Skocz do zawartości
Nerwica.com

Hipochondria - jakie choroby sobie przypisywaliście..?


LINA

Rekomendowane odpowiedzi

Pholler, a Lorafen masz gdzieś na podorędziu? Bo chyba by się przydało zarzucić z dwie piguły do Twego przełyku, aby choć trochę wyciszyć nerwicowy boom-box, który zaczyna grać na pełną głośność. Choć, co ja będę gadał, jesteś doświadczonym hipochondrykiem, a nie jakimś żółtodziobem, co dopiero na swoją pierwszą "chorobę" cierpi :D.

Pochwalę się Wam, że dziś odwołałem wizytę na założenie holtera, na którego skierowanie mam od paru miechów. Oczywiście troszkę nakłamałem lekarzowi podczas wizyty (tak wiem, żenua), aby mi w ogóle takowe dał. Uznałem, że ubranie dobowego EKG będzie wodą na młyn dla nerwicy, czekającej tylko na akcje.

Poruszę jeszcze kwestię stolców, bo często się przewijają na forum (he he). Gdybym teraz miał wkrętkę na raka jelita, to zapewne bym już oszalał, bo codziennie sadzę inny rodzaj kupska :D pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pola jestem kierownikiem działu spedycyjnego w firmie transportowej. Między czasie zaocznie zrobiłam licencjat z logistyki. Mam więc mega odpowiedzialność na sobie i muszę być skupiona i ogarnięta, bo zarządzam ludźmi! Ale zamiast tego, ja myślę ciągle o moim raku, węzłach i objawach i guzach na ciele. Policzek mnie tak boli, że masakra od tego macania.

 

Co do przemyśleń, myślę tak samo. Przebadalyamy się, nie zaniedbujemy zdrowia, to nie tak, że chodzimy z dziwnymi objawami całe lata.

Ja czasem się zastanawiam skąd mi się te zaburzenia wzięły. Ucieczka w chorobę to generalnie wynik jakiś ukrytych problemów. A ja miałam cudowne dzieciństwo, beztroskie życie, mam kochająca się rodzinę, cudownego narzeczonego, który ściągnąłby mi gwiazdkę z nieba, gdybym chciała. Mam mnóstwo znajomych i przyjaciół, na których zawsze mogę liczyć. I pomimo, że ostatnio zachowuje się jak totalnie aspoleczny osobnik, unikam spotkań, jestem wiecznie smutna, to i tak dzwonią i próbują mnie z tego wyciągnąć. Nie mam problemów w pracy, nie narzekam na finanse, tak samo mam własne mieszkanie, samochod, a do tego bez złotówki kredytu. Więc czego może mi brakować? Moja mama mi ostatnio powiedziała, że właśnie nie mam problemów, dlatego sobie je stwarzam.

 

Ale...

 

I tak wkrecam sobie chłoniaka. Indolentnego- łagodny, wieloletni przebieg. Ale mimo wszystko nadal złośliwy...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pola i Roza, jak juz tak wymieniacie się tym, czym się zajmujecie, to powiem Wam w jakim miejscu ja pracuje i może przez to właśnie między innymi boje się panicznie raka...moja rodzina ma...zakład pogrzebowy :shock: więc dzień w dzień słysze jak to ktos umarł na raka, mlodzi, starsi, ostatnio byl pogrzeb 23 letniego chłopaka, ktory zmarł na raka żołądka. Bez komentarza. Moja rodzina nawet mi nie mówi juz o takich przypadkach, żeby mnie nie dolowac :roll: ale generalnie ja tak jak i Wy mam fajne życie, właściwie zero trosk, problemow...i wiecie co...mojr mąż też twierdzi, ze mam za mało problemów i stąd te moje glupie myśli. Cos w tym chyba jest, nie?? Dziewczyny, z tego co wnioskuje po Waszych postach, to fajne z Was babki :) i dobrze, ze to forum jest i że mogę się tu wygadać. Ale widziałam tez, ze mamy tu paru mężczyzn których również pozdrawiam!!! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zestresowana1990, rzeczywiście... To pewnie jest powodem. Mnie właśnie też najbardziej dołują takie wieści. Myślę, że właśnie takie informacje wprowadziły mnie w ten najgorszy stan. Mam nadzieje, ze to naprawdę rzadkie, pojedyncze przypadki, bo to straszne. :(

A masz dzieci? Nie zwróciłam wcześniej uwagi.

