Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kontrowersje wokół syndromu DDA


wysłowiona

Rekomendowane odpowiedzi

Hej, poruszę może delikatną kwestię, ale chciałabym poznać wasze zdanie na ten temat.

Wrzucam wpis na blogu ChangeMaker, dotyczący wątpliwości związanych z istnieniem syndromu DDA. Autor zwraca uwagę na badania, które pokazują, że tak naprawdę dzieci alkoholików zmagają się z innymi problemami, a te, które podawane są w syndromie są zwyczajnie zbyt ogólne, by mogły opisywać konkretną grupę.

 

http://blog.krolartur.com/mit-syndromu-dda-doroslych-dzieci-alkoholikow/

 

Teraz moje pytanie, czy ktoś ma podobne odczucia? Czy może nie zgadzacie się z opinią?

Niezależnie od rozkładu negatywnych i pozytywnych odpowiedzi, myślę że warto poruszyć tę kwestię:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dlatego stosuje się zazwyczaj oznaczenie DDA/DDD. Pewnie dla tego że ludzie po alkoholu rożnie się zachowują jedni stosują przemoc fizyczną, psychiczną a inni idą grzecznie spać, jednych nie ma całymi dniami inni są codziennie. Tak naprawdę w tym wszystkim chodzi o to jakimi byli rodzicami. Czy pomimo choroby alkoholowej potrafili przytulić i powiedzieć kocham Cię, jestem z Ciebie dumny itp. Czy przelewali swoją frustrację i nie zadowolenie z życia na najbliższe otoczenie tj. rodzinę. W syndromie DDD jedyną różnicą jest to iż nie pojawia się tam alkohol. Tak naprawdę osobiście nie lubię gdy ktoś mi daje worek i wrzuca tam karteczki z kolejnymi diagnozami - to jest mi nie potrzebne. Wolę jak postrzega się mnie jako człowieka mającego problemy, nie rozumiejącego niektórych mechanizmów psychologicznych/społecznych, niedostosowanego do życia w społeczeństwie i z tym się ze mną pracuje poprzez psychoedukację, terapię itd.

 

Tak nawiasem mówiąc śmieszny jest ten 'wpis' mało konkretów tylko jakieś spostrzeżenia na dobrą sprawę nie jego tylko z jakiejś książki której nie można przejrzeć(a opis tego o czym mówi znajduje się na całych 6 stronach). Szczerze wolałbym przeczytać coś jakiegoś psychoterapeuty/psychiatry na ten temat bo to mi wygląda na próbę wyśmiania czegoś co jest stosowane, bez konstruktywnej krytyki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak, NLP, to wiele mówi...

 

Te "rzeczywiste" skłonności są niemal tak samo ogólnikowe jak cechy syndromu. I nie wszyscy DDA będą je mieli. Więc nie wiem o co tyle hałasu.

Faktycznie wrzucanie do jednego worka jest zbędne, bo i tak leczy się przyczyny a nie objawy. A nawet życie w rodzinie alkoholików nie wygląda w każdym przypadku tak samo.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za odpowiedzi ;)

 

Szczerze wolałbym przeczytać coś jakiegoś psychoterapeuty/psychiatry na ten temat bo to mi wygląda na próbę wyśmiania czegoś co jest stosowane, bez konstruktywnej krytyki.

 

Autor z tego co wiem skończył psychologię na UW, ale mniejsza o to. Dlaczego Twoim zdaniem powołanie się na badania naukowe nie jest konstruktywną krytyką?

 

Faktycznie wrzucanie do jednego worka jest zbędne, bo i tak leczy się przyczyny a nie objawy.

 

Nie łapię trochę, jak to leczy się przyczyny?:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wysłowiona, taki skrót myślowy - zwykle na terapii jeśli ktoś mówi, że boi się bliskości, to musi też powiedzieć czemu, jakie myśli mu się kłębią po głowie na ten temat, nie wystarczy sam objaw, żeby rozwiązać problem. Tak samo nie wystarczy powiedzieć "jestem DDA", żeby wszystko stało się jasne i terapeuta wiedział już wszystko o pacjencie.

 

mark123, no tak, tylko jak już zauważył qwertz alkoholicy nie zachowują się zawsze w ten sam sposób.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123, no tak, tylko jak już zauważył qwertz alkoholicy nie zachowują się zawsze w ten sam sposób.

