Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ja i moja nerwica


Vandit

Rekomendowane odpowiedzi

Nie pamietam już kiedy to się zaczęło ale jest ze mną i nie pozwala o sobie zapomnieć. Na dodatek bardzo niekorzystnie wpływa na moje "relacje" z Bogiem, im bliżej Boga jestem tym bardzie daje o sobie znać, tym bardziej moja nerwica nie pozwala mi normalnie funkcjonować. Najgorsze są wieczory kiedy jestem już w łóżku i próbuje zasnąć wtedy nadchodzą mnie TE myśli że po tym życiu niema już nic i wtedy ogarnia mnie OGROMNY STRACH, pustka i ta bezgraniczna czerń próżni i co dalej... oczywiście zasnąć w takiej chwili nie jest absolutnie możliwe, muszę zacząć myśleć o czym innym o przyjemnych rzeczach życia codziennego, o tym co miłego mnie spotkało, sytuacjach, osobach. Najgorsze myśli nadchodzą mnie w myślach gdy mylę o życiu, Bogu, śmierci. I chyba tylko dzięki mojej żonie jeszcze jakoś funkcjonuje niestety nie potrafię o tym rozmawiać gdyż strach mnie paraliżuje dlatego nie umiem się nimi dzielić i o nich opowiadać. Może uda mi się to dzięki temu forum i wam, takim jak ja. I może w końcu zacznę sobie z "tym" radzić.

 

Pozdrawiam W. :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie pamietam już kiedy to się zaczęło ale jest ze mną i nie pozwala o sobie zapomnieć. Na dodatek bardzo niekorzystnie wpływa na moje "relacje" z Bogiem, im bliżej Boga jestem tym bardzie daje o sobie znać, tym bardziej moja nerwica nie pozwala mi normalnie funkcjonować. Najgorsze są wieczory kiedy jestem już w łóżku i próbuje zasnąć wtedy nadchodzą mnie TE myśli że po tym życiu niema już nic i wtedy ogarnia mnie OGROMNY STRACH, pustka i ta bezgraniczna czerń próżni i co dalej... oczywiście zasnąć w takiej chwili nie jest absolutnie możliwe, muszę zacząć myśleć o czym innym o przyjemnych rzeczach życia codziennego, o tym co miłego mnie spotkało, sytuacjach, osobach. Najgorsze myśli nadchodzą mnie w myślach gdy mylę o życiu, Bogu, śmierci. I chyba tylko dzięki mojej żonie jeszcze jakoś funkcjonuje niestety nie potrafię o tym rozmawiać gdyż strach mnie paraliżuje dlatego nie umiem się nimi dzielić i o nich opowiadać. Może uda mi się to dzięki temu forum i wam, takim jak ja. I może w końcu zacznę sobie z "tym" radzić.

 

Pozdrawiam W. :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vandit, Witaj na forum!

 

A nie jest tak, że masz natręctwa w związku z myślami egzystencjalnymi?

Diagnozy Ci oczywiście nie stawiam, tylko próbuję się odnieść.

Myśli o przemijaniu są charakterystyczne w zaburzeniach depresyjnych czy lękowo-depresyjnych.

Szkoda, że nie potrafisz porozmawiać o tym z bliską osobą, z żoną. Piszesz, że chyba egzystujesz jeszcze dzięki niej. No, ale nie może być tak, że ona będzie dla Ciebie ciągłym oparciem. Rozumiesz co chcę przez to powiedzieć? Trzeba umieć żyć też dla siebie.

 

A jak długo trwa ten Twój stan? I może pamiętasz od czego się to wszystko zaczęło? Jakieś wydarzenie w życiu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vandit, Witaj na forum!

 

A nie jest tak, że masz natręctwa w związku z myślami egzystencjalnymi?

Diagnozy Ci oczywiście nie stawiam, tylko próbuję się odnieść.

Myśli o przemijaniu są charakterystyczne w zaburzeniach depresyjnych czy lękowo-depresyjnych.

Szkoda, że nie potrafisz porozmawiać o tym z bliską osobą, z żoną. Piszesz, że chyba egzystujesz jeszcze dzięki niej. No, ale nie może być tak, że ona będzie dla Ciebie ciągłym oparciem. Rozumiesz co chcę przez to powiedzieć? Trzeba umieć żyć też dla siebie.

