Skocz do zawartości
Nerwica.com
Ten temat

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

  Rashid napisał(a):

 

Co do tematu, nie macie tak czasem, że bardzo chcecie pogadać z ludźmi o czymkolwiek, a jak już się z nimi spotykacie to nie ma o czym rozmawiać i pustka w głowie. Ja tak mam i w sumie nie wiem z czego to wynika, nieśmiałość raczej nie, bo jak już znajdę jakiś temat to chętnie go podejmuje.

yay, skąd to znam.

cholernie brakuje mi zwykłej rozmowy, trochę zainteresowania, no cokolwiek. Jak już znajdzie się ktoś do rozmowy, to milczymy. Bo skoro od tylu lat nie rozmawiam z ludźmi, to co mam im powiedzieć? Skoro marnuję swoje życie wegetując, to co mam odpisać na prozaiczne "co tam?" czy "co słychać?" ?

 

chore to wszystko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

@Abbey

Bo musi być nic porozumienia, odpowiednia energia, miałem kilku takich ludzi w życiu, że mogłem z nimi rozmawiać godzinami, to samo się napędzało, te rozmowy były zawsze naturalne, spontaniczne, dobrze czuliśmy się w swojej obecności. A zazwyczaj tego nie ma i są co najwyżej poprawne, zwykle wymuszone, tematy szukane na siłę, podtrzymywane z wysiłkiem. Alkohol pomaga. Podobno marihuanen też, ale ciężko powiedzieć ;p

 

  Follow_ napisał(a):
ale ważne że ten ktoś jest...
Tak, pod warunkiem, że to jest ten ktoś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam podobnie...Za każdym razem, gdy opuszczam moje osiedle i jego okolice, szkołe, czuję sie lepiej, czuję przypływ nieznanej energii. Też jestem smutna, a przy tym często wybuchowa, czesto płacze i mam poczucie bezsensowności. Wyróżniam się spośród wszystkich ubiorem ( nie chodzi mi tu o dziwoląga), zachowaniem, poglądami i nienawidze jak ktoś mi się uważnie przygląda, bo i bez tego wiem, że wszyscy uważają, że jestem dziwna. Jestem wrogo nastawiona do towarzyskich, radosnych ludzi, nie dlatego, że im zazdroszczę, lecz dlatego, bo wkurzają mnie swoim dziecinnym zachowaniem ( wiadomo, że jak się śmieją do upadłego to nie zaznali prawdziwego życia).Dużo rozmyślam o swoim życiu i pragnę zmian, ale przy tym muszę się stać pewna siebie. Tak jak ciebie denerwuje mnie moja rodzina. Czesto czuję się samotna i rzadko wychodzę z domu. Chciałabym by nie była taka nadopiekuńcza i zostawiła mnie w spokoju i zajęła się sobą. Planuje się zabić, ale nie ustaliłam jeszcze daty i miejsca. Dobrze zawsze mieć plan B, jeśli coś nie wypali.

Trzymam za ciebie kciuki !!!! <3

Wiem przez co przechodzisz i w całości cię rozumiem

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  