Skocz do zawartości
Nerwica.com

Dlaczego faceci patrzą na kobiety przez pryzmat "dupy" ?


Agasaya

Rekomendowane odpowiedzi

nvm - Z tego co piszesz, dziewczyna albo ma pewne problemy i nie potrafi sobie z nimi poradzić albo sama nie wie czego chcę. Tym samym wzbudza w tobie niepewność i robi pewne nadzieję. Są też tzw osobniki (jak ich nazywam), które kręcą się w obrębie pewnych ludzi w celu zaspokojenia własnych potrzeb. Nie liczą się z uczuciami drugiej osoby. Pragną jedynie aby im było dobrze. Dasz jej czego potrzebuję więc bierze i odchodzi, by za chwilę wrócić w tym samym celu.

Trzeba też wziąć pod uwagę, że się tobą bawi i sprawia jej to chorą przyjemność. Ja sama kilka lat temu uwikłałam się w niezdrową relację z facetem. Jednego dnia przytulał, okazywał ciepło, wsparcie, mówił to, co chciałam usłyszeć, a potem traktował jak lalkę do dymania, ignorował moją obecność, dawał sprzeczne sygnały, poświęcał uwagę pozostałym dziewczynom. Flirtował z nimi. Później tłumaczył się słowami - Ja swoje też przeżyłem (ale nigdy nie zwierzył mi się z przeszłości i tzw problemów) i na powrót to samo. Z perspektywy czasu widzę jaką radość sprawiało mu obserwowanie jak się staram i męczę co by tu zrobić w celu polepszeniu sytuacji. Od takich ludzi najlepiej uciekać jak najszybciej!

Zamiast poświęcać czas i myśli podobnym ludziom lepiej poznać kogoś nowego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nvm, ale oziębłość też może mieć jakąś przyczynę.
Poznałem ją z moim kolegą. Zaczęła spędzać czas z nim, a ja zostałem na lodzie. Próbowałem z nią o tym porozmawiać, ale ona ozięble i obojętnie powiedziała, że jest zmęczona i idzie, w taki sposób jakby w ogóle nie widziała żadnego problemu.

 

Jakby tego było mało - później próbowalem jej unikać, żeby o niej zapomnieć. Ale ona przychodziła tam gdzie ja byłem, umiejscawiała się niedaleko. Może chciała, żebym tym dotkliwiej doświadczał bólu jej utraty? Bo tak właśnie było - jej chłodna obecność niedaleko w kontraście do niedawnej czułości, którą mi okazywała, była dla mnie bardzo dotkliwa. Może właśnie o to jej chodziło, o taką sadystyczną satysfakcję z ranienia moich uczuć?

Może trzymała się blisko Ciebie, by o sobie przypomnieć i Cię odzyskać?
No własnie dla mnie ta czułość była czymś bardzo intymnym...i to raczej ona była bardziej rozseksualizowana...
Może liczyła na to, że przejmiesz inicjatywę, dzięki czemu poczułaby się pożądana, a kiedy tego nie dostała, odrzuciła Cię, sama czując się wcześniej odrzuconą, niepociągającą fizycznie (?)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nvm, by przywrócić równowagę, zachwianą usprawiedliwianiem jednej ze stron, dopiszę, że równie dobrze mogłeś paść ofiarą prowadzonej z premedytacją gry, manipulacji - a nuż przypadła Ci w udziale rola żywego organizmu, na którym chciała przetestować skuteczność technik uwodzenia i od początku nie liczyła się z Twoimi uczuciami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nvm, nawet gdybys jej nie poznał z kolegą i tak by odeszła. Nie miałes wpływu, że trafiłeś akurat na taką. Wiele kobiet zaburzonych nie ma świadomości swoich niedoborów, a niedojrzałość socjalna sprawia, że są egocentryczne. Tu nawet trudno powiedzieć, że "bawią sie meżczyznami", bo to zakładałoby świadome działanie. I wymagało wyrachowania i panowania nad emocjami. Ona mi na taką nie wygląda, skoro, gdy rozmawialiście po latach, zasłaniała sie niepamięcią. To wskazuje, że działała bez planu, a po wszystkim było jej zwyczajnie głupio.

 

Na miejsce, gdzie przebywałeś, tez nie przychodziła z Twojego powodu. Nie miała interesu w tym, żeby Ci dopiec, skoro jej nie skrzywdziłeś. Wolała swoja energie obrócić na poznanie następnego chłopaka (czyli jeszcze nastęnego po Twoim koledze, z którym ją poznałeś), który zapewne tez kręcił się w tamtej okolicy. Po prostu biedna, pogubiona emocjonalnie dziewczyna.

 

Im szybciej o niej zapomnisz, tym lepiej dla Ciebie. Nie ma sensu rozkminianie i doszukiwanie się sensu w jej działaniach, ani jakiejkolwiek winy w samym sobie.