No mnie chodzi o to, że powinno się stwierdzić, czy to zachowanie rodzica alkoholika (jakkolwiek się zachowywał) czy coś innego wywołało problemy u danej osoby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Autor z tego co wiem skończył psychologię na UW, ale mniejsza o to. Dlaczego Twoim zdaniem powołanie się na badania naukowe nie jest konstruktywną krytyką?

 

Bo to raptem parę zdań, trudno jest ocenić nawet to. Co do tych badań widziałaś je? Ja chciałem je zobaczyć przeczytać to mi kazali płacić, po za tym jest zaznaczone że fragment do którego się odnoszą owe badania ma zaledwie 6 stron i jest z 1992 roku. Nie uważasz że to 'troszkę' za mało żeby stawiać jakiekolwiek poważniejsze tezy na ten temat?

 

I nie oceniam autora po studiach jakie skończył, tylko wolałbym przeczytać o tym od osoby która np od 5-10-20-itd lat zajmuje się tym zawodowo tzn. ma styczność z takimi osobami, prowadzi terapie etc.

z tego co widziałem ten Człowiek zajmuje się coachingiem i prowadzi szkolenia biznesowe a to chyba troszeczkę inna grupa klientów.

Co do NLP wiem tyle że w stanach jest to jakby kolejny 'nurt terapeutyczny', w Polsce ludzie go kojarzą tylko i wyłącznie z manipulacją chociaż coraz częściej widzę ludzi którzy są psychoterapeutami i mają jakieś szkolenia z NLP porobione.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dobra, temat NLP jest poruszany w innym miejscu na forum, może kiedyś przyjdzie nam o tym jeszcze podyskutować ;) Co do badań, no tutaj niestety nie ma wyjścia. Na wielu stronach są odnośniki do zablokowanych badań tylko dlatego, że autor miał do nich dostęp, ale nie może ich udostępnić, bo prawo mu zabrania. Badanie z przedstawioną metodą, dyskusją, założeniami oraz wskażnikami psychometrycznymi da się spokojnie zmieścić na sześciu stronach. I jasne, im więcej, tym lepiej. Ale dalej uważam, że zwrócenie uwagi na problem na podstawie nawet jednego badania, to jak najbardziej konstruktywna krytyka.

 

No i tak, jak pisałeś w pierwszym poście, każdy pacjent jest inny. Wydaje mi się, że doświadczony psychoterapeuta będzie opierał się na indywidualnej rozmowie. Problem może się zacząć, gdy zasugeruje się syndromem i zacznie skupiać się na problemach, które nie są bardziej nasilone, niż u większości ludzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem jak podchodzić do tych badań i na ile odzwierciedlają rzeczywistość. Wydaje mi się że jak ktoś będzie pracował z dziećmi alkoholików to szybko zauważy, że pewne cechy często się powtarzają, z racji tego jaką rolę pełnili w dzieciństwie.

Być może po prostu te cechy zostały sformułowane zbyt ogólnie, tak że wielu ludzi spoza DDA się w nich odnajdzie. Poza tym może być tak że wychowanie w rodzinie, gdzie co prawda się nie pije ale panuje przemoc (fizyczna badź psychiczna) będzie powodowało podobne cechy.

Można się też zgodzić co do tego że "syndrom" nie powinien oznaczać jakieś konkretnej osoby czy zaszufladkowania, ale jakieś cechy które często przejawiają DDA. Chętnie bym zobaczył jakieś inne badania na ten temat. Pewnie może się zdarzyć, że ktoś chciałby leczyć "syndrom" zamiast człowieka i mógłby wtedy nie zauważyć że konkretny przypadek niekoniecznie pasuje do znanego wzorca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mark123, ale tego raczej nie da się stwierdzić w stu procentach. Ta sama cecha może wynikać z zachowania matki-alkoholiczki albo babki-despotki, być może w większości sytuacji sprawa będzie jasna, ale nie we wszystkich.

 

qwertz, manipulacja czy nie, czytając opinie o szkoleniach NLP można wywnioskować, że uczestniczy się w nich z ciekawości, a nie żeby coś z tego wynieść i na tym opierać swój światopogląd...

