Skocz do zawartości
Nerwica.com

Co by było gdybym przestał/a ją/jego kochać....?


pikpokis

Rekomendowane odpowiedzi

Witaj apsik84 :-)

 

Dziękuje za odpowiedz na mojego posta - ciesze się, że odpisałaśbo już się martwiłem, czy ktokolwiek tu jeszcze zagląda - fajnie, że jesteś :-) Co do wątku to jestem z wami od początku wrześniea - wtedy to trafiłem na to forum i ku mojej uciesze ujrzałem ten temat, wiec odrazu przystąpiłem do lektury. Napisałem pierwszego posta dopiero w momencie, gdy doczytałem całośc do 67 storny :-) Jestem z Wami i Waszymi problemami w zwiazku z tym na bbieżąco :-) Nie będe ukrywał, że lektura tego cąłego tematu przez 67 dłuygich stron bardzo mi pomogła i jeszcze bardziej upewniła mnie w tym, że to co mnie dręczy to nie strach przed odejsciem z powodu braku miłości, a jedynie problem choroby zwanej nerwicą w róznej odmianie (adaptacyjna, natręctw, jedno licho, ale kazda umiejetnie utrudnia czlowiekowi zycie). Od listopada mam byc 8 tygodni na zwolnieniu lekarskim z kliniki i uczeszczac na terapie do osrodka od poniedizałku do piatku od 8:00 do 16:00 - czeka mnie mnostwo pracy ale na moje pytanie do Pani dr z kliniki nerwic, czy wyjde z tego i jakie sa rokowania ;-) odpowiedziała z usmiechem: spokojnie, będzie Pan żył ;-) ;-). Ciesze się, że miałem Was - jesteście wielkim Skarbem i bardzo dobrymi ludzmi - pamietajcie o tym. Daliscie mi bardzo wiele, a nawet nie wiedzieliscie o tym bo ise nie odzywalem :-) teraz poczulem sie w obowiazku podziekowac wam za 67 stron porad, dzielenia sie trudnosciami, smutkami i drobnymi sukcesami, ktore dawały mi siłę do walki w najtrudniejszych chwilach - dziekuje :-) Mysle, że dam rade ;-) Mimo nerwicy i tych najtrudniejszych chwil, tego bolu w klatce piersiowej niewiadomoego pochodzenia i czestych lekow wieczorem i w nocy, che jak najszybciej z tego wyjsc :-) Planuje pobrac sie za rok w czerwcu z moja najukochansza narzeczona i mam nadzieje, ze do tego czasu bedzie duzo lepiej i troche sie "ogarne" :-) Ponadto stwierdzam jeden fakt - mialas racje, ze trzeba dojrzec, jestem juz z narzeczona 2 lata a od poltora roku ejstesmy narzeczenstwem - faktycznie teraz juz nic nie bedzie takie samo, co nie znaczy ze bedzie gorzej :-) Motyli i chemii juz dawno nei ma ;-) ale i bez tego da sie szczesliwie i bardzo przyjemnie zyc, takie zycie nie jest pasmem codziennych uniesien, jest po prostu zwykle, ludzkie, ale prawdziwe i przez to piekne :-) Chyba musialem do tego dojrzec i Wasze wypowiedzi w tym temacie bardzo mi pomogly :-), jako ze jestem tez 84 rocznik, wiec problemy z dojrzaloscia napewno podobne :-) Walczcie bo warto, trzymam za Was kciuki - dacie rade :-)

 

Pozdrawiam Serdecznie,

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Kochani!