 

 

Takich kobiet, intrygantek z zimną krwią, jest garstka i one polują na mężczyzn dających im wygodne życie. Nie rozpraszają swojej energii na młodzików. Zazwyczaj sa starsze od Twojej znajomej, bo rozumiem, że opisałej zdarzenia sprzed kilku lat, a Ty nawet dzis nadal młodzian jesteś.

 

Podsumowując, trzeba być uważnym angazując się w nowy związek. Odróżnić zauroczenie od miłości. A nie zrobisz tego nawet i po kilku miesiącach znajomości. Trzeba wiele z siebie dawać, ale i wiele wymagać. Nie zaspokajac sie byle czym, relacją bez głębszych emocji, bez odwzajemniania wrazliwości.

 

W młodym wieku bardzo łatwo za miłośc bierze się zwykłe chwilowe zauroczenie. A jeśli ono mija i związek się kończy, to nawet trudno mówić o jakimkolwiek "bolesnym rozstaniu", chociaz wiem, że boli, zwłaszcza gdy się jest młodym. Ot, po prostu orbity dwojga ludzi przyciągneły sie na chwilę, pokrązyli wokół siebie, a następnie orbity sie rozeszły.

 

Kobiety potrafią lepiej panowac nad swoimi emocjami. Angazują się w związki rozważniej. Mężczyźni, zwłaszcza młodzi, po zerwaniu odchorowują to.

 

Uwierz mi, doświadczonemu w dwu małżeństwach i kilku "chodzeniach ze sobą", że nad emocjami można panować (to nie znaczy byc zimnym, ale inwestowac je proporcjonalnie do rozwoju relacji). Tak samo można panowac nad reakcjami na porzucenie. Do wszystkiego dojdziesz.

 

Miałem jako nastolatek kumpla-rówieśnika. On miał takie podjście, że gdy rzucała go jedna dziewczyna, ani chwili nie tracił na rozkminianie. Wychodził z założenia, że dzieki kolejnemu związkowi, który się właśnie kończył, poznaje jeszcze lepiej siebie i kobiety i dlatego TYM ŁATWIEJ będzie mu wejśc w nowy związek. Wtedy, jako nastolatek, oceniałem go, że jest "zimny drań". Byłem najprawdopodobniej w błedzie, dziś jest szcześliwym ojcem trójki dzieci, kocha swoją żonę, która była jego n-tą poznana kobietą. Ona zna wartośc liczby 'n' i jest z nim szczesliwa. Widac w ich związku szacunek. A jego "byłe" są często w przyjacielskich z nim stosunkach. Taka jest moc pozytywnego myślenia, którego Tobie i mnie brakuje (choć jestem juz na dobrej drodze) .

 

Zatem każde porzucenie traktuj WYŁACZNIE jako kolejny krok do sukcesu. Którego Ci życzę. Postępuj rozważnie, bądź uwazny i oczekuj relacji opartej o szacunek z obu stron.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od razu wykorzysta sytuacje. Powiem, że jest dla mnie ważna - od razu oznacza to miłość. Chce się do niej przytulić - już klękamy na ślubnym kobiercu, a konfetti sypią się z nieba. Opowiem Wam o moim problemie z kobietami...

Jeszcze rok temu nie uznawałem, że ktoś może się we mnie zakochać, oraz w głowie mi się nie mieściło, że mógłby patrzeć na mnie w sposób seksualny. Na terapii grupowej było to dla mnie wielkim szokiem, że ktoś się masturbuje myśląc o mnie. Z mojej strony czegoś takiego jak zakochanie nigdy nie było, ze względu na zaburzenia sfery seksualnej; ani pociągu.

 

Dzieje się coś takiego, że mam kolejną relację, na której mi zależy, a która całkowicie się rujnuje, bo dziewczyna się we mnie zakochuje. Jest to dla mnie niezmiernie przykre, ponieważ boję się odrzucenia, oraz rani mnie nagła oziębłość, albo wręcz kąśliwość. Inwestuje w taką osobę dużo siebie, oraz energii - a to wszystko jest marnowane i odbierane opacznie; dokładając do tego wymagania, których nie jestem w stanie spełnić. Bardzo staram się bronić swoich granic i myślę, że jestem asertywny. To jednak nie skutkuje. Jak grochem o ścianę. Nie pomagają żadne logiczne argumenty, czy moje zapewnienia; a nawet przepraszanie, czy przyznawanie się do błędu.

Dziewczyny te wymyślają intrygi, jakieś testy, plotkują między sobą (w grupie na studiach). Jest to dla mnie bardzo stresujące i chce w takich momentach uciec, bo dzieje się coś na co zupełnie nie mam wpływu, oraz co sprawia, że moje relacje podupadają. Czuje aktualnie dużą złość na taki stan rzeczy, ale nie jestem w stanie nic zrobić. Jeśli chociaż odrobinę wyrażę swój gniew o zabarwieniu wyrzutu takiej dziewczynie, to one wtedy zaczynają płakać, nie wychodzą z domu kilka dni, albo idą ciąć się cyrklem do wanny. Miałem już za dużo takich sytuacji z różnymi osobami i wydaje mi się, że chyba jest to moja wina. Coś jest nie tak. Robię coś takiego, że przekraczam jakąś magiczną barierę i dzieje się to, co się dzieje. A potem próbuję brać za to odpowiedzialność, lecz zwykle jest ona dla mnie nie do spełnienia, bo wiąże się ze zbyt dużymi wymaganiami - jak chociażby pisanie mi, że popada się w depresje, bo za rzadko piszę na facebooku; czyli rzadziej niż codziennie.