 

wysłowiona, to nie jest konstruktywna krytyka jeśli swoją teorię autor opiera na jednym badaniu sprzed 21 lat. Podstawą naprawdę dobrego badania jest to, że można je zreplikować przez inny zespół, na innej grupie i wyjdzie to samo. Ktoś powtórzył to badanie? Autor jakoś się nie chwali, tylko odsyła do innych badań Shera, tego samego badacza. Niestety tak to tylko można gdybać, a nie z taką pewnością i ignorancją obalać syndrom. Ja w sumie nie mam nic przeciwko, bo faktycznie syndrom nie powie jakie dokładnie cechy ma dana osoba, w dodatku pasuje też do dysfunkcyjnych domów. Zbyt wiele jest czynników wpływających na psychikę, by kogoś wkładać do worka tylko dlatego że rodzice piją. Ale po co pisać w oparciu o jedno badanie tak, jakby odkryło się Amerykę?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wydaje mi się że jak ktoś będzie pracował z dziećmi alkoholików to szybko zauważy, że pewne cechy często się powtarzają, z racji tego jaką rolę pełnili w dzieciństwie.

 

To akurat tłumaczy efekt potwierdzania ;) Jeśli będziesz u kogoś szukał oznak niskiej samooceny lub potrzeby aprobaty, znajdziesz ją prędzej czy później.

 

uczestniczy się w nich z ciekawości, a nie żeby coś z tego wynieść i na tym opierać swój światopogląd...

 

Raczej, żeby rozwiązać swoje problemy. Czy ktoś z was w rzeczywistości próbował tych taktyk? Bo mam wrażenie, że to taka dyskusja "a mi się wydaje" (czyli brak konstruktywnej krytyki^^), a temat jest całkiem inny:)

 

abraxas, nie chcę Cię martwić, ale wiele badań z lat 80 i 90 jest obecnie podstawą psychologicznych teorii. Jeśli były dobrze przeprowadzone, to raczej świat naukowy nie widzi powodów, by je dyskwalifikować, bo przeszło jedno pokolenie. Druga sprawa, to o czym Ty piszesz, to testy rzetelności. Jeśli badacze mają wątpliwości, to bardzo często robią nowe badania, ale najczęściej dodają kilka zmiennych, bo chcą sprawdzić, co wpływa na dany efekt. Natomiast ta "powtarzalność", której Ty wymagasz to podstawa testów psychometrycznych i raczej bez dobrych wyników żadne badania nie przedostaną się do opinii publicznej.

 

Ale po co pisać w oparciu o jedno badanie tak, jakby odkryło się Amerykę?

 

Myślę, że nikt Ameryki nie odkrył i dlatego chciałam, żebyście mi napisali. Jak się do tego odnosicie z perspektywy subiektywnej? Odnajdujecie się całkowicie w syndromie DDA?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Według syndromu DDA:

niska samoocena, na to składa się u mnie jeszcze coś oprócz picia rodzica, mój wygląd ale do tego przyczynili się też inni ludzie

silne poczucie winy i wstydu, nie czuję się winny ale się wstydzę np. kogoś do domu zaprosić bo mam takiego ojca a nie innego, boję się żeby jakiejś akcji nie odwalił i żeby komuś się przykro z tego powodu nie zrobiło,

skłonność do brania na siebie nadmiernej odpowiedzialności za innych, to akurat mnie wykańcza chociaż próbuję z tym walczyć, na to również składa się to że byłem wychowywany tak a nie inaczej tj. matka zawsze powtarzała że rodzina najważniejsza, w szkole tak samo pierdolenie o tym jaka to rodzina nie jest ważna etc. nie wzięli poprawki na domy dysfunkcyjne XD

potrzeba uzyskiwania ciągłej aprobaty, nie mam takiej potrzeby, chociaż chyba każdy od czasu do czasu chciałby usłyszeć coś miłego,

problemy z poczuciem bliskości, to wynika u mnie z niskiej samooceny,

problemy z panowaniem nad odruchami, nie wiem o co tu chodzi, trzęsące się ciało w ataku paniki?

skłonność do syndromu współuzależnienia, czyż to nie wynika z skłonność do brania na siebie nadmiernej odpowiedzialności za innych i tego co tam napisałem?

