, i jeszcze zawsze nowe zwierze musi byc wspolnie uzgodnione.

Godnosc osobista ma każdy od urodzenia az do smierci. Niezbywalna i przyrodzona wszak ona jest :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli owa relacja jest na zasadzie pan i sługus = tak,to będzie odebranie wolności

Jeśli na zasadzie partnerstwa i szacunku - nie,ale perspektywa żywota jako takiego musi się jakoś tam zmienić,teoretycznie może być mniej tej swobody i możliwości "mania wszystkiego i wszystkich w dupie"

 

Zależy kogo się trafi na loterii Divi9yo.png?1

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Odnośnie tego tematu przypomniałam sobie artykuł "Granice wolności w związku", który kiedyś czytałam w WO. Naprawdę interesujący tekst. Polecam: http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/1,53664,7879644,Granice_wolnosci_w_zwiazku.html?disableRedirects=true

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszelakie więzi uczuciowe z drugim człowiekiem zabierają wolność (a co niektórym jeszcze dodatkowo zdolność do rozsądnego i logicznego myślenia).

 

Tak moze powiedziec tylko osoba, ktora nigdy nie byla w naprawde szczesliwym zwiazku

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszelakie więzi uczuciowe z drugim człowiekiem zabierają wolność (a co niektórym jeszcze dodatkowo zdolność do rozsądnego i logicznego myślenia).

 

Tak moze powiedziec tylko osoba, ktora nigdy nie byla w naprawde szczesliwym zwiazku

Nie byłem i nie zamierzam być w związku. Z moich obserwacji ludzi wynika, że przez związki oraz miłość to głównie są problemy i się cieszę, że jestem od tego wolny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszelakie więzi uczuciowe z drugim człowiekiem zabierają wolność (a co niektórym jeszcze dodatkowo zdolność do rozsądnego i logicznego myślenia).

 

Tak moze powiedziec tylko osoba, ktora nigdy nie byla w naprawde szczesliwym zwiazku

Nie byłem i nie zamierzam być w związku. Z moich obserwacji ludzi wynika, że przez związki oraz miłość to głównie są problemy i się cieszę, że jestem od tego wolny.

 

Nie byles, wiec nie mozesz wiedziec, czy zabiera wolnosc, czy nie. I tyle w temacie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszelakie więzi uczuciowe z drugim człowiekiem zabierają wolność (a co niektórym jeszcze dodatkowo zdolność do rozsądnego i logicznego myślenia).

 

Tak moze powiedziec tylko osoba, ktora nigdy nie byla w naprawde szczesliwym zwiazku

Nie byłem i nie zamierzam być w związku. Z moich obserwacji ludzi wynika, że przez związki oraz miłość to głównie są problemy i się cieszę, że jestem od tego wolny.

To się ciesz, ale nie teoretyzuj jak ksiądz. Zwyczajnie napisz, że g. wiesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie byles, wiec nie mozesz wiedziec, czy zabiera wolnosc, czy nie. I tyle w temacie.

Mogę wiedzieć, co związki i miłość robią z ludźmi. I tyle w temacie.

 

Zwyczajnie napisz, że g. wiesz.

Zwyczajnie napiszę, że społeczeństwo gówno wie i dlatego jest tyle cierpienia przez związki i miłość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie byles, wiec nie mozesz wiedziec, czy zabiera wolnosc, czy nie. I tyle w temacie.

Mogę wiedzieć, co związki i miłość robią z ludźmi. I tyle w temacie.

 

Zwyczajnie napisz, że g. wiesz.

Zwyczajnie napiszę, że społeczeństwo gówno wie i dlatego jest tyle cierpienia przez związki i miłość.

 

 

Taaaa? Nie zauważyłam tego cierpienia przez całe 22 lata swojego życia.

Zapytam męża, czy przeżywa te katusze i jak daje radę.

 

Mówisz o niedojrzałych związkach. I nie ma to nic wspólnego z wiekiem. O związkach, w których nie ma zaufania, bliskości, pewności. I wrzucasz wszystkie do jednego worka.

 

Nie doświadczyłeś, nie wiesz. To tak, jakbym powiedziała, że jazda konno jest do kitu, mimo że nigdy nie siedziałam na koniu. (mówię hipotetycznie, bo jeżdżę rekreacyjnie często)

Mogłabym powiedzieć jedynie, że się boję. Tak samo Ty się boisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem łatwiej o taki toksyczny związek w momencie, kiedy nie potrafimy walczyć o swoje granice. Prędzej czy później druga strona to wykorzysta, i nasza wolność zostanie nam "ograniczona" poprzez manipulacje.

Jeżeli ktoś się w swoim życiu z najbliższego otoczenia się napatrzył na taki a nie inny model związku, albo sam tkwił w toksycznej relacji z rodzicem, to nic dziwnego, że później boi się ich zawierać.

 

To się ciesz, ale nie teoretyzuj jak ksiądz. Zwyczajnie napisz, że g. wiesz.

 

NN4V, zwyczajnie przyznaj, że chcesz wywołać kolejną g. burzę. Twój ton wypowiedzi jest agresywny, Na co to i komu? Dla przypomnienia - jesteś na forum, gdzie wiele osób przez lata przeżywała gehennę, nic więc dziwnego, ze mogą czuć się do wielu rzeczy zrażeni i że wiele rzeczy się boją.

