Skocz do zawartości
Nerwica.com

Brak znajomych, brak rodziny..


tirek1984

Rekomendowane odpowiedzi

Od pewnego czasu postrzegam siebie jako dwudziestosiedmioletniego nieudacznika, otóż w moim życiu brakuje wszelakich kontaktów międzyludzkich. Nie mam żadnych znajomych, przyjaciół, najgorsze jest to, że ja nie mam nawet rodziny. Mój ojciec obecnie mieszka ze swoją trzecią żoną, nie utrzymuję z nim kontaktów, a moja matka kilkanaście lat temu oszalała, dosłownie oszalała. Miała problemy psychiczne, nie rozpoznawała nikogo, nie była w stanie dużej pracować, jednak nie będę tutaj się o niej rozpisywał. Sęk w tym, że rodziny nie mam. Łatwo w tym momencie pomyśleć o mnie jak o człowieku przegranym, który nawet nie próbuje walczyć o swoje. Jednakże to nie jest tak. Skończyłem studia z Transportu, również jestem kierowcą zawodowym. Porobiłem różne uprawnienia, najważniejsze kategorie też już mam, i przez cały czas jestem w trasie. Jeżdżę na trasach międzynarodowych. Mam z tego co prawda porządne pieniądze, jakąś satysfakcję też mam, że jestem w czymś dobry, ale od jakiegoś czasu nie jestem w stanie tego wszystkiego wykonywać. To znaczy dalej pracuję, ale przez cały czas jestem bardzo przybity i dołuje mnie to, że wielu ludzi w moim wieku ma już rodziny, mają dzieci oraz multum znajomych, a ja tak naprawdę nie mam nikogo. Przykładowo, w moim telefonie mam zaledwie kilkanaście kontaktów, i wszystkie te numery powiązane są z ludźmi, z którymi pracuję, ale nie utrzymuję z nimi jakiegoś większego kontaktu. Ja po prostu od pewnego czasu nie mogę oderwać od siebie myśli, że jestem typowym życiowym nieudacznikiem. Wolałbym mieć jednego prawdziwego przyjaciela, niż wszystkie pieniądze jakie posiadam, a mam ich naprawdę sporo. Nie piszę tego, aby się pochwalić, ponieważ dla mnie te wszystkie dobra są nic nie warte. Gdy byłem w szkole średniej to oczywiście jakieś kontakty utrzymywałem z ludźmi, chyba jak każdy. Nigdy natomiast nie miałem prawdziwego kolegi, przyjaciela, o dziewczynie już nawet nie wspomnę. Jest mi cholernie wstyd. Coraz częściej żałuję, ze wybrałem drogę zawodowego kierowcy, wmawiam sobie, że gdyby nie to, to byłbym osobą powszechnie lubianą, miałbym do kogo gębę otworzyć, czy komu się wyżalić.

 

Powiedzcie mi co ja mam w takim przypadku zrobić? Ja czuję się tak strasznie wewnętrznie wyniszczony, gaśnie ta ostatnia iskierka w moim umyśle. Nie wiem czy dam radę tak dłużej pociągnąć, bo o ile samo jeżdżenie póki co sprawia mi jeszcze satysfakcję, to myśl, że w końcu powrócę do pustego domu jest przerażająca. To niestety nie jest tak jak na filmach, że wyjdę na ulicę i momentalnie spotkam kogoś. Chcąc nie chcąc jestem w sytuacji przegranej. Do końca życia będę samotnym człowiekiem. Nie wierzę, że spotkam na swojej drodze kobietę, która mnie pokocha, ponieważ większość czasu spędzam w samochodzie, poza swoim rodzimym miastem, ja tylko chciałbym ... zresztą sami wiecie ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie będę za dużo Ci radził, bo sam jestem uwikłany w problem samotności. Jednak, zauważ, że bycie tego typu kierowcą nie oznacza separacji społecznej. Przecież kierowcy tirów też się żenią i mają dziewczyny oraz rodziny. Nie sądzisz tak? Może problem leży gdzieś indziej, a po prostu zwalasz to na swój zawód.

