Skocz do zawartości
Nerwica.com

"JĘCZARNIA"-czyli muszę się komuś wyżalić!


magdasz

Rekomendowane odpowiedzi

Mamy znajoma też wszystkie napotkane psiaki gazem psika. Nawet na moim podwórku, tuż przed progiem wyciągała gaz bo mój psiak stał i szczekał, żebym szybko go nie wyszła i zabrała to by psiknęła. :evil: Nie wiedziałam że w ten sposób można zabić :why: Nastepnym razem jak użyje gazu na moim własnym podwórku to ją opierdolę, na drodze ok, ma prawo a moje psiaki nie mają prawa tam chodzić, ale na podwórku :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja pitole. Muszę się wyżalić :(

Tak się dziś ciulowo czuję, że mnie szlag trafia. Wszystko mnie wkurza, jestem rozdrażniona, źle mi a jednocześnie mnie nosi. Już czuję tą aurę, na 100% to się rozkręci, tylko nie potrafię określić w którą stronę. Nie ogarniam tego, nie chcę. Słabo kojarzę, myśli mi przeskakują. Masakra chcę mieć 10 lat i iść się poskarżyć rodzicom, że źle się czuję. Chce mi się płakać a nie mogę, chcę żeby mi się myśli wyłączyły.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

anna.anakaia,

Przejdzie Anno, poboli i przejdzie. Dopadło Cię niestety i cóż, trzeba pocierpieć czas jakiś, a potem znowu będzie lepiej. Szukaj wsparcia wiesz w kim, od tego między innymi go masz, nie ma co myśleć o cofaniu się do dzieciństwa. Szkoda w sumie, że popłakać nie możesz. Czasami podczas spadów formy psychicznej, dobrze jest trochę popłakać, bo razem z łzami wypływają z nas te nieprzyjemne uczucia, lęki i nagromadzony smutek. Też mam tak, że czasami bym chciał z żalu nad sobą sobie uronić parę łez, mimo że nie wypada (niby), ale rzadko to się dzieje tak naprawdę. Muszę się naprawdę fatalnie czuć i być po alkoholu, bo inaczej nie ma szans na to. Organizm chyba mam już przyzwyczajony do życia w ciągłym , obniżonym nastroju więc ciężko mi przekroczyć tą granicę przy, której tracimy kontrolę na złymi emocjami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość SmutnaTęcza

Dlaczego wszyscy inni od razu wymyślili sobie fajne i ciekawe tematy licencjatów, wiedzą o czym chcą pisać i jak się do tego zabrać? Mój wydaje mi się przy nich tak denny i beznadziejny, cały czas stoję w miejscu... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ktokolwiek z Was ma wrażenie, że wszyscy dookoła są lepsi, bogacą się, biorą śłuby oraz mają dzieci?? Ja się tak właśnie czuję i strasznie mi z tym źle.

 

To nie wrażenie, to fakt, bo tak się właśnie dzieje. Im mniej sobie radzę, tym bardziej zauważam, ze inni sobie radzą, bo moje braki zostają podkreślone i uwypuklone. to tak jakby ktoś gruby wmieszał się między modelki: w samotności moze by i jakoś uszedł, ale w otoczeniu ładnych i szczupłych osób, jego nieatrakcyjność zostanie podkreslona. i tak samo z bogactwem, układaniem sobie życia osobistego. To ostatnie widac zwłaszcza wtedy, kiedy np. musisz iść na jakieś wesele w rodzinie albo imprezę, a nie masz osoby towarzyszącej, a wszyscy inni przychodza z kimś, itp., itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ktokolwiek z Was ma wrażenie, że wszyscy dookoła są lepsi, bogacą się, biorą śłuby oraz mają dzieci?? Ja się tak właśnie czuję i strasznie mi z tym źle.

 

To nie wrażenie, to fakt, bo tak się właśnie dzieje. Im mniej sobie radzę, tym bardziej zauważam, ze inni sobie radzą, bo moje braki zostają podkreślone i uwypuklone. to tak jakby ktoś gruby wmieszał się między modelki: w samotności moze by i jakoś uszedł, ale w otoczeniu ładnych i szczupłych osób, jego nieatrakcyjność zostanie podkreslona. i tak samo z bogactwem, układaniem sobie życia osobistego. To ostatnie widac zwłaszcza wtedy, kiedy np. musisz iść na jakieś wesele w rodzinie albo imprezę, a nie masz osoby towarzyszącej, a wszyscy inni przychodza z kimś, itp., itd.

+1 ! i 24000 post w temacie mój :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ktokolwiek z Was ma wrażenie, że wszyscy dookoła są lepsi, bogacą się, biorą śłuby oraz mają dzieci?? Ja się tak właśnie czuję i strasznie mi z tym źle.

 

To nie wrażenie, to fakt, bo tak się właśnie dzieje. Im mniej sobie radzę, tym bardziej zauważam, ze inni sobie radzą, bo moje braki zostają podkreślone i uwypuklone. to tak jakby ktoś gruby wmieszał się między modelki: w samotności moze by i jakoś uszedł, ale w otoczeniu ładnych i szczupłych osób, jego nieatrakcyjność zostanie podkreslona. i tak samo z bogactwem, układaniem sobie życia osobistego. To ostatnie widac zwłaszcza wtedy, kiedy np. musisz iść na jakieś wesele w rodzinie albo imprezę, a nie masz osoby towarzyszącej, a wszyscy inni przychodza z kimś, itp., itd.

