Skocz do zawartości
Nerwica.com

jak wyglada wizyta u psychologa, psychiatry, psychoterapeuty


Gość kamila

Rekomendowane odpowiedzi

Mój psychoterapeuta zawsze jest spokojny, nawet jak ostatnio dostał mały opieprz, to miał spoko humor, a przynajmniej na mnie się nie wyżywa. Twoja psychoterapeutka też nie powinna. Powiedz jej o swoich odczuciach. Jeśli nadal będzie problem, to zmień psychoterapeutę.

 

-- 18 sie 2012, 17:30 --

 

Psychoterapeuta nie powinien narzucac Ci tego, co w danej chwili chcesz powiedziec. Z moim terapeutą jest tak, że to ja mówię, co mnie trapi. Oczywiście standardowe pytanie "jak się czuję", potem "jak minął tydzień" i rozmowa sama idzie... tak powinno być.

 

-- 18 sie 2012, 17:31 --

 

no i jeszcze są różne psychoterapie ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Z wczesniejszych psychologów rezygnowałam bo mowili mi rzeczy ktore ja juz wiem i nie czułam zeby wnosili cos nowego ...wiec ciagle stałam w miejscu... Chodzi o to ze mnóstwo czytam i dzieki temu jestem juz troche obeznana mam wieksza swiadomosc...

 

 

Hmmm Sylwia hmmm może masz rację, może faktycznie to była jakas prowokacja.. Chociaz w sumie poczulam ze ja sie wtedy wkurzylam i psychoterapeutka tez zaraz po tym szybko zakonczyla spotkanie... wiec sama nie wiem

 

Mam ochotę jej powiedziec, że to mnie bardzo wkurzyło itd ale potem zaczęłam rozmyslac, że nie wypada: / Ale ciagle mi to chodzi po glowie... Mam tydzien do nastepnej wizyty...

 

Pozdrawiam

 

 

chodzi o to, ze terapeuta ma nie mowic to czego ty nawet wiesz, ale o relacje. wiedza, to akurat nie zawsze słuzy. moze czasem warto dac czas, zobaczyc jak to bedzie sie rozwijac. po jakims czasie, napewno jakis terapeuta cie zaskoczy ;)

 

-- 18 sie 2012, 16:45 --

 

o własnie, a moze to jest dobre, ze sie wkurzylas- zaczelas analizowac- ze nie wypada. czy to nie jest tak czesto, w innych sytuacjach?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

martula, powiem Ci, że podczas moich sesji Terapeutka zawsze pyta na początku z czym przychodzę i na czym dziś chce się skupić, jak proponuje jakieś ćwiczenie/doświadczenie zawsze pyta czy chcę spróbować je zrobić, nigdy mi nie rozkazuje! Nie wyobrażam sobie by ona mi dyktowała co mam robić i o czym gadać podczas sesji. Często powtarza, że ona jest tam dla mnie, a nie ja dla niej. Może spróbuj powiedzieć Terapeucie o tym co Ci nie pasuje, jeśli się nic nie zmieni to terapia taka nie ma wg mnie sensu. Fundamentem mojej terapii jest olbrzymie zaufanie do terapeutki, poczucie, że ona mnie akceptuje- bez tego niczego bym tam nie dokonała. Pozdrawiam i życzę Ci powodzenia. Nie zniechęcaj się! Czasami trzeba poszukać chwilę pasującą nam osobę. To normalne :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja bardzo bym chciala sprobowac choc raz popisac z psychoterapeuta z PRZESTRZENI POMOCY 50 min kosztuje 55 z.nie mam narazie innej opcji ...myslicie ze to prawdziwi lekarze??czy jacys naciagacze??wiecie cos o tym ??ja uwierzyam ze to lekarze ae wole sie wWas poradzic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej! Własnie mi się kończy pięciotygodniowa rozłąka z terapeutką. Tym, którzy trzymali kciuki za przetrwanie rozłąki dziękuję bardzo :) w przyszłym tygodniu wracają sesje. Moje refleksje? Pierwszy tydzień: pierwsze dni po ostatniej przed przerwą sesji to był smutek :hide: że tyle nie będę widzieć mojej uwielbionej terapeutki, pojawiła się tęsknota za człowiekiem, który mnie tak rozumie i akceptuje :( . Zaraz potem strach czy się nie pogubię przez ten czas rozłąki, bo przecież mam jeszcze bałagan w głowie. Drugi tydzień to było zdumienie, że oto świat bez terapii nie skończył się, że żyje i funkcjonuję! :D Że nie spadam na dno, że nie powracam do rozstroju emocjonalnego, z którym zaczynałam terapię pół roku temu. Pojawiła się satysfakcja :) I pewność, że zmiany przez które przeszłam do tej pory są trwałe... skoro nie wracam do punktu wyjścia. Trzeci tydzień to był cudowny, spokojny tydzień kiedy spotykałam się sama ze sobą i analizowałam wszystko co do tej pory dokonałam na terapii! Moje wnioski i świadmość są BEZCENNE i czuję, ze zrobiłam sama przez ten tydzień duży krok na przód :yeah: Tydzień czwarty to próba sił, trudna sytuacja która mnie spotkała, zle emocje,konflikt z kimś bliskim i ostatecznie misz masz w głowie, nawet łzy i bezsenna noc. Wtedy poczułam, że terapia nie powinna się dla mnie jeszcze skończyć! Muszę jeszcze pochodzić trochę by dokończyć dzieła. Tydzień piąty- oto jestem!

