Skocz do zawartości
Nerwica.com

Trudna decyzja...


Gość dominia86

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Was serdecznie. Mam problem w związku, który trwa już blisko 5lat.Mój związek nigdy nie był sielanką, zawsze coś się działo.Teraz jest jako tako ok.Jestem z chłopakiem który lubi rządzić.Jak na początku związku byłam ślepo zakochana to tego nie widziałam. Lecz gdy tylko zaczynałam się buntować to on się złościł i od tego czasu nie jest kolorowo.Ja jako osoba która nie jest aniołkiem to potrafię mu dosyć agresywnie odpowiedzieć.Wg. niego dziewczyna zawsze powinna być spokojna i wyrozumiała, nie powinna być agresywna.Ja generalnie zawsze starałam się być taka jaką on chciał żebym była.Lecz zrozumiałam że tak nie da rady,bo okłamuję się sama.Nie raz jak zrobię coś nie po jego myśli,lub powiem brzydkie słowo to potrafił mi powiedzieć jaka to ja marna osoba jestem, beznadzieja.I mnie to strasznie boli bo godzi to w moją wartość i samoocenę. Poprzez to jestem cicha i uważam że pewnie żaden inny lepszy chłopak by nie chciał. (co oczywiście słyszałam z jego ust).I tak po tym wszystkim doszłam do wniosku że czasem są momenty gdzie poprostu drażni mnie jego osoba. Wiem że po tylu latach ta miłość przeradza się w pewne przyzwyczajenie.I tak jest.Gdyż od pewnego czasu nie potrzebuje się do niego zbliżać.Nie mam już takiego pożądania co kiedyś.Nie wiem czy to przez to co miedzy nami się działo, czy poprostu coś ze mną jest nie tak. Była chwila kiedy chciałam odejść,lecz widziałam jak on cierpi i zmiękłam niestety. Teraz już nie jestem taka silna by pdjąc tą decyzje o rozstaniu. Lecz wiem że on będzie cierpiał jeśli ja nie zmienie swojej oziębłośći seksualnej do niego,wczoraj chciałam zrobić 1 krok i niestety nie wyszło.Bo on widział że robie to bez żadnej przyjemności i ja we łzach przyznałam mu racje. Zrozumiałm w danej chwili że naprawde mam problem.Na dłuższą mete tak nie może być.Chyba chciałabym mieć go przy sobie jako chłopaka ale bez seksu.Czy to tylko moja wina że ja już go nie pożądam? Bo to nie jest tak że mam ogolnie wstręt do seksu,bo lubie to.Aha wspomne że nasz seks już nie daje mi satysfakcji bo niest tak jak bym chciała. Ja mu mówiłam czego chce,ale on tego nie spełnia.Czasem mysle ze on by mógł juz zerwac ze mną.Niewiem co robic?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tyle że ja mu ostatnio powiedziałałam czemu go czasem nienawidze. Mysle że za dużo się stało by ot tak teraz wrócić do tych dobrych czasów. Chyba bym wolała żeby sam zerwał,ni wiem czy podświadomie do tego nie dąże będąc dla niego oschła w łóżku i w ogóle.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dominia86 możliwe, że Twój facet działa na Ciebie toksycznie, jest taki typ facetów, którzy lubią podporządkowywać sobie kobietę. Tkwiłam w podobnym "związku" a teraz leczę depresję. Zastanów się czy warto pchać to dalej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No gdybym miała taka siłe..to bym to zrobiła. Wiecie z 1 strony napewno coś do niego czuje,trudno nie czuć po 5latach. Naszczęscie zdaje sobie sprawe w jakiej jestem sytuacji,nie jestem juz taka slepa jak kiedys. Ciężko tak zewac po 5 latach,wszystko zerwac,wspólne mieszkanie (wynajmujemy). Ostatnio mu powiedziałam ze sezon na mecze się skonczył to nic nas juz nie łączy...A on sie zasmucił i powiedział : O TO JU WIEM CO DO MNIE CZUJESZ"" A ja że już dawno nie czujemy do siebie tego co kiedys...Zamilkł.Myśle ze ja jestem dla nieo wygodna, bo dosyc łatwo mną sie steruje,ugotuje,posprzatam.itp. Poza tym akceptuje-powiedzmy, to ze nie znam dokładnie jego rodziny,tylko brata znam.Moj chłopak ma chyba problem z siostra.I nie wiem czy sie jej wstydzi.Ja zawsze cos podejrzewałam ze u niego cos jest nie tak,ae nie byłam pewna.Ale jego brat mi sie troche wygadał... Ja z miłosci do niego godziłam sie na związek w ktry nie znam jego mamy,nie przychodze do niego (byłam 2 razy to schował mnie w pokoju).I jak słysze kolezanki jak mówią ze jada to tesciowej na obiad itp.to mnie szlak trafia i jest mi przykro.On zawsze mi mówił ze nie zasługuje na to by pojsc do niego,a potem mi mówił ze jak bedzie mnie pewny w 100% to to sie stanie.Ale jak przez 5 lat nie można być pewnym.??

