Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Panna_Modliszka, oj tam , dasz radę, w tramwaju możesz jeść, będę wychodzić na przystanek jak będziesz jechać 33 i rzucać kanapką w okno, najwyżej jakaś starsza babcia dostanie w głowę, to trudno :mrgreen::mrgreen: przyjemne z pożytecznym :mrgreen:

mój dziadek chyba ma tę chorobę..a w każdym razie coś podobnego bo ma podobne zalecenia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pełną diagnozę...w końcu...

 

Muszę zmienić całe swoje życie.. :cry:

 

jak ja Cię dobrze rozumiem, Iza... :( ale to jest możliwe, człowiek jest w stanie wytrzymać bardzo wiele, dasz sobie radę, bądź dzielna, wszystko musi się jakoś ułożyć. :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Panna_Modliszka, jakiś czas temu tłumaczyłam mu, że powinien być teraz wyrozumiały i cierpliwy. Szkoda, że nie posłuchał. Jego strata. I to ogromna. Trzymaj się ciepło! Teraz już będzie tylko lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Iza, przykro mi... :(

A on nie mógł przyjechać czasem do Ciebie tylko Ty zawsze jeździłaś?

Rozumiem, co czujesz, bo trochę podobnie rozpadł się w końcu mój 5letni związek... Gdy coraz rzadziej jeździłam do A., a on nie za bardzo chciał jeździć do mnie... Coraz częściej się przez to kłóciliśmy, coraz bardziej oddalaliśmy od siebie, coraz mniej się rozumieliśmy i się rozpadło po 5u latach... Obecnie jestem też w związku na odległość i niestety, ale też nie dzieje się dobrze. :roll:

Trzymaj się i nie załamuj, czasami los naprawdę zupełnie niespodziewanie i nagle potrafi się całkowicie odwrócić i zmienić na lepsze.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_asia_, ja jeździłam tylko ( on jak twierdził - nie może przez swoją nerwicę). Przez pół roku, w każdy weekend. Jechałam w czwartek, piątek, wracałam w poniedziałek lub wtorek. Przez pół roku nie pojechałam ani razu do domu, bo ubzdurałam sobie, że on mnie potrzebuje, bo jak jestem to nie ma lęków itd.

Teraz śmierć dziadzia, pogrzeb, opieka nad babcią... Nie mam po prostu jak pojechać,muszę pomóc w domu.. A tu takie coś.. "Jak nie przyjedziesz to sobie znajdę inną".

 

:shock::shock::shock: No nie, tak to nie może być, co to za polityka, żeby dziewczyna musiała co tydzień taki kawał drogi jeździć??!! :evil: Iza, podziwiam Cię, bo ja nie byłabym w stanie tak długo jeździć regularnie, gdyby on nie chciał, nawet, gdybym fizycznie była zdrowa. Nerwica nerwicą, kompromisy kompromisami, ale musi być jakaś sprawiedliwość, jak jeździ jedna osoba to i druga jeśli nie jest przykuty do łóżka... :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

rozumiem, Iza, bo ja zawsze też się poświęcałam dla innych i pewnie się domyślasz jak na tym wychodziłam. :pirate: najważniejsze, żebyś teraz się jakoś trzymała, zajmij się swoim zdrowiem. Przybijam pionę w niejedzeniu słodyczy, ja już nie jem prawie 2 lata i wcale mi ich teraz nie brakuje, człowiek się jednak odzwyczaja. :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×