Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

11 minut temu, alicja_z_krainy_czarów napisał:

mam natrętne myśli o chorobach - ostatnio mniej, egzystencjalne, katastroficzne

Też miałem przez długi czas wizje katastrofy, w której ginę na miejscu. Na szczęście udało mi sie z tego wyleczyć.Najgorsze jest samonakręcanie. Jak nauczyłem sie koncentrowac na innych sprawach niż te chore wizje, te stopniowo znikały. Mózg zaczął zapominać sobie przypominać, że musi sobie je przypomnieć. A potem juz zwyczajnie zapomniał o tych wizjach. Myślę, że łatwiej jest wyleczyć się z tego typu natręctw, bo one niosa tylko i wyłącznie negatywne uczucia, czyli są kompletnie nieracjonalne. Natomiast gdy jest obsesyjne zakochanie, jak u mnie, to jest jednocześnie przyjemne i nieprzyjemne, dlatego tak trudno sie tego pozbyć.

Edytowane przez Człowiek_z_księżyca

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

30 minut temu, Człowiek_z_księżyca napisał:

Też miałem przez długi czas wizje katastrofy, w której ginę na miejscu. Na szczęście udało mi sie z tego wyleczyć.Najgorsze jest samonakręcanie. Jak nauczyłem sie koncentrowac na innych sprawach niż te chore wizje, te stopniowo znikały. Mózg zaczął zapominać sobie przypominać, że musi sobie je przypomnieć. A potem juz zwyczajnie zapomniał o tych wizjach. Myślę, że łatwiej jest wyleczyć się z tego typu natręctw, bo one niosa tylko i wyłącznie negatywne uczucia, czyli są kompletnie nieracjonalne. Natomiast gdy jest obsesyjne zakochanie, jak u mnie, to jest jednocześnie przyjemne i nieprzyjemne, dlatego tak trudno sie tego pozbyć.

Z tego, co czytam w tym wątku, to Ty masz najgorzej na świecie.

Koncentruję się chociażby na pracy i swoich zainteresowaniach, ale przy takich silnych lękach trudno mi funkcjonować normalnie i jednak te myśli do mnie wracają, chociaż ostatnio - odpukać - jest mi odrobinę lepiej.

Lata temu byłam zakochana w kimś bez wzajemności - chyba jak miałam 16 lat - co wydawało mi się jakąś wielką tragedią i ogromnym cierpieniem. Z perspektywy czasu to dla mnie śmieszne, że taka miłostka dezorganizowała moje życie i że w ogóle mogłam twierdzić, że kogoś wielce "kocham" bez znajomości tej osoby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, alicja_z_krainy_czarów napisał:

Z tego, co czytam w tym wątku, to Ty masz najgorzej na świecie.

Może nie na świecie, ale od większości na pewno. Parę rzeczy udało mi się naprawić, bo było jeszcze gorzej niż jest. Było tak źle, że nawet nie miałem motywacji, żeby poznać jakąkolwiek dziewczynę, ani wiary że to się uda. Jak widzisz, Twoja sytuacja jest stosunkowo pozytywna, w zasadzie to nawet chciałbym być na Twoim miejscu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Człowiek_z_księżyca napisał:

Dlatego to co nazywamy tutaj "samotnością" trzeba inaczej interpretować dla każdego. Samotni w sensie osamotnienia mogą być tylko mężczyźni albo kobiety brzydkie.

Ja jestem samotny z wyboru, w tej chwili wiem że 2 kobiety są mną zainteresowane, ale  je odrzucam, nie pociągają mnie i tyle.  O jednej z nich kiedyś myślałem żeby może omówić w sumie nie jest brzydka, jest miła, w miarę inteligentna ale skoro znam ją 3 lata i jakoś nic nie wypaliło to chyba żadnego pociągu z mej strony nie ma. 

 

2 godziny temu, alicja_z_krainy_czarów napisał:

Lata temu byłam zakochana w kimś bez wzajemności - chyba jak miałam 16 lat - co wydawało mi się jakąś wielką tragedią i ogromnym cierpieniem.