 

-- 17 maja 2012, 21:31 --

 

Czasem w ciągu dnia jest ok, nie kłócimy się,spędzamy czas jak każda normalna para.I przychodzi wieczór,kładziemy się. I wiem co on czuje..Znowu muszę iść spac z poczuciem winy że nie spełniam obowiązków dziewczyny.Nie chce wyjsc na jakąs ladacznice.Nie chce go zdradzic o nie!!! Tylko przeanalizowałam czy ja w ogóle nie chce uprawiac seksu,czy chodzi o niego.. i tak jak nigdy nie pomyslalm o innm mężczyznie będąc z nim,tak teraz czuje że z innym chópakiem mogłabym to zrobic,jakbym była wolna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No całkiem on do dupy nie jest...ma jakies pozytywy.Wiadomo że jak ja to pisze to patrzycie na to z innej strony,niż jakby on pisał o mnie. Ja też pewnie popełniałam błędy...tęz pewnie go raniłam np.swoimi wybuchami... Tyle że ja go nie umiejszałam nigdy,zawsze był dla mnie "wielki". Dzis też on normalnie się do mnie odzywał,a ja taka oschła byłam...No właśnie..przeciez jakbym kochała tak jak kiedyś to niebyłabym zimna itp.Boje się z życiu zmian,co bedzie jak bede sama? Chciałabym by ktoś mi powiedziaaał zrób tak i tak...a napewno będzie dobrze.Tylko żeby to było pewne. : :( Baby są takie niezdecydowane niestety...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za to babe:)) fakt no jestem kobietą. Dziś wychodzimy się zrelaksować na miasto,oczywiście ze znajomymi,bo we 2 to ciężko by było.. Ciekawe co przyniesie wieczór..Znając życie to po 1 piwie mój chodzący "alkomat"bedzie dawał mi znaki że juz 2 nie bardzo...heh.Miłej soboty

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sobotni wieczór minoł nam tak, że przez czały wieczór praktycznie nie rozmawialiśmy ze sobą.Dzisiaj on jakby inny,miły,czuły,kochany...Oczywiście wiadomo ze w takich chwilach jest miło.I gdzies tam pojawiaja sie wątpliwosci czy aby napewno dobrze robie.? Bo może mi coś się ubzurało.Może już nie pwinnam szukac dziury w całym? Mam 26 lat.może nie powinnam juz komplikowac sobie życia? No bo zanim kogos poznam,zaufam itp.

Co do świętości to fajnie by było gdyby dla każdego faceta kobieta była świetościa,ale tak nie jest i raczej nie będzie.Takie czasy.Poza tym nie ma co się oszukiwać,są kobiety które na to nie zasługują.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy - w każdym :).Kobieta powinna być kochana i szanowana...choćby za to,że jest.Powinna być najważniejsza dla faceta( kobieta z którą jest),nie powinny liczyć się inne,tylko ta jedna.Facet powinien robić wszystko,żeby kobieta była szczęśliwa......( Kurcze,Candy,jak coś,to wyjątkowo dzisiaj jestem otwarty na ludzi i śmiało mówię to co myślę - ale jak coś to Ciii nikomu o tym wpisie nie mów,żeby się nie wydało jak dobrze myślę o kobietach)

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy jeżeli kobieta mnie kocha,ja kocham ją...to dlaczego ma nie zasługiwać na szacunek z mojej strony? :)

 

-- Pn maja 21, 2012 1:35 am --

 

ee to jest taki hipotetyczny przykład,bo wiadomo,że żadna kobieta nie jest masochistką aż tak wielką,by ze mną być :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szukasz pomocy z zewnątrz, to dobrze.

To pierwszy krok do podjęcia decyzji, bo to, że tkwisz w toksycznej relacji sama już powinnaś widzieć.

Nie patrz na to, że 5 lat...że wspólne mieszkanie...że tyle wspomnień...że masz lat ile masz ( że niby 26 lat to dużo na zaczynanie nowego życia?Lepiej tkwić jeszcze kolejnych 5 lat w czymś co w końcu pęknie?)...że budowanie relacji z nowym partnerem jest ciężkie.

Stań z boku ( łatwiej powiedzieć, niż zrobić.Mam tego świadomość) i zastanów się...

Czy łączą Cie z Nim wspomnienia o tym, że kiedyś było dobrze...

Czy widzisz realnie przyszłość z tym człowiekiem ( małżeństwo, rodzina).

Piszesz o tym, że czasem chciałabyś żeby On odszedł.Ten człowiek zdominował Cię do tego stopnia, że nie masz w Sobie odrobiny zdrowego egoizmu ( chyba,że taka się urodziłaś.(Wiem...bo sama tak mam).

