Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

@Karalajna Żałoba to żałoba, jak potrzebujesz leżeć to masz do tego prawo. Szkoda, że rodzina sama nie wychodzi z inicjatywą pomocy. A co do nas, wolisz teraz rozmawiać na inne tematy czy raczej wspominać tatę? Pytam bo nie jestem dobra w takie sprawy ale chętnie pomogę jeśli mogę jakoś Cię wesprzeć.

Prawdę mówiąc chyba nie dowiem się jak to jest stracić bliską osobę. Ojciec miał dwa zawały, było mi to zupełnie obojętne. Za pierwszym razem coś mnie tam w środku ukłuło ale za następnym zupełnie obleciało. Co prawda gdyby ojciec żył a matka umarła to musiałabym z dnia na dzień się wyprowadzić ale nie jestem z żadnym z nich związana. Jedyne co nas łączy to to, że matka jest skłonna mnie utrzymywać a ojciec nie. Nigdy też za nimi nie tęskniłam, nawet jako dziecko. Zawsze chciałam jak najdłużej ich unikać. Gdy czasem długo nie wracali do domu to też nie martwiłam się o nich tylko biłam z myślami "lepiej żeby nie wrócili i żebym musiała się utrzymywać sama czy lepiej żeby wrócili i nadal było tak jak było"

Edytowane przez arahja7

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Karalajna napisał:

Czyli domyślam się, że Twój ojciec umarł na raka? Bo moja mama tak. Matki mają zawsze słabość do swoich synów, mój brat też po jej śmierci nie umiał w ogóle niczego załatwić. Nie wiem dlaczego tak jest. Z córkami jest trochę inaczej Pewnie, że dobrze jest mieć matkę, która kocha i się interesuje, ale nie wyręcza we wszystkim.  

Na raka też, chociaż też na marskość wątroby, a był całe życie abstynentem. Ogólnie to myślałem że pożyje sto lat nie pił, nie palił, zdrowo się odżywiał, całe życie uprawiał sport ale też nie pracował tak dużo fizycznie jak ja. Skoro on żył 74 to ja góra 50  bo jem byle co, stresuję się wszystkimi kiedyś też sporo piłem. 

Nadopiekuńczość zwłaszcza w stosunku do facetów jest zła, choć trudno mi za to winić matkę, mi tez jest z tym wygodnie powiedzmy szczerze, choć chwały mi nie przynosi. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, nie mam potrzeby rozmawiania o ojcu 🙂 Nie mówi się źle o zmarłych, ale to naprawdę nie był dobry ojciec. Po śmierci matki zmienił zamki w drzwiach, mimo że nie mieszkałam z rodzicami od skończenia 23 lat i wcale nie miałam ochoty się tam dobijać. Więc wiem o czym mówisz. Po prostu mam wrażenie, że jak się ma depresję, to wszystkie złe emocje są jakby nasilone. I nawet zwykły smutek staje się wielkim smutkiem, chociaż nie ma do tego podstaw. Dlatego staram się nie doświadczać złych emocji, ale się nie udało.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja mama miała raka przewodów żółciowych (niespotykany rak). Całe życie zdrowa, na zdrowej diecie, jej rodzina bez genów rakowych ale, no właśnie, stres. Niemal całe swoje dorosłe życie żyła w stresie, a stres niestety wywołuje raka, co jest udowodnione. Więc przewiduję, że jeśli nie popełnię wcześniej samobójstwa, to rak mnie w końcu też załatwi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

6 minut temu, Karalajna napisał:

Czyli domyślam się, że Twój ojciec umarł na raka? Bo moja mama tak. Matki mają zawsze słabość do swoich synów, mój brat też po jej śmierci nie umiał w ogóle niczego załatwić. Nie wiem dlaczego tak jest. Z córkami jest trochę inaczej Pewnie, że dobrze jest mieć matkę, która kocha i się interesuje, ale nie wyręcza we wszystkim.  

Wyrazy współczucia z powodu Ojca.

Ze mnie matka też w pewnym sensie zrobiła niedojdę życiową, jak miałem zły humor to mnie tuczyła słodkim "A co ty synuś taki smutny? Masz tutaj czekoladkę i rogalika" -Później w podstawówce się wszyscy śmiali ze mnie że jestem gruby :--) ,nawet jeszcze chyba w początkach gimnazjum mnie wyzywała czasem że robię sobie sam herbatę na gazie, bo to niby niebezpieczne.Ogólnie była postacią tragiczną -raz albo dwa razy poroniła, potem pierwszy mąż ją bił, potem mój Ojciec ją źle traktował, potem rak i wycięcie oka a na końcu nawrót raka i kilkumiesięczne męczenie się, by umrzeć młodo, w wieku bodajże 44 lat..