 Ja nie znam innego zakochania niż bez wzajemności, nawet nie wiem czy można to nazwać zakochaniem bo w najlepszym wypadku doszło do kilku niezbyt zobowiązujących spotkań często jeszcze z innymi osobami  , które te dziewczyny uznały za czysto koleżeńskie. Ale to były jedyny momenty w życiu kiedy na prawdę mi się chciało żyć, coś robić, snuć jakieś plany  choć później było tylko złość i cierpienie, no i byłem ekstremalnie zazdrosny mimo że przecież one ze mną nie "chodziły", wypisz wymaluj obecna sytuacja człowieka z księżyca.   

 

 

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Człowiek_z_księżyca napisał:

Oczywiście zdarzają się też takie przypadki jak dziewczyna ładna, ale potwornie zaburzona psychicznie, a przez to bez partnera. Tyle że wystarczy, że pójdzie gdziekolwiek na imprezę, gdzie sa mężczyźni, a w ciągu 30 min 3 ją zagada, więc wystarczyłoby trochę u niej samozaparcia, by się nie przestraszyć, a już miałaby chłopaka.

Czy ja to przeczytałam naprawdę? Czyli idziesz na imprezę, 3 Cię zagaduje, Ty się samozapierasz i po problemie - związek jak się patrzy!? 

@Człowiek_z_księżyca Piszesz w innych postach, że jesteś nieszczęśliwie zakochany. I to obsesyjnie. Czy gdyby jutro podeszło do Ciebie 10 wyjątkowo atrakcyjnych kobiet (w prowokacyjnych strojach!) i wszystkie chciałyby związku to byłoby po problemie? Byłbyś w stanie się najpierw odkochać na zawołanie a potem zakochać? Chyba, że dla Ciebie nie ma różnicy w  "miec chłopaka" a "friends with benefits".

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 minut temu, Nieistotne00 napisał:

Piszesz w innych postach, że jesteś nieszczęśliwie zakochany. I to obsesyjnie. Czy gdyby jutro podeszło do Ciebie 10 wyjątkowo atrakcyjnych kobiet (w prowokacyjnych strojach!) i wszystkie chciałyby związku to byłoby po problemie? Byłbyś w stanie się najpierw odkochać na zawołanie a potem zakochać?

Wiem że to nie pytanie do mnie, ale mi się takie coś zdarzyło. Byłem zakochany w jednej dziewczynie oczywiście bez wzajemności, no i poznałem jej piękna jak anioł koleżankę i przeniosłem te uczucia na nią. Oczywiście ona też mnie olała, dodatkowo jeszcze skarżyła się że podrywam dwie na raz. W sumie uczucia do tej drugiej dziewczyny były nawet silniejsze i trwalsze niż do tej pierwszej, chyba ze 2 lata o niej myślałem i nawet czasem dziś mi się zdarza. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, carlosbueno napisał:

Ja jestem samotny z wyboru

Ok, to nie zaprzecza temu co mówię. Twierdzę tylko, że kobieta ładna (atrakcyjna jak zwał tak zwał) nie może być samotna z przymusu.

 

32 minuty temu, carlosbueno napisał:

no i byłem ekstremalnie zazdrosny mimo że przecież one ze mną nie "chodziły", wypisz wymaluj obecna sytuacja człowieka z księżyca.

To ciekawe, o zazdrości nic nie pisałem, ale masz rację, w każdym kto z nią nawet na moment rozmawia, widze rywala. Ciesze się, że ktoś mnie tak dobrze rozumie (oczywiście jest to możliwe tylko przez płeć męską).

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Człowiek_z_księżyca napisał:

Ok, to nie zaprzecza temu co mówię. Twierdzę tylko, że kobieta ładna (atrakcyjna jak zwał tak zwał) nie może być samotna z przymusu.

 

To ciekawe, o zazdrości nic nie pisałem, ale masz rację, w każdym kto z nią nawet na moment rozmawia, widze rywala. Ciesze się, że ktoś mnie tak dobrze rozumie (oczywiście jest to możliwe tylko przez płeć męską).

Taka zazdrość jest typowa dla zakochania i dziewczyny też ją odczuwają. Też widziałem wszędzie rywali tym bardziej że te dziewczyny nie były z nikim w stałym związku tak jak w przypadku Twojego obiektu uczuć.   Ja mam coś takiego że nie potrafiłbym się zakochać, ba nawet zainteresować  w dziewczynie która jest z kimś w związku, no chyba że byłby to nieudany związek i bym o tym wiedział.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Nieistotne00 napisał:

Czy ja to przeczytałam naprawdę? Czyli idziesz na imprezę, 3 Cię zagaduje, Ty się samozapierasz i po problemie - związek jak się patrzy!?