Hehe znam to ale przez lata wypracowałem sobie mechanizm obronny: od wesel się wykręcam, na imprezach rodzinnych pojawiam się na godzinę po czym ściemniam że mam dużo pracy i musiałem wziąć fuchę do domu, znajomych którzy "mają lepiej" skreślam z listy znajomych - i jakoś się to kręci ;) Staram się dostrzegać też pozytywy takich akcji: ja nie mam problemu z wrzeszczącymi po nocy dziećmi, ja nie mam problemu z wyjściem z domu na wódkę o 2 w nocy bo mi żona zabroni, ja nie mam problemu z zaciąganiem kredytu na wyprawienie wesela bo nie mam z kim się żenić :D Dla mnie największym bólem było to że każdy dookoła miał bezproblemowy dostęp do seksu, ale na szczęście SSRI sprawiło że wystarcza mi zwalenie konia raz na tydzień (sorry za dosadność ;))

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hehe znam to ale przez lata wypracowałem sobie mechanizm obronny: od wesel się wykręcam, na imprezach rodzinnych pojawiam się na godzinę po czym ściemniam że mam dużo pracy i musiałem wziąć fuchę do domu, znajomych którzy "mają lepiej" skreślam z listy znajomych - i jakoś się to kręci ;) Staram się dostrzegać też pozytywy takich akcji: ja nie mam problemu z wrzeszczącymi po nocy dziećmi, ja nie mam problemu z wyjściem z domu na wódkę o 2 w nocy bo mi żona zabroni, ja nie mam problemu z zaciąganiem kredytu na wyprawienie wesela bo nie mam z kim się żenić :D Dla mnie największym bólem było to że każdy dookoła miał bezproblemowy dostęp do seksu, ale na szczęście SSRI sprawiło że wystarcza mi zwalenie konia raz na tydzień (sorry za dosadność ;))

 

U mnie tych pozytywów trochę mniej. Argument o wrzeszczących dzieciach też znajduje u mnie zastosowanie, dodatkowo tłumaczę sobie jeszcze, że nie stać by mnie nawet było na utrzymanie dzieci. Zasadniczo nie mialabym problemu, zeby gdzieś wyjść, ale tu już mnie ogranicza brak znajomych, brak pieniędzy, a raczej ich zagospodarowanie na inne, niezbędne rzeczy, plus kilka innych upierdliwych rzeczy. Kredytu nawet by mi nikt nie udzielił :smile: Sam seks mi nie wystarczy, bardziej chodziłoby mi o uczucia, a w tym przypadku nie można znaleźć substytutu. Więc tak czy siak, więcej tych minusów i plusów ujemnych. Pewnie jako zdrowa singielka, z poukładanymi myślami i sprawami finansowo-zawodowymi lepiej bym sobie radziła i jakoś cieszyła się życiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zmęczona_wszystkim, tak żeby było jasne - mi seks "pustacki" też nie odpowiada, to był skrót myślowy, chodziło mi o to że wszyscy dookoła bez problemu znajdują sobie kogoś (a to się nierozerwalnie łączy z seksem) a ja choćbym się skręcał i wykręcał jakoś ni chu-chu nie mogę :D Z wyjściami też nie jest do końca tak różowo bo co prawda o 2 w nocy mógłbym wyjść bez gdaczącej żony, ale... o tej porze to ja się staram zasnąć a nie myślę o wychodzeniu na wódkę :P Plus mógłbym na nią najpewniej wyjść samemu, bo znajomi pożenieni i ich żony nie puszczają - więc w gruncie rzeczy po cholerę wychodzić skoro mógłbym się napić komfortowo we własnym fotelu :P No ale to jest właśnie "pozytywne myślenie" - co z tego że nie mam na to ochoty, ważne że jakbym chciał to bym mógł :P Kredytu z moją lewą umową o pracę na najniższą krajową też nie sądzę żeby mi chętnie udzielali, generalnie - nie jest różowo, ale staram się nie patrzeć tak aby było wszędzie czarno ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po kolejnej rozmowo-awanturze z moją matką, stwierdziłam, że to koniec naszych relacji. Zbyt długo to wszystko trwało. Odkupiłam to stratą zdrowia i nie pozwolę więcej się niszczyć. Koniec. Powiedziałam jej jaką krzywdę mi wyrządziła, ona wszystkiego się wyparła jak zwykle i taki był koniec rozmowy. Nie chcę jej znać. Jest mi strasznie źle, ale wiem, że w końcu będzie lepiej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Deader, rozumiem. U mnie raczej chodzi o to, że jak nawet sobie kogoś znajduję, to z reguły wszystko sprowadza się właśnie do seksu i wtedy siedzi mi w głowie ta wkurzająca myśl, że co, inni nadają się do związków, zasługują na coś więcej, a ja tylko na takie krótkie znajomości? I takie myślenie potem już nie pozwala mi się nawet cieszyć tym niezobowiązującym, wspólnie spędzanym, miłym czasem.

Jeszcze nie doszłam do tego „różowego” myślenia, za dużo codziennych problemów i trudności, żeby starać się zmienić myślenie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Przesuń się dziecko, bo przejście torujesz, a ona jest nieśmiała i boi się zwrócić ci uwagę". Musiała tak przy wszystkich na głos? To ja jestem ta nieśmiała i poczułam się tak żałośnie... Co do prostych czynności, najchętniej nie wychodziłabym z łóżka rano...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×