Skocz do zawartości
Nerwica.com

Czy to są objawy nerwicy?-WĄTEK ZBIORCZY


mysia

Rekomendowane odpowiedzi

Właśnie to jest straszne- mam natłok myśli, analizuję każdy swój krok, każdą najmniejsza myśl i to, co kiedyś wydawało mi się normalne teraz jest pretekstem do tego, żeby coś sobie wmawiać. Nie mogę dziś pozbyć się tego stresu, mam taką okropną ciężkość w klatce piersiowej, jakby coś we mnie siedziało, okropne uczucie(w tym momencie nie znam jego przyczyny). Bardzo dziękuję ci za tę odpowiedź, chociaż jedno mam z głowy, ale teraz "utyrałam sobie", że nie chce mi się żyć i to już jest powód do tego, żeby podjąć jakieś działania.

Bardzo ci dziękuję

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W/g najnowszych doniesień SSRI tez użaleznia tyko nie tak szybko inaczej niż benzo,inny mechanizm działa, benzo szybko i silnie.

 

-- 26 mar 2012, 20:15 --

 

Dinzel.Ja mam identycznie pomysle lub widze karetke to juz mi sei wydaje ze zemndleje.A powiedz mi czy prze nerwicy masz tak ze jest Ci niedobrze tak jak bys miala zaraz wymiotowac?Oczy takie ze jak bym widziała az za wyraznie, kręci mi sie w głowie(chyba) ale jak stane prosto chwyce sie za głowe to tak jak by mi sie nie kręciło.:)Nogi mam tak jak by sie uginały same i jak by były pijane.Masz cos takiego tez?

przy nerwicy mozna nawet i wymiotowac w stresie duzym, co ms ie zdarzyło , niestety na studiach czekalismy na wynik jednego egzaminu testowego i jednoczesnie na wpis egzaminu opisowego, który był kilka dni wczesniej także w jeden dizen był egzamin później wpisy z opisówki sprzed paru dni i następnie wpisy z testu, który sprawdzał komputer i nie wytrzymałam , myślałam wtedy ,ze zemdleje i żałądek na supełek miałam i niedobrze i słabo i pot na całe ciało, inne sytuacje stresowe tez potrafią we m ie coś takiego wywołać , kolega wtedy mnie wkręcał,ze jestem w ciazy pewnie a ja myślałam ,ze tam zemdleje i go zabiję za te teksty, z oczami tak nie mam jak ty raczej nie dostrzegam wtedy szczegółów i w ogóle ciezko mi zebrac mysli i zapominam róznych rzeczy zostawiam i jestem roztrzęsiona i takie tam, ogólnie to da sie z tym zyc tylko trzeba wrzucić na luz trochę , przy rozmowach w sprawie pracy potrafie takie coś załapac, nawet na wizycie u prywatnego lekarza lub w urzędzie w sytuacjach oficjalnych, stresowych najczesciej

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziekuje Ci bardzo za odpowiedz:)odrazu mi lepiej.A czy takie stany lękowe itp przed miesiączka nasilają Ci sie?

 

-- 26 mar 2012, 20:57 --

 

Dinzel.Wczoraj byłam w kosciele.Stałam na polu stałam jak pijana..a po chwili mroczki przed oczami poty dusznosci suchosc w ustach...myslałam ze zemdleje...i zaczełam biec do domu...i nie zemndałam juz teraz wiem ze to uczucie jest tylko mysla...ze tak naprawde nic mi sie nie stanie...a co do tych zachwian rownowagi to ja mam masakre....tez mam tak jak by mi sie same nogi uginały mam w nich mrowienie, miekkie to znowy ciezkie ze az mnie bola poprostu maskara..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cowboy, dlaczego mówisz że najpierw do psychiatry? moim zdaniem pierwszy krok to psycholog, , a najlepiej i to i to!! wkurza mnie na tym forum to że wysyła się ludzi od razu do psychiatry po leki..same leki sprawy nie załatwią, najpierw psycholog!!

 

-- 26 mar 2012, 22:55 --

 

2Czarnula, mi się często przed miesiączką nasilają :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dominika92

 

jak jest już bardzo źle to trzeba się ratować i szybciej zadziałają środki niż pierwsza wstępna rozmowa z terapeutą - to dlatego. psycholog jest równie potrzebny w terapii długodystansowej, ale jak jest dramat - to jednak najpierw lekarz. tak uważam.