Nie mówię, że wytrzyma próbę czasu, tylko że tak szybko znajdzie kogokolwiek. A jak już 3 podejdzie, to wybierze najprzystojniejszego, najmądrzejszego, o największym portfelu etc.

1 godzinę temu, Nieistotne00 napisał:

Czy gdyby jutro podeszło do Ciebie 10 wyjątkowo atrakcyjnych kobiet (w prowokacyjnych strojach!) i wszystkie chciałyby związku to byłoby po problemie? Byłbyś w stanie się najpierw odkochać na zawołanie a potem zakochać?

Oczywiście że nie. Ale chętnie bym się zgodził, by wypełnić swoją pustkę, swoje egoistyczne "ja". Taka dziewczyna stałaby się po prostu substytutem w stosunku do Niej (z wielkiej litery, bo to nie jest zwykła dziewczyna), więc łatwiej byłoby mi zapomnieć o Niej. A z czasem kto wie, może naprawdę bym zapomniał, a z tamtą coś by się ułożyło.

 

1 godzinę temu, Nieistotne00 napisał:

Chyba, że dla Ciebie nie ma różnicy w  "miec chłopaka" a "friends with benefits".

Tego nie rozumiem, przecież miec chłopaka/dziewczynę nie oznacza miec miłość czy tego jedynego, jedyną.

 

Godzinę temu, carlosbueno napisał:

Ja mam coś takiego że nie potrafiłbym się zakochać, ba nawet zainteresować  w dziewczynie która jest z kimś w związku, no chyba że byłby to nieudany związek i bym o tym wiedział.  

Teraz mnie zaskoczyłeś i to sporo. Szczerze zazdroszczę Ci takiego stanu umysłu. Ja jak się zakochuję, to tylko w takich co mają faceta, co jest tylko oznaką, że są atrakcyjne (no chyba że mówimy co było jak miałem 12 lat, bo już wtedy wzdychałem, ale to pomijam). Powiem więcej, moim zdaniem jest mało prawdopodobne, żeby zakochać się w dziewczynie w wieku powiedzmy od 25 lat, która jest sama. No niby, Alicja jest sama, ale przecież sama mówi, że tylko na obecną chwilę... zapewne trwać to dłużej niz 3 mce nie będzie.

 

Godzinę temu, carlosbueno napisał:

Twojego obiektu uczuć

Obiektu Uczuć, proszę pisz poprawnie 🙂

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, Człowiek_z_księżyca napisał:

Nie mówię, że wytrzyma próbę czasu, tylko że tak szybko znajdzie kogokolwiek. A jak już 3 podejdzie, to wybierze najprzystojniejszego, najmądrzejszego, o największym portfelu etc.

Znajdzie kogokolwiek ale...do czego? Do jednorazowej znajomości na pewno. Czy do związku to już niekoniecznie. Jesteśmy na Forum, na którym udzielają sie ludzie z różnymi problemami. Część z nich nie jest w stanie wytrzymać sama ze sobą, nie wspominając już o kimś innym. W takiej sytuacji możesz mieć 1000 facetów do wyboru, wybrać "najlepszego" i...i tak nie będziesz w stanie z nim wytrzymać nawet przez krótki czas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Człowiek_z_księżyca napisał:

Teraz mnie zaskoczyłeś i to sporo. Szczerze zazdroszczę Ci takiego stanu umysłu. Ja jak się zakochuję, to tylko w takich co mają faceta, co jest tylko oznaką, że są atrakcyjne (no chyba że mówimy co było jak miałem 12 lat, bo już wtedy wzdychałem, ale to pomijam). Powiem więcej, moim zdaniem jest mało prawdopodobne, żeby zakochać się w dziewczynie w wieku powiedzmy od 25 lat, która jest sama. No niby, Alicja jest sama, ale przecież sama mówi, że tylko na obecną chwilę... zapewne trwać to dłużej niz 3 mce nie będzie.

