Skocz do zawartości
Nerwica.com

Spamowa wyspa


Etna

Rekomendowane odpowiedzi

Mnie też się ostatnio na telefonie forum wczytuje jakby chciało, a nie mogło, a może nie chce.

 

Dwa razy pod rząd nie zażyłam leków. Jedna noc nieprzespana i totalna głupawka na trzeźwo, co ja wygadywałam do ludzi, kogo ja podrywałam :o Potem poszłam na wódkę do kolegi, który mi na odchodne dolał do kubka czegoś niedobrego, tak że wróciwszy do domu wiadomo co. Na następny dzień to nie był zwykły kac, tylko miałam napad duszności i lęku, ponad dwie godziny.

 

Lęk polegał na tym, że zwątpiłam we wszystkie swoje plany -- nie dość, że mi się nie uda, to jeszcze, że tak na dobrą sprawę tego nie chcę :/

 

Teraz już grzecznie jem lekarstwo o stałej porze i czekam na jakąś stabilizację. Ale odczuwam niechęć do rzeczy, które mnie cieszyły albo uspokajały. Więc ciężko mi się za cokolwiek zabrać.

 

Myślałam, wydawało mi się w ostatnich tygodniach i miesiącach, że wiem, co robię, słucham głosu serca, hej, a tak naprawdę jednak choroba tu rządzi. Głównie wariatką jestem, dopiero potem kimś.

 

Pomożecie? Nie chcę tak bardzo się bać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cyklopka, myślę jednak, że najpierw jesteś kimś, a dopiero potem wariatką (w końcu, choroba nas nie określa pod względem wartości). Chęć, żeby wrócić do dwaniej przyjenych rzeczy wróci, jak tylko troszkę się ustabilizujesz. I co Cię, jeżeli mogę zapytać, skołoniło do samoleczenia?

P.S. Mnie nie podrywałaś, czuję się pominięty ;)

 

HoyaBella, dlaczego głupia? No i może jesteś coraz starsza, ale nadal młoda ;)

 

PannaNatalia, witaj :smile]

 

JERZY62, zazdroszę podjadania bobu...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzień dobry!!!

 

Jak miło, że forum przestało mulić... :great:

Ja dziś urlopuję pierwszy dzień tak naprawdę. Jestem dziś samiuśka. Z rana czułam się podle, ale się zawzięłam i powiedziałam sobie, że nie przesiedzę kolejnego dnia w chałupie. Wczoraj po pracy to już mi się nic nie chciało.

Najpierw potuptałam z psem na długaśny spacer po krzaczorach i strumykach tak na ogarnięcie się. Potem ruszyłam twardo do biblioteki, przy okazji lumpek ( kupiłam sobie torebkę :yeah: ). W bibliotece marnie, a zarazem trochę śmiesznie, bo grzebałam w książkach tylko na wysokości wzroku, bo nie mogłam ani głowy do góry, ani w dół, bo od razu karuzela.

Miałam sobie usiąść potem na kawce z książką, ale zadzwoniła koleżanka i w efekcie zgarnęła mnie i pojechałyśmy na kawę. To i sobie przy okazji weszłam do perfumerii na małe wąchanie. :D

Teraz wróciłam z futrzakiem i odsapnę sobie, bo mnie to urlopowanie kosztuje sporo sił... :shock:

Pogoda tradycyjnie dziwna, nie wiadomo czy parasol, czy kapelutek, czy się rozbierać, czy ubierać.

 

Carica Milica, Purpurowy już jestem cała ekstatyczna przed Waszym wyjazdem. :yeah:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Carica Milica, a to też pyszności tylko wymagające dużo więcej pracy w przygotowaniu, smacznego dobrego :smile:

 

Purpurowy, jak łysy jesteś to w kask taki wojskowy musisz się zaopatrzyć żeby głowę chronić :mrgreen:

 

cyklopka, no niestety trzeba wcinać leki żeby jako tako się czuć a o alko zapomnieć :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cyklopka, Kochana, pozostaje tylko leki grzecznie łykać... :bezradny: Rozumiem Twoje samopoczucie, bo ja sobie też nie ufam... A to straszna rzecz. Nie wiem na ile to co odczuwam, co myślę jest prawdą i głosem mojej intuicji, mojego serca, a co jest wytworem mojego zaburzenia.