 

same leki sprawy nie załatwią, to prawda. ale zauważ ile jest osób na tym forum oburzających się, że ktoś gloryfikuje wychodzenie z choroby bez leków. są 2 nurty, najlepiej wyciągać rzeczy wartościowe z obu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cowboy,

wiesz niby nie uzależniają, ale słuchałam programu w radio niedawno na temat uzaleznienia od leków i był poruszany wątek SSRI i padło stwierdzenie,ze w/g najnowszych badań uzależniają po długotrwałym kilkuletnim przyjmowaniu tylko nie fizycznie a psychicznie bardziej, ze mozg się już zupełnie rozleniwia i przestaje produkować sero i człowiek bez tych leków już w ogóle nie potrafi żyć,

ja miałam objawy odstawienne jak z 40 zeszłam na dychę, lek mnie się kończył a załapałam sporego lęka przed telefonem do mojego psychiatry, i ostro mi dało to popalić jeśli mam być szczera objawy nerwicy się powiększyły było mi niedobrze ,słabo, i takie tam inne spotęgowane

 

-- 26 mar 2012, 22:32 --

 

dominika92,

Dominika Ty idziesz do psychiatry od ładnych paru miesięcy, weź się zbierz w końcu, bo z tego siedzenia nic dobrego nie wyjdzie, zaczynasz się z P. kłócić i ogóle , rusz się w końcu, proszę Cie, ostatnio poszłaś na spacer z mamą a do lekarza nie możesz się z mama w końcu jakoś wybrać:?::arrow::!::twisted:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć, proszę pomóżcie mi.

Zdiagnozowano u mnie nerwicę natręctw. Natrętne myśli, które pojawiały się sporadycznie miałam już w wieku 7 lat. Nikomu o tym nie mówiłam, nie wiedziałam, co to jest. Potem usłyszałam gdzieś o filmie Egzorcyzmy, zaczęłam się przez to bać, mieć myśli dotyczące szatana, że chcę żeby mnie opętał, lub coś takiego. 2 miesiące temu w szkole powrócił temat egzorcyzmów i wszystko się zaczęło ze zdwojoną siłą. Lekarz przepisał mi Sertagen, ale teraz chodzę do innego, bo tamten bagatelizował moje problemy, nawet nie chciał mnie wysłuchać. Podczas brania leków byłam na filmie w kinie "W ciemności". Bardzo to przeżyłam i zaczęłam sobie wyobrażać różne rzeczy, że jest wojna, że gdzieś chodzi Hitler. Potem zaczęły się myśli o Hitlera, że on jest dobry, itp. Kilka tygodni temu zaczęłam mieć dziwne wrażenie, które nie chce ustąpić. Jak wstaje rano i nic nie robię, np. jem śniadanie, myję zęby, mam takie wrażenie, że ciągle przypomina mi się Hitler, wojna. Czasem to są sceny z filmu wojennego, który kiedyś oglądałam, czasami to takie myśli, których nie pomyślę, ale o nich wiem. Nie wiem dlaczego, ale czuję się coraz gorzej. Boję się, że zacznę w to wszystko wierzyć, utracę świadomość, gorzej zachoruję. Jeśli nic nie robię to wrażenie wojny, hitlera towarzyszy mi ciągle, gdy odwrócę głowę, wstanę, to nie myśl ani wyobrażenie, po prostu o tym wiem, tak strasznie tego nie chcę...To nie jest, tak, że mam wrażenie, że jestem na wojnie, ale czuję, że to wpływa na moje życie, ciągle mi się przypomina, kieruje moim postępowaniem, że przez to będę zła. Nie potrafię tego opisać. Pani lekarz, powiedziała, że to na pewno nerwica, teraz mam zwiększoną dawkę do 150mg, Asentril. Biorę leki od dwóch miesięcy, nie ma żadnej poprawy. Podczas brania leków zaczęłam mieć te wrażenie, wyobrażenia, wcześniej tego nie było. Nie wiem już co robić. Mam dopiero 16 lat, a taki mętlik w głowie. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Te filmy to mącą człowiekowi w głowie, że ho ho... :) Mi ostro namiędlił na jakiś czas "Motyl i Skafander". Zmielił mnie ten film doszczętnie, choć podobał mi się średnio.