Znaczy jakaś dziewczyna może mi się bardzo podobać, ale jak się dowiem że jest w poważnym związku to potrafię odpuścić, ale jakbym się dowiedział że się rozstali czy się im się nie układa to bym ruszył do szturmu.😜 Jedna z tych dziewczyn spotykała się z wieloma facetami, widziałem że to jakieś niepoważne związki  to próbowałem też.   Co do tych 25 lat  to  moje obiekty zauroczenia miały zawsze miedzy 23- 25 lat,  te pierwsze minimalnie młodsze, ale  ta ostatnia była 12 lat młodsza. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, carlosbueno napisał:

 Ja nie znam innego zakochania niż bez wzajemności, nawet nie wiem czy można to nazwać zakochaniem bo w najlepszym wypadku doszło do kilku niezbyt zobowiązujących spotkań często jeszcze z innymi osobami  , które te dziewczyny uznały za czysto koleżeńskie. Ale to były jedyny momenty w życiu kiedy na prawdę mi się chciało żyć, coś robić, snuć jakieś plany  choć później było tylko złość i cierpienie, no i byłem ekstremalnie zazdrosny mimo że przecież one ze mną nie "chodziły", wypisz wymaluj obecna sytuacja człowieka z księżyca.   

 

Zauroczenie. 

Kiedyś rozmawiałam z koleżanką, która nigdy nie była w związku i tak się "zakochiwała" w jakichś nieosiągalnych facetach. W sumie doszłyśmy do wniosku, że to po prostu strach przed prawdziwą relację. Łatwiej tworzyć związek z kimś w głowie niż naprawdę. 

Oczywiście nie musi tak być obowiązkowo. Każdy przypadek jest inny.  

18 minut temu, Człowiek_z_księżyca napisał:

Powiem więcej, moim zdaniem jest mało prawdopodobne, żeby zakochać się w dziewczynie w wieku powiedzmy od 25 lat, która jest sama. No niby, Alicja jest sama, ale przecież sama mówi, że tylko na obecną chwilę... zapewne trwać to dłużej niz 3 mce nie będzie.

Cóż, to może jestem paskudna, bo akurat w związku dawno nie byłam. 

Spotykałam się, ale relacji jako takiej nie miałam. W sumie tylko z jednym facetem, którego poznałam w ciągu ostatnich trzech lat, naprawdę dobrze mi się rozmawia i przebywa. 

3 godziny temu, Człowiek_z_księżyca napisał:

Może nie na świecie, ale od większości na pewno. Parę rzeczy udało mi się naprawić, bo było jeszcze gorzej niż jest. Było tak źle, że nawet nie miałem motywacji, żeby poznać jakąkolwiek dziewczynę, ani wiary że to się uda. Jak widzisz, Twoja sytuacja jest stosunkowo pozytywna, w zasadzie to nawet chciałbym być na Twoim miejscu.

Cóż, użalanie się nad sobą jeszcze nikomu nie pomogło. 

Nie oceniam swojej sytuacji ani jako pozytywnej, ani negatywnej. Zobaczymy, czy uda mi się wyjść z tego gówna, później będę myśleć o innych rzeczach. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, alicja_z_krainy_czarów napisał:

Kiedyś rozmawiałam z koleżanką, która nigdy nie była w związku i tak się "zakochiwała" w jakichś nieosiągalnych facetach. W sumie doszłyśmy do wniosku, że to po prostu strach przed prawdziwą relację. Łatwiej tworzyć związek z kimś w głowie niż naprawdę. 

Możliwe że u mnie tez tak jest, parę osób z tego forum mi już to sugerowało. No ale bez tego zauroczenia nie mam ochoty się z nikim spotykać, a nawet jak parę razy spotykałem się z kobietami to mi na nich nie specjalnie zależało, wolałem mecz obejrzeć niż z  nimi się spotykać. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@carlosbueno no  to akurat rozumiem, bo mam identycznie. Jak nie ma żadnej chemii, to nie chce mi się po prostu spotykać z mężczyzną, a chemię mam z kimś bardzo rzadko. Dlatego myślę, że to mi stoi na przeszkodzie głównie, bo jak spotykałam się z kimś bez tego, to przebywanie ze sobą jest takie miałkie, na siłę i w ogóle.