Ojciec za to zawsze mi wmawiał że jestem do wszystkiego za głupi, że się do niczego nie nadaję, niczego też mnie nie nauczył -W wieku  24 lat uczyłem się pompować rower i wykonywać jakieś proste prace typu: Przecięcie jakiejś deski na pile czy wymiana kontaktu na inny.

A ogarniać jakieś sprawy urzędowe, bankowe, podatkowe... -nauczyłem się sam z czasem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Karalajna napisał:

Moja mama miała raka przewodów żółciowych (niespotykany rak). Całe życie zdrowa, na zdrowej diecie, jej rodzina bez genów rakowych ale, no właśnie, stres. Niemal całe swoje dorosłe życie żyła w stresie, a stres niestety wywołuje raka, co jest udowodnione. Więc przewiduję, że jeśli nie popełnię wcześniej samobójstwa, to rak mnie w końcu też załatwi.

Moja mama póki co jest zdrowa, mimo że wrażliwa i szybko stresująca się, ale może ma dobre geny bo w jej rodzinie zwłaszcza kobiety  długo żyją. Ja w ogóle nie mam zamiaru dożywać starości, nie widzę większego sensu w życiu a będąc starym i schorowanym to już w ogóle nie ma sensu. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, starość jest masakryczna. Być zdanym na łaskę innych ludzi, nie móc nic koło siebie zrobić, nie móc chodzić, jeść. A jednak ludzie tak walczą, żeby żyć jak najdłużej. Mając raka walczą każdymi możliwymi sposobami, aby przeżyć jeszcze chociaż miesiąc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Xonar napisał:

A ogarniać jakieś sprawy urzędowe, bankowe, podatkowe... -nauczyłem się sam z czasem.

Ja nigdy tego nie robiłem poza bankiem, ale w sumie można przez internet to prościej. 

 

5 minut temu, Xonar napisał:

Ojciec za to zawsze mi wmawiał że jestem do wszystkiego za głupi, że się do niczego nie nadaję, niczego też mnie nie nauczył -W wieku  24 lat uczyłem się pompować rower i wykonywać jakieś proste prace typu: Przecięcie jakiejś deski na pile czy wymiana kontaktu na inny.

 Mi może ojciec tego nie mówił, ale ja sam w sobie nie miałem, nie mam zainteresowania sprawami technicznymi, nawet najprostszymi, teraz robi to brat a do czegoś bardziej skomplikowanego wzywany jest kuzyn złota rączka. Napompować umiałem zawsze, ale coś więcej np załatać dętkę czy wymienić części  już nie, kontaktu też nigdy nie wymieniałem.  Mój ojciec jakieś najprostsze rzeczy potrafił, ale też nie lubił żadnego majsterkowania, remontów itd miał swoje hobby i tym się zajmował głównie. To zawsze moja mama załatwiała ekipy remontowe, specjalistów itd. ojciec nawet był zły jak coś się w domu robiło a było dużo bo dom ma 150 lat. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Karalajna napisał:

Tak, starość jest masakryczna. Być zdanym na łaskę innych ludzi, nie móc nic koło siebie zrobić, nie móc chodzić, jeść. A jednak ludzie tak walczą, żeby żyć jak najdłużej. Mając raka walczą każdymi możliwymi sposobami, aby przeżyć jeszcze chociaż miesiąc.

Nigdy nie rozumiałem tego kurczowego trzymania się przy życiu, mimo bólu czy sprawiania problemu innym( choć często wtedy człowiek nie jest do końca świadomy) może dlatego że nigdy swojego nie ceniłem. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, carlosbueno napisał:

Ja nigdy tego nie robiłem poza bankiem, ale w sumie można przez internet to prościej

Teraz można prawie wszystko załatwić przez internet, ale jeszcze tak z 5-6 lat temu trzeba było się trochę nalatać.