A co do Hitlera, to spokojnie, gryzie ziemię od dawna i nie ma szans na rezurekcję. Co do leków. To lekarz ma decydujący wpływ na zastosowaną farmakoterapię, może warto ewentualnie porozmawiać o zmianie leków, skoro te nie działają, a może jeszcze poczekać na efekty. Może na razie zrezygnuj z filmów wojennych, proponuję jakieś lekkie kino, lepiej działa na znerwicowanych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chce się dowiedzieć od ludzi którzy na to chorują czy moje dziwne zachowania to może byc jakas nerwica i gdzie zgłosić się do specjalisty w razie gdyby okazało sie że tak. (śląsk)

Mam 23 lata studiuje pracuje. od pewnego czasu tz jakiś rok za kazdym razem kiedy musze zmierzyć się z sytuacja stresową mam biegunkę, robi mi sie nie dobrze, czasem wymiotuje, jest mi słabo mam czarno przed oczami kręci mi się w głowie poce sie. Do tego nie moge nic zjesc. Wiem że tak nie powinnam reagowac bo normalni ludzie tez sie strasuja ale nie maja takich "akcji" (nie wiem jak to nazwać sory) jak ja! Naprawde mam tego dość, zaczełam nie dawno nowa prace codziennie rano borykam sie z tym problemem boje się ze nie bede mogła wyjść z domu przez bigunkę i sie spoznie!! Boże to jest nie do zniesienia dlatego błagam kogoś naprawde kto może mi powiedziec co robić gdzie z tym pojsc ! Dodam jeszcze że obawiam się że przez to moje libdo spadło do poniżej normy...:/ Mam dopiero 23 lata nie chce miec takich problemów dlatego prosze o pomoc...

pozdrawiam wszytkich

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dominika92,

jedne powody, problemy przekładają sie na inne sfery życia, tak to już jest niestety,

poszukaj w necie nr i umów się na wizytę telefonicznie, i niech P. Cie zawiezie mama albo tata samochodem, to nie jest proste ,ale konieczne, jak umówisz się z NFZ to pewnie będziesz musiała czekać na wizytę pewien czas wtedy powiesz ,ze za miesiąc masz wizytę i niech ktoś sobie zarezerwuje czas, nawet weźmie wolne by Cię zawieść, jak widzisz można to zorganizować

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam wszystkich znerwicowanych...

 

Moja historia jest długa, ale mam ogromną nadzieję, że ktoś przeczyta, wysłucha i być może pomoże... Błagam, nie daję już rady ;(

 