 

Nie mam ochoty na taką zależność. To dla mnie jest kontrolowanie. Nie mam ochoty codziennie pisać, czy rozmawiać przez telefon. Nie lubię, wolę się spotkać na żywo.

Jednak najgorsze jest robienie ze mnie głupiego. Byłem na imprezie w klubie z ludźmi z roku. To było dla mnie spore przełamanie, że się wybrałem. Bawiłem się dobrze i wypiłem odrobinę alkoholu. Byłem lekko podpity, lecz jak najbardziej świadomy tego co się dzieje; oraz wszystko pamiętałem. Pogadałem sobie z koleżanką z roku. Po chwili zaczęła mi opowiadać o gwałcie i pokazywać jak była podduszana. Włosy mi się na głowie jeżyły i nawet teraz mam dreszcze, że opowiadała mi takie straszne rzeczy. Nie wiem czemu, skoro mówiła, że jestem 2gą osobą której to mówi, nawet rodzicom nie powiedziała, a było to parę lat temu. Oczywiście chciałem okazać jej zrozumienie i wsparcie, więc powiedziałem jej że co czuje w związku z tym co opowiedziała, oraz że też jest dla mnie ważna i dlatego ją wysłuchałem.

Po imprezie zaczęła być dla mnie kąśliwa i na facebooku zaczęliśmy rozmowę , w której stwierdziła że powiedziałem jej, że ją kocham - bo najwidoczniej uznała, że byłem na imprezie bardzo pijany i mogłem jej to powiedzieć i zapomnieć. Oczywiście pamiętam o czym rozmawialiśmy i potrafię to odtworzyć i zdecydowanie niemożliwością jest, abym jej takie coś powiedział. Może nawet pokuszę się o wstawienie tutaj tej rozmowy... (nie dało rady wstawić tekstu, bo nerwica wyrzucała błąd, że za dużo wierszy w poście, więc zrobiłem PrintScreena tej konwersacji i zamieszczam tutaj w formie zdjęcia).

[attachment=0]Rozmowa.jpg[/attachment]

Jestem już zmęczony, więcej nie mam sił pisać w tym temacie. Terapii już nie miałem 2 tygodnie, bo moja T ma urlop i nie mam jak tego skonsultować. A spotkanie mam dopiero za tydzień. Może chciałem w tym temacie tylko jakoś z siebie to wszystko wylać, a może szukam też rady. A to dlatego, że na chwilę obecną w ogóle boje się zawiązywać jakąkolwiek relacje z kobietami. Są straszne, jak potwory modliszki. Chcą nie wiadomo czego, potrafią wydoić wszystko z człowieka do cna. Bezpieczniejsze są dla mnie relacje z mężczyznami, zdecydowanie. Nie ma ryzyka czegoś takiego jak wyżej i można spokojnie być sobą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nvm to ciekawe... Moja dziewczyna ( dawno, dawno temu ) też była jakoś zmęczona pod koniec naszego związku i już nie była tą samą co jakiś czas temu. Okazało się, że była już z moim Ziomkiem. Gadała, że wcale jej się on nie podoba :D Kij, ja sam dużo nawaliłem w tym związku, ale jej nie zdradziłem, chociaż podobała mi się jej Ziomalka, też się z nią kolegowałem. Na początku była taka uczuciowa, ciągle powtarzała że mnie kocha. Odpowiadałem jej, że ja też. Zależało mi na niej do tego stopnia, że zawiesiłem moją największą pasję życia. Teraz czasami wracam do tej pasji, to więcej jak pasja, to styl życia :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jakub358, sprawiasz wrażenie przejętego i zaangażowanego w dużo większym stopniu niż przeciętny facet czy kolega. Zwykły chop powiedziałby, że kolczyka nie zrobi, że to głupie i nie kontynuowałby tematu bo ma to gdzieś. Nie dziw się, że się od Ciebie uzależniają, traktujesz je jak osoby bardzo ważne i jeszcze słownie to podkreślasz. To ewidentne sygnały za tym, że coś jest na rzeczy. Mówisz takie rzeczy jakbyś chciał się z nią związać.

Ona sama ci daje odpowiedź "po co mówiłeś że jestem ważna?" ludzie nie są dla siebie ważni, to bardzo zobowiązujące wyznanie. Powinno zostać zachowane dla tych których określasz już mianem przyjaciół.

Po tym jeszcze powiedziałeś, że znikasz na jakąś grę - zasada atrakcyjności vs manipulacja, nie ma się co dziwić, że czują się wykorzystane.

 

Zachowaj swoje uczucia dla siebie i dla kogoś wartościowego, nie rozdawaj ich tak.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×