Podsumowując- przerwa dla mnie to dużo różnych emocji: radość, poczucie siły i wolności ale też strach i ból . Co najważniejsze: przez ten okres doszło do mnie, że będę umiała żyć bez terapii, że przeżyję rozłąkę z terapeutką, że moje życie to nie sesje tylko po prostu ŻYCIE czyli wszystko to co poza gabinetem. To dla mnie bardzo cenne uświadomienie. No i przez te pięć tygodni analizowałam siebie i zobaczyłam z czym mam jeszcze duże trudności, a co do tej pory w terapii wypierałam. Jestem gotowa do pracy :!:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Po dzisiejszej sesji radykalnie staram się zmienić swoje spojrzenie na pewne sprawy. Nie można wiecznie użalać się nad sobą, ciągle analizować i zastanawiać przy okazji wmawiając sobie niestworzone rzeczy. Z przykrych doświadczeń można wyciągnąć wnioski i starać się nie powielać błędów. Nikt nie jest idealny, ja również. :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, Wiem, właśnie wspomniałam wczoraj Twoje słowa sprzed pięciu tygodni! Miałaś rację :smile: ja chyba nie ufam do końca sobie dlatego byłam taka przerażona.

Transfuse, święte słowa! :brawo: Wszystko tak ładnie i mądrze brzmi tylko czemu tak cholernie ciężko to wcielać w życie?! Ja się tego własnie uczę! By żyć tu i teraz bo tak naprawdę nic innego poza tu i teraz się nie liczy. A terapia służy mi własnie temu by dostrzec błędy, chore mechanizmy i schematyczne autodestrukcyjne schematy działania...po to by się z nich wyzwolić i nie popełniać tych samych błędów. Jest lepiej! a będzie bardzo dobrze, jestem o tym przekonana! :D Zaakceptowałam, że nie jestem idealna i wtedy odczułam ogromną ulgę. Powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mariposa28, Z jednej strony ciężko ale z drugiej nie pozostaje nam nic, jak tylko oswoić się z tym co nam pozostaje. Wreszcie zdałem sobie sprawę, ze miłość w realnym świecie to nie piękna baśń ani romantyczny film. Trzeba umieć docenić te piękne momenty, no i poznać kogoś atrakcyjnego; podjąć inicjatywę w kontakcie; wczoraj na sesji terapeutka powiedziała mi, ze jestem raczej bierny w poznawaniu nowych Kobiet, raczej czekam aż ktoś sam się "trafi" - to bardzo pasujące słowo do mojej postawy. Powinienem zaznajomić się z dziewczyną, która będzie mi odpowiadała pod wieloma względami, a nie idealizować kogoś kto w minimalnym stopniu mi się podoba. Należy dodać do tego szczyptę szczerości i zaufania i przepis na udaną relację gotowy. Zobaczymy co z tego wyjdzie :)

 

A co do mylnych mechanizmów czy schematów rozumowania to w pełni się z Tobą zgadzam. Czasami zastanawiam się czy trzeba skończyć studia psychologiczne aby być szczęśliwym... Mógłbym całe dni poświęcić na refleksję i nigdy nie doszedłbym do takich wniosków jak moja Pani psycholog.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Transfuse, Trzeba wziąć życie w swoje ręce, a nie biernie czekać. Nic nie spada z nieba, tak po prostu. Dobrze piszesz! Ja bardzo długo czekałam aż inni ludzie mnie uszczęśliwią, aż coś dobrego po prostu spadnie mi z nieba... zamiast sama z siebie czynić się osobą szczęśliwą. Przez swoje decyzje, poświęcanie się pasją, akceptację siebie. Trochę zamotałam... ale mam nadzieję, że wiesz o czym piszę. I zgadzam się z Candy14, skończenie studiów nie jest gwarantem szczęśliwego życia. Wedługo mnie klucz to po prostu życie wzgodzie ze sobą i wiara w siebie! Niby takie proste, a tak cholernie ciężko do tego dochodzę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mariposa28, tak, wiem co masz na myśli. Cieszę się, że w końcu potrafię dostrzec pewne sprawy. Jedno jest pewne, siedząc w domu nikogo nie poznam, muszę gdzieś wyjść, poznawać nowych ludzi. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Teoria zawsze bywa łatwiejsza, chyba w każdej dziedzinie tak jest.