Mam 24 lata. Od zawsze byłam zestresowana, nieśmiała, wszystkiego się bałam. Doraźnie pomagałam sobie Nervosolkiem. W wieku 11 lat okazało się, że mam chore serduszko i zaczęłam dostawać częstoskurcze napadowe. To podłamało mnie już całkiem... Myślę, że stąd też wzięła się moja hipochondria. Tak, jestem hipochondryczką, szczególnie od 3 lat jest to nasilone - co za boli, wyszukuję chorobę, przerażam się, denerwuję. To też chyba do reszty "rozwaliło" mój system nerwowy. Mała wymiana zdań, błaha sprawa, wszystko powoduje, że się stresuję, za mostkiem czuję jakiś niewielki lęk, ręce płyną... Największy problem zaczął się miesiąc temu i w tym temacie proszę o pomoc... Miesiąc temu zaczęłam sobie wkręcać, że coś z sercem jest nie tak, że źle bije i wmówiłam sobie...migotanie przedsionków. Przez kilka dni chodziłam i mierzyłam ciśnienie, aby sprawdzić tętno i czy aparat nie zasygnalizuje arytmii. W końcu, po kilku dniach, mierząc ciśnienie wyskoczył wynik 140/105. Przeraziłam się! Raz za razem zaczęłam mierzyć, ciśnienie nie spadało, tętno wzrosło do 120. Pojechałam na pogotowie. EKG - w porządku, lekarz stwierdził, że jestem rozstrzęsiona, że powinnam udać się na psychoterapię. Otrzymałam doraźnie hydroxyzynę, która mnie strasznie ścięła. Następnego dnia ciśnienie nadal było wysokie, wpadłam w szał mierzenia ciśnienia, nakręcałam się tym strasznie, na niczym nie mogłam się skupić, czułam strach, bo nie wiedziałam skąd to ciśnienie. Zaczęłam przyjmować 3x2 tabl. Kalms, 2x1 Tonisol, brać Magnez z wit. B6, pić meliskę i tłumaczyć sobie, że to tylko mój stres powoduje ciśnienie. W efekcie w ciągu tygodnia uspokoiłam się, potrafiłam się już zająć codziennymi czynnościami i ciśnienie spadło, teraz jest prawidłowe. Jednak ten duży stres odbił się na moim zdrowiu i w 2 dni po tym pogotowiu, smacznie śpiąc dostałam częstoskurcz, który mnie wybudził. Nigdy, choć choruję od 13 lat, nie dostałam częstoskurczu na śpiku, tak mnie to przeraziło, że pomyślałam: "teraz będę bała się zasnąć!" I tak też się stało.... Dzień przed tym pogotowiem próbując zasnąć miałam tzw. zrywy mioklonicznie, czyli podczas zasypiania podskakiwałam - zdarzyło się to 3-4 razy, pomyślałam sobie, że muszę być nieźle zdenerwowana. Problem jednak nasilił się po tym częstoskurczu... Następnej nocy nie zasnęłam nawet na minutę, przy każdej próbie zasypiania miałam takie "wzdrygnięcie", zryw, czy jakkolwiek to nazwać. Rzadko całego ciała, najczęściej albo szarpnięcie ręki, nogi lub głowy. Pojedyncze, ale przy każdej próbie zaśnięcia. Oprócz tego w momencie zasypiania czułam, jakby serce zmieniało rytm, potykało się lub zatrzymywało. Leczyłam się więc tym kalmsem i tonisolem, lęki się zmniejszyły, w ciągu dnia funkcjonowałam, nie miałam nigdy żadnych bóli mięśni itp. W między czasie przeczytałam o padaczce mioklonicznej... Tak się tym zestresowałam, że takie drgawki pojawiły się w ciągu dnia! Dużo słabsze, wyczuwalne tylko gdy jestem w bezruchu i gdy leżę (nie zasypiając), nasilają się chyba pod wpływem zdenerwowania. To też takie pojedyncze szarpnięcia, najczęsciej głowy, jakby jej delikatne tiknięcie na bok, tego nie widać chyba, ale czuć... Obecnie jest to chyba odrobinę mniejsze. Wszystko trwało tydzień, spałam mało, bo zasypiałam z trudem, aż w końcu powtórzyła się szalona noc...tym razem taka drgawa pojawiała się w okolicy serca, aż podskakiwałam, jakby mnie ktoś prądem traktował... Pojechałam do neurologa. Zaczął wypytywać, czy ktoś w rodzinie miał padaczke - nie miał. Powiedział, że istnieje coś takiego jak padaczka