Skocz do zawartości
Nerwica.com

Skomplikowane nieprawidłowości - co mogę zrobić?


Doremifasol

Rekomendowane odpowiedzi

Postaram się możliwie krótko streścić to wszystko, ale raczej mi się nie uda. Wiem, że te wszystkie zaburzenia nie są tak poważne, jak niektóre historie z forum, niemniej jednak bardzo przeszkadzają mi w codziennym życiu. Mam szesnaście lat, gdyby ktoś pytał.

 

● Chorobliwie tęsknię za dzieciństwem.

● Robię wszystko "na zaliczenie" (np. czytam - często zbyt pobieżnie - książkę po to, by móc zaznaczyć ją w pewnym serwisie jako przeczytaną... generalnie myślę o wszystkim jako o zadaniu do wykonania i jak najszybszego skończenia - nawet wybierając się gdzieś do miasta robię to po to, żeby móc sobie potem pomyśleć, że ruszyłam się z domu... ciężko mi to opisać, a przenika to wszystkie dziedziny mojego życia).

● Po szkole natychmiast chcę iść do domu (pierwsza wypadam z klasy, nie czekam na nikogo).

● Mam problemy z odżywianiem się (zaczęło się, gdy przez przypadek na wyjeździe znacząco schudłam i potem chciałam utrzymać tą wagę, ograniczałam się do dwóch posiłków dziennie - tak jak jadłam wtedy, później stopniowo przybierałam na wadze, bo nie mogłam opanować chęci jedzenia, ale stale kontrolowałam i obsesyjnie myślałam o tym, co i kiedy jem; potrafiłam cały dzień nie zjeść nic, a potem wieczorem się obżerać. Teraz wróciłam do poprzedniej wagi, ale mam ogromne wyrzuty sumienia, a mimo to nie potrafię wrócić na dietę).

● Mam problemy z kontaktami międzyludzkimi (do ok. 10 roku życia było w porządku, byłam tylko troszeczkę nieśmiała, potem urodziły się moje siostry-bliźniaczki (nie wiem, czy to ma jakiś związek, ale myślałam o tym dużo i to możliwe), bardzo powoli stopniowo zamykałam się w sobie, ominęły mnie wszystkie rzeczy typu pierwszy makijaż, stanik, zakupy ciuchowe, coraz większe dbanie o siebie w miarę dorastania itp., bo wstydziłam się np. przed mamą, że będzie osądzać mój gust ubraniowy, albo myśleć coś w stylu "no, no, moja córka już dorasta". W podstawówce było jako-tako, w gimnazjum chciałam zacząć życie trochę "od nowa", ale się nie udało i tylko jeszcze bardziej popadłam w nieśmiałość (długa historia, ale chcę się streszczać), chorobliwie bałam się ludzi z klasy; od września jestem w liceum i całe szczęście udało mi się wypracować inną pozycję w klasie, jestem bardziej otwarta, więcej się śmieję, przestałam myśleć o samobójstwie (na które i tak prawdopodobnie nigdy bym się nie odważyła), jak w gimnazjum - ale reszta dawnych problemów nie zniknęła (np. na zakupy zawsze jeżdżę z mamą i to ona wybiera mi ubrania, przez co wyglądam zupełnie inaczej, niż bym chciała; to raczej nienormalne w moim wieku)).

● Mam niską samoocenę (trochę przez te zaburzenia odżywiania i ubiór, trochę przez fatalną cerę i to, że rozdrapywałam sobie wszystkie blizny w dzieciństwie)

● Jestem niemiła dla rodziny (w szkole zachowuję się, jakbym była inną osobą niż w domu. Dla rodziców jestem bardzo oschła - w ogóle nie przesiaduję na dole (jestem tam tylko, gdy wychodzę, idę po coś do jedzenia albo nikogo nie ma w domu), odpowiadam możliwie lakonicznie, tłumię, czasem bardzo nieudolnie, wszelkie pozytywne emocje, negatywne w sobie potęgując itd. W szkole wydaję się być normalna, może tylko trochę wycofana społecznie, ale we własnym gronie koleżanek czuję się dobrze - a już na pewno nikt nie podejrzewałby mnie, że mam takie problemy/"problemy" (już sama nie wiem)).

 

Uff, wygadałam się. Nie wiem, czy ktoś to przeczyta, ale samo podsumowanie trochę mi pomogło. Pominęłam jeden problem, może dość ważny, ale nie jestem jeszcze gotowa o tym mówić - zresztą większość z opisanych zaburzeń pojawiła się jeszcze przed nim. Końcowe pytanie wydaje się dość oczywiste: nie chcę tak żyć, co dalej? Psycholog raczej odpada, bo musiałabym poprosić o niego rodziców i jeszcze to uzasadnić, pedagog szkolny też, bo nie mogłabym znieść mijania go na korytarzach placówki, w której bardzo staram się zapomnieć o tym wszystkim. Bardziej liczę na jakieś rozwiązania, które mogę wprowadzić sama, ewentualnie słowa wsparcia... właściwie cokolwiek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem wszystko i zaskoczyło mnie że każdy w sumie z tych punktów pasuje do mnie. Chociaż na pewno w mniejszym stopniu niż u Ciebie, ale kiedyś mógłbym się w 100% podpisać pod tym tematem (może oprócz punktu nr.2, ale też do pewnego stopnia zauważałem u siebie takie tendencje, szczególnie właśnie przy czytaniu).

Ja tu widzę brak więzi z rodzicami, i tęsknota za czasem kiedy taka więź była. Jeszcze bym mógł sporo napisać ale prawdopodobnie pisałbym już o sobie, nie o Tobie więc trochę bez sensu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze bym mógł sporo napisać ale prawdopodobnie pisałbym już o sobie, nie o Tobie więc trochę bez sensu.

Może w tym co byś pisał o Tobie odkryłaby coś o sobie. ;)

 

Doremifasol, też myślę, że gdzieś gdy urodziły się te bliźniaczki zaginęła więź z rodzicami. Krótko mówiąc, gdy rodzi się młodsze rodzeństwo, rodzice olewają to starsze (u mnie też tak było).

 

Jestem niemiła dla rodziny (w szkole zachowuję się, jakbym była inną osobą niż w domu. Dla rodziców jestem bardzo oschła - w ogóle nie przesiaduję na dole (jestem tam tylko, gdy wychodzę, idę po coś do jedzenia albo nikogo nie ma w domu), odpowiadam możliwie lakonicznie, tłumię, czasem bardzo nieudolnie, wszelkie pozytywne emocje, negatywne w sobie potęgując itd.

Czy potrafisz podać jakiś powód dlaczego jesteś dla nich niemiła? Jakieś konkretne powody? Coś musi być. Ja w domu w wieku nastoletnim zachowywałam się podobnie (może byłam bardziej złośliwa), ale ja miałam ku temu powody.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×