Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mówienie ludziom o swojej terapii


janexdoe

Rekomendowane odpowiedzi

Chciałabym się dowiedzieć jakie jest doświadczenie osób korzystających z psychoterapii z mówieniem o tym ludziom? Boicie się? Wstydzicie? Jeśli tak to dlaczego? A może nie macie z tym problemu? Jakie są reakcje ludzi na tę informację? Będę wdzięczna jeśli zechcecie podzielić się własnym doświadczeniem.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mówiłam. Mam złe doświadczenia pod tym względem gdy ktoś dowiedział się że choruje to się odwrócił ode mnie. Mieszkam na wsi i nie odróżniają psychologa od psychiatry, więc po co miałam gadać.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

najczestsze minusy, ktorych bym sie spodziewal rozpowiadajac, to przyklejanie latek i w razie sprzeczki teksty typu 'chyba szkodzi ci ta terapia', albo 'zmien leki' itp., ale przy wspomnianej akceptacji powinno to latać, tylko ze jak sie idzie na terapie to zazwyczaj sie tej akceptacji nie ma :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co znaczy ,,nie oplaca" bo nie rozumiem?

 

znam w tej czasoprzestrzeni 2 osoby ktore wiedza o moich ,,opcjach" i slowo ,,terapia " przy tym nie robi wiekszego wrazenia

 

-- N gru 01, 2013 4:16 pm --

 

najczestsze minusy, ktorych bym sie spodziewal rozpowiadajac, to przyklejanie latek i w razie sprzeczki teksty typu 'chyba szkodzi ci ta terapia', albo 'zmien leki' itp., ale przy wspomnianej akceptacji powinno to latać, tylko ze jak sie idzie na terapie to zazwyczaj sie tej akceptacji nie ma :pirate:

 

ja chyba mialam farta spotkac ,,rozumnych " czlowiekow...

hmm przy czym osoby ktore wiedza o mnie, same maja niezle przejscia wiec... moze to na tej zasadzie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

na ogól nie opłaca się gadać nawet z bliskimi.
Dlaczego nie? Przez oczekiwania natychmiastowej poprawy lub zmiany zachowania od osoby korzystającej z terapii?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

na ogól nie opłaca się gadać nawet z bliskimi.
uważam że to wręcz przeszkadza i jest mało realne. Trzeba robić tajemnice, wykręty a to stresuje przecież i naraża na niepotrzebne domysły i insynuacje.

Swoją drogą na początku wiedzieli tylko ludzie z najbliższego grona, potem grono się poszerzyło a teraz to jakoś jest mi obojętne. Nie rozpowiadam ale jest to tajemnicą poliszynela. Zauważyłam że to ten ktoś kto się dowie ma z tym większy problem niż ja bo ja nie mam w sumie najmniejszego i jest nawet zabawnie :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Autodestrukcja, Supernova, kaja123,

Mówię to w oparciu o swój przypadek, to jest oczywiście sprawa indywidualna, ale u mnie było tak, że 2 lata zbierałem się na coming out, a powiedziałem dwóm najbliższym osobom, gdy postanowiłem wziąć się za leczenie. Efekt? Teksty w stylu: "co za bzdury sobie wymyślasz, nudzi ci się?", "jesteś tu jedynym facetem, a próbujesz migać się od odpowiedzialności wymyślając jakieś problemy", "to co, może schizofrenia?", "ja mam gorsze problemy, i nie wymyślam: (i licytacja)", "weź się w garść ( :lol: )" No i efekt domina: matka powiedziała ciotce (samo w sobie, to żaden problem, ufaj jej znacznie bardziej, niż własnej matce), ale ciotka powiedziała innej (bardzo zaufanej poniekąd- tak myślałem) ciotce, a ta jakoś sypła się córce, że mam problemy. I tak oto rodzina w promieniu 200km ode mnie już wie, że jestem świrem. :mrgreen: Moja zacna siostra spruła się natomiast facetowi, i tak szwagier przestał się do mnie odzywać na jakiś czas (choleryk-twardziel-cham do kwadratu) tracąc do mnie zaufanie, i wykluczając ze swoich interesów (chyba już na stałe), przez co już zupełnie dosłownie ujawnienie się było dla mnie nieopłacalne.

Jedna z tych ciotek ma 2ke dzieciaków, które wcześniej mi często podrzucała, jak musiała coś załatwić, a było to dla niej wygodne, bo jakoś mnie się słuchały, a jej nie. :pirate: Nie wiedzieć czemu przestała to robić, cieekawe dlaczego. ;) Ogólnie jestem traktowany teraz protekcjonalnie, zaufanie do mojej osoby spadło do zera, kanał. Cholernie żałuję, że krótkowzrocznie i nieodpowiedzialnie założyłem, że powiedzenie najbliższym o swoich problemach mi pomoże. To był b. zły pomysł.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O tym, że mam nerwicę i leczę się wie tylko rodzina. Żałuję tylko, że za dużo osób z rodziny wie o tym. Niektórzy są totalnymi ignorantami i kiedy mam gorszy dzień albo PMS słyszę: "chyba nie brałaś leków, bo taka dziś jesteś nerwowa..." :evil: Dla nich nerwica = bycie nerwowym/wybuchowym... :roll:

Jeśli chodzi o resztę to nie chcę o tym mówić. Nie chcę, żeby postrzegali mnie przez pryzmat tego, że na coś choruje. Część osób z pewnością by tego nie zrozumiała. Kiedyś przy okazji rozmowy nt. depresji znajomego poznałam ich zdanie na ten temat... Jeśli ktoś czegoś nie przeżył, trudno mu to zrozumieć... Wolę zostawić to dla siebie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O terapii wiedzą rodzice, mój facet, mój eks, koledzy a jeśli zdarzy się że ktoś inny się dowie i będzie miał z tym problem to trudno i tak nowych znajomych nie szukam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×