Skocz do zawartości
Nerwica.com

kocham mezatke... nie potrafie sie od tego uwolnic:(


Rekomendowane odpowiedzi

Kiedyś sporo interesowałam się aksjologią i jestem pewna, ze to czym kieruję się w życiu to jednak wartości, poparte doświadczeniem w kierowaniu się nimi, natomiast Ty ... bardzo mocno chcesz wypowiadać się o rzeczach o których nie masz pojęcia bo jedynie możesz się domyślać jak to jest gdy postawisz się na czyimś miejscu. Różnimy się charakterami, to widać na pierwszy rzut oka, ale ja nie mam potrzeby obrażania cię więc i Ty tego nie rób :)

 

Swoją drogą ciekawe jak tam autor tematu ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ak kocham rodzine,

Ten cytat wyżej,to cytat z autora tematu.Rzeczywiście,tak "bardzo kocha" swoją rodzinę,że jest gotowy zostawić swoją własną żonę na rzecz...czyjejś żony.Autor przede wszystkim kocha siebie...

 

wartość to coś z definicji dobrego i ogólnie uznawany pogląd

:mrgreen: Wybacz,wykończony,ale większej bzdury jeszcze w życiu nie czytałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wykończony,

Albo dobrze dobiera lektury ;)

 

A z tym określeniem wartości, to też się nie zgadzam jak depresyjny86 ponieważ, o tym co jest dobre to każdy decyduje we własnym zakresie, jest to bardzo względne po prostu i nie może być brane za za "ogólnie uznawany pogląd" jak to określiłeś. Chyba, że Cię źle zrozumiałem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no właśnie, czy autor kocha rodzinę? Można kochać dwie kobiety? a można kochać żonę, potem sie odkochać, być z nią ze względu na dziecko, a potem znowu się zakochać? Mówicie żeby powiedział żonie.... ale czy ona potem będzie mogła normalnie z tym żyć? Ja akurat mówię z doświadczenia. Mój mąż jak twierdzi mnie nie zdradził, ale wiedziałam o "przyjaciółce" z którą nawet przy mnie po alkoholu dał sobie buziaka w usta... i tego nie pamięta. Ja wówczas głupia czkałam z nadzieją aż mu się odmieni. I chyba wyrósł. Teraz jest niemal ideałem. Tylko pozostaje to że nie kochał, że miał "przyjaciółkę", brak wiary że do niczego intymnego nie doszło, i mimo że na codzień jest ok, w moją poduszkę już wielokrotnie wsiąkły tysiące łez... i będą nadal wsiąkały. A córka jest szczęśliwa - widzi rodziców razem, zadowolonych, dogadujących się, całujących się - na co dzień. I też kocham męża, tak kocham go na swój sposób. Ale nigdy już nie będzie jak przed tą sytuacją. I czy to dobrze że dla dobra małej tkwię w tym? Dla niej jednak nie chciałabym takiego faceta, nie chciałabym aby co jakiś czas płakała w poduszkę, aby czuła się niedowartościowana.... Więc sądzę że żona autora tekstu jak się dowie, może mieć podobnie jak ja..... zaufania takiego absolutnego, pełnego, chyba nie da się odbudować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wykończony - mogę się założyć,że przeczytałem w życiu więcej książek od Ciebie... :roll:

 

o tym co jest dobre to każdy decyduje we własnym zakresie, jest to bardzo względne po prostu i nie może być brane za za "ogólnie uznawany pogląd" jak to określiłeś

Rotten soul dokładnie to miałem na myśli.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×