Skocz do zawartości
Nerwica.com

Świat dorosły, a my wciąż "młodzi"


Gość Monar

Rekomendowane odpowiedzi

O co mi chodzi w tym temacie :P

Chodzi mi o to, że mam problem z zaakceptowaniem tego, że już jestem dorosła.

Jak jest z Wami, jak sobie z tym radzicie?

Ja czuję się nadal jak taka 16-latka, a już mam 19 lat i to mnie przeraża.

Ostatni rok nastolatki...

Może problem wydać się błahy, ale ja naprawdę nie umiem się z tym pogodzić.

Ja chciałabym być wciąż dzieckiem. Mimo sytuacji w domu.

Już nic nie będzie takie samo. A o troskę łatwiej jak się jest dzieckiem (pisałam to już gdzieś).

 

Dajcie jakieś porady, jak mam sobie z tym poradzić... :shock:

 

Bo z jednej strony zachowuję się jak dorosła, jestem nad odpowiedzialna, a z drugiej strony boję się dorosłego życia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Niestety zderzenie z dorosłym życiem jest nieuniknione. Ja kiedyś myślała jak to będzie wspaniale być już "dorosłą".

Teraz dałabym wiele, żeby móc się wrócić do czasów dzieciństwa, do tej beztroski. Mimo tego, że wtedy też się miało problemy, które wtedy wydawały nam się największe na świecie.

Ja czasami czuje się jakbym miała 18 lat... ale nie mam już niestety. Muszę sama dbać o siebie, sama się utrzymać i sama martwić się o to czy będę miała grosza żeby jutro kupić coś na obiad.

Czasami mnie to przerasta... ale niestety tak wygląda życie. I nic na to nie poradzimy :)

Dasz rade :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przeraża mnie to tempo życia. To, że tak szybko stałam się dorosła. Dzieciństwa nie pamiętam zbytnio, a czasy gimnazjum i liceum to były najlepsze lata mojego życia, pomimo że matka znęcała się nad nami i wgl w rodzinie było to samo, co teraz, ale... Jakoś tak inaczej patrzyłam na świat. Wydawał mi się mniej zły, miałam czas na szkołę, ale i na pracę, a jak czasu na szkołę nie miałam, bo pomagałam mamie w pracy, to i tak sobie zawsze radziłam. A teraz? Nie wyobrażam sobie chodzić i do pracy i do szkoły. I wgl ta moja sytuacja życiowa mnie przeraża, że na start moi rodzice nic mi nie dadzą, a to i ja z urodzinowych pieniędzy im dołożyłam i już czekam rok na to, by mi oddali. :?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar, ale wniknięcie w świat dorosłych jest nie uniknione.

Ja też miałam ciężkie dzieciństwo, ale jakieś było. Dorosłość nie jest tak fajna jak mi się kiedyś wydawało, ale taka kolej rzeczy.

Ja też nic na start nie dostałam, niestety mojej mamy nie było na to stać... ale jakoś pcham ten wózek do przodu i wiem, że Tobie też się uda :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aranjani, ale ja chciałabym przezyc jeszcze raz te swoje życie, przy okazji pozmieniac różne rzeczy. Chciałabym tak bardzo. :( A wiem, że już nie mogę. Ale nie umiem się z tym pogodzić, no nie potrafię. M. in. często popadam w "depresję", bo wiem, że już nic nie będzie jak dawniej, że teraz same obowiązki będę mieć bez praw w domu. i wgl. Już nie mogę powiedziec "jestem tylko dzieckiem", bo nikogo nie obchodzi, że emocjonalnie nie jestem dojrzała.

 

-- 16 lis 2012, 15:19 --

 

Nie dojrzałam jeszcze do dorosłego świata, ot co...

 

-- 16 lis 2012, 15:20 --

 

Nie jestem gotowa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z tą dorosłością temat rozważałem w liceum. Czytałem kilka książek, trochę rozmawiałem z innymi.

Nie będę dawał żadnej rady typu: "Dorosłość jest wtedy...", takie rzeczy można bez problemu poszukać np. na Demotywatorach.

Dzisiaj mam załamkę, także choćbym chciał, nie doradzę ci jak to być dorosłym i co możesz zmienić, żeby mądrze poczynić krok w przyszłość.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

O co mi chodzi w tym temacie :P

Chodzi mi o to, że mam problem z zaakceptowaniem tego, że już jestem dorosła.

Jak jest z Wami, jak sobie z tym radzicie?

Ja czuję się nadal jak taka 16-latka, a już mam 19 lat i to mnie przeraża.

Ostatni rok nastolatki...

Może problem wydać się błahy, ale ja naprawdę nie umiem się z tym pogodzić.

Ja chciałabym być wciąż dzieckiem. Mimo sytuacji w domu.

Już nic nie będzie takie samo. A o troskę łatwiej jak się jest dzieckiem (pisałam to już gdzieś).