 

2 minuty temu, carlosbueno napisał:

 Mi może ojciec tego nie mówił, ale ja sam w sobie nie miałem, nie mam zainteresowania sprawami technicznymi, nawet najprostszymi, teraz robi to brat a do czegoś bardziej skomplikowanego wzywany jest kuzyn złota rączka. Napompować umiałem zawsze, ale coś więcej np załatać dętkę czy wymienić części  już nie, kontaktu też nigdy nie wymieniałem.  Mój ojciec jakieś najprostsze rzeczy potrafił, ale też nie lubił żadnego majsterkowania, remontów itd miał swoje hobby i tym się zajmował głównie. To zawsze moja mama załatwiała ekipy remontowe, specjalistów itd. ojciec nawet był zły jak coś się w domu robiło a było dużo bo dom ma 150 lat

Też nie mam jakoś zamiłowania czy smykałki do takich typowych męskich czynności, zainteresowań np. Nie potrafię patrzeć na jakiś samochód i się nim podniecać, tak jak to robi większość facetów czy nigdy nie kręciło mnie siedzenie na rybach -Chociaż piłką nożną się bardzo interesowałem i piłem dużo alkoholu.Na szczęście dzisiaj jest "Google" i Youtubowe poradniki, więc sporo drobnych napraw można z ich pomocą wykonać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale może gdybyśmy się nagle dowiedzieli, że został nam miesiąc życia, to byłoby inaczej? Nagle by się okazało, że jest tyle do zrobienia. Może wtedy człowiek też by żebrał o każdy dzień. Moja mama zawsze powtarzała, że nie boi się śmierci, bo przeżyła śmierć kliniczną i miała wizje. A jednak jak jej powiedzieli, że ma nieoperacyjnego raka, to się załamała, leżała ze strachem w oczach i pytała, na ile czasu może jeszcze liczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, carlosbueno napisał:

Nigdy nie rozumiałem tego kurczowego trzymania się przy życiu, mimo bólu czy sprawiania problemu innym( choć często wtedy człowiek nie jest do końca świadomy) może dlatego że nigdy swojego nie ceniłem.

Ponoć ludzie dopiero zaczynają doceniać życie, kiedy jest ono zagrożone np. jakąś chorobą. Wtedy mają żal do siebie że nie cieszyli się z takich rzeczy jak dach nad głową, ciepła odzież na zimę czy jedzenie w lodówce

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Xonar napisał:

Też nie mam jakoś zamiłowania czy smykałki do takich typowych męskich czynności, zainteresowań np. Nie potrafię patrzeć na jakiś samochód i się nim podniecać, tak jak to robi większość facetów czy nigdy nie kręciło mnie siedzenie na rybach -Chociaż piłką nożną się bardzo interesowałem i piłem dużo alkoholu.Na szczęście dzisiaj jest "Google" i Youtubowe poradniki, więc sporo drobnych napraw można z ich pomocą wykonać.

Ja mimo że pracowałem na budowie 4,5 roku nic nie potrafię , w ogóle mnie to nie interesowało a wielu uważało mnie wręcz za opóźnionego intelektualnie bo miałem problem z najprostszymi rzeczami typu przykręcanie czy odkręcanie śrub,   bo wiecznie nie wiedziałem w która stronę, czy proste wbicie gwoździa . Dlatego praca na budowie to dla mnie była męczarnia i obniżała jeszcze moja samoocenę, już naprawdę zaczynałem wierzyć że jestem upośledzony. Sport i polityka to jedyne moje tzw męskie zainteresowania choć to bardziej miejskie zainteresowania bo na wsiach to raczej auta i sprawy remontowo- naprawcze interesują facetów.    

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Karalajna napisał:

Ale może gdybyśmy się nagle dowiedzieli, że został nam miesiąc życia, to byłoby inaczej? Nagle by się okazało, że jest tyle do zrobienia. Może wtedy człowiek też by żebrał o każdy dzień. Moja mama zawsze powtarzała, że nie boi się śmierci, bo przeżyła śmierć kliniczną i miała wizje. A jednak jak jej powiedzieli, że ma nieoperacyjnego raka, to się załamała, leżała ze strachem w oczach i pytała, na ile czasu może jeszcze liczyć.

Wizje to tylko chemiczne reakcje w gasnącym mózgu jednak pięknie jest wierzyć, wiara pomaga.

I nie wiem co byłoby do zrobienia? Kilka imprez pożegnalnych, spotkać się ostatni raz z rodziną...  Co najmniej jednej osobie byłoby smutno. Pewnie ten miesiąc bym przebimbał w trasie przez Europę samochodem napędzany prochami, ku*wami i wódą. Gdybym w końcu dojechał do Atlantyku to strzeliłbym sobie w głowę pijąc portugalskie wino. Tyle.

18 minut temu, Karalajna napisał:

Czasami mam wrażenie, że ta radość życia gdzieś u mnie jeszcze jest, tylko nie może się wydostać na zewnątrz 🙂 

To brzmi jakbyś czasem miała uczucie wewnętrznego spokoju. Korzystaj z nich ;)

19 minut temu, Xonar napisał:

Ponoć ludzie dopiero zaczynają doceniać życie, kiedy jest ono zagrożone np. jakąś chorobą. Wtedy mają żal do siebie że nie cieszyli się z takich rzeczy jak dach nad głową, ciepła odzież na zimę czy jedzenie w lodówce

Takie rzeczy doceniają gdy je tracą, np w pożarze domu. Moim zdaniem, żałują, że nie przespali się z tamtą blondyną albo tamtym barmanem, że pracowali w weekendy i święta nie widząc jak ich dzieci dorastają. Żałuje się najbardziej tego na co okazja przepadła.