 

Trzymaj się!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja nie mam kogo zapraszać. To tak bajecznie brzmi, zrób dobrą kolację i zaproś ludzi do domu. Od kilku lat samotnie spędzam święta, w tym roku bardzo męczące było dla mnie spędzenie samotnie Wigilii, mimo iż do bardzo wierzących ludzi nie należę. Następnie kolejny samotny sylwester. Gdybym nie pracował, a pracuję dużo (z własnej woli), to prawdopodobnie bym popełnił samobójstwo. To naprawdę wydaje się niemożliwe, jak ktoś może nie mieć nikogo, nawet własnej rodziny? A jednak może i jestem przekonany, że nie tylko ja jestem w takiej sytuacji. Żaden psycholog, czy psychiatra by w takiej sytuacji nic nie wskórał, ponieważ ja nie jestem chory, ja jestem strasznie zdołowany przez to głupie położenie w jakim tkwię od ładnych kilku lat. Ja wiem, że jeszcze niby jestem młody, mam na wszystko czas, ale to tylko śmieszna teoria. Prawda jest taka, że mam 27 lat i do końca życia pozostanę samotnym człowiekiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

cześć może zamieściłbyś swój anons w jakims portalu randkowym? :bezradny: myśle ze to niezły pomysł.Masz kase więc kobiety cie pokochają :yeah: Ty masz 27 lat ,a nie 77 czlowieku cały zycie przed tobą...mozna wielu ludzi poznać w sieci,jeśli już nie masz okazji na codzień.Każdy potrzebuje ludzi...masz do nich ambiwaletny stosunek.To czy bedziesz samotny czy nie zalezy od Cebie ,praca nie ma tu znaczenia...wymówka :blabla: a terapia jeszcze nikomu nie zaszkodzila ,chociaz juz sie zdiagnozowales że nie jestes chory..ale masz powazny problem.jak piszesz ,,gdyby nie praca popełniłbym prawdopodobinie samobójstwo,,(nie kazdy zdołowany chce sie zabijać)zastanow sie nad tym...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tirek1984, Moze czas troszeczke zwolnic tempo pracy ? Powiem tak, jesli nie masz stanow lękowych depresji to naprawde powinienes sobie poradzic np :

 

- zapisz sie na kurs jakiegos jezyka albo i dwoch (chodzilem na kilka kursow jezykowych i zawsze nadarzala sie okazja nawiazania jakis blizszych relacji, naprawde wiekszosc ludzi na kursy jezykowe zeby wyjsc miedzy innych)

 

- moze na popularne dzisiaj kursy tanca ?

 

- portale randkowe to tez jakis pomysl ?

 

Jezeli natomiast powyzsze rzeczy sprawiaja Ci trudnosc to oznacza, ze mozesz miec...problemy...Nie chce wyrokowac, ale ludzie, ktorzy nie maja problemow psychologicznych w 99,9% nie maja zadnych trudnosci w nawiazywaniu relacji z ludzmi...Nawet jak pracuja po 15h dziennie to maja juz przynajmniej swoje rodziny i jakis znajomych.

 

Postawmy sprawe jasno, moze zabrzmi to brutalnie , ale taka jest prawda (nie odbieraj tego jako jakis przytyk) , ze facet, ktory nie ma problemow ze soba nigdy nie bedzie mial problemow ze znalezieniem sobie kobiety...Znajomi rozumiem, moga sie kontakty urwac itp itd, ale...no wlasnie...90-95 % mezczyzn bez wzgledu na status spoleczny i wyglad ma partnerki , jedni moga miec stale, drudzy moga byc singlami, ale np miec wiele kochanek (czego nie pochwalam)...

 

Zatem musisz sam sobie odpowiedziec na pytanie ile razy probowales sie umowic z jakas dziewczyna ?

 

Znajomych nie jest latwo sobie znalezc jesli nie ma sie ich ze szkoly/studiow...natomiast znalezienie sobie partnera to rzecz, ktora zawsze mozna zrobic jesli nie ma sie silnych lękow.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mnie teraz nie chodzi akurat o znalezienie partnerki, ponieważ nie wierzę, że to jest tak jak w filmach, tj. że dla każdego ktoś jest przypisany, i że miłość zawsze się znajdzie. Znalezienie drugiej połówki, że tak się wyrażę, to zbyt trudny i odległy dla mnie do osiągnięcia cel. Mnie bardziej dokucza to, że nie mam naprawdę nikogo z kim mógłbym od tak sobie porozmawiać. Nikogo nie odwiedzam, również mnie nikt nie odwiedza. Padło pytanie gdzie mieszkam, otóż mieszkam w Starachowicach, niedaleko Kielc. Nie bałbym się wziąć udziału w jakimś kursie językowym, czy nawet tanecznym, ja nie mam fobii społecznej, ja się nie wstydzę, gdy muszę coś załatwić. Dbam o siebie, staram się ładnie ubierać, jednakże to wszystko na nic. Co do kursów językowych, czy tanecznych, to wątpię, żebym kogokolwiek tam poznał nowego, tam przychodzą ludzie, którzy chcą się nauczyć języka, i którzy zamienią ze sobą kilka słów w trakcie przerwy, niestety nic poza tym. Zresztą na kurs taneczny to chcąc nie chcąc nie mam za bardzo czasu, a i nie przyda mi się to do niczego, ponieważ bardzo rzadko mi się zdarzało gdzieś zatańczyć. Jedynie chyba na studniówce, ponieważ w klubie nigdy nie byłem, na żadnym weselu również nigdy nie byłem. Powiedzcie mi dlaczego jest tak? Nie jestem osobą głupią, jestem wykształcony, mam dobrze płatną pracę, nawet mam własne lokum i mam taki dotkliwy problem. Jest to dla mnie rzecz niepojęta, ale jakże przykra.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mówisz, że psycholog Ci nie pomoże i jesteś w błędzie. Psycholog właśnie jest od tego typu spraw. Pracy nad charakterem, zachowaniami, nawykami, lękami itp. Jeżeli faktycznie jest tak źle to ja spróbowałbym przejść się jednak do psychologa i zapisać na jakieś stałe wizyty.