 

Dajcie jakieś porady, jak mam sobie z tym poradzić... :shock:

 

Bo z jednej strony zachowuję się jak dorosła, jestem nad odpowiedzialna, a z drugiej strony boję się dorosłego życia.

Fajnie, ze poruszyłaś ten temat. Też mam 19lat, a czuję się na 16 :| Nie twierdzę, że to jakiś problem, zwyczajnie się tak czuję.

 

Może Ty boisz się odpowiedzialności? Nie potrafisz podjąć decyzji, co masz zamiar robić w życiu?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdzieś czytałam...ludzie z problemami emocjonalnymi, nerwicą itp. wyniesioną z domu rodzinnego, a więc najczęściej problemami mającymi początek w wieku dziecięcym/nastoletnim mimo dorosłości ciała, nie mają "dorosłej psychiki". Z tego względu że nie zaspokojono ich podstawowych potrzeb których człowiek potrzebuje do rozwoju: potrzeby bezpieczeństwa, akceptacji, samorozwoju, przynależności i miłości. W mniejszym lub większym stopniu siedzą w nas dzieciaki, które wciąż domagają się tego czego nie otrzymały.

Trzeba to po prostu przepracować na terapii, przyjąć to że tak jest, nawet popłakać i posmucić się, nauczyć się dorosłości - dorosłego myślenia i oczekiwań, i ruszyć dalej, rozwijać się :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale ja właśnie dorosło myślę, niejednokrotnie mój terapeuta powiedział, że jestem "nadzwyczaj dojrzała, jak na swój wiek", że "bardzo mądrze mówię"... Czasem mu słów brakuje, bo ja mówię o problemie i siebie analizuję i jakby mówię co jest normalne, odgrywam rolę swoją i terapeuty. :P

 

Może Ty boisz się odpowiedzialności? Nie potrafisz podjąć decyzji, co masz zamiar robić w życiu?

Zawsze musiałam być odpowiedzialna, w tym problem. Że w końcu chciałabym, żeby to mną się zaopiekowano, ja chcę w końcu być dzieckiem!!

+ ja mam za dużo planów :P wiem, co chcę, ale w końcu zmieniam plan. kiedyś chciałam być tłumaczem, potem dziennikarką, kosmetyczką, teraz chciałabym na studia psychologiczne, które oczywiście są beznadziejne, bo nie znajdę pracy po nich, ale zaczyna mnie to kręcić, sam mój terapeuta mi powiedział, że może poszłabym na terapeutkę, jak skończę szkołę i poukładam sprawy. mam wiele planów, miałam i chyba będzie tak zawsze. chyba dlatego, że nic nie umiem robic i łapię się za wszystko, co mi przyjdzie do głowy, żeby w końcu znaleźć to, w czym będę dobra.

nie wiem... ale chciałabym być dzieckiem. nie chcę być odpowiedzialna. nie dojrzałam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja chyba w przeszłości czułem się bardziej dorosły, niż obecnie. Miałem też poważniejsze podejście do życia i chciałem coś w nim osiągnąć. A w szkole w podstawówce czy gimnazjum to wśród rówieśników czułem się prawie jak jakiś dziadek, obserwując ich zachowanie. Teraz chyba jestem bardziej dziecinny, dodatkowo mam wrażenie, że cały czas "lecę w dół", nie mam poważnego podejścia do życia, coraz mniej skupiam się na rzeczywistości, coraz więcej czasu poświęcam na "przebywanie" w świecie fantazji i fantazjowanie chyba coraz bardziej mam dziecinne. Ale jest w pewnym sensie plus tego, że nie skupiam się na rzeczywistości, przynajmniej ten ogólny nastrój mam normalny. Nie wiem, jaki bym miał ogólny nastrój, gdybym mocno skupił się na rzeczywistości i tym co powinienem zrobić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Piszę tu, bo znów czuję się jak dziecko... Właściwie - bardzo często tak się czuję.

Wczoraj wróciło. Dzieciństwo. "Kat" - tata.

Kiedyś, tacie zdarzyło się uderzyc brata, potem doszło, że matka go wyprowadziła z równowagi, gdy się najebała i tak tata sobie radzi ze stresem. :roll:

Powoli aż zaczynam się go bać, ma ataki furii.

Wczoraj brat chyba się naćpał, tata gadał, że amfe wpierdala - nie wiem, to niepotwierdzone. W każdym bądź razie tata chciał, by mój brat pomógł nam w układaniu mebli - były ciężkie, więc bez przesady, mamy 2 chłopów w domu, więc tata chciał zrobić to z nim. Oczywiście nie pomógł i wszystko robiłam ja z ojcem.

