Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

Riddick, zależy gdzie ich szukasz, jakie poznajesz, na jakie patrzysz. Paradoksalnie człowiek interesuje się tym, co "nie jest" dla niego dobre.

 

Głownie poznaje je przez internet jak to wiekszosć ludzi. Szukam dziewczyny spokojnej z poczuciem humoru bo w sumie sam taki jestem.

Bylem kiedyś w 2 takich bliszych relacjach z kobietami a w obu przypadkach przeszkodą byla zbyt duza odleglosc od siebie ;/

Moim skromnym zdaniem Ty sobie szukasz wymówek by nie angazować się w związek.Jak kochasz nawet odległość tego nie zmieni.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

white Lily. Czyli ze ja mam ciągle pokonywać trasę około 100 km żeby widziec się z poznaną dziewczyna? Bo dla mnie to nie był problem.

Nie wiem kwestia dogadania się wspólnych planów i realizacja ich,ale powtarzam dla chcącego ... ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie. Odległość to nic. Czasem ludzie się spotykają, a są w innych państwach. Jednak każda odległość musi zostać pokonana przez dwie osoby - jak tylko jednej osobie zależy to to nie ma sensu.

 

Riddick, to jak tylko dwa kryteria to nie dużo, fakt. Jednak jeśli szukasz kobiety na dłużej to się nie dziw, że patrzy np na finanse. Normalne. Zastanów się czy sam jesteś atrakcyjnym kandydatem. Co sobą reprezentujesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie znam nikogo, kto utrzymałby związek na odległość w dłuższej perspektywie. Odległość to jakby zaprzeczenie związku, który przecież powinien być "ścisły", codzienny, namacalny.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

koszykova, ależ niech Cię grzeje, przecież to tylko wymiana zdań. :smile: Ja sobie tego nie wyobrażam, ale jeśli ktoś jest w takim związku szczęśliwy, to ja tylko temu pomysłowi przyklasnę. :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

koszykova, dokładnie, ja myśle, że wszystko jest do ogarnięcia i jeśli ludzie są dojrzali i odpowiedzialni to na pewno się uda. W końcu taki związek na odległość nie trwa latami tylko po roku czy dwóch para decyduje się zamieszkać razem. Nie ma rzeczy niemożliwych :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

i_am_a_legend, trzeba być, trwac i tworzyc takie relacje, aby być szczesliwym. Dla kazdego są to inne warunki :smile:

 

Ja po prostu sie starsznie denerwuje jak slysze w jakimkolwiek temacie ''a bo mój znajomy to..., a nikomu sie nie udalo...'' itd :) przewrażliwienie, co zrobić :mrgreen:

 

Argish, no tak. W końcu i tak kiedyś ludzie będą bliżej siebie, to czy sie im uda zależy od nich.

 

W ogóle uważam, że zwiazki ''na miejscu'' są jakieś takie - udało się w miarę kogos znaleźć i jest ok. Tzn. nie wierze w takiego farta, że wybranek mojego zycia mieszka 3 domy dalej, w tym samym mieście, itd. Rachunek prawdopodobienstwa :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wśnie, a został? nic nie wiem, dopiero weszłam. Wyraziłam swoją opinię i jeśli to prawda, to mi z tym faktem bardzo dobrze.

 

-- 19 sty 2015, 00:54 --

 

koszykova, mam takich przyjaciół, poznali sie, kiedy ona była w liceum. Pochodzą z tej samej miejscowości, jednak on musiał wyjechać do pracy do Anglii, a ona studiowała ze mną 5 lat. Mimo to ich związek przetrwał i są małżeństwem od 3 lat. Są jak papużki nierozłączki :) Wierzę zatem, że jest to możliwe, a jednocześnie wiem, że ja bym nie potrafiła na dłuższą metę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przeraża mnie to, że ciągle jest z tyłu mojej głowy.

Nie że tęsknię, wyję, nie mogę funkcjonować albo coś w tym rodzaju. Raczej tak jakby ktoś mi uciął mały palec u stopy. Niby zbędny, mały, niepozorny, jak się go uderzy to boli, ale jednak jakoś tak dziwnie go nie mieć... :lol::lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przeraża mnie to, że ciągle jest z tyłu mojej głowy.

Nie że tęsknię, wyję, nie mogę funkcjonować albo coś w tym rodzaju. Raczej tak jakby ktoś mi uciął mały palec u stopy. Niby zbędny, mały, niepozorny, jak się go uderzy to boli, ale jednak jakoś tak dziwnie go nie mieć... :lol::lol:

 

Ale co jest z tyłu twojej głowy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kur*a jaka kaplica, dawno nie czułem takiego MEGA smutku, który wręcz

rozrywa moje ciało, ciężkie do opisania.

Tak tym razem objawia się u mnie wchodzenie na Sertralinę.