Nawet miałam tak, że po jakimś czasie pojawił się u mnie wstręt do tej osoby i nawet nieco do samej siebie, choć samoocenę mam przepracowaną, że się z nią umawiałam. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Człowiek_z_księżyca napisał:

Faktem jest, że facet zawsze chce, ale nie zawsze może. A kobieta zawsze może, ale nie zawsze chce. A stąd te wszystkie inne nieporozumienia. Przecież jasne jest, że to mężczyzna jest stroną aktywną, a kobieta bierną - zarówno w sferze samego seksu, jak i okresu zalotów. Oczywiście kobieta odrzuca go jak jej się nie podoba, ale to facet ma zadanie wszystko inicjować. Dlatego jak kobieta mówi nie, to jedynie co ma zrobić, to nie położyć  się i nie rozstawić nóg. Ale jak już to zrobi, to reszta należy do faceta.

Jak dla mnie, to tu nie ma żadnego faktu, za to są opinie. Nie wiem, czym Cię urzekła ta koleżanka z pracy, do której coś czujesz, ale zastanawia mnie, jak by zareagowała na te Twoje poglądy? Jak uważasz?

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Nieistotne00 napisał:

Znajdzie kogokolwiek ale...do czego? Do jednorazowej znajomości na pewno.

No i to wystarczy. Gdyby każdego tygodnia robiła tak samo, to w końcu zwykłym przypadkiem trafiłaby na kogoś odpowiedniego dla niej.

Godzinę temu, Nieistotne00 napisał:

W takiej sytuacji możesz mieć 1000 facetów do wyboru, wybrać "najlepszego" i...i tak nie będziesz w stanie z nim wytrzymać nawet przez krótki czas.

No ale to już jej problem, prawda? A Twoje zdziwienie dotyczyło mojej tezy, że atrakcyjna dziewczyna znajdzie sobie natychmiast 3 facetów i wybierze sobie najlepszego. A to że nie może wytrzymać sama ze sobą, to jest inny problem. Skoro chce mieć faceta, to może przebierać, a jak nie chce być, bo "nie może sama ze sobą wytrzymać", to już jej wybór.

 

19 minut temu, Gods Top 10 napisał:

Nie wiem, czym Cię urzekła ta koleżanka z pracy, do której coś czujesz, ale zastanawia mnie, jak by zareagowała na te Twoje poglądy? Jak uważasz?

Raczej bym Jej tego nie powiedział, bo za duże ryzyko, nie wiem jaka byłaby reakcja. No ale tutaj możemy być wszyscy szczerzy, prawda?

 

57 minut temu, alicja_z_krainy_czarów napisał:

Cóż, to może jestem paskudna, bo akurat w związku dawno nie byłam. 

Spotykałam się, ale relacji jako takiej nie miałam. W sumie tylko z jednym facetem, którego poznałam w ciągu ostatnich trzech lat, naprawdę dobrze mi się rozmawia i przebywa. 

Jak zwał, tak zwał. Spotykałaś się, czy chodziłaś, czy byłaś w związku - jedno i to samo z punktu widzenia dyskusji. Sama potwierdzasz moje słowa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, alicja_z_krainy_czarów napisał:

@carlosbueno no  to akurat rozumiem, bo mam identycznie. Jak nie ma żadnej chemii, to nie chce mi się po prostu spotykać z mężczyzną, a chemię mam z kimś bardzo rzadko. Dlatego myślę, że to mi stoi na przeszkodzie głównie, bo jak spotykałam się z kimś bez tego, to przebywanie ze sobą jest takie miałkie, na siłę i w ogóle.

Nawet miałam tak, że po jakimś czasie pojawił się u mnie wstręt do tej osoby i nawet nieco do samej siebie, choć samoocenę mam przepracowaną, że się z nią umawiałam. 

Bez chemii to wszystko jest takie na siłę. Do tego u mnie ta chemia pojawia się tylko wobec dziewczyn o ponadprzeciętnej urodzie i w ostatnim dziesięcioleciu  sporo młodszych, także raczej jestem skazany na samotność no chyba że spotykałbym się bez owej chemii, ale nie chcę mi się i koło się zamyka.  

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

50 minut temu, alicja_z_krainy_czarów napisał:

Cóż, użalanie się nad sobą jeszcze nikomu nie pomogło. 