13 minut temu, carlosbueno napisał:

Ja mimo że pracowałem na budowie 4,5 roku nic nie potrafię , w ogóle mnie to nie interesowało a wielu uważało mnie wręcz za opóźnionego intelektualnie bo miałem problem z najprostszymi rzeczami typu przykręcanie czy odkręcanie śrub,   bo wiecznie nie wiedziałem w która stronę, czy proste wbicie gwoździa . Dlatego praca na budowie to dla mnie była męczarnia i obniżała jeszcze moja samoocenę, już naprawdę zaczynałem wierzyć że jestem upośledzony. Sport i polityka to jedyne moje tzw męskie zainteresowania choć to bardziej miejskie zainteresowania bo na wsiach to raczej auta i sprawy remontowo- naprawcze interesują facetów.    

Przesadzasz, pracuję w takich tematach z 8 lat i wciąż mnie ch*j strzela jak mam gwoździe wbijać zamiast wkrętów ;)
Ten "dryg" albo się ma albo nie, my nie mamy i wcale nie jesteśmy przez to gorsi 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Xonar napisał:

Ponoć ludzie dopiero zaczynają doceniać życie, kiedy jest ono zagrożone np. jakąś chorobą. Wtedy mają żal do siebie że nie cieszyli się z takich rzeczy jak dach nad głową, ciepła odzież na zimę czy jedzenie w lodówce

Ja kiedyś marzyłem o tym ze ciężko zachoruje, najlepiej śmiertelnie aż tak nie chciało mi się żyć.  Teraz to z kolei boje się chorób mimo że mam nikłą potrzebę życia, ba nawet uważam że jakbym doznał jakiegoś szczęścia typu szczęśliwa miłość i związek to bym na pewno ciężko zachorował bo nie może być dobrze. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość weltschmerz
1 godzinę temu, carlosbueno napisał:

Mój ojciec  umierał przez 2 miesiące gdzieś, wcześniej też źle się czuł ale nie pokazywał tego innym, zawsze był zamknięty w sobie nawet w cierpieniu.  Moja mama jest wybitnie nadopiekuńcza i wyręczająca przez co ja z bratem nie potrafimy praktycznie nic, nie wyobrażam sobie życia bez niej, ojciec był zawsze mało obecny, zajmował się swoimi sprawami a nie domem,  to było inaczej.  

Może to trywialne, co napiszę, ale najlepiej w takim razie po prostu się tego i owego nauczyć. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Karalajna napisał:

Ale może gdybyśmy się nagle dowiedzieli, że został nam miesiąc życia, to byłoby inaczej?

Gdy zachorowałam na wątrobe i nikt nie umiał mnie leczyć też myślałam, że umrę. Miałam kilka sytuacji gdzie byłam przekonana o swojej śmierci. Skutecznie wypieram z umysłu takie rzeczy, ale jakby co to za jakiś czas sobie przypomnę. W każdym razie, uważam, że śmierć zawsze przeraża ale można się do tego przerażenia przyzwyczaić jak do wszystkiego... 

Mam dołujący wieczór. Powinnam już iśc spać :( W ogóle naszło mnie takie coś, apropo osób z którymi już pisałam na tym forum, że te relacje kończyły się podobnie jak wszystkie inne w realu. Chyba wcale nie jesteśmy lepsi ani gorsi, tylko jakoś specyficznie zjebani

Do tego czuję się samotna, serio, chcę jakiegoś ciepłego 36.6 żeby mnie przytulało :(

Edytowane przez arahja7

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@KotJaroslawanigdy nie wiadomo kiedy żartujesz, a kiedy próbujesz przemycić jakieś prawdy. Chciałabym brać tyle sertraliny co Ty, ale boję się o skutki uboczne. Dziś moja normalna dawka nie działa.

 

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Karalajna napisał:

Czyli rzeczywiście wszyscy Twoi bliscy zmarli przy Tobie?

tak, wiem jak to jest gdy człowiek robi swój ostatni wdech , mi samemu udało się cudem przeżyć wypadek i wtedy to mi dopiero odpierdoliło, już nie miałem tylko deprechy i zaburzeń osobowości xD

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×