Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zakochanie z szansą powodzenia - co z tym zrobić?


SidewindeR

Rekomendowane odpowiedzi

Jestem nieśmiałym człowiekiem i nigdy nie miałem dziewczyny.

Dotychczas byłem w życiu zakochany trzy razy (nie wiem dlaczego tak często mi się to zdarza) i zawsze była to osoba z klasy, bowiem jakoś tak mam że zanim ktoś wpadnie mi w oko to mija trochę czasu, nigdy nie dzieje się to "ot, tak". No a poza skąd indziej mam znać jakieś osoby płci przeciwnej?

 

No ale do rzeczy. Jakoś z miesiąc temu zauroczyłem się po raz kolejny, w koleżance z klasy, którą znam już od gimnazjum. To by nie było jeszcze nic dziwnego, ale problem leży w tym, że tym razem wydaje mi się, że mam szanse na odwzajemnienie (wczoraj nawet sama do mnie zadzwoniła, co nie spotkało mnie jeszcze nigdy ze strony żadnej dziewczyny). Oszczędzę wam debilnego pytania "Po czym poznać że się jej podobam" :D bo jestem prawie na 100% pewien że mam zielone światło. Jak to ja, szybko "wpadłem". Przychodzę do domu i strasznie za Nią tęsknię i tylko obmyślam, jak jutro do niej w szkole zagadać itp. Masakra, po prostu nie mogę przestać o niej myśleć i wizja stracenia tej szansy napełnia mnie przerażeniem.

 

Problem leży w tym, że kompletnie nie mam pojęcia, co dalej. Co robić. Próbuję jej delikatnie dawać do zrozumienia że jestem nią zainteresowany i chyba to odczytała, w końcu to nie jest takie trudne, ale - co teraz? Rozważam dwie opcje:

 

1. Spotkać się z nią gdzieś po szkole kilka razy, nie wiem, gdzieś pochodzić i pogadać itd., ale tego strasznie się boję, a poza tym taka propozycja postawi sprawę jasno. Niby tego chcę, ale podświadomie boję się odmowy i ośmieszenia w jej oczach.

2. Wyznać prosto z mostu co czuję, ale słyszałem, że to nie jest dobre wyjście, bo raz że za szybko, dwa że za poważnie, a trzy że zabija emocje i odziera cały ten proces zakochania z właściwego mu uroku.

 

Co się tyczy opcji drugiej to dwa razy w życiu skorzystałem już z tego wyjścia, ale tylko wtedy, kiedy wiedziałem, że i tak nie mam szans i żeby wyleczyć się z mojego zakochania.

 

Tym razem naprawdę nie chciałbym tego spierdolić, a boję się, że jak będę tak tylko czekał, to jej się w końcu znudzi. Samym gadaniem i zaczepianiem jej na przerwach chyba nie da się zbudować związku, prawda?

 

Do tego dochodzi ta kłopotliwa sprawa bycia razem w jednej klasie, dosyć niefortunnie wyglądają takie związki, bo wszyscy ich znają i o nich potem gadają.

 

Tak czy inaczej za pięć miesięcy koniec liceum i rozjedziemy się w swoje strony (choć ona na szczęście nie mieszka daleko), więc mógłbym skorzystać z tego, nazwijmy to, szczęśliwego trafu, że prawdopodobnie wpadłem jej w oko.

 

Pytanie moje brzmi następująco - co byście mi radzili zrobić w takiej sytuacji? Jak w ogóle zawiązuje się romantyczne relacje? Nie mam o tym bladego pojęcia, nie rozmawiałem też o tym z nikim. Jak wygląda ten moment przejścia z koleżeństwa na związek?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×