Jeśli masz taką możliwość ( dom rodzinny, rodzeństwo, znajomi ), odetnij się na jakiś czas od Niego i zobacz czy dasz radę.

Tęsknic będziesz, to oczywiste.Rozgranicz tylko za czym.Czy za tym jak było kiedyś? Zapomnij, marne szanse.Czy tylko za kimś do kogo się przez tyle lat przyzwyczaiłaś ( to naturalne, większość ludzi woli mieć jakąkolwiek stabilizację, niż podjąć ryzyko zmian).

Przemyśl.

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lipolum masz racje w tym co napisałaś. Łatwiej teraz się rozstać niż za kolejne 5 lat i dopiero sobie układać życie.On mi wczoraj powiedział że dłużej tak nie da rady,że mu żle itp.Bo ja nie chce z nim byc i traktuje go podle tzn. jestem nie miła i unosze głos.Mówie żeby dał mi spokój itp.Kurcze on potrafi być dobry,wiem że może dużo dać od siebie dla dziewczyny,którą kocha.Jak było dobrze to było super.Tylko niestety może być dobrze jeśli ja zabardzo nie pyskuje i robie tak on chce.I kocham sie z nim tak jak on chce co już jest nudne.Ok,juz nie moge tak narzekać, bo tylko to robie a nic nie zmieniam.

 

Wiem, że teraz jest w miare ok,ale za dzien dwa coś sie stanie i znowu będzie do bani.Tak jest zawsze..

 

-- 21 maja 2012, 21:53 --

 

Hej, być może również to iż jestem z biednej rodziny,patologicznej sprawia że nie mogę ot tak tego skonczyć.On to wie i to wszystko rozumie,zaakceptował i tak mi wygodnie. A nowo poznanemu chłopakowi musiałabym mówić i czy by zaakceptował? To chyba też mnie w jakiś sposób blokuje.Dziś myślałam o tym jakby wyglądało moje życie bez niego.Co bym robiła itp... i w sumie myśle że jakos by to było :great:

A z nim: cóz tak jak zawsze,raz dobrze raz żle. Czasami sama sobie odpowiadam przecież na pytania a nadal nie wyciągam wniosków.Jestem żałosna :oops:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No coz - milosc to nie jest. Jedna sprawa iz soda wiecznie nie uderza do glowy, ale ja tu widze zaleznosc od niego z twojej strony. Moze sobie przypmonij relacje z rodzicami. Czy te ralacje tobie nie przypominaja relacji z tym chlopakiem.

Moim zdaniem to nos do gory, zycie w swoje rece, a jemu kopa w d000 :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wygląda to dla mnie tak jak standardowy kryzys w związku po 2 latach, tyle ,że u Ciebie objawił się on niedawno.

Widzę również po tym co piszesz ( może się mylę) pewną zależność poczucia własnej wartości, od tego czy sprostasz oczekiwaniom innych.

Twoja satysfakcja jest równa temu, że Ty usatysfakcjonowałaś innych.

Staram się zrozumieć Twoją sytuację rodziną...i rozumiem dążenia do jakiejkolwiek stabilizacji z człowiekiem, który "ogarnął " całą sytuację i z otwartymi ramionami zaczął tworzyć nowy rozdział życia z Tobą.

Ale związek to relacja partnerska, tu obydwoje macie coś do powiedzenia.

Nie może być tak,że Ty masz świadomość tego,że On zrobił nie wiadomo co dla Ciebie ( bo miałaś trudne życie we własnej rodzinie), i w związku z Tym czuje się Panem całej sytuacji.

Gdzie w tym wszystkim jesteś Ty?

Nie napiszę Ci tekstu w stylu " odejdź od niego , bo nie zasługuje na Ciebie itp."

To nie ma sensu.

Wiem jedno, Związek to sztuka kompromisu... tylko obie strony muszą chcieć na niego pójść.

Tak na prawdę to nie wiem jakich ludzi bardziej podziwiam:

- czy tych , którzy z powodu niezrozumienia postanowili odejść/ rozstać się

- czy tych, którzy pomimo wielu przeciwności życiowych wierzą w związek i pracują nad nim i walczą o niego .

Najgorsze jest to, że w chwili obecnej jesteś nieszczęśliwa...

Nikt Ci nie powie co dalej...

Być może wystarczyłby jakaś mała, ale radykalna zmiana...

Choć boję się o Ciebie...

Boję się, że kiedyś zostaniesz żoną człowieka, który będzie Ci dyktował od A do Z jaka masz być, jak masz "jego " potomstwo wychowywać... a Ty zawsze będziesz już miała w głowie, że przecież lepiej trafić nie mogłaś, mimo całego Twojego cierpienia " W tym wszystkim"

Pozdrawiam ciepło z całego serducha.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×