Racja, fajne osobki na tym forum. Tez się ciesze, ze istnieje, bo naprawdę dużo daje takie wygadanie się.

 

Tez czasami się zastanawiacie kto, jak z nas wygląda? :D

Efekty podobnie, jak przy czytaniu książki, każdy z nas jest jakąś tam postacią i każdy w głowie ma swój własny zarys danej osoby

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To forum to cudowna sprawa, bo wszyscy się tutaj rozumiemy :) bo w rodzinie nikt nie jest w stanie przetrawić moich lękow. I ludzie są świetni, to prawda :)

 

23 lata i rak żołądka?? Bez Jaj... Normalnie, aż mi słabo.

Nie dziwie się, że masz taki strach, bo codzienne obcowanie ze śmiercią dzień w dzień, to niełatwa sprawa. Szczególnie w wypadku zaburzeń hipochondrycznych. To sypanie soli na swoje rany. Zawsze podziwiam ludzi, którzy się tych zawodów nie boją.

 

Mam nadzieję, że kiedyś wszyscy z tego wyjdziemy. Czekam na dzień, w którym Ty Zestresowana1990 przestaniesz się bać raka jelita, a my Pola odpuścimy sobie węzły. Jesteś bohaterka, że mimo wszystko się nie poddajesz, dbasz o narzeczonego i dziecko :) to ważne!

 

Ja też układam sobie w głowie pewne rzeczy, bo ostatni miesiąc w moim wykonaniu to jakaś zalamka totalnie. Ja wręcz wegetuje, myśląc, że toczy się we mnie śmiertelny proces. Doprowadza mnie to do histerii. W pracy jakoś się trzymam, uśmiecham się do ludzi, jestem mila, pomocna. Pilnuje, żeby nie przelewać na nikogo moich prywatnych wewnętrznych rozsterek. Ale po powrocie do domu jest masakra. Wsiadam do auta i w ryk.

 

Najzabawniejsze jest to, że najbardziej boję się nowotworu, który generalnie jest najlepiej rokujacy. Wiadomo, ja chloniaki też ludzie umierają, ale w zestawieniu z np. rakiem jelita, to chloniak przy tym wypada jak mocniejsza grypa. Kurde, na grypę też można umrzeć. Mogę jechać z pracy i mieć wypadek. Przeznaczenia nie zmienimy, możemy zmienić tylko nastawienie. Przecież jak widzicie ciemne chmury na niebie, to nie oznacza, że na pewno spadnie deszcz i będzie burza :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Matkoooo....Może nie powinnam pisać o takich rzeczach. Nie chciałam nikogo straszyc czy cos :roll: chcialam tylko opowiedzieć, dlaczego ja tak panicznie boję się raka. Dla pocieszenia dodam, ze u tego chłopaka kilka osób w tym tata zmarł na takiego samego raka plus on byl lakiernikiem. Więc wdychał te wszystkie opary z farb itd takze wiecie...

Pola ja też się zastanawiam, jak wyglądacie:D kazdy z Nas ma swoje życie, mieszka w zupełnie innym miescie, jesteśmy sobie obcy a z drugiej strony piszemy ze sobą i zwierzamy się z problemów, których najbliższe osoby nie potrafią zrozumieć. Jak tak sobie poczytam Wasze posty a czytam wypowiedzi wszystkich, czasem człowiek nie jest w stanie na każdego posta odpisać ale też trzymam mocno kciuki za Was wszystkich!!!

A jakbym zlowila złota rybke ( czasem lubie tak pofantazjować :D ) to zazyczylabym sobie, żeby NIKT nie chorował na raka. Nie tylko ja czy moi bliscy. Nikt. Szkoda, ze to nie możliwe ale cóż...pomarzyć mozna, prawda? :) myślę, ze kiedyś chyba poradzimy sobie z tym problem, z nerwica i hipochondrią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam takie same życzenie do złotej rybki. :D Żeby ta okropna choroba zniknęła ale niestety.. jeszcze bardziej sie rozwija. Może to głupie co powiem ale ja po przeczytaniu dwóch ksiazek pogodziłam się z tym co ma być. Te książki opisują tak piękne przeżycia ludzi po śmierci klinicznej że już mniej się tego boje. Bardziej boje się świadomości choroby i cierpienia w tym cierpienia moich bliskich.. :(