 

A jak długo trwa ten Twój stan? I może pamiętasz od czego się to wszystko zaczęło? Jakieś wydarzenie w życiu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ivann, niestety w moim przypadku to tak nie działa, a przynajmniej to nie takie proste, bo strach jest silniejszy.

 

Nameless, nie było by złe gdyby nie ta nerwica :(

 

*Monika*, staram się dostrzegać plusy i skupiać się tez na innych bo na mnie słabo wychodzi. Co do przypomnienia sobie kiedy był ten pierwszy raz, niestety nie jestem w stanie sobie tego przypomnieć choć wiele razy probowalem

 

Boje się że gdyby nie lek przed śmiercią w sytuacjach mono stresowch bym się szybko poddał i...

 

W każdym bądź razie dziękuje za zainteresowanie moim wpisem, to miłe. Dziękuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ivann, niestety w moim przypadku to tak nie działa, a przynajmniej to nie takie proste, bo strach jest silniejszy.

 

Nameless, nie było by złe gdyby nie ta nerwica :(

 

*Monika*, staram się dostrzegać plusy i skupiać się tez na innych bo na mnie słabo wychodzi. Co do przypomnienia sobie kiedy był ten pierwszy raz, niestety nie jestem w stanie sobie tego przypomnieć choć wiele razy probowalem

 

Boje się że gdyby nie lek przed śmiercią w sytuacjach mono stresowch bym się szybko poddał i...

 

W każdym bądź razie dziękuje za zainteresowanie moim wpisem, to miłe. Dziękuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie pamietam już kiedy to się zaczęło ale jest ze mną i nie pozwala o sobie zapomnieć. Na dodatek bardzo niekorzystnie wpływa na moje "relacje" z Bogiem, im bliżej Boga jestem tym bardzie daje o sobie znać, tym bardziej moja nerwica nie pozwala mi normalnie funkcjonować. Najgorsze są wieczory kiedy jestem już w łóżku i próbuje zasnąć wtedy nadchodzą mnie TE myśli że po tym życiu niema już nic i wtedy ogarnia mnie OGROMNY STRACH, pustka i ta bezgraniczna czerń próżni i co dalej... oczywiście zasnąć w takiej chwili nie jest absolutnie możliwe, muszę zacząć myśleć o czym innym o przyjemnych rzeczach życia codziennego, o tym co miłego mnie spotkało, sytuacjach, osobach. Najgorsze myśli nadchodzą mnie w myślach gdy mylę o życiu, Bogu, śmierci. I chyba tylko dzięki mojej żonie jeszcze jakoś funkcjonuje niestety nie potrafię o tym rozmawiać gdyż strach mnie paraliżuje dlatego nie umiem się nimi dzielić i o nich opowiadać. Może uda mi się to dzięki temu forum i wam, takim jak ja. I może w końcu zacznę sobie z "tym" radzić.

 

Pozdrawiam W. :pirate:

 

Hej, wiesz każdego nawet najbardziej wierzącego człowieka czasem męczą wątpliwości :smile: . Ludzie z natury jak czegoś nie widzą to w to nie wierzą. Bóg nie ma ci tego za złe, że masz wątpliwości (grzech są świadome, pochodzą z własnej woli, jeśli ktoś robi coś nieświadomie nie ma grzechu). Ja bym radził ci za bardzo się nad tym nie zastanawiać, ignorować te wszystkie myśli, nie odganiać ich, pozwolić im przejść i nie odpędzać ich (w ten sposób szybciej odejdą).

 

Ja bym na twoim miejscu szukałbym Boga na swój sposób. Ja np. czuje Boga, przez to że mam sumienie (wiem co można robić, a co nie) gdybyśmy byli tylko zwierzętami nie mielibyśmy czegoś takiego. Poza tym świat nie jest taki okrutny jaki ludzie mówią, poznałem wielu dobrych ludzi, którzy byli dobrzy, uprzejmi pomogli mi. Widzę to przez ludzi, którzy mi pomogli czy byli dla mnie dobzi. Na świecie jest znacznie więcej ludzi dobrych niż złych przez to jakaś siła wyższa musi działać i tą siłą jest Bóg. Możliwe, że jest nieco inny niż jest zapisane w Biblii , czy co mówią księża, ale na pewno nas kocha i ciągle nad nami czuwa.