miokloniczna, ale "bardzo mało prawdopodobne, aby ją Pani miała". Na wszelki wypadek wypisał skierowanie na EEG mózgu i rezonans głowy. Stwierdził raczej nerwicę i dał Xanax. Zjadłam całe opakowanie Xanaxu w dawce 2x po 1 tabl. 0,25 mg. Lęków zbytnio to nie zmniejszało, ale te zrywy mięśni bardzo! Zasypiałam prawie od razu, ale zaobserwowałam, że jak lek przestaje działać, a ja chcę przysnąć to zrywy są na nowo. Udałam się do psychiatry...tydzień temu. Wyśmiał neurologa, że to absolutnie nie padaczka, tylko nerwica ruchowa, żeby nie robić tych badań, bo tylko mnóstwo kasy stracę, odstawić Xanax, bo jak wdepnę to z niego nie wyjdę. No i odstawiam, 2x dziennie po pół tabletki 0,25 mg przez 7 dni. Na początku po kilku drgnięciach zasypiałam, pomimo zdenerwowania, a wczoraj i dziś, będąc w sumie pozytywnie nastawioną i nie martwiąc się, tych wzdrygnięć miałam ok. 50 :( Za każdym razem, gdy zamykałam oczy i wpadałam w sen. Jak zasnę to na 3-4h, ledwo żyję, znów wkręcam sobie padaczkę. Boję się spać, może to moja podświadomość tak działa? Nie daje mi zasnąć? Dostałam od psychiatry Coaxil w dawce śmiesznej jak to określił dla 14latki, czyli 3x dziennie po pół tabletki, wiem że to nie od razu zaczyna działać, ale czy antydepresant pomoże na te wzdrygnięcia? Czy ktoś się z czymś takim spotkał? Bo nie wiem, czy mam myśleć, że to padaczka, czy że nerwica... Oprócz tych zrywów mięśniowych pojawiają się jeszcze rzadko tiki powieki oka lub takie pulsowania nerwu w różnych miejscach ciała, co też by wskazywało na nerwicę, chyba..... Bardzo proszę o odpowiedź, może ktoś się z tym spotkał... z góry bardzo, bardzo, bardzo dziękuję...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Od zawsze byłam nerwowa gdyżmam w domu alkoholika. Ojciec strasznie mi zawsze dokuczał. Wiem co znaczy klucha w gardle, dreszcze z nerwów jakby mi było zimno, ścisk w żołądku, pocenie się, senność itd. Pół roku temu zapaliłam pierwszy raz marihuane i bardzo źle się poczułam tzn szybkie bicie serca, bladość myślałam, że umieram. Potem przez tygodnie do siebie dochodziłam tzn miałam zaburzenia równowagi nei mogłam jeść prawie cały czas spałam (wyglądało to jak lęk po jakimś urazie czy coś takiego) Minęło mi to . Poźniej aż do teraz nei zapaliłam juz nigdy bo sie boje i wiem zemi to nei sluzy to bylo tylko jednorazowe. Ostatnio o tym myślałam i te zaburzenia równowagi wróciły nie wiadomo skąd. Zmartwiło mnie to. Zrobiłam sobie TK głowy, badania krwi, byłam u okulisty. Pani neurolog powiedziała ze do laryngologa nei ma sensu iść bo to na pewno nei objawy błędnika. Ogólnei nie przewracam się tylko mam takie lekkie poczucie jakbuym pływała zauwazylam tez jakby drętwienie rąk czy nóg czasem i mam takie tiki nerwoe np porusza mi się powieka lub warga. Czy powinnam sobei jakoś pomóc. Czy to minie? i Czy to jest nerwica?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powedzcie mi czy to moze tez byc objawem nerwicy...Dzisiaj byłam w pracy i obsługiwałam klientke...Nagle dostalam taki ucisk straszny w głowie zaczełam sie strasznie trześć...dłonie zimne i spocone:( czułam sie okropnie...jak bym miala zaraz zemndlec... pozniej troszke mi przeszło ale goniłam cały czas do ubikacji oddawac mocz:(i przez cały czas miałam taki uciskw głowie...miekkie nogi:(to uczucie było okropne....prosze pomózcie mi...jutro wybieram sie w długo trase i boje sie ze mi sie to stanie w aucie:(te dusznosci migotanie w oczach i takie dziwne uczucie ktorego nie da sie opisac:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej wszystkim!