Jeżeli nic z tym nie zrobisz to nic nie zmienisz. To oczywiste przecież. Spróbuj chociaż.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tirek1984, Dlaczego tak jest ? Najprawdopodobniej masz w sobie lęki, ktore nie pozwalaja Ci na takie rzeczy...Moze Ci sie wydawac, ze tak nie jest...I dlatego najlepszym wyjsciem jest wizyta u psychologa- psychoterapeuty.

 

Na pytania, ktore szukasz odpowiedzi moze Ci wlasnie odpowiedziec psychoterapia. Skoro niezle zarabiasz to bez problemu znajdziesz bardzo dobrego specjaliste.

 

Powiem tak , nie zwlekaj poki jestes mlody.

 

 

Dodatkowo mowisz, ze brakuje Ci kogos z kim mozesz pogadac, wyjsc itp itd Na to jest prosty sposob, znajomych nie da sie zdobyc w miesiac, ale z kobieta mozesz sie umowic przeciez jakas ? Mowisz, ze nie masz lękow ? To zacznij umawiac sie z jakimis kobietami, nie mysl o slubie od razu, po prostu traktuj to jako spotkania ze znajomymi...A jak znajdziesz sobie dziewczyne to np jej przyjaciele beda mogli sie stac Twoimi.

 

I w takim momencie sobie odpowiesz na pytanie gdzie lezy problem ? Bo to, ze nie boisz sie zalatwiac spraw w urzedzie, pracowac itp itd to absolutnie nie wyznacznik tego, ze nie masz lękow, bo mozesz miec takowe np przed kobietami ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ehhh kolejny tego typu przypadek. A już miałem nadzieję że tylko ja tak mam:)

 

Zauważyłem że trafiają się co jakiś czas ludzie z takimi problemami, ale jeszcze nigdy nie spotkałem (wirtualnie bądź pozawirtualnie) kogoś kto by miał podobne trudności i je przezwyciężył. Ja też mam zero znajomych czy przyjaciół (i tak było zawsze, a co gorsza jestem od Ciebie starszy), nie wspominając już o kontaktach z kobietami. I również nie mam zielonego pojęcia co z tym zrobić. A właściwie to wyczerpały mi się pomysły.

 

Tak więc jeśli pewnego dnia uda Ci się coś z tym zrobić to napisz, bo bardzo mnie ciekawi czy z takiego dołka bez perspektyw można się wyrwać.

 

I jeszcze coś - mam trochę doświadczenie w dziedzinie prób wychodzenia z takiego stanu. I powiem Ci że to naprawdę nie jest łatwe. Nie chciałbym Cię zniechęcać, ludzie są wszakże bardzo różni, ale przerabiałem różnego rodzaju terapie, korzystałem z rozmaitych podsuwanych, bądź opracowanych przez samego siebie pomysłów. Ale to zupełnie nie zdało egzaminu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chociaż to nie jest forum o uwodzeniu to jestem ciekaw waszych ruchów będąc na miejscu autora tematu (czy kogokolwiek innego z podobnym problemem), który chce się umówić z dziewczyną. Wykraczacie poza próg domu i...? Bo to się łatwo mówi "umów się". No ale z kim?

 

Ja sam bym chętnie poszedł do psychologa ale nie mam na to ochoty, ponieważ chodziłem wcześniej wiele razy (ale nie z tym problemem), wiem jak to wygląda i najzwyczajniej w świecie nie mam ochoty się otwierać, chociaż pewnie jakby psycholog wiedział w czym rzecz to bym chodził.