 

Według 'rzeczywistych skłonności dzieci alkoholików' według autora:

większy poziom niepokoju (anxiety), co uogólnia się zarówno na nerwowość jak i na agresję, fakt nerwowy jestem ale mało agresywny,

większa towarzyskość i silniejsza skłonność do szukania towarzystwa poza domem, mam problem z opuszczaniem domu, boję się ludzi, więc jest wręcz odwrotnie - chociaż chcę to zmienić tj. chodzę na terapię btw. czy to nie jest czasem pożądana cecha u normalnych ludzi że tworzą jakieś relacje społeczne?

większa skłonność do szeroko rozumianego podejmowania ryzyka, w tym do zachowań niebezpiecznych, jestem chorobliwie ostrożny

To co proponuje autor też jest bardzo ogólne :D

 

W moim przypadku syndrom DDA/DDD bardziej do mnie pasuje niż to co proponuje autor a i mam jedną przewagę bo wiem co z czego wynika mniej więcej w moim przypadku, i nie nienawidzę jak się mnie określa mianem różnych syndromów, chorób itp. ;p

 

Zwróciliście na tytuł tych badań? Purported characteristics of adult children of alcoholics: A possible "Barnum effect."

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cztery pierwsze z DDA to szczerze mówiąc ja miałam jeszcze z pół roku temu. Zwłaszcza opiekę i aprobatę, pewnie powiązane.

 

W moim przypadku syndrom DDA/DDD bardziej do mnie pasuje niż to co proponuje autor a i mam jedną przewagę bo wiem co z czego wynika mniej więcej w moim przypadku, i nie nienawidzę jak się mnie określa mianem różnych syndromów, chorób itp. ;p

 

To jest jeden wielki minus psychotrapeutów, którzy uczyli się przez kilka lat, jak ludzie powinni na doświadczenia reagować. Dlatego trzeba szukać inteligentnych lekarzy ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Według syndromu DDA:

niska samoocena, na to składa się u mnie jeszcze coś oprócz picia rodzica, mój wygląd ale do tego przyczynili się też inni ludzie

silne poczucie winy i wstydu, nie czuję się winny ale się wstydzę np. kogoś do domu zaprosić bo mam takiego ojca a nie innego, boję się żeby jakiejś akcji nie odwalił i żeby komuś się przykro z tego powodu nie zrobiło,

skłonność do brania na siebie nadmiernej odpowiedzialności za innych, to akurat mnie wykańcza chociaż próbuję z tym walczyć, na to również składa się to że byłem wychowywany tak a nie inaczej tj. matka zawsze powtarzała że rodzina najważniejsza, w szkole tak samo pierdolenie o tym jaka to rodzina nie jest ważna etc. nie wzięli poprawki na domy dysfunkcyjne XD

potrzeba uzyskiwania ciągłej aprobaty, nie mam takiej potrzeby, chociaż chyba każdy od czasu do czasu chciałby usłyszeć coś miłego,

problemy z poczuciem bliskości, to wynika u mnie z niskiej samooceny,

problemy z panowaniem nad odruchami, nie wiem o co tu chodzi, trzęsące się ciało w ataku paniki?

skłonność do syndromu współuzależnienia, czyż to nie wynika z skłonność do brania na siebie nadmiernej odpowiedzialności za innych i tego co tam napisałem?

 

Według 'rzeczywistych skłonności dzieci alkoholików' według autora:

większy poziom niepokoju (anxiety), co uogólnia się zarówno na nerwowość jak i na agresję, fakt nerwowy jestem ale mało agresywny,

większa towarzyskość i silniejsza skłonność do szukania towarzystwa poza domem, mam problem z opuszczaniem domu, boję się ludzi, więc jest wręcz odwrotnie - chociaż chcę to zmienić tj. chodzę na terapię btw. czy to nie jest czasem pożądana cecha u normalnych ludzi że tworzą jakieś relacje społeczne?

większa skłonność do szeroko rozumianego podejmowania ryzyka, w tym do zachowań niebezpiecznych, jestem chorobliwie ostrożny

To co proponuje autor też jest bardzo ogólne :D

 

W moim przypadku syndrom DDA/DDD bardziej do mnie pasuje niż to co proponuje autor a i mam jedną przewagę bo wiem co z czego wynika mniej więcej w moim przypadku, i nie nienawidzę jak się mnie określa mianem różnych syndromów, chorób itp. ;p

Ja u siebie nie wiem, co z czego wynika tak do końca.

 

niska samoocena, mam, ale z czego wynika, to nie wiem dokładnie, mogę tylko hipotetyzować

silne poczucie winy i wstydu

Poczucia winy ogólnie nie mam, czasami tylko przy niewykonaniu pewnego rytuału pojawiają się u mnie pewne wyrzuty sumienia związane z cierpieniem innych ludzi, głównie emocjonalnym, pojawia się także erekcja. Też nie wiem, z czego to u mnie wynika, może wynikać z jakichś rzeczy z dzieciństwa, a może wynikać ze zmian w mózgu, z parafilii seksualnej.