Wracając do chłopaka który zmarł na raka żołądka to według mnie każdemu jest coś pisane.. mój tato pracuje w farbach już tyle lat i wdycha codziennie te opary a Dzięki Bogu jest zdrów. Więc mogę iść się przebadać z góry na dół a w drodze na te badania walnie mnie samochód i tyle. Trzeba zacząć cieszyć się każdą chwilą mimo tego że strach paraliżuje.. :oops:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak samo jak usłyszałam ostatnio historie dziewczyny 20 paroletniej która miesiącami męczyła się z bólami brzucha a lekarze sprawe olewali bo młoda... Oczywiście gdy już trafiła w odpowiednie ręce to bylo za późno.. rak jelita z przerzutami a to podobno łapie ludzi starszych.. już teraz chyba wiek się grubo zaniża aż strach pomyśleć. :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja niestety nie wierzę w coś takiego jak wizję po śmierci klinicznej. Znając możliwości naszej psychiki myślę, że wynikają one z tego, że pomimo, iż serce przestało pracować to mózg żyje nadal, dlatego w wyniku jakiegoś czynnika wytwarza dziwne omamy. Czasem wydaje mi się, że śmierć wygląda, jak wprowadzenie w narkoze, po prostu jest pustka.... I to mnie przeraża. Bo gdybym była pewna, że coś tam jest, to może i bym się tak nie bała.

 

Chociaz oczywiście wierzę w Boga, no i na tym ma wiara polegać- trzeba zaufać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tukaszwili

Gdybym miał lorafen to bym pewnie zarzucił, ale wiem z doświadczenia, że on sam nie przerywa tego napędzania w nerwicę. Zresztą i tak działa słabo - 5mg w jednej dawce ledwo odczuwam. I szybko wyrabiam i na te dawkę tolerkę, potem tylko przycisza mi nieco telepawki (nie wiem jak to nazwać inaczej). Na szczęście na obecnym etapie potrafię jeszcze przerwać myśli tragiczne i robię sobie pauzy zajmując się innymi sprawami niż ciągle skupienie na sobie. Chociaż jak już o tym napisałeś to może podszedłbym do ogólnego, żeby mi doraźnie groszki przypisał :) nigdy nie miałem problemu z odstawieniem (tylko napięcie i bóle mięśni) więc nie boje się samego leku. A może gdyby choć trochę mnie wyciszył to bym łatwiej wyszedł z tego nurkowania? Hmmmmm....

 

Dziś doszły mi lekkie zawroty głowy, takie jakby mini-derealki. Miewam czasami takie małe właśnie, ale zawsze się boję, że to początek konkretnych derealek , a te były koszmarne. No i towarzyszyły największym dołom, a do tego nie mogę wrócić, choćbym miał lorafen wcierać bezpośrednio w czoło, żeby szybciej do mózgu dotarł :)

 

Strach o dzieci znam doskonale. Jest częścią tego ogólnego strachu, który nosimy, po prostu mamy go za dużo i gdzie byśmy nie poszli zawsze się w niego ubieramy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pholler derealka w najgorszym wydaniu jest mi niestety znana doskonale, mimo, ze wiem co to jest i mialam chyba wszystkie najgorsze objawy to dalej sie tego gowna boje, a niestety czasem wraca jak mi sie zwoje przegrzewaja ;)

 

O dzieci tez sie boje, ze zachoruja, przy kazdej goraczce wpadam w panike, ze to bialaczka, kazdy zawrot albo bol glowy to guz mozgu. Ja jestem przerazona, a maz sie tylko stuka w czolo. O niego zreszta tez sie boje, a on zyje normalnie i niczym sie nie przejmuje. Chcialabym tak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pholler derealka w najgorszym wydaniu jest mi niestety znana doskonale, mimo, ze wiem co to jest i mialam chyba wszystkie najgorsze objawy to dalej sie tego gowna boje, a niestety czasem wraca jak mi sie zwoje przegrzewaja ;)

 

O dzieci tez sie boje, ze zachoruja, przy kazdej goraczce wpadam w panike, ze to bialaczka, kazdy zawrot albo bol glowy to guz mozgu. Ja jestem przerazona, a maz sie tylko stuka w czolo. O niego zreszta tez sie boje, a on zyje normalnie i niczym sie nie przejmuje. Chcialabym tak.