 

kapralis pamiętaj, że "nie jesteś sam i nie będziesz sam..." Właśnie po to jest to forum żeby sobie na wzajem pomagać, żeby sie wyżalić i wypłakać, żeby sie cieszyć z życia, bo przecież ma sie tylko jedno i ono jest takie piękne!! Trzeba uwierzyć w siebie i powiedzieć nerwicy nie! "Nie będzie mną choróbsko rządziło!!" ;) Uwierz mi, że w końcu przyjdą takie chwile kiedy powiesz, ze nareszcie nie masz już tych lęków! Głowa do góry ;)

 

Jeśli chodzi o mnie to jest w miarę ok, nie mam leków ale myśli nadal sie pojawiają... Mam w domu lek "xanaks" , ktory zostawiam na tzw "czarną godzinę" zostawie go na te chwile kiedy będzie mi naprawdę źle! Myśli nadal sie pojawiają, modle sie żebym zawsze była z moim ukochanym i żeby on był ze mną i zeby ta miłość trwała już wiecznie!! Wierze w to, że zawsze będziemy razem i wiem, że tak będzie!! Nie poddam się!! Nawet jak ogarnie mnie lęk!

Nadal mam te mysli, ze moze to nie ten, moze ja juz nie kocham? A za chwile, kiedy mnie mocno przytula zachciewa mi sie płakać, bo czuje jak on bardzo mnie kocha, i czuje to jak ja go bardzo kocham! Nie umiałabym bez niego żyć! On żyje we mnie! W moim sercu i juz na zawsze razem!! Kocham Cię!!

Kochani piszcie jak u was, mam nadzieje, ze dobrze ;) Pamiętajcie NIE JESTEśCIE SAMI!! Pozdrawiam cieplutko i trzymajcie się!!!! ;);)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki cicha za słowa oparcia :-) Jesteś wielka!

 

Wszyscy tu obecni wiemy przez co przechodziliśmy, przechodzimy i przez co przyjdzie nam jeszcze przejść i z czym sie w przyszłości zmierzyć. Ale wiemy również, że warto, że trzeba bo szkoda marnować życie na niepewności i wahania. Bardzo kochamy naszych partnerów i dla nich warto przez to przejść by stać się silniejszym człowiekiem i być jeszcze większym dla nich oparciem w trudnych chwilach by odwdzieczyc im sie za ich dobro, cierpliwosc i pomoc w trudnych chwilach, kiedy meirzym ysie z watpliwosciami. Jednak nadal dajemy rade i nie poddajemy sie iwierze ,ze kazdy z ans predzejczy pozniej przestanie tu zagladac, ze bedzie to tylko mile wspomnienie dzielenia sie smutkami z innymi nieznajomymi ludzmi bez zadnych obaw o powrot :-) Wierze, ze akzdy z ans zbuduje swoje szczescie, przechodzac przez cierpienie i udowadniajac sobie, ze obralo sie najlepsza z mozliwych drog :-) Tego sobie i wam serdecznie z calego serca zycze :-)

Czasem jest trudno - strasznie mnie boli klatka piersiowa., taki dziwny lek/strach i palenie w srodku, to jest najgorsze ale poki co daje rade :-)

Pozdrawiam WAS :-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam was kochani!!

ahh..co tu duzo mowić, nerwica chyba mi nie przejdzie :cry: wczoraj miałam wrazenie, ze wracają mi lęki, mam coraz więcej myśli, tych złych ..boje sie wszystkiego! Na dodatek najbardziej przytłacza mnie to, że kiedyś byłam taką optymistką, a teraz pesymistycznie patrze na świat... nigdy tyle razy nie płakałam, a teraz....cierpie! Boje sie, że przestane kochać mojego ukochanego!! Tak bardzo się tego boje!!! Jest dla mnie największym skarbem na świecie!! Mam przed oczami różne sytuacje np. to że widze mojego ukochanego z inną, a za chwile zachciewa mi sie płakać, a potem zapominam o tej sytuacji! Matko..!! Zwariować mozna z tą nerwicą! Wiem, że nie można się poddać, walcze!!! W sobote wziełam 1\4 tabletki XANAX, czy ktoś z was brał tą tabletke?? Słyszałam, że jest to wspaniały lek!! Moja babcia ma depresje, przyjezdza do niej psychiatra i juz kilka miesięcy a nawet z ponad 2 lata przepisuje jej mianserin i raz sie czuje dobrze, a raz zle, i teraz babcia zaczela stopniowo brac pol tabletki XANAXU, i widze ją w dobrym nastroju, mówi, że chce jej się wszystko, ale od tego leku mozna sie uzależnić, wiedz boje sie sama go brać czesto! Będe brała tylko wtedy, gdy będe sie czuła naprawde żle! Najbardziej boje sie, że lęki wrócą, a wtedy koniec ze szkoła, nie będe umiala sobie poradzić w szkole i nie zdam...:(:( Najważniejsze, że wiem, ze to nerwica tak na mnie działa, a nie ja sama! Często pojawia się stres... nie tylko na punkcie tych myśli natrętnych o moim ukochanym, ale też na innym punkcie... :(