 

Candy14, ale czy taki psycholog poddany terapii ma nadal prawo do konsultacji ze swoimi pacjentami ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Transfuse, jak najbardziej.. zreszta kazdy psychoterapeuta ma swojego superwizora i jest z nim w stalym kontakcie. Balabym sie raczej psychologow nieswiadomych swoich skrzywien i przenoszacych ich na klientow

Wedługo mnie klucz to po prostu życie wzgodzie ze sobą

ostatnio przeczytane :)

Jezeli nie jestes pogodzona ze soba nie pogodzisz sie ze swiatem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Cześć kochani :) Chciałam zapytać, a myślę, że to odpowiedni temat, o wizytę u psychiatry. Jak coś takiego wygląda? Na razie jestem na etapie namawiania mamy a ona krzyczy, że nic mi nie jest. Czy aby się zarejestrować muszę iść z mamą? Później na wizytę też? Jeśli tak to jak mam cokolwiek powiedzieć lekarzowi kiedy ona będzie ze mną siedziała?... Jeszcze jedno, ile się czeka na taką wizytę jeśli chcę iść na nfz? Z góry bardzo dziękuję za odpowiedzi, być może są gdzieś tutaj ale ciężko byłoby szukać wśród tylu stron, chyba mnie rozumiecie i przepraszam z to :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No tak, zapomniałam o najważniejszym. Mam 17 lat. Wybrałam psychiatrę ponieważ... kurcze żeby wymienić to wszystko to z godzina by zeszła. Książkę mogłabym napisać a i nie chcę was zanudzać. W swoim temacie część napisałam ale to co mi przeszkadza najbardziej to urojenia i to, że ciężko mi z domu wyjść.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja wziąłem wczoraj od lekarza rodzinnego skierowanie na dzienny oddział psychiatryczny. W przyszłym tygodniu je zawiozę i jeszcze czeka mnie rozmowa z jednym lekarzem tam.

 

A jak taki oddział wygląda? Są to różne zajęcie terapeutyczne i integracyjne?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

u nieletnich wygląda tak że się wchodzi z rodzicem do psychiatry ale później psychiatra może np wyprosić na chwile rodzica jeśli to konieczne i pogadać na osobności a później może nastąpić odwrotna sytuacja że tylko z rodzicem chce pogadać ale i to zależy od spraw poruszanych. Z tego co wiem to na Twoje problemy chyba wspólnie z rodzicem będziesz mogła ciągle być bo nie masz jakiś wielkich problemów rodzinnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę rozmawiać przy tacie... Jeśli będę chciała to będzie mógł wyjść żebym została sama z lekarzem? Każde kolejne wizyty też będą z tatą? Jak często takie wizyty się odbywają?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak, ja nigdy nie byłem pacjentem jako nieletni ale czekając w kolejce widziałem wielokrotnie takie sytuacje że rodzic, rodzice opuszczali gabinet na jakiś czas żeby psychiatra mógł bezpośrednio z młoda osobą pogadać ale na początku wizyty i na koniec zawsze w obecności rodziców ta młoda osoba była a czasem nawet z samymi rodzicami psychiatra chwile pogadał to zależy od sytuacji. A jak często jak na NFZ no to raz na 1 do 2-3 miesięcy nawet choć drugie spotkanie może być szybsze gdzieś po 3 tyg w przypadku zlecenia leków żeby skonsultować ich działanie. Nie znam przepisów ale chyba dopóki się nie jest pełnoletnim to wszystkie wizyty z rodzicem ale na 100 % Ci nie powiem bo ja po 30-ce zacząłem się leczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W lutym kończę 18 lat to w sumie przez pół roku tych wizyt tak dużo nie będzie ;) A i myślę, że lekarz już później to oleje, zawsze chodzę po lekarzach sama czy to ortopeda czy ktokolwiek inny i tylko czasami zapyta czemu sama przyszłam. Co innego jakbym miała 13 lat. No nie wiem, zobaczymy jak to będzie. Wizyta polega tylko na rozmowie? Jeśli powiem, że nie chcę żeby o czymś mówił tacie to nie powie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×