Bardzo mocno wstydliwy jestem od dziecka, miałem wtedy testy w poradni psychologiczno-pedagogicznej, które to potwierdziły. Z czego to wynika, nie mam pojęcia.

skłonność do brania na siebie nadmiernej odpowiedzialności za innych nie mam tego

potrzeba uzyskiwania ciągłej aprobaty w realu nie, tylko czasem fantazjuję w myślach o tym, że zabiegam o aprobatę.

problemy z poczuciem bliskości z bliskością wygląda to u mnie tak, że raczej nie odczuwam jej. Może to wynikać z czegoś z dzieciństwa, ale nie wiem, czego, a może wynikać z dysfunkcji neurologicznych, np. z zaburzeń ze spektrum autyzmu.

problemy z panowaniem nad odruchami też nie wiem, o co tu chodzi

skłonność do syndromu współuzależnienia raczej nie mam

 

W tych drugich cechach to mam tylko to, że jestem nerwowy, łatwo się wkurzam z wewnętrznym nastawieniem czasem mocno agresywnym, ale staram się tego nie okazywać. I tutaj także nie wiem, z czego to wynika, mogę jedynie hipotetyzować.

 

Ale ogólnie te drugie cechy też nie muszą świadczyć o tym, że ktoś jest DDA. Można być nerwowym, towarzyskim, lubić sytuacje "na ostrzu noża" i nie być DDA.

 

Syndrom DDA można stwierdzić tylko na podstawie analizy dzieciństwa, a jeżeli u danej osoby nie da się w stu procentach stwierdzić, czy problemy wywołała alkoholowa rodzina czy coś innego, to raczej nie ma możliwości stwierdzić, czy ta osoba ma syndrom DDA, czy nie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Syndrom DDA tak naprawde dotyczy wszystkich dzieci z zaburzonym poczuciem bezpieczenstwa. Wiec nie tylko dzieci alkoholikow ale i z chorobami psychicznymi. zaburzeniami, albo po prostu nie nadajacych sie na rodzicow. U mnie w domu nie bylo alkoholu, zadne z rodzicow nie bralo go do ust a mialam wszelkie symptomy opisane jako syndrom DDA. Moj dom to byla bomba.. nigdy nie bylo wiadomo co matka zrobi, kiedy wybuchnie, z usmiechu potrafila przejsc we wscieklosc. Ciagle trzeba bylo byc czujnym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Np. u mnie nie wiem, co jest przyczyną pewnych problemów z poczuciem bezpieczeństwa. Ja czuję się niebezpiecznie, gdy ktoś w mojej obecności jest wkurzony. W dzieciństwie (tym, które pamiętam) raczej nie wydarzyło się nic, co mogło by to spowodować, a picie samo w sobie mojego ojca i brata mojej matki kojarzy mi się przede wszystkim z marudzeniem, nie z niebezpieczeństwem, więc nie wiem, dlaczego tak mam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wysłowiona, mnie niczym nie martwisz, bo nie przypominam sobie żadnej znanej teorii psychologicznej, opartej na jednym niereplikowanym badaniu, w dodatku która dawałaby prawo nazywać inne teorie bzdurą. Jedyne co te badanie potwierdza, to już od dawna znany fakt, że nie wszyscy DDA mają te same cechy, bo naturalną koleją rzeczy istnieją różnice między ludźmi. A drugi fakt, że określona, badana grupa osób miała takie a nie inne cechy. I tyle można z tego wywnioskować. Jakby ktoś zrobił kolejne badanie na większej populacji i by wyszło, że faktycznie większość osób ma cechy DDA mimo że nie są DDA to wtedy można by się zastanowić z czego to wynika. Czy z tego, że duża część była DDD czy faktycznie syndrom i jego cechy to bzdura. Ja nie dyskwalifikuję tego co autor pisze, tylko formę.

I tak, żeby mieć dobrą teorię, którą inni uznają za znaczącą to ktoś inny musi przeprowadzić podobne badanie, bo chodzi o to żeby nie tworzyć czegoś opartego na artefakcie. Można zrobić tysiąc razy to samo badanie i wciąż popełniać ten sam błąd.

Naprawdę wierzysz, że wszystkie badania które są znane opinii publicznej, były dobrze przeprowadzone? Bo ja nie.