Tata się wkurwił i podszedł do leżącego brata i zaczął go napierdalać kablem. Ja wiem, że mój brat nie jest aniołkiem, wiem, że jest równie straszny jak reszta rodziny, ale ja go kocham i nie mogę na takie coś patrzeć. Poszłam do swojego pokoju i aż się skuliłam. Chciało mi się płakać, czułam się tak, jak wtedy gdy tata w dzieciństwie odreagował, albo jak matka odreagowała. Czułam się jak dziecko.

Potem jeszcze mój brat położył się do łóżka i tata rzeczy, które były do wyrzucenia - bardzo ciężkie, metalowe, specjalnie rzucał na nogi mojego brata.

Toc to jest straszne, ja na takie coś patrzeć nie mogę, czuję się bezradna.

Wolałabym być na jego miejscu.

Jak pozbyć się takiego dziecinnego zachowania? Miałam ochotę ułożyć się w embrionalnej pozycji i się rozpłakać. A to niegodne dorosłego człowieka...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też tak mam. Po pierwsze, jak znowu się zaczyna awantura, cokolwiek (brat przejmuje pałeczkę ojca), mi po prostu siadają nerwy, czuję się tak, jak 'kiedyś' i jestem bezradna. Był czas, że po prostu miałam wyjebane, miałam miliard argumentów i twardszą rękę. A teraz po prostu zamykam drzwi od pokoju i siadam w kącie, jak idiotka. Bo przecież to zachowanie 'nie godne' mojego wieku.

No i świat gdzieś pędzi, studia, sranie w banię, a ja chciałabym być dzieckiem. Nie chcę być dorosła, dorastać, no nie! I to nie jest tak, że nie mam planów, marzeń - mam! Ale ostatnio wszystko się rozmywa, znowu mam gorsze dni. Złe dni. Nie umiem pogodzić się z tym, że będę musiała się wyprowadzić z tego domu, miasta (ba, że JUŻ tu nie mieszkam!), że będę musiała zostawić swój pokój, swoje rzeczy, swoje wspomnienia i zacząć być dorosłą. Tak na serio dorosłą...

Kiedyś świat był prostszy. Mam wrażenie, że trochę tego 'prostszego' świata mi umknęło, bo za szybko musiałam stać się odpowiedzialna, ogarnąć... Za dużo myślałam i za dużo mi się wydawało wtedy, kiedy jeszcze mogłam i powinnam żyć i mieć wyjebane.

Nie wyobrażam sobie starości, nie wyobrażam sobie dwudziestki... I nawet jeśli imprezuję, jeśli przez chwilę jest fajnie, to później znów mam krzywe fazy, rozkminy, że to przecież nie tak powinno wyglądać i koło się zamyka.

Reasumując, też mam ten problem i też nie umiem sobie z nim poradzić. Kompletnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Przynajmniej ktoś też tak ma, jak ja. Będzie mi łatwiej o tym mówić może. Bo "nie jestem sama".

 

Kiedyś świat był prostszy.

Właśnie. Mimo krzywd, był prostszy. Jeśli tak wgl można to nazwać. A może - powinien byc prostszy i właśnie tęsknimy za tym, czego nie mieliśmy. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też tak mam. Po pierwsze, jak znowu się zaczyna awantura, cokolwiek (brat przejmuje pałeczkę ojca), mi po prostu siadają nerwy, czuję się tak, jak 'kiedyś' i jestem bezradna.

Ja się czułem jak bezbronne, wystraszone... coś, gdy 2 lata temu 2 razy doszło u mnie w domu do pewnych incydentów. Ale nie mogę powiedzieć, że czułem się wtedy jak kiedyś, bo nie wiem, jak czułem się kiedyś, gdy takie sytuacje miały miejsce, co jest raczej dość nietypowe.

 

tęsknimy za tym, czego nie mieliśmy.

Ja takiej tęsknoty akurat, to raczej nie odczuwam.

 

Ja normy potrzeb i normy uczuć w porównaniu do takich norm u innych dzieci miałem mocno obniżone, że w zasadzie nie odczuwałem braku ich spełnienia raczej. Mam dwie hipotezy, dlaczego tak było. Pierwsza to taka, że może wynika to z osobnego zaburzenia, a druga to taka, że może w wyniku wydarzeń z niepamiętanego dzieciństwa ustaliłem potem podświadomie te normy na takie, jakie są mi w stanie zapewnić rodzice, żeby nie czuć się źle oraz uniknąć konfliktowych sytuacji. Ale która hipoteza jest prawdziwa, to już nie wiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też jestem silnym DDA i też czuje się wietrznym nastolatkiem chyba DDA nie dorastają , zatrzymując się na etapie nastolatka już na zawsze.Ja miałem apodyktycznego ojca alkoholika i czuje si ę takim Michaelem JAcksonem, naszczęcie nie jestem od niczego uzaleźniony. Ja myśle żę odpowiednio ustawiony swiat dorosły nie musi być taki zły , wszystko zależy od karmy od tego jakich ludzi spotykamy na drodze.Teraz żyje sobie spookojniej ale okres nastolatka to był koszmar.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×