 

Może to Bóg działa przez twoją żonę i próbuje ci pomóc :smile:

 

Bardzo lubię fil Bruce Wszechmogący, zabawny film, ale pokazuje też gdzie leży magia cudu

 

Możesz też szukać w internecie ja lubię grzebać :mrgreen: i znalazłem wiele ciekawych historii o ludziach, którzy widzieli Boga, albo usłyszeli jego wolę. Wielu ludzi też przez modlitwę potrafiło wyleczyć się z nieuleczalnych chorób. Wiesz np. że niektórzy Buddyjscy Mnisi przez medytacje, potrafili przewidzieć miejsce swojej reinkarnacji i co ciekawe sprawdziło się. Wierz też, że wł nauk Buddyjskich, Bóg zsyłał na ziemie wielu proroków jednym z nich był Jezus innym był Budda, było też wielu innych. Ciekawi mnie jak te wszystkie religie są do siebie podobne i wł mnie pochodzą od tego samego Boga, który chce nas nauczyć jak godnie żyć. Możliwe, że Bóg jest inny niż zapisano na kartach Pisma, ale wł mnie na pewno istnieje i czuwa nad nami.

 

Wierz z tym szukaniem w necie to też troche ostrożnie, bo jak za dużo się dowiesz to zaczniesz wierzyć za mocno, ja tak mam :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie pamietam już kiedy to się zaczęło ale jest ze mną i nie pozwala o sobie zapomnieć. Na dodatek bardzo niekorzystnie wpływa na moje "relacje" z Bogiem, im bliżej Boga jestem tym bardzie daje o sobie znać, tym bardziej moja nerwica nie pozwala mi normalnie funkcjonować. Najgorsze są wieczory kiedy jestem już w łóżku i próbuje zasnąć wtedy nadchodzą mnie TE myśli że po tym życiu niema już nic i wtedy ogarnia mnie OGROMNY STRACH, pustka i ta bezgraniczna czerń próżni i co dalej... oczywiście zasnąć w takiej chwili nie jest absolutnie możliwe, muszę zacząć myśleć o czym innym o przyjemnych rzeczach życia codziennego, o tym co miłego mnie spotkało, sytuacjach, osobach. Najgorsze myśli nadchodzą mnie w myślach gdy mylę o życiu, Bogu, śmierci. I chyba tylko dzięki mojej żonie jeszcze jakoś funkcjonuje niestety nie potrafię o tym rozmawiać gdyż strach mnie paraliżuje dlatego nie umiem się nimi dzielić i o nich opowiadać. Może uda mi się to dzięki temu forum i wam, takim jak ja. I może w końcu zacznę sobie z "tym" radzić.

 

Pozdrawiam W. :pirate:

 

Hej, wiesz każdego nawet najbardziej wierzącego człowieka czasem męczą wątpliwości :smile: . Ludzie z natury jak czegoś nie widzą to w to nie wierzą. Bóg nie ma ci tego za złe, że masz wątpliwości (grzech są świadome, pochodzą z własnej woli, jeśli ktoś robi coś nieświadomie nie ma grzechu). Ja bym radził ci za bardzo się nad tym nie zastanawiać, ignorować te wszystkie myśli, nie odganiać ich, pozwolić im przejść i nie odpędzać ich (w ten sposób szybciej odejdą).

 

Ja bym na twoim miejscu szukałbym Boga na swój sposób. Ja np. czuje Boga, przez to że mam sumienie (wiem co można robić, a co nie) gdybyśmy byli tylko zwierzętami nie mielibyśmy czegoś takiego. Poza tym świat nie jest taki okrutny jaki ludzie mówią, poznałem wielu dobrych ludzi, którzy byli dobrzy, uprzejmi pomogli mi. Widzę to przez ludzi, którzy mi pomogli czy byli dla mnie dobzi. Na świecie jest znacznie więcej ludzi dobrych niż złych przez to jakaś siła wyższa musi działać i tą siłą jest Bóg. Możliwe, że jest nieco inny niż jest zapisane w Biblii , czy co mówią księża, ale na pewno nas kocha i ciągle nad nami czuwa.

