Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

Kiya, przesadzasz co do siebie i tyle. nie sądzę żebyś zanudzała.

 

ja mam wrażenie że z dziewczynami rozmawiać mi trudniej - nie w tym sensie żebym się bał, czy coś, ale w tym że nie wiem czy będę miał o czym.

 

inbvo, mnie nie drażni.
mówisz tak z grzeczności. ;) ja się sam nieraz boję tego co piszę..:P bo to normalne nie jest, ale w końcu to forum dla.......;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

inbvo, nie rozumiesz... Ja nie lubię seksu. I mój były to szanował. Ale wymienił mnie sobie na taką, która lubi. Ot, moja historia w skrócie.
ehhh. no to faktycznie nie rozumiałem. strasznie przykre.

ale co Ci mogę napisać? chyba tyle że współczuję i że mi też źle, ale powód trochę inny.

 

jakoś dasz radę..

 

-- 09 lis 2012, 23:39 --

 

I mój były to szanował.
chyba udawał.. wynika z tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

inbvo, nie, nie udawał... To, że znalazł sobie inną było bardziej złożone. A że przy okazji korzysta, ile wlezie... (huh, "ile wlezie", cudny dobór słownictwa) Szkoda tylko, że nie omieszkał mi o tym powiedzieć i przedstawić bardzo obrazowo... Teraz już naprawdę mam uraz do seksu... Dość, bo się porzygam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

(...)A może psychologia jest czymś bardziej praktycznym niż duchowość? Nie. Nic nie jest 
bardziej praktyczne niż duchowość. W czym może człowiekowi pomóc biedny psycholog? 
Może rozładować napięcie skumulowane w człowieku. Sam jestem psychologiem, czynnym 
psychoterapeutą i staję wobec wielkiego konfliktu wewnętrznego, ilekroć muszę wybierać 
pomiędzy psychologią a duchowością. Zastanawiam się, czy pojmujecie, o czym tu teraz 
myślę. Ja sam przez wiele lat nie potrafiłem zrozumieć sensu tych pojęć. 
Wyjaśnię to. Nie pojmowałem tego aż do chwili, gdy nagle odkryłem, ile ludzie muszą się 
nacierpieć w jakimś związku, by zrozumieć iluzoryczność wszelkich związków. Czy to nie 
straszne? Muszą cierpieć w jakimś związku, zanim się nie obudzą i nie stwierdzą: "Mam tego 
dość! Musi istnieć jakiś lepszy sposób na życie niż uzależnianie się od innych". A co ja 
uczyniłem jako psychoterapeuta? Przychodzili do mnie ludzie ze swymi problemami 
dotyczącymi kłopotów w związkach z innymi, z nieumiejętnością komunikowania się z nimi 
itp. i czasami im pomagałem. 
Jednakże często, przykro mi jest to przyznać, nie była to pomoc właściwa, gdyż 
ugruntowywałem ich w uśpieniu. Być może powinni jeszcze więcej pocierpieć. Być może 
powinni osiągnąć dno, by potem móc powiedzieć: "Mam tego wszystkiego dość". Tylko 
wtedy, gdy ma się dość własnej choroby, można się z niej wyzwolić. Zazwyczaj idzie się do 
psychiatry lub psychologa, aby uzyskać ulgę. Powtarzam – ulgę, a nie po to, aby się 
wyleczyć.(...)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×