 

Jestem w o tyle lepszej sytuacji że chodzę jeszcze do szkoły (średniej), więc teoretycznie mam jakiś kontakt z ludźmi, ale nic się z tego nie wykluwa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chociaż to nie jest forum o uwodzeniu to jestem ciekaw waszych ruchów będąc na miejscu autora tematu (czy kogokolwiek innego z podobnym problemem), który chce się umówić z dziewczyną. Wykraczacie poza próg domu i...? Bo to się łatwo mówi "umów się". No ale z kim?

 

Ja sam bym chętnie poszedł do psychologa ale nie mam na to ochoty, ponieważ chodziłem wcześniej wiele razy (ale nie z tym problemem), wiem jak to wygląda i najzwyczajniej w świecie nie mam ochoty się otwierać, chociaż pewnie jakby psycholog wiedział w czym rzecz to bym chodził.

 

Jestem w o tyle lepszej sytuacji że chodzę jeszcze do szkoły (średniej), więc teoretycznie mam jakiś kontakt z ludźmi, ale nic się z tego nie wykluwa.

Poczytaj

http://www.tipy.pl/artykul_51,jak-poderwac-dziewczyne.html

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

PSYCHOLOŻKA ALBO PSYCHOTERAPEUTKA,DOBRA PODPOWIEDŹ...RAZ W TYGODNIU BY BYLO DOBRZE, JAK DASZ RADĘ.MOŻESZ PRYWATNIE...SZUKAJ MIŁEJ CIEPŁEJ KOBIETY TO BĘDZIESZ CZUŁ W NIEJ WSPARCIE I BĘDZIESZ MYSLAŁ O SPOTKANIU I SIĘ Z TEGO CIESZYŁ.JA MIAŁEM TAKĄ,MŁODĄ MIŁĄ I DO TEGO ŁADNĄ:)SUPER SIE CZUŁEM MYŚLĄC O NIEJ I SPOTKANIU,PISAŁEM DO NIEJ SMS,TO TEŻ MI BARDZO POMAGAŁO...BYŁA DLA MNIE JAK DOBRA KOLEŻANKA NO I JEST NADAL ALE NIE MA MIEJSC NA PSYCHOTERAPIĘ WIEC JESTEM U JAKIEJŚ PSYCHOLOŻKI RAZ W M-CU ALE TO NIE JEST TO...MASZ PRACĘ KTÓRA BURZY ZWIĄZKI I ROZWALA RODZINY TAK TO ZAOBSERWOWAŁEM...BYŁEM WOJSKOWYM KILKA LAT TO MIAŁEM PODOBNIE:SŁUŻBY,NADZORY ,POLIGONY I JAK MIAŁEM TROCHE CZASU DLA SIEBIE TO NIC MI SIE NIE CHCIAŁO.ŻAŁUJĘ ŻE TAM PRACOWAŁEM,UCIEKŁO MI PARĘ LAT CENNEGO CZASU...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak mi sie jeszcze coś przypomniało...U mnie ksiądz,który sie bawi w psychologa stwierdził "zespół niezaspokojenia emocjonalnego"To jest brak uczuć ze strony rodziców w okresie dzieciństwa.To sie potem odbija na dalszym etapie życia,właśnie problemami z nawiązaniem i utrzymaniem kontaktów bliższych.Polecił mi książkę "integracja emocjonalna"Wydawnictwo katolickie"w drodze" warto przeczytać...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

KRZYSIEKM77, Może i ten ksiądz ma rację. Ale bawić to się może w chowanego.

Chyba, że ma skończone studia z zakresu psychologii i praktykę z zakresu psychoterapii.

Leczyć to powinniśmy się u licencjonowanych terapeutów, a nie czytać książki i na ich podstawie samouleczać się.

Poczytać zawsze można, ale bez specjalisty ciężko jest samemu zobaczyć swoje trudności. Bo nikt z nas w stosunku do siebie nie jest obiektywny.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 razy byłem u tego księdza,on jest egzorcystą!:)Ja tak napisałem że sie "bawi" nie pytałem o wykształcenie...z tą książką kazał mi iść do mojej psycholożki...Dużo ludzi do niego przyjeżdża...Ja jestem takie duże dziecko:)nie jest to śmieszne,bo nikt mnie nie rozumie i nikt nie lubi...W Dani chyba,nie pamiętam, są takie rodziny w których takie duże dzieci dojrzewają w szybkim czasie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

KRZYSIEKM77, Dobrze, że nie stwierdził, że jesteś opętany!

Swoją drogą czytałam artykuł na temat egzorcystów. W większości przypadków mają do czynienia ze schizofrenią, bardzo ciężkimi jej postaciami, niżeli z opętaniem.

Nie wypowiadam się w tym temacie więcej bo nie mam zdania na ten temat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×