 

z góry przepraszam, że nie przeczytałam wszystkich postów w tym temacie, ale mam ograniczony czas wolny - małe dziecko w domu.

pisałam już w innych wątkach, ponieważ mam kilka złożonych problemów i poradzono mi, by w każdym wątku opisać osobno objawy.

po urodzeniu dziecka nasiliły się u mnie lęki. głównie przed śmiercią i opuszczeniem córeczki. także przed tym, że coś jej się stanie. przed zajściem w ciążę nie miałam chyba aż tylu "strachów". wydaje mi się, że cierpiałam "tylko" z powodu lekkiej klaustrofobii. no i powracającej falami depresji. ale teraz te okropne lęki się nasilają, wpędzają mnie w depresję, jestem ciągle zmęczona, co okropnie odbija się na dziecku i relacjach z nią. czuję się fatalną matką, boję się, że "sprzedam" dziecku całe to kuku na muniu :( mieszkamy w uk i mam wiele obaw związanych z pójściem do lekarza. wystarczy mi to, że kilka razy mnie "olali" w sprawach zdrowia fizycznego. usłyszałam np "po co robić rentgena przy skrzywieniu kręgosłupa?" nie wiem, co robić. poza tym mam takie "oblewanie potem" i nie wiem, czy to kłopoty hormonalne, czy związane z sytuacją psychiczną? myślicie, że może to być nerwica? da się to wyleczyć bez leków? najchętniej jakimś "domowym" sposobem. mam awersję do lekarzy i do psychologów. próbowałam w Polsce kilku państwowych psychiatrów i psychologów, ale nic z tego nie wyszło. mam problemy z rozmową o moich odczuciach. jestem osobą zamkniętą w sobie pod tym względem. możecie mi coś poradzić? bardzo proszę!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No więc tak - jak najkrócej..Mam 14 lat. Można powiedzieć,że miałam ciężko w życiu od zawsze - rozwód rodziców, zawsze jakieś niefajne dogadywanie się z siostrą, potem anoreksja ( ale zaznaczę,że nie taka straszna, nie byłam w szpitalu, aczkolwiek tak psychiatra itp, tak..no niełatwo było. Do tej pory nie jestem do końca zdrowa, ale takich problemów już nie mam ) . No i teraz, gdzieś od września, początku nowej szkoły zawaliło się wszystko. Tzn. właściwie wcześniej, gdy " zerwałam " przyjaźń z mą przyjaciółką i zostałam sama, a sądziłam,że pewne osoby nie będą miały mnie w dupie. Płakałam w domu itp, ale nic mi się jeszcze nie działo takiego.Piszę o tym, bo wiem , że każda rzecz mogła mieć jakieś znaczenie. A dlaczego się zawaliło? Bo mam nerwicę..tzn.chyba.. Zaczęły się fizyczne objawy, jak pot, czerwienienie się ogromne nawet przy czytaniu zadania na lekcji, drżenie rąk, drętwienie, ciągły niepokój, kołatanie serca, duszności..no wszystko! I psychiczne jak straszne lęki, nieuzasadniony ten niepokój, utrata pamięci świeżej i długo by wymieniać. Tyle,że jakoś nawet często było spokojnie, w szkole i wszędzie. Jakoś udało mi się dosyć ogarniać..do czasu, a dokładnie piątku dwa tygodnie temu..moja ciotka jest chora na schizofrenię od lat wielu, ja byłam już raz świadkiem jej " ataku " . W tamten piątek przyszedł kolejny po 2 latach spokoju..a że już nerwica była, to zareagowałam na to najpierw ogromnym strachem i płaczem, potem gdy działy się kolejne rzeczy z nią, coraz gorzej..nie mogłam przestać o tym myśleć, a w nocy ..zero snu! cała drżałam, nie wiedziałam co robić, kołatanie serca, cała spocona, no ciężko to opisać! Takiego lęku nigdy nie przeżyłam..Nad ranem zabrało ją pogotowie, a ja..niby wróciłam do normy..jakoś przeżyłam te wszystkie dni, nawet nieźle.ale jakby pojawiło się poczucie odrealnienie, myślenie czy to co robię jest normalne..jakieś takie bardzo natrętne myśli..no i w tą sobotę zostałam sama cały dzień w domu..było okropnie ! nie wiedziałam co robić, znowu ten strach, może nie taki.. bardzo dużo okropnych myśli, znowu takie mega dziwne odrealnienie i ścisk w żołądku, gardle..takie jakby nacisk do płaczu..I teraz to się utrzymało. Dodatkowo nie mogłam się skupić, usiedzieć spokojnie, jakoś tak niedobrze..Teraz jest lepiej czasem, ale znowu wszystko powraca, NIE MOGĘ SIĘ POZBYĆ TEGO OKROPNEGO LĘKU PRZED SCHIZOFRENIĄ! szczególnie,że miałam z nią do czynienia. Błagam..czy to już coś gorszego niż nerwica? Co mam robić? Idę do psychiatry, mam nadzieję, w jak najszybszym czasie się uda..ale proszę dajcie mi jakieś rady..