Gdzie ja się użalam? 😆 Przecież stwierdzam po prostu fakt. W Twoim wieku miałem trudności ze znalezieniem pracy, byłem formalnym prawiczkiem (dziś w sumie nadal, ale nieformalnie, bo nieudany seks z prostytutką trudno nazwać odprawiczawaniem), zero kontaktów z kobietami. A dziś praktycznie 10 starszy i jedynie co mam, to lepsze pieniądze, doświadczenie i pracę, a w życiu prywatnym nie zmieniło się praktycznie nic. Więc obiektywnie patrząc, każdy stwierdziłby, że Twoja sytuacja, gdy masz 25 lat i swoje "problemy" jest nieporównywalnie lepsza od mojej czy carlosbueno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja byłem samotny bardzo często. Żyję w świecie na swój sposób. Od około 11 lat nie mam znajomych. Bliskiego przyjaciela nigdy nie miałem. Nie miałem zbytnio ochoty na zawieranie przyjaźni, mogłem o tym nie myśleć. Nie miałem zbytnio potrzeby bycia kochanym czy nawet akceptowanym i przynależącym do grupy.

Mimo tego miałem potrzebę posiadania partnerki życiowej. W szkole podstawowej i gimnazjum dokuczałem pojedynczym dziewczętom, które nie chciały być moje. Teraz też bezżenność może boleć. Mam potrzebę zawarcia małżeństwa z kobietą podobną do mnie, mającą poważne zaburzenia psychiczne. Pociąga mnie autyzm, schizofrenia, ale niepełnosprawność intelektualna - nie, nie chciałbym, aby moje dzieci miały niskie IQ. Moja chora natura może pragnąć mieć dzieci z zaburzeniami ze spektrum autyzmu. Za kluczową jawi mi się niepełnosprawność psychiczna żony, dzieci mogą być i normalne. Czytałem o mężczyznach mających żony z zespołem Aspergera, moja natura tak bardzo chciałaby mieć taką żonę i spłodzić z nią potomstwo...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Człowiek_z_księżyca napisał:

Skoro chce mieć faceta, to może przebierać, a jak nie chce być, bo "nie może sama ze sobą wytrzymać", to już jej wybór.

To nie jest kwestia wyboru, tylko braku możliwości- często wynikająca z choroby.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

20 minut temu, take napisał:

Ja byłem samotny bardzo często. Żyję w świecie na swój sposób. Od około 11 lat nie mam znajomych. Bliskiego przyjaciela nigdy nie miałem. Nie miałem zbytnio ochoty na zawieranie przyjaźni, mogłem o tym nie myśleć. Nie miałem zbytnio potrzeby bycia kochanym czy nawet akceptowanym i przynależącym do grupy.

Mimo tego miałem potrzebę posiadania partnerki życiowej. W szkole podstawowej i gimnazjum dokuczałem pojedynczym dziewczętom, które nie chciały być moje. Teraz też bezżenność może boleć. Mam potrzebę zawarcia małżeństwa z kobietą podobną do mnie, mającą poważne zaburzenia psychiczne. Pociąga mnie autyzm, schizofrenia, ale niepełnosprawność intelektualna - nie, nie chciałbym, aby moje dzieci miały niskie IQ. Moja chora natura może pragnąć mieć dzieci z zaburzeniami ze spektrum autyzmu. Za kluczową jawi mi się niepełnosprawność psychiczna żony, dzieci mogą być i normalne. Czytałem o mężczyznach mających żony z zespołem Aspergera, moja natura tak bardzo chciałaby mieć taką żonę i spłodzić z nią potomstwo...

Zawsze dziwiło mnie u Ciebie to traktowanie potencjalnej partnerki od razu jako żony i matki,  masz takie tradycyjne, staroświeckie podejście czy to jakieś zaburzenie. Mnie tez pociągają dziewczyny z zaburzeniami psychicznymi, choć bardziej z podobnymi do mnie niż schizofrenią czy autyzmem. Choć dla dobra związku jedna choć jedna strona powinna być normalna. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, Nieistotne00 napisał:

To nie jest kwestia wyboru, tylko braku możliwości- często wynikająca z choroby.