 

Pamiętam jak na innych wątkach zapewniałeś o swoim osobistym szczęściu. Skoro jesteś taki uszczęśliwiony i rozanielony to po co tyle czasu marnujesz na tutejsze złośliwości? Dla mnie jesteś zwykłym sfrustrowanym trollem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem łatwiej o taki toksyczny związek w momencie, kiedy nie potrafimy walczyć o swoje granice. Prędzej czy później druga strona to wykorzysta, i nasza wolność zostanie nam "ograniczona" poprzez manipulacje.

Rozpoczęłam związek, nie potrafiąc zupełnie walczyć o cokolwiek. Ba, nawet (po ledwie 2 miesiącach znajomości) nie miałam gdzie mieszkać i zostałam de facto "przygarnięta". Byłam na tyle bezbronna, że mógł ze mną zrobić, co chce - i fizycznie, i emocjonalnie. Jakby mnie zabił, to nikt by mnie nawet nie szukał :D No, może koleżanka ze studiów, ale nie wiedziałaby, gdzie szukać.

Wbrew Twojej teorii, nie wykorzystał tego "prędzej czy później", tylko mi pomógł i dał mi siłę, pokazał, że mogę dużo więcej, niż mi się wydaje, wszystkiego nauczył. Więc nie, nie każdy jest "ograniczającym wolność" bydlakiem.

 

Jeżeli ktoś się w swoim życiu z najbliższego otoczenia się napatrzył na taki a nie inny model związku, albo sam tkwił w toksycznej relacji z rodzicem, to nic dziwnego, że później boi się ich zawierać.

Napatrzyłam się. Mój ojciec gwałcił moją matkę, bił ją, wyśmiewał, spowodował to, że chciała (na szczęście zrezygnowała) popełnić samobójstwo. Mnie nie bił, ale był okropny, wiecznie pijany i arogancki.

Jestem mężatką od 20 lat. W związku od 22. Czy się bałam? Pierwsze kilka spotkań, i w dodatku nie jego. Chyba tylko tego, że zrobię z siebie idiotkę, że przejrzy na oczy i zakończy znajomość, a ja już się zakocham.

 

To się ciesz, ale nie teoretyzuj jak ksiądz. Zwyczajnie napisz, że g. wiesz.

 

NN4V, zwyczajnie przyznaj, że chcesz wywołać kolejną g. burzę. Twój ton wypowiedzi jest agresywny, Na co to i komu? Dla przypomnienia - jesteś na forum, gdzie wiele osób przez lata przeżywała gehennę, nic więc dziwnego, ze mogą czuć się do wielu rzeczy zrażeni i że wiele rzeczy się boją.

Ale on ma rację. Ktoś, kto czegoś nie doświadczył, nie może tego wiedzieć. Generalizuje, nie wspominając o wyjątkach. Jestem szczęśliwą mężatką (na forum z innych powodów), mam się biczować, ukrywać to albo nie okazywać mężowi uczuć bo mogą to zobaczyć zrozpaczeni single albo osoby w nieszczęśliwych związkach? Bez żartów.

 

Pamiętam jak na innych wątkach zapewniałeś o swoim osobistym szczęściu. Skoro jesteś taki uszczęśliwiony i rozanielony to po co tyle czasu marnujesz na tutejsze złośliwości? Dla mnie jesteś zwykłym sfrustrowanym trollem.

Jak dla mnie, to on się tylko śmieje z pewnych sprzecznych z podstawowymi zasadami rozumowania stwierdzeń.

Będąc w szczęśliwym związku, można mieć swoje problemy. Problemy nie muszą dotyczyć związku i osoby partnera. Jestem tego przykładem.

 

 

 

Mark123.

Marku drogi. Sam napisałeś o sobie - znalazłam w 2 minuty - że masz lat 26 i dojrzałość emocjonalną na poziomie kilkulatka.

Nigdy nie byłeś w żadnym związku, mieszkasz z rodzicami.

Analizujesz swoje życie na poziomie: "ani razu w życiu nie pokłóciłem się z rodzicami (ani z nikim innym)", "poza internetem ani razu w życiu nie użyłem w rozmowie wulgaryzmu", "staram się unikać jakiegokolwiek wysiłku psychicznego", "lekko zaniedbuję swoją higienę", "mam ograniczoną zdolność do "uczuć wyższych" (nie potrafię odczuwać szacunku do kogoś, nie potrafię kochać, nie mam empatii, oprócz filmów, nie rusza mnie cierpienie innych, nie odczuwam poczucia winy, gdy jestem czemuś winnym)", "codziennie przez sporą część dnia kołyszę się jak dziecko z autyzmem lub chorobą sierocą".

Mam wyliczać dalej? To Twoje słowa.

Oceń proszę teraz poziom swojej kompetencji do oceniania związków. Zapewne jesteś ekspertem! (to cynizm, nie bierz tego czasem dosłownie)

Bądź więc na tyle uprzejmy, żeby nie formułować wypowiedzi o charakterze ocennym w temacie, o którym nie masz bladego pojęcia.

 

 

NN4V, zawsze się zastanawiam, skąd u ludzi taka potrzeba chwalenia się swoją odmiennością, że jako pierwsze co mówią: "jestem prawiczkiem", "jestem weganinem". To tak jakbym - przedstawiając się tutaj - napisała: "dzień dobry, nie jestem dziewicą od 22 lat i jem mięso". No absurd :D

 

A teraz znikam, na jakieś dwa tygodnie :) Bawcie się dobrze ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×