 

A najgorsze jest to, że w takim stanie ciężko mi się będzie spotkać

ze znajomymi, którzy chcą ode mnie jakiejś pomocy, dlatego

rozważam parodniowe nie odbieranie telefonu.

 

Wstydzicie się swojej choroby ?

Bo ja tak, często nie chcę rozmawiać o tym z "laikami", bo

z góry wiem jak zostanę potraktowany.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

devnull, raczej znajomym o tym nie mówię, nie warto....Na sertralinie miałam mega wkurwa ciągle, więc odstawiłam.

 

U mnie to samo, też mam agresje i ciągłe podkurwienie na sertralinie, ale tym razem

chcę do niej dołączyć stabilizator - lamotryginę, ale to dopiero jak sertralina zacznie w pełni działać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja największy problem psychologiczny, to porównywanie się do innych ludzi,

najgorsze, że mam taką megalomanię i często brak rozsądku, bo porównuję

się do najzdolniejszych, do tych którym się udało, do tych co mieli szczęśliwe

dzieciństwo i zdrowe relacje rodzinne.

 

Najbardziej mnie boli np. to że widzę człowieka w wieku 25 lat, który

żyje na prawdę, pracuje w korporacji, jest w związku z kobietą, rozwija się,

realizuje swoje pasje, ma masę znajomych, kolegów, paru przyjaciół,

poszerza horyzonty, jest bystry, błyskotliwy, tryska humorem, ma fantastyczną osobowość.

Wtedy widzę BRUTALNIE jak bardzo jestem chromy i jak bardzo ułomny,

to taki rozdzierający wstyd, poczucie przegranej, wariuję wtedy,

uciekam w świat fantazji wyobrażając sobie, że jestem jakąś gwiazdą

rocka i stoję na scenie, wszyscy są mną zachwyceni...

 

Wiem, że to chore, to elementy moich urojeń, że tak na prawdę ludzie

mają gorzej ode mnie, że Ci o których pisałem to tylko wybrańcy.

No ale ta moja niedojrzałość niestety czasem wygrywa i mam

tego typu myśli co opisałem, moim zdaniem to urojenia depresyjne,

które często się już manifestowały u mnie przy zmianie leków.

 

Też żyjecie z poczuciem niższości, uciekacie w świat fantazji ?

Jak się bronicie przed swoją niską samooceną ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja tego nie odczuwam, bo moj organizm sobie z tym nie radzi, z odczuwaniem, przez to chyba przekierowuje to na ciągły lęk i objawy nerwicowe, bo to co jest tłumione szuka chyba ujścia gdzie indziej, bo gdy lęk znika dochodzi do mnie rzeczywistość, nie daje z nią rady i znów popadam w lęk, zeby nie czuć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moja największy problem psychologiczny, to porównywanie się do innych ludzi,

najgorsze, że mam taką megalomanię i często brak rozsądku, bo porównuję

się do najzdolniejszych, do tych którym się udało, do tych co mieli szczęśliwe

dzieciństwo i zdrowe relacje rodzinne.

 

Najbardziej mnie boli np. to że widzę człowieka w wieku 25 lat, który

żyje na prawdę, pracuje w korporacji, jest w związku z kobietą, rozwija się,

realizuje swoje pasje, ma masę znajomych, kolegów, paru przyjaciół,

poszerza horyzonty, jest bystry, błyskotliwy, tryska humorem, ma fantastyczną osobowość.

Wtedy widzę BRUTALNIE jak bardzo jestem chromy i jak bardzo ułomny,

to taki rozdzierający wstyd, poczucie przegranej, wariuję wtedy,

uciekam w świat fantazji wyobrażając sobie, że jestem jakąś gwiazdą

rocka i stoję na scenie, wszyscy są mną zachwyceni...

 

Wiem, że to chore, to elementy moich urojeń, że tak na prawdę ludzie

mają gorzej ode mnie, że Ci o których pisałem to tylko wybrańcy.

No ale ta moja niedojrzałość niestety czasem wygrywa i mam

tego typu myśli co opisałem, moim zdaniem to urojenia depresyjne,

które często się już manifestowały u mnie przy zmianie leków.

 

Też żyjecie z poczuciem niższości, uciekacie w świat fantazji ?

Jak się bronicie przed swoją niską samooceną ?

Przed tym nie ma obrony,to jest jak oddział ciężkiej kawalerii gdzie ty jesteś kawałkiem mięcha,albo gównixem z drewnianym mieczykiem,niby możesz próbować ale tak naprawdę ci masakrują i rozrzucają jak gnój po polu...zwykle można tylko czekać aż "przejdzie samo" i że się o tym przestanie myśleć.

Terapie i reszta bzdur - owszem,ale sporo wody musi upłynąć

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×