 

pozdrawiam!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj cicha,

 

u mnie póki co średnio - męczą mnie jeszcze bóle w klatce piersiowej i bezsenność ale ogólnie jest lepiej niż na początku moich zmagań. Czuje sie ponadto wypalony emocjonalnie, a najgorsze jest to, że planujemy ślub na lipiec a ja mam te wahania nastroju i te ciagle niepewności - to strasznie wykańczające. Trzymam za Ciebie kciuki - dasz rade - pamiętaj, że masz o co walczyć i że warto :-) Napewno dasz sobie rade.

 

P.S.: apsik i piko co u was? Bad girl mjeciu zagladacie tu jeszcze?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witaj kapralis !!

dzieki za słowa wsparcia! jak narazie od 3 dni jest mi "normalnie" czyli nie mam mysli, odpoczywam od nich ale i tak wiem ze za chwile sie pojawią! Kapralis wiem, ze jest Ci bardzo ciezko z tymi myslami, tak jak kazdemu z nas, wiemy ze kochamy, ale i tak sa jakies watpliwości... jesli chodzi o Twoj słub to napewno nie popelniasz rzadnego błedu, bo skoro bierzesz slub to oznaka ze osoba ktora za Ciebie wyjdzie jest wyjątkowa, a ja moge zyczyc Ci tylko szcześcia i pamietaj, ze mozesz liczyc tu na wszystkich:):) od tego jestesmy:)

Nadal boje sie czegoś... od czerwca mam te lęki a teraz doszlam do wniosku, ze tą nerwice mam od dziecka, kiedys juz mialam te lęki ale na innym punkcie, nie pamietam na jaki, lepiej nie pamietac;) Kochani trzymajcie sie cieplutko!! Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witam

temat ten jest mi szczegolnie bliski. osoba, z ktora sie spotykam jest dla mnie jak dar, jestesmy juz ze soba bardzo dlugo. ten ktos to nie tylko ukochany, ale i najlepszy przyjaciel. problem w tym, ze mam te okropne natrectwa. czasami mysle, ze go trace i potrafie do niego wydzwaniac, plakac, ze umarlabym gdyby odszedl, chociaz NIC zlego sie nie dzieje, a gdy przechodzi mi ta "faza" nastepuje chwilowe szczescie, a pozniej wydaje mi sie, ze "moze ja go jednak nie kocham?" i kiedy mysle w ten sposob, zalewa mnie strach. w zyciu bym nie chciala sie z nim rozstac, to by bylo dla mnie niemozliwe, ale boje sie, ze kiedys tak zrobie przez te glupie mysli. do tej pory o kazdy zwiazek walczylam, zostalam wiele razy zraniona. zastanawiam sie czy to czasem nie jest wina wlasnie tego. moze przez to, ze nie musze walczyc, ze moge zaufac, zwierzyc sie i chyba pierwszy raz byc soba, boje sie, ze ta milosc nie jest tym samym, ze skoro nie cierpie, to ona nie jest prawdziwa? nie wiem skad to natrectwo, jest okropne. POMOCY. czasem jest lepiej, czasem gorzej, ale nie chce tych mysli. kiedy wydaje mi sie, ze moj chlopak lada chwila ze mna zerwie mysle sobie "juz wole natrectwo o tym ze ja go nie kocham", z kolei kiedy boje sie, ze moglabym go przestac kochac modle sie, zeby wrocilo tamto. mnie to tak meczy, bo ten zwiazek jest wspanialy, nie mam zadnych zastrzezen. czasem jest sprzeczka, ale to normalne. Wydaje mi sie, ze oba natrectwa sprowadzaja sie w efekcie do tego, ze nie chcialabym go po prostu stracic....