 

 

 

 

 

 

 

Znam to.. mojego narzeczonego ostatnio koło tygodnia bolały plecy a gdzieś czytałam że tak stwierdzili u młodego chłopaka białaczkę i wpadłam w panikę. Każdy objaw dla mnie to sygnał a on się nie przejmuje.. już sama nie wiem czy chciałabym mieć wylane i nie badac się i zyc czy latać po lekarzach jak robię to teraz. Gdyby nie to że mój błogosławiony stan nie daje mi możliwości wszystkich badań to chyba bym miała zbadane nawet palce u stóp :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam takie same życzenie do złotej rybki. :D Żeby ta okropna choroba zniknęła ale niestety.. jeszcze bardziej sie rozwija. Może to głupie co powiem ale ja po przeczytaniu dwóch ksiazek pogodziłam się z tym co ma być. Te książki opisują tak piękne przeżycia ludzi po śmierci klinicznej że już mniej się tego boje. Bardziej boje się świadomości choroby i cierpienia w tym cierpienia moich bliskich.. :(

Wracając do chłopaka który zmarł na raka żołądka to według mnie każdemu jest coś pisane.. mój tato pracuje w farbach już tyle lat i wdycha codziennie te opary a Dzięki Bogu jest zdrów. Więc mogę iść się przebadać z góry na dół a w drodze na te badania walnie mnie samochód i tyle. Trzeba zacząć cieszyć się każdą chwilą mimo tego że strach paraliżuje.. :oops:

 

Masz racje, nikt z Nas nie przewidzi co go czeka. Dlaczego tak bardzo boimy się raka a nie np wypadku samochodowwgo albo zawału serca. Rak przeraża bo wykańcza ludzi czasem powoli i bardzo boleśnie, no i te skutki uboczne chemioterapii...

Ja tez jestem wierząca i codziennie modle się o zdrowie, wierząc, że zostane wysłuchana. Każdy chciałby żyć wiecznie, w zdrowiu...tak jak piszesz, trzeba starać się cieszyć życiem i korzystać z niego jak najbardziej można!!! Chociaz bardzo łatwo o tym pisac na forum ale wprowadzić w życie jest gorzej...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A wiecie co jest najgorsze? Ja np dziś w sumie czuje się fizycznie dobrze. Nic mnie nie boli, nawet w toalecie byłam tylko raz z rana, fakt, byla papka ale nie o tym chcialam napisać. Wszystko jest niby dobrze. Jakbym miała iść do lekarza to nawet nie wiem z czym. Chyba tylko z przeczuciem :bezradny: mój mąż wrócił z pracy, cieszy się z pięknej pogody, z tego, ze mnie widzi a ja...siedzę smutna, zdolowana. On pyta co mi znowu jest, czy cos mnie boli...a ja sama nie wiem. Serce mnie boli od tego smutku. Mam doła, strasznie się boje a w sumie juz nawet nie wiem czego. Szok co ta nerwica z Nami wszystkimi tu zrobila :(( z drugiej strony sto razy bardziej wole taką nerwicę niz ta straszną chorobę, której nazwy nie bede nawet wymieniac :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czy ktoś z was w obawie przed tym gównem (czyt. rak) wprowadził jakieś zmiany w swoim życiu? W sensie czy zmienił diete może jakiś sport a może rzucił używki? Bo ja to czytam każda etykietę produktu w sklepie, zamieniam rzeczy na zdrowsze mając nadzieję że to coś pomoze.. :-| jedyne co mnie gubi to słodycze w ciąży ech.. tak się staram w czasami nie potrafie. No i oczywiście ta złość że mieszkam na tym śmierdzącym Śląsku mnie denerwuje bo pochodzę z nad morza ale chyba nie dam rady namówić narzeczonego żeby się wyprowadzić w moje strony. :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A czy ktoś z was w obawie przed tym gównem (czyt. rak) wprowadził jakieś zmiany w swoim życiu? W sensie czy zmienił diete może jakiś sport a może rzucił używki? Bo ja to czytam każda etykietę produktu w sklepie, zamieniam rzeczy na zdrowsze mając nadzieję że to coś pomoze.. :-| jedyne co mnie gubi to słodycze w ciąży ech.. tak się staram w czasami nie potrafie. No i oczywiście ta złość że mieszkam na tym śmierdzącym Śląsku mnie denerwuje bo pochodzę z nad morza ale chyba nie dam rady namówić narzeczonego żeby się wyprowadzić w moje strony. :bezradny:

 

Ja staram się tez zwracac uwage na to co jem, jak kupuje cos do jedzenia to wybieram jakieś wedliny typu pikok pure z Lidla, niby bez dodatków tych wszystkich e-składnikow, nie pale, praktycznie nie pije chyba że lampkę winka raz na jaaaakis czas. Ja mieszkam na północy Polski ale u Nas tez powietrze pozostawia wiele do życzenia, staram sie spacerowac bo generalnie sportu nie lubie :) ale słodycze to też moja słabość. Chociaz wiem, ze są nie zdrowe. Lykam witamine D bo slyszalam, ze przy jej niedoborach można być narazonym na raka piersi. Ale kto to wie czy to wszystko ustrzeze nas przed tym gownem :/ najgorszy jest właśnie stres!!! I co nam po zdrowej diecie i tym wszystkim jak stres nas wyniszcza...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja też praktycznie żywie się samymi owocami i warzywami, czasem w szale pozwolę sobie na czekoladę, ale potem mam mega wyrzuty, bo dolarmilam raka... Dosłownie wyobrażam sobie, jak się cieszy i rośnie w siłę...

Z napojów to tylko woda i zielona herbata i melisa.. Kawy nie pijam, bo pogłębia mój niespokojny nastroj.

Sportu już nie uprawiam, chociaż bardzo lubię i duzo biegalam i chodziłam na basen i siłownię.kiedys chciałam zostać siatkarki, ale jestem za niska :) Zresztą mój narzeczony ma bzika na punkcie sportu, więc zawsze czas spedzalismy aktywnie. Ale nie robię Juz nic, bo po pierwsze nie mam siły, a po drugie nie chce jeszcze bardziej schudnąć (teraz prawie w ogóle nie jem, jak coś wcisne to boli mnie żołądek, schudłam 8kg i ważę 49kg przy wzroście 170 :()

 

Wyszłam z pracy, znów czuje temperaturę, generalnie znów mi się nasila i zaraz zacznie się jazda jak codzień :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja mieszkam nad samym morzem. Ogólnie to zawsze staram się czytać etykiety, ale juz czasem mnie to męczy, bo żeby znaleźć naprawdę dobry produkt, to bywa trudno. Ja ogólnie nigdy nie paliłam ani nie piłam. Teraz to już nawet lampki wina się nie napije, bo się boje ewentualnego bólu węzłów. Aż mnie to bawi. Chciałam tez zapisać się na jakiś sport po ciąży, choć na wagę nie narzekam ogólnie, waże mniej niż przed ciążą, a i w ciąży dużo nie przybrałam, bo całe 9 miesięcy spędziłam nad miską. :P Tylko oczywiście się boje, że gdy gdzieś pójdę, to zemdleje itd. I moim uzależnieniem są słodycze również. Niestety uwielbiam czekoladę. Tylko tez boje się jeść te słodycze w obawie, że spowodują raka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale prawda jest taka że dużo też nie zależy od nas. No siatkarka znana dobrze Agata Mróz uprawiająca mocno sport zachorowała na białaczkę, o jakimś kiedyś siatkarzu też słyszałam że rak.. więc jaki tu jest sens dbania o siebie skoro i tak może to nic nie dać. :( Tak właśnie usprawiedliwiam sobie to jak wpierdzielam kanapkę z nutellą 8):D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Boże, nie mogę się ogarnąć, próbuję i nie mogę :( ja jestem pewna, że mam tego chłoniaka :( jestem cała rozpalona, temperatura 37,3... Pod pachami nadal mnie boli. :(

 

 

 

 

 

Róża kochanie, taka temperatura nic nie oznacza. Pachy bolą cię na pewno od macania! Ja też jak się nakręciłam to miałam uderzenia gorąca. Pomysl sobie tak: "niech się dzieje co chce" i uspokój się. Mi to trochę pomagało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×