 

-- 02 kwi 2012, 18:40 --

 

A i dodatkowo mam bardzo wrażliwe uszy i oczy, jakieś małe światełko, zmiana kąta padania światła, jakieś nie wiem..to już mi się coś zaczyna wydawać, już strach..i z jakimkolwiek dźwiękiem, choćby cichutkim, który jednak dogłębnie przechodzi przez me uszy . No i miałam tak z 2 razy,że śniło mi się coś okropnego, a ja się zastanawiałam czy to nie była prawda, po obudzeniu.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

WITAM

MOJA NERWICA ODEZWAŁA SIĘ DO MNIE 8 MSC PO URODZENIU DZIECKA (7LAT TEMU) - CHOĆ JAKOŚ NIE WIERZE NA CHWILE OBECNA ZE TO WŁAŚNIE ONA - OBJAWY SZYBKIE BICIE SERCA, DZIWNE UCZUCIE RAK JAKBY MI SZTYWNIŁY, JAKIES UCZUCIE GORACA W NICH SAMA NIE WIEM JAK TO NAZWAC, ZAPADANIE SIE POD ZIEMIE , CZASEM WRAZENIE BUJANIA SIE JAKBYM BYLA NA STATKU DRYFUJACYM PO FALACH , JAKAS DZIWNA GŁOWA I CO NAJGORSZE Z TEGO TO CHYBA CIAGŁY NIE USTAJACY LEK ... PARALIŻUJĄCY , NIE POZWALAJACY CZŁOWIEKOWI USIEDZIEC W MIEJSCU W TYCH NAJGORSZYM MOMENTACH MIAŁAM NAJGORSZE MYSLI.... TRWAŁO TO WTEDY KOŁO ROKU MOŻE PÓŁTORA POZNIEJ PRZESZŁO. MIAŁAM JUZ TYLKO PRZEZ TE 5 LAT GORSZE DNI ZE BYŁO MI JAKOS SŁABO W GŁOWIE TAK DZIWNIE I CZUŁAM LEKKI NIEPOKOJ ... TERAZ TO WSZYSTKO WRÓCIŁO ZARAZ PO ŚWIETACH BOZEGONARODZENIA W 2011R I TRWA DO DZIS - WŁAŚNIE NIE MOGE SPAC BO MECZY MNIE TEN LĘK ... WZIEŁAM KOŁO 20 HYDROXYZYNE ZA POL GODZ CLOMAZEPAN, PO 22 WYBUDZIAŁ MNIE LEK WZIELAM ZNOWU HYDROXYZYNE I NIC WOGOLE NIE CZUJE ULGI... BOJE SIE SAMA TEGO LEKU TO JEST OKROPONE.... NAJGORZEJ ZE NIC NIE POMAGA....

W CIAGU TEGO CZASU BRAŁAM TEZ LEKI NA STAŁE - MOZARIN, POZNIEJ ZMIANA NA LEK , KTOREGO NAZWY NIE PAMIĘTAM I TERAZ OD POCZĄTKU STYCZNIA ARKETIS - MAM WRAŻENIE ZE CHYBA NIE DZIAŁA - PROCZ TEGO ZE PRZYTYLAM PONAD 10 KG ALE JEDNOCZESNIE BOJE SIE ZE JAKBYM NIE BRAŁA MOGŁO BY BYĆ JESZCZE GORZEJ.......

MAM 31 LAT OD 23 LAT MECZY MNIE TO CHORÓBSTWO - CAŁE SZCZESCIE ZE CHOCIAZ W TYM CZASIE MIAŁAM 5 LAT MOZE NIE CAŁKOWITEGO ALE SPOKOJU BO DAWAŁAM RADE BEZ LEKÓW.... TERAZ BOJE SIE EPRZYSZŁO TO JUZ NA ZAWSZE..... I CIAGLE SIE ZASTANAWIAM CZY TO NERWICA??? JAK JEST DOBRY DZIEŃ TO JESTEM W STANIE TO ZROZUMIEC I PRZYJAC DO WIADOMOSCI ALE JAK JEST ZLE TAK JAK DZIS MYSLE ZE TO MOZE OD CZEGOS INNEGO , ZE MOZE JAKIES BADANIA POWINNAM WYKONAC ... SAMA JUZ NIE WIEM ... PROSZE O ODPOWIEDZ CZY KTOS MIAŁ TAKIE OBJAWY.... JAKIE LEKI NAJLEPIEJ NA WAS DZIAŁAŁY.... POZDRAWIAM AGA

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam! Mam poważny problem i nie wiem jak z nim się uporać.

 

Zaczęło się to pół roku temu na urodzinach jednego ze znajomych. Solenizant zaproponował wypicie wódki z napojem energetyzującym, zgodziłem się na to, co uważam za NAJGORSZĄ decyzję mojego życia. Słyszałem, że jest to niezdrowe, lecz wcześniej miałem okazję próbować takiego połączenia i mój organizm nie zareagował źle. Po 3 kieliszkach i pół kubku red bulla, poczułem uderzenie gorąca, następne 2 były coraz silniejsze. W pośpiechu udałem się do domu, gdzie sytuacja się pogorszyła. Czułem się jedną nogą w grobie. Moja mama zachowała zimną krew, poleciła lodowaty prysznic, wymuszenie wymiotów i picie dużej ilości wody. Po 30 minutach mój organizm powrócił do normalnego stanu.

 

Następnego poranka czułem się zupełnie dobrze, lecz w południe złapały mnie dziwne dolegliwości. Miałem zawroty głowy, „kręcenie” w nogach i nadmierną potliwość. Z dnia na dzień sytuacja się powtarzała, lecz z coraz słabszymi objawami, gdy w końcu ustało. Wszystko było dobrze, dopóki nie postanowiłem wypić mocnej czarnej kawy, którą odstawiłem na czas tych dolegliwości. Kawę piłem od wielu lat i nigdy bym nie przypuszczał, że ta filiżanka może tak na mnie zadziałać. Efektem był stan jak po spożyciu wcześniej wspomnianego drinku.

 

Postanowiłem udać się do lekarza. Dzięki Bogu, mam znajomego kardiologa, który skierował mnie do szpitala, gdzie zrobili mi szereg badań odnośnie ciśnienia i serca. Badania krwi, moczu, kału, próba wysiłkowa, echo serca, holter. Badania nic nie wykazały, lecz przypisali mi lek „nedal” na wyrównanie pracy serca, zapobiegawczo, żeby takie sytuacje się nie powtarzały.

 

Przez okres od pierwszego ataku, do wizyty w szpitalu, wiodłem bardzo spokojny i cichy tryb życia. Nie wychodziłem na imprezy, nie piłem alkoholu, kawy itp. Swoją aktywność ograniczałem do wychodzenia na uczelnię.

 

Postanowiłem wybrać się na urodziny do znajomej. Gdy kupowałem prezent (butelkę wódki) poczułem się dziwnie. Lekki przypływ gorąca i wzmożona praca serca. Gdy dotarłem na imprezę, myślałem, że dostaję zawału. Serce kołatało mi jak zwariowane. Nie dotknąłem alkoholu, a większość czasu spędziłem w ubikacji wymiotując i robiąc zimne okłady w okolicy serca.

 

Od tamtego momentu codziennie czuję jakieś dolegliwości. Przeważnie uczucie słabości i dyskomfortu w rękach (jak bym nie miał nad nimi panowania, bardzo ciężko mi jest to opisać), zawroty głowy i nadmierną potliwość (tak jak po wypici kawy, kilka dni po pierwszy ataku).

Ale najgorsze zaczyna się w momencie gdy nadarza się w okolicznościach gdzie będzie alkohol. Niezależnie, czy to będzie lampka wina, kufel piwa, czy kieliszek wódki, mój organizm wariuje. Wiem, że nie będę go spożywał (bo po prostu się boje), lecz i tak dostaję napadów kołatania serca, wymiotuję i czuję jak bym miał zaraz zemdleć .

 

Czuję się źle psychicznie, ta cała sytuacja strasznie mnie przytłacza. Zmarnowałem ważny bal dla mojej partnerki, swoje i jej urodziny. Często miewam czarne myśli, nie widzę swojej przyszłości. Gdy w dzień powszednie gorzej się czuję i jestem sam, to często mam łzy w oczach, gdyż nie mogę normalnie funkcjonować.

 

Przez ten czas doszedłem do wniosku, że faktycznie wódka+ redbull przyczyniły się do pierwszego ataku, ale reszta moich dolegliwości, to dolegliwości psychicznie. Mam strach do wszelkiego rodzaju alkoholu i środków pobudzających (delikatna kawa) nawet osobno. Jest to tak silne, że przekłada się na codzienne samopoczucie. Myślałem o udaniu się do psychologa, lecz przed wizytą chciałem znaleźć informację, poradę, pomoc w Internecie. Co sądzicie o mojej sytuacji?

Z góry dziękuję za wszelkie odpowiedzi!

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×