Wczesniej dotykala mnie okropna derealizacja, nastepnie paniczne mysli o schizofrenii, balam sie nawet, ze opetal mnie diabel, ze moze jestem homoseksualistka, ze mam raka, slowem - wszystkie typowe objawy. wszystkie minely i na ich miejsce wskoczylo to...

To jest jednak najgorsze. Bardzo bym chciala zeby wreszcie minelo!;(

 

czekam na jakies rady, cokolwiek, jak sobie z tym radzicie?

 

 

Pozdrawiam,

Karo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no to dobrze trafilas jesli chodzi o temat wątku - tu właśnie piszemy o tym, jak sobie radzimy, jak próbujemy walczyć, jednocześnie wymieniając własne spostrzeżenia. Nic dodać nic ująć. :)

 

Walcz! i sie nie poddawaj!

 

Duzo sił i wiary w zwycięstwo życzę!

 

Powodzenia, pozdrawiam Wszystkich!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

kurcze to paradoksalnie taki komfort wiedziec, ze nie tylko ja mam ten problem! na pewno bede pilnie sledzic ten temat, widze, ze juz tyle stron sie nazbieralo, ze trudno bedzie mi to ogarnac, ale na pewno postaram sie przyjrzec Waszym wczesniejszym wypowiedziom:) wydaje mi sie, ze latwiej jest wtedy obiektywniej podejsc do tego problemu i wysnuc wiele wnioskow!!!

Może to nie jest strach przed odkochaniem tylko przed mysla, że generalnie moglibysmy kiedys zyc bez naszych ukochanych! Wydaje mi się, że zależy nam do tego stopnia, że boimy się utraty panowania nad tym wszystkim, że boimy się, że moglibyśmy coś popsuć, choć wiemy, że nie warto.

 

 

Pozdrawiam wszystkich!!! Trzymajcie się ciepło, na pewno będę tu jeszcze zaglądać;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Cię początek chciałam powiedzieć że bardzo się cieszę powstało to forum ponieważ wiem że to co mnie dopadło to nie jakaś choroba psychiczna której bardzo się bałam a teraz wiem że jestem całkiem normalnym człowiekiem tylko troche wrażliwym i to chyba mnie gubi tak jak i was. Przejmuje się byle czym nawet tym że człowiek dziwnie na mnie w pracy spojrzy to już mi się wydaje że pójdzie i będzie mnie obgadywał-cholera jak tego się pozbyć. A tak wogóle Karol mam identycznie jak Ty. Kocham swojego chłopaka i nie wyobrażam sobie życia bez niego!!! Gdy nadchodzą myśli które brzmią: "Czy ja go jeszcze Kocham?" od razu wywołują u mnie paniczny lęk, bojąc się że mogę z nim zerwać, że nie będziemy już razem cholera jak ja się boję. To tak jakbym nie miała pewności:(:( a przecież ja tak bardzo go kocham!!!!! Gdy emocje opadną i myśli ulża i zaczyna być pięknie nie mogę się nacieszyć tym spokojem ale czuję że za mną chowaja się myśli i i tak mnie dopadną......... Ja ciągle ucoekam a one zawsze mnie złapią i zacznął męczyć!!!!!!! Musimy coś do cholery zrobić żeby przed nimi nie uciekać, bo to nic nie da. Ale nie warto się im stawiać bo wtedy je odpychamy. Może wystarczy że je z kimś omówimy i spojrzymy na to z innej strony a nie tylko lękiem i strachem-tak zawsze powtarza mi psycholog i chyba ma rację!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam was kochani!