Choroba taka jak nerwica czy depresja nie uniemożliwia wyjście na miasto czy gdzieś tam gdzie są ludzie. A jedynie utrudnia przebywanie między nimi. A od początku pisałem, że trochę samozaparcia i ma faceta. jak będzie atrakcyjna, to znajdzie WIELU facetów, którzy wytrzymają jej himery, nieśmiałość, dziwne zachowania itp. Po prostu kobieta patrzy z własnego punktu widzenia: że gdyby jej chłopak się tak zachowywał, to byłoby jej wstyd, chciałaby go rzucić, stąd wstydzi się siebie. Ale jak powiedziałem, faceci ogólnie biorąc nie mają większych wymagań co do osobowości, charakteru, stabilności psychicznej. To kobiety mają takie wymagania wobec mężczyzn (dlatego to faceci mają znacznie większy problem), stąd też ich rozterki.

Edytowane przez Człowiek_z_księżyca

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Człowiek_z_księżyca napisał:

Gdzie ja się użalam? 😆 Przecież stwierdzam po prostu fakt. W Twoim wieku miałem trudności ze znalezieniem pracy, byłem formalnym prawiczkiem (dziś w sumie nadal, ale nieformalnie, bo nieudany seks z prostytutką trudno nazwać odprawiczawaniem), zero kontaktów z kobietami. A dziś praktycznie 10 starszy i jedynie co mam, to lepsze pieniądze, doświadczenie i pracę, a w życiu prywatnym nie zmieniło się praktycznie nic. Więc obiektywnie patrząc, każdy stwierdziłby, że Twoja sytuacja, gdy masz 25 lat i swoje "problemy" jest nieporównywalnie lepsza od mojej czy carlosbueno.

Użalasz się, bo mówisz, jak to masz najgorzej. 

A ktoś Ci zabronił mieć pracę w wieku 25 lat? Poznawać kobiety, umawiać się z nimi? Jeśli tak, to kto Ci tego zabronił?

Każdy jest, niestety, kowalem własnego losu. Skoro sam – przez swoje zaburzenia – nie byłeś w stanie mieć relacji z kobietą, to dlaczego piszesz do @Nieistotne00, że to wybór danej kobiety, że ze sobą sobie nie radzi i chce być sama? A Ty takiego wyboru nie dokonałeś, unikając ludzi, kobiet?

Ja się nie upieram, że cierpię. Odporność na ból psychiczny i fizyczny mam całkiem wysoką. Owszem, mam bardzo przykre doświadczenia w życiu. Nie opisałam większości z nich na tym forum. Ale wiem, że są ludzie w gorszym położeniu niż ja.

Mimo wszystko to, że mam niezłą pracę, że niektóre ze swoich marzeń spełniłam, że mi całkiem nie odwaliło, to wynik tylko mojej ciężkiej pracy i tego, że się nigdy nie poddałam. 

51 minut temu, Gods Top 10 napisał:

Jak dla mnie, to tu nie ma żadnego faktu, za to są opinie. Nie wiem, czym Cię urzekła ta koleżanka z pracy, do której coś czujesz, ale zastanawia mnie, jak by zareagowała na te Twoje poglądy? Jak uważasz?

Właśnie to mi się nasuwa na myśl, jak czytam posty @Człowiek_z_księżyca. Jednak myślę, że nieco nas trolluje. 

31 minut temu, carlosbueno napisał:

Bez chemii to wszystko jest takie na siłę. Do tego u mnie ta chemia pojawia się tylko wobec dziewczyn o ponadprzeciętnej urodzie i w ostatnim dziesięcioleciu  sporo młodszych, także raczej jestem skazany na samotność no chyba że spotykałbym się bez owej chemii, ale nie chcę mi się i koło się zamyka.  

To pustak z Ciebie ;) (piszę to półserio). Ale jak tylko wyglądem, to raczej prosto. Portal randkowy, najładniejsze dziewczyny, któraś się zgodzi na  spotkanie. 

U mnie nawet nie wiem, czym to jest spowodowane. Jakąś iskrą w rozmowie, bo ani wyglądem, ani portfelem. Dlatego chciałabym dokonywać tak prosto wyboru partnera, jak opisujecie w tym wątku. Wówczas byłabym już bogatą żoną jakiegoś faceta z wielkim prąciem i może zafundowałby mi wszystkie badania lekarskie oraz psychoterapię? Kto to wie? Ale jak człowiek jest zbyt romantyczny, a zbyt mało praktyczny to tak bywa. Może na stare lata - to jeszcze rok, dwa - zmądrzeję. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×