 

Może to Bóg działa przez twoją żonę i próbuje ci pomóc :smile:

 

Bardzo lubię fil Bruce Wszechmogący, zabawny film, ale pokazuje też gdzie leży magia cudu

 

Możesz też szukać w internecie ja lubię grzebać :mrgreen: i znalazłem wiele ciekawych historii o ludziach, którzy widzieli Boga, albo usłyszeli jego wolę. Wielu ludzi też przez modlitwę potrafiło wyleczyć się z nieuleczalnych chorób. Wiesz np. że niektórzy Buddyjscy Mnisi przez medytacje, potrafili przewidzieć miejsce swojej reinkarnacji i co ciekawe sprawdziło się. Wierz też, że wł nauk Buddyjskich, Bóg zsyłał na ziemie wielu proroków jednym z nich był Jezus innym był Budda, było też wielu innych. Ciekawi mnie jak te wszystkie religie są do siebie podobne i wł mnie pochodzą od tego samego Boga, który chce nas nauczyć jak godnie żyć. Możliwe, że Bóg jest inny niż zapisano na kartach Pisma, ale wł mnie na pewno istnieje i czuwa nad nami.

 

Wierz z tym szukaniem w necie to też troche ostrożnie, bo jak za dużo się dowiesz to zaczniesz wierzyć za mocno, ja tak mam :mrgreen:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Musisz nauczyć sobie radzić z tymi myślami. Wiadomo że jak zaczniesz myśleć co jeśli zaraz spotka cię jakieś okropieństwo to organizm może zacząć reagować lękiem. Trzeba przerwać te myśli, a najlepiej poznać ich źródło. Lepiej to zrobić z psychologiem, bo jak piszesz tylko żona trzyma cię przy życiu. To nie jest dobry stan.

Z tego co piszesz to jesteś wierzącą osobą i wydaje mi się że możesz (i powinieneś) jasno oddzielić rozważania od natręctw (raczej zauważasz różnicę między jednym a drugim) i walczyć tylko z nerwicą a nie jeszcze na raz z jakimiś problemami egzystencjalnymi. Właściwie to jeśli po śmierci nic by nie było, to nic byś nie czuł. Nawet tej pustki, czerni czy próżni, ale jeśli to nerwica to nawet jak znajdziesz rozumową odpowiedź na te "wątpliwości" to może niewiele pomóc.

Może znajdzie się w twojej okolicy jakiś psycholog chrześcijański czy ksiądz terapeuta. Możesz to rozważyć ze względu na to że te problemy zahaczają o wymiar duchowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Musisz nauczyć sobie radzić z tymi myślami. Wiadomo że jak zaczniesz myśleć co jeśli zaraz spotka cię jakieś okropieństwo to organizm może zacząć reagować lękiem. Trzeba przerwać te myśli, a najlepiej poznać ich źródło. Lepiej to zrobić z psychologiem, bo jak piszesz tylko żona trzyma cię przy życiu. To nie jest dobry stan.

Z tego co piszesz to jesteś wierzącą osobą i wydaje mi się że możesz (i powinieneś) jasno oddzielić rozważania od natręctw (raczej zauważasz różnicę między jednym a drugim) i walczyć tylko z nerwicą a nie jeszcze na raz z jakimiś problemami egzystencjalnymi. Właściwie to jeśli po śmierci nic by nie było, to nic byś nie czuł. Nawet tej pustki, czerni czy próżni, ale jeśli to nerwica to nawet jak znajdziesz rozumową odpowiedź na te "wątpliwości" to może niewiele pomóc.

Może znajdzie się w twojej okolicy jakiś psycholog chrześcijański czy ksiądz terapeuta. Możesz to rozważyć ze względu na to że te problemy zahaczają o wymiar duchowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vandit, myślę, że mamy podobnie, mogłabym napisać prawie to samo, naprawdę. Często nawiedzają mnie egzystencjalne myśli, "boję się" Boga (im bliżej, tym bardziej...), a jednocześnie wiem, że nie zniosłabym tego, że w rzeczywistości jest pustka.

 

Jeżeli chciałbyś ze mną o tym porozmawiać, napisz do mnie na PW. Możliwe, że rzeczywiście mamy podobne przypadki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vandit, myślę, że mamy podobnie, mogłabym napisać prawie to samo, naprawdę. Często nawiedzają mnie egzystencjalne myśli, "boję się" Boga (im bliżej, tym bardziej...), a jednocześnie wiem, że nie zniosłabym tego, że w rzeczywistości jest pustka.