Nawet dziś całe moje ciało krzyczało - nie wychodź z domu, bardzo źle się czujesz... :roll: A chwilami wątpię czy to co mnie cieszy jest naprawdę moją przyjemnością, czy jest to kompulsja, tudzież "odciągacz" od prawdziwego ja.

To wzbudza niepokój i zaburza poczucie bezpieczeństwa.

 

Carica Milica, Oj tam zaraz intensywny, choć jak na moje ostatnie możliwości, to co najmniej jakbym na rafting po wodospadzie się wybrała... :D

 

Torebka bez odjazdu, ale dokładnie taka jak chciałam do biegania, z długim paskiem, pojemna ale lekka i nie za duża, szkoda, że nie skórkowa, ale trudno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czesc

ja mam jedna torebke od 10 lat

czy to podpada pod jakas Fkę?

Mam nadzieję że nie, bo ja przez całe życie nie miałem żadnej torebki.

 

:hide: ty masz nerke

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie:*********

Moj powrot do pracy nawet nie byl tak dramatyczny jak myslalamz e bedzie.

Fizycznie jednak siadam , noga bobolewa chociaz nie tak jak na poczatku no ale jednak bol gdzies tam jest.

Forum przestalo mulic , ciekawe na jak dlugo?

Nic sie nie dalo napisac . Otwieral sie watek po kilku minutach dopiero.

 

kosmostrada Kochana ciesze sie ze lepiej i wreszcie mozesz zaczac korzystac z wolnych dni :********

 

Purpurowy, Carica Milica udanego wyjazdu Wam zycze i dobrej zabawy ! :yeah::yeah::yeah:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Lęk polegał na tym, że zwątpiłam we wszystkie swoje plany -- nie dość, że mi się nie uda, to jeszcze, że tak na dobrą sprawę tego nie chcę :/

 

Teraz już grzecznie jem lekarstwo o stałej porze i czekam na jakąś stabilizację. Ale odczuwam niechęć do rzeczy, które mnie cieszyły albo uspokajały. Więc ciężko mi się za cokolwiek zabrać.

 

Myślałam, wydawało mi się w ostatnich tygodniach i miesiącach, że wiem, co robię, słucham głosu serca, hej, a tak naprawdę jednak choroba tu rządzi. Głównie wariatką jestem, dopiero potem kimś.

 

Pomożecie? Nie chcę tak bardzo się bać...

 

Cyklopka, głowa do góry. Najgorzej to nic nie robić. Mam często takie lęki jak Ty. W lepsze dni, gdy robię coś w kierunku realizacji moich planów, mam nawet satysfakcję z tego powodu. Nie jest to przesadny entuzjazm, nie jestem rozgorączkowany, czuję się po prostu normalnie. I dopiero wtedy wiem, że to co robię jest świadomym działaniem i zgodnym z moją wolą. Potem przychodzi „ten gorszy” dzień. Wówczas albo daję się ponieść lękom i nic nie robię (jak ma to miejsce – niestety - dziś), albo mimo poczucia, że to co robię jest pozbawione wszelkiego sensu dalej realizuję plan, tłumacząc sobie jednocześnie, że moja trzeźwość umysłu jest zaburzona i jest to jedynie przejściowe. Niestety, dominuje u mnie pierwsza z opcji, czyli poddaje się lękom... Najgorzej zrobić przerwę w realizacji planów i zaczynać potem poniekąd od nowa... Dlatego dziś jestem tu gdzie jestem.

 

Carica Milica, Purpurowy, dobrej zabawy!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×