Przybywa nas i to mnie trochę smuci ale od razu dodam wam otuchy musicie przejść te męki niestety żeby tak naprawdę odnaleźć swoje prawdziwe Ja tzn odnaleźć w sobie siebie takim jakim jesteście naprawdę trochę to brzmi dziwnie ale tak właśnie jest. Na początek chciałabym wam zasugerować jedną uwagę przynajmniej tak było w moim przypadku zakochałam się w facecie niesamowicie wrażliwym, czułym i troskliwym i od samego początku wiedziałam że to z nim chcę być do końca życia jest nam ze sobą wspaniale i nie wyobrażam sobie życia bez niego zresztą tak jak wy. W moim przypadku Michał jest pierwszym facetem w moim życiu i już nie chcę nikogo innego.

A teraz napiszę wam kiedy zaczęły się moje natręctwa. Nie jestem z Krakowa a Michał mieszka w nim więc pierwszym moim poważnym zadaniem, z którym wiązało się mnóstwo stresu i obaw było znalezienie pracy w tym mieście, kolejnym stresem był mój bagaż dzieciństwa a wiec alkoholizm, brak miłości rodzicielskiej, zaniedbywanie mnie przez rodziców ta sytuacja przez wiele lat spowodowała nawarstwienie lęku, które zrodziło wiele złości we mnie, brak akceptacji samej siebie i niskie poczucie wartościi które nieświadomie w sobie pielęgnowałam

Gdy poznałam Misiaczka cały mój świat totalnie się zmienił nabrał wreszcie sensu. Bycie razem wiąże się z bliskimi intymnymi kontaktami no więc zdecydowaliśmy się na antykoncepcję. Zbliżał się dzień kiedy miałam rozpocząć ich zażywanie. Chyba udzielił mi się zespół napięcia przedmiesiączkowego. W dniu kiedy pojawiło się wiadome natręctwo byłam sama bo Michał był w pracy na dwa dni przed zażyciem tabletki antykoncepcyjnej - rozpoczęła się "jazda" nerwicowa. Skorzystałam z pomocy i psychiatry i psychologa zaczęłam siebie analizować i szukać przyczyny tych natręctw. Dzięki autoanalizie poznałam jak wiele cech ojca, które chciałam nigdy nie powtarzać tak naprawdę przeze mnie przemawia. Postanowiłam się zmienić. Zmiana wychodzi mi tylko na dobre bo zaczęła wreszcie czuć się wolna i dostrzegać taką Ja jaką od zawsze chciałam i w rzeczywistości byłam>moja rada>przyjrzyjcie się waszym rodzicom lub osobom które miały wpływ na wasze wychowanie bowiem być może nieświadomie ich powielacie. Chociaż z miesiąca na miesiąc zaczęło być lepiej ale nadal czułam ten uścisk w klatce piersiowej.

W połowie października zbliżał się dzień kiedy po miesięcznej przerwie miałam znów zażywać tabletki anty. W tym czasie było mi źle, myśli natrętne po okresie, w którym mi nie doskwierały wróciły, znów zaczęłam mieć doła ale wiecie co wróciłam do okresu kiedy się zaczęły zrozumiałam że był to dla mnie okres bardzo stresujący no i przypomniałam sobie że w dzieciństwie pod stołem znalazłam tabletkę, którą zjadłam myśląc że to cukierek potwornie się wystraszłam że umrę nagle się rozluźniłam i zrozumiałam że od tego wydarzenie rozpoczęły się moje lęki, które przerodziły się w natręctwa i trwały latami ale ja sobie z tego nie zdawałam sprawy. NN pogłębiała jescze trudna sytuacja w domu.

A więc moi drodzy szukajcie przyczyn natręctw czyt lęków w swoich wydarzeniach życiowych. Nic nie przychodzi od razu ale to trzeba przejść żeby się wyleczyć.

Leki i psychoterapia bardzo pomagają ale najbardziej autoanaliza bo to przecież wy znacie siebie najlepiej. A głoś który w was powtarza że to co myślicie jest bzdurą to jest właśnie wasze prawdziwe Ja ale żeby je odkrywać potrzeba wiele czasu i wytrwałości.

Wszystko będzie dobrze!!!