 

Jeżeli chciałbyś ze mną o tym porozmawiać, napisz do mnie na PW. Możliwe, że rzeczywiście mamy podobne przypadki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

*Monika*, staram się dostrzegać plusy i skupiać się tez na innych bo na mnie słabo wychodzi. Co do przypomnienia sobie kiedy był ten pierwszy raz, niestety nie jestem w stanie sobie tego przypomnieć choć wiele razy probowalem

 

Boje się że gdyby nie lek przed śmiercią w sytuacjach mono stresowch bym się szybko poddał i...

 

W każdym bądź razie dziękuje za zainteresowanie moim wpisem, to miłe. Dziękuje.

A dlaczego nie pójdziesz do psychologa/terapeuty? Bardzo wielu ludzi korzysta z jego usług. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

*Monika*, staram się dostrzegać plusy i skupiać się tez na innych bo na mnie słabo wychodzi. Co do przypomnienia sobie kiedy był ten pierwszy raz, niestety nie jestem w stanie sobie tego przypomnieć choć wiele razy probowalem

 

Boje się że gdyby nie lek przed śmiercią w sytuacjach mono stresowch bym się szybko poddał i...

 

W każdym bądź razie dziękuje za zainteresowanie moim wpisem, to miłe. Dziękuje.

A dlaczego nie pójdziesz do psychologa/terapeuty? Bardzo wielu ludzi korzysta z jego usług. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie pamietam już kiedy to się zaczęło ale jest ze mną i nie pozwala o sobie zapomnieć. Na dodatek bardzo niekorzystnie wpływa na moje "relacje" z Bogiem, im bliżej Boga jestem tym bardzie daje o sobie znać, tym bardziej moja nerwica nie pozwala mi normalnie funkcjonować. Najgorsze są wieczory kiedy jestem już w łóżku i próbuje zasnąć wtedy nadchodzą mnie TE myśli że po tym życiu niema już nic i wtedy ogarnia mnie OGROMNY STRACH, pustka i ta bezgraniczna czerń próżni i co dalej... oczywiście zasnąć w takiej chwili nie jest absolutnie możliwe, muszę zacząć myśleć o czym innym o przyjemnych rzeczach życia codziennego, o tym co miłego mnie spotkało, sytuacjach, osobach. Najgorsze myśli nadchodzą mnie w myślach gdy mylę o życiu, Bogu, śmierci. I chyba tylko dzięki mojej żonie jeszcze jakoś funkcjonuje niestety nie potrafię o tym rozmawiać gdyż strach mnie paraliżuje dlatego nie umiem się nimi dzielić i o nich opowiadać. Może uda mi się to dzięki temu forum i wam, takim jak ja. I może w końcu zacznę sobie z "tym" radzić.

 

Dlaczego niekorzystnie wpływa na relacje z Bogiem? Czy chodzi o to, że im bliżej Boga, tym większe nasilenie myśli wyrażających zwątpienie? Rozumiem, że Twoja wiara w życie wieczne jest zbyt mała, by zrównoważyć trwogę wynikającą ze zwątpienia?

 

Jeżeli to powoduje depresję, lęk, paraliż funkcjonalny, to bez wątpienia jest to z punktu widzenia medycyny patologia. Ale równocześnie tego typu stany zdarzają się wśród ludzi wierzących i są/były opisywane jako doświadczenie duchowe. Np. niedawno odkryte zapiski Matki Teresy z Kalkuty ujawniają, że przez większą część życia przeżywała ona koszmar zwątpienia i nie doświadczała obecności Boga. Także wielu mistyków opisywało stan tzw. "nocy duszy". Osobiście uważam, że tam gdzie nie ma watpliwości, nie ma też wiary. Aby zaistniała wiara, musi być niepewność, niewiedza i twoga. Zmierzam do tego, że Twoja przypadłość ma apekt metafizyczny i teologiczny. Co nie znaczy, że nie warto pomóc sobie psychoterapią, a może nawet i farmakoterapią, jeżeli życie z tym jest zbyt trudne.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×