 

Co do głównego wątku, nie jestem DDA, czy jestem DDD to nie wiem, nikt mnie pod tym względem nie określał i nie diagnozował. Choć mam kilka wymienionych cech wynikających z wychowania i takich a nie innych doświadczeń. I wiele z tych cech bierze się właśnie z wychowania, a niekoniecznie alkoholu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

abraxas to, o czym teraz mówisz, to badanie trafności, też wymagana procedura:)

Nie wierzę w to, że wszystkie są przeprowadzane zgodnie ze standardami, było wiele skandali z fałszowaniem wyników. Ale jeśli już nie będziemy tacy podejrzliwi, to wymaga się od badań, by były trafne i rzetelne. Przecież w historii psychologii było trochę "przełomowych badań", które mimo swojej unikatowości automatycznie wpływały na losy nauki.

 

Jedyne co te badanie potwierdza, to już od dawna znany fakt, że nie wszyscy DDA mają te same cechy, bo naturalną koleją rzeczy istnieją różnice między ludźmi.

 

Tutaj troszeczkę rozmijasz się z celem przeprowadzania takich badań. Weźmy na przykład schizofrenię katatoniczną- robimy opis, by móc kogoś zaliczyć do tej grupy i leczyć metodami właściwymi dla tej konkretnej grupy. To jasne, nie każdy będzie idealnie pasował, ale to bardzo ważne, żeby znaleźć leczenie dla tych ludzi, którzy mają te konkretne cechy. Połączyć je w całość i leczyć jako jedno. Podobnie jest tutaj- mamy syndrom, cechy i gdy je zaobserwujemy, leczymy w taki sposób, w jaki leczy się DDA. Jeśli okazałoby się, że cechy te wcale nie wynikają z DDA, to leczenie jest nietrafione. To badanie, jeśli założymy, że wszystko z nim w porządku, pokazuje nie tylko, że są ludzie, którzy takich cech nie mają (gdyby to miało obalać teorię, nie mielibyśmy teorii psychologicznych), ale że nie ma statycznie żadnej przewagi tych cech nad innymi, ew patrząc na te cechy nie ma różnicy pomiędzy DDA a całą resztą. Tu nie chodzi o istnienie wyjątków, a obalenie reguły:) Ale jak już mówiłam, nie czytałam badań, nie jestem w stanie za nie świadczyć. Tylko wydaje mi się, że Ty troche nie rozumiesz ich istoty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wysłowiona, ale ja mówię o tym, że ktoś powinien badanie powtórzyć - nikogo nie zmusisz, żeby Twoje badanie powtórzył. Ty mówisz o procedurze - i tak, badanie musi być zrobione tak, żeby je można było powtórzyć.

No w historii było trochę przełomowych badań, ale jakoś nie znajduję podobnego przypadku jak ten blogowy wpis.

 

Co do badania, myślę, że rozumiem istotę, podałam akurat dwa fakty a nie tylko ten zacytowany. I rozumiem dodatkowo też to, że jest to jedno, słownie jedno, badanie. Więc wnioski można wyciągać tylko do badanej grupy i można co najwyżej przypuszczać, że może w populacji jest podobnie. I domyślam się, że tak jest ujęte podsumowanie, a przynajmniej powinno być - że w przyszłości kolejne badania na większych grupach pozwolą odnieść to do populacji i potwierdzić brak syndromu. Ale póki to jest jedno badanie, wnioski są takie - badana grupa DDA miała niektóre cechy syndromu, a niektóre nie, grupa nie-DDA miała niektóre cechy syndromu a niektóre nie, co pozwoliło stwierdzić że pojęcie syndromu jest wzięte z czapy. Przynajmniej tak się domyślam, bo badania nie widziałam. Więc jak najbardziej rezultat i wnioski są takie, że nie wszyscy DDA mają te same cechy i badana grupa wykazała takie a nie inne cechy. Kto wie, może w innym badaniu inna grupa nie-DDA w ogóle nie wykazałaby cech syndromu? Chcesz powiedzieć, że tak nie może się zdarzyć, opierając się na tym jednym badaniu, choćby nie wiem jak prawidłowo przeprowadzonym?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja mam 2/3 z tych syndromów DDA a rodzice to abstynenci, nigdy nie używali przemocy fizycznej ani psychicznej wobec mnie. Wg mnie te syndromy wcale nie muszą świadczyć o nieprawidłowym wychowaniu w rodzinie, wystarczy być nadwrażliwym i dostawać w kość w szkole, na podwórku czy nawet w pracy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×