U mnie wszystko wraca do normy myśli mi już właściwie nie doskwierają pojawiają się tylko w sytuacjach stresowych lub zmęczenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam was kochani!!

wytrwała jestes cudowna!!

od nie dawna analizuje swoje zycie z dziecinstwa, i doszlam do wniosku, ze tą nerwice mam wlasnie przez rodzicow! w domu stale kłutnie, awantury, moze nie alkoholizm, ale czasami troche sie pojawi! Pierwsze natretne leki i mysli pojawily sie w podstawówce, mialam to na tle nerwowym, balam sie ze coś mi sie dzieje, chcialam jechać do szpitala a zarazem nie chcialo mi sie zyc, wiele razy myslalam o samobujstwie, a w pozniejszym czase mialam lekka depresje i niska samoocenę;/ Drugie lęki pojawily sie pod koniec czerwca i a mysli trwają do dzisiaj :( Byl tydzień tzw. urlopu od nerwow, a teraz chyba znow mnie dorywają :( to powraca... kazda stresujaca sytuacja moze wywolac lęk... przypominają mi sie chwile z dziecicstwa, moje najwieksze błędy zyciowe, ktore teraz tak bolą:(

Bardzo kocham swojego chłopaka, jest dla mnie wszystkim!!! Codziennie musze sie modlić o nasz związek, bo boje sie ze jesli sie nie pomodle to ze cos sie z nami stanie:( Wiele razy pojawila sie mi myśl "a moze z nim zerwać, moze go nie kocham?" Boze to tak boli!

Dzięki mojemu ukochanemu dostrzegłam świat w kolorowych barwach, doznałam cudownego szcześcia, ktorego nikt w życiu mi nie dał!! Tomek zawsze sie o mnie troszczy, nikt nigdy by sie mna nie zatroszczył tak jak on, i rozumie mnie ze mam ciezkie chwile kiedy mam myśli, ale zawesze ze mną jest i dziekuje mu za to że jest taki wspaniały!!!

Kochani nie dajmy się!! musimy uwierzyć w to, ze to tylko choroba!!! Dopada nas na tym , na czym nam najbardziej zależy - na saszych najdrozszych skarbach!! pozdrawiam cieplutko!!:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiecie co, po prostu te mysli sa tak durne i tak naprawde blahe, ze nie warto poswiecac tak ogromnego szczescia jaka jest druga osoba na ich rzecz. i ja, chocbym nie wiem jak cholernie sie bala i zalamywala w duchu, ze moglabym go nie kochac to i tak nigdy sie temu nie poddam!

 

dziewczyny, cicha dobrze mowi, to dopada tego na czym nam najbardziej zalezy. i to samo w sobie jest dowodem na to jak ogromnie kochamy naszych mezczyzn! te mysli we mnie siedza, ale mimo wszystko to ja nie umiem wytrwac bez mojego chlopaka i ciagle chce z nim przebywac, to ja wymyslam miliony niespodzianek, romantycznych kolacji i innych przyjemnosci:> i absolutnie nie robie niczego wbrew sobie, bo uwielbiam to.. kocham jak mu jest przyjemnie, jak jest szczesliwy z mojego powodu. nie mam zadnych wyrzutow, ciagle cos inicjuje, nie czuje nudy mimo tego ze jestesmy dlugo.

 

Podejrzewam, ze kazda z Was robi dla swojego ukochanego bardzo wiele i na pewno nie robicie tego z przymusu. ta mysl to taki jakby odrebny swiat, niech i sobie ona bedzie, ale my ja olewamy i tyle. niech swita w glowie ale i tak przeciez wiemy doskonale, ze to nieprawda!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie :smile:

 

Wydaje mi się, że każdy z nas przechodzi przez to samo - każdy z nas wie co to myśli samobójcze, obwinianie siebie, masa wątpliwości, które zniechęcają do życia ale mimo to wszyscy wiemy, że warto walczyć - warto walczyć o własną miłość - warto walczyć o własne szczęście. Nie poddawajcie się - jeszcze nie raz będzie ciężko ale w tych najgorszych momentach pamiętajcie o tych dobrych chwilach kiedy jesteście szczęśliwi - nie rozmyślajcie za dużo nad tymi rozterkami bo one napędzają jeszcze bardziej ten kołowrotek nerwicy. Każdy z nas kocha najbardziej na świecie swoją drugą połówkę a ta cholerna nerwica nie spiepszy nam życia. Nasz problem to nadwrażliwość i jest to cholerna przypadłość bo trudno być stabilnym emocjonalnie ale wydaje mi sie, że damy rade z tym :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam Was!!

Mam takie pytanie: czy ktos moze mi cos wiecej powiedzieć na temat leku XANAX ?? prosze o odp to dla mnie wazne!! Ten lek przepisał mojej siostrze lekarz neurolog , po tym lekarstwie kazdy w mojej rodzinie czuje się świetnie! Nawet ja, jak mi było źle to wziełam 1/4 tej tabletki i odrazu mi było lepiej. Moja babcia ma depresje, i przyjezdza do niej co miesiąc psychiatra prywatny i 2 lata przepisuje jej lek MIANSERIN i nie widać u niej polepszenia, odkad babcia zaczęła brać po pół tabletki xanax-u, to jej nie poznaje, juz nawet nie mowi, ze nie chce sie jej zyc, dobrze sie czuje, jednak jej lekarz nie chciał jej tego przepisać, powiedział, że "ten lek szkodzi na mózg" i że "moze mieć zanik pamięci"... czy to prawda?? moze mi ktoś odpowiedzieć? Prosze, bardzo mi na odp zależy! Czy ten lekarz mówi prawde?, czy poprostu wie dobrze, ze ten lek jest cudowny i boji sie, ze sie babci polepszy i przestanie do niej przyjezdzac?

Prosze o odp pozdrawiam!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie,

 

Ja XANAXU nie znam - biore Bioxetin i jako tako działa - bez rewelacji...

 

BTW.: Piszczecie coś jeszcze w tym temacie? Co u was? Piko to już pewnie wogóle tu nie zagląda - mam nadzieje, że wyszła dziewczyna z tego. apsik, mjeciu co u was?

 

Pozdrawiam Serdecznie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w grudniu będzie rok od kiedy biorę leki... (Fevarin). Powoli je odstawiam. Biorę już po pół tabletki... już od dłuższego czasu nie dopadają mnie ani lęki, ani żadne obsesje czy fobie, myśli osłabły znacząco. Teraz jak przychodzi myśl że mogłabym nie kochać nie ma ona żadnej mocy. Kompletnie zlewam na to... :) Potrafię też mysleć o przeszłości o tym co się ze mną działo, czasem ze łzami, bo wspomnienia nie są miłe - sami wiecie... ale generalnie jest na prawde dobrze:). Pozostałością jest czasem (ale bardzo rzadko) stan, w którym czuję się obco i wydaje mi się, że życie nie ma sensu. Mam dużo zajęć więc i na myslenie mniej czasu... Czasem wydaje mi się, że jestem mniej wrażliwa... ale może to dobrze. Wreszcie czuję spokój...

:)

 

nie dajcie się... trzymam kciuki!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

witajcie kochani!!

U mnie jakoś leci, czasem pod górke, ale ostatnio z górki... cieszę się, że od jakiegoś czasu w końcu jestem sobą:) Nie mam lęków, nie przezywam tego co przeżywałam w te wakacje... pomimo tego i tak te wakacje były najpiękniejszym okresem w moim życiu! Dzięki nerwicy odkryłam, że tylko Tomek się dla mnie liczy i jest najważniejszy w moim życiu!! Jemu zawdzięczam wszystko!! On pomógł mi uporać sie z lękami i najtrudniejszymi chwilami... Kocham go za to, że jest i za to że jest taki wspaniały!!

Co u was kochani? Zaglądam na tą stronke prawie co dziennie... sprawdzam co u was... karo1526 ta choroba właśnie taka jest... jak pomyślisz o tym "co by było gdyby.." to zaczynają sie schody... najlepszym sposobem na lęki jest zajęcie czymś innym, chodze do szkoły i dzieki temu nie mam czasu na myślenie o tym "co by było gdyby..." lecz czasem mi sie pojawi taka głupia myśl..."a może ja już nie chce z nim być?"..a za chwile zagłębiam sie w to co by było jakbyśmy razem nie byli i mam uczucie paniki, ale za chwilke przechodzi i jest normalnie... Najgorsze te chwile we wakacje kiedy dostawalam te okropne lęki...! Czasem tez sie pojawi taka myśl, że moze sobie wmawiam jakąś nerwice i że siebie oszukuje, ale gdy jestem przy nim to czasem płacze, bo on jest taki cudowny i tak mocno go kocham!! Nerwica to skomplikowana choroba, trzeba umieć się jej nie dać i nie poddać się... ehh...do dziś mi zostało modlenie się o nasz związek co noc, ale gdy się pomodle to pozwala mi spokojnie zasypiać i jest w porządku!! Jestem silna, nie musze chodzic do lekarza ani brać tabletek... czasem kiedy mnie złapie panika to sięgam po xanaks i sie uspakaja...ale rzadko miewam takie stany...

Kochani każdy z nas z tego wyjdzie!! Ja w to wierze, wy też wierzcie! Trzymajcie sie cieplusieńko!!! Buziaki!!;* :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja wlasnie martwie sie, ze on tego do konca nie rozumie. poza tym mam problem z tym, ze ostatnio przejmuje sie najwiekszymi blahostkami i wpadam w placz. on probuje wszystkiego zebym byla mniej mazgajowata, a ja mam wrazenie caly czas, ze sie dla niego nie nadaje, ze sie nie umiem zmienic, ze ze mna nie wytrzyma, bo mam okropne doswiadczenia z moja pierwsza miloscia i caly czas porownuje wszystko do tego strasznego zwiazku. nie wiem jak soie poradzic, wpadam po prostu w jakiegos wielkiego dola.:(:(:(

dzis np mielismy klotnie, chociaz to nawet nie byla klotnia o dodatkowy angielski. chodzilo o to, ze mowil troche podniesionym tonem zebym zapisala sie do dobrej szkoly jezykowej, a ja poprosilam go o to, zeby byl spokojniejszy i oczywiscie sie zaczelo. on powiedzial zebym nie brala tego do siebie, bo nic sie nie dzieje, a ja zaczelam sie mazac, ze znowu nawalilam, ze znowu sie przejelam drobnostka.

ja czasem czuje, ze nie mam sily. ze nie dam rady juz z tym walczyc, ze nie zmienie sie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

karo1526 ja mam to samo! Tez sie przejmuje błahostkami i rzeczami na prawde mało ważnymi...Tez czasem boje się, że moj kochany kiedyś tego nie wytrzyma... czasem nawet jak sie kluce z bratem i jak on podniesie głos, to popadam w histerie i zaczynam się mazać...;/ Często mowilam mojemu kochanemu, że ja nie jestem jego warta, że on przeze mnie tyle cierpiał, zawsze widzi kiedy płacze...i czasem sie boje, że nie wytrzyma tego... Ale wiem, że mocno mnie kocha i że chce być ze mną do końca życia tak jak ja z nim!!! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cześć wszystkim!

 

Piko jesteś tu gdzieś? co u Ciebie?

 

Ostatnio chciałam odstawiać leki... próbowałam, bo myślałam że jestem na to gotowa, w końcu już rok je biorę... ale cóż nie wyszło :) znów mnie jakieś stany dziwne naszły, jakieś myśli głupie... prawda, że to wszystko już nie ma takiej intensywności, ale mimo wszystko trochę się przestraszyłam i nie odstawiam leków... mam nadzieję, że wrócę do siebie za kilka dni...

 

ciekawe, czy kiedyś się z tego wyleczę zupełnie...

 

mam nadzieję, że dajecie radę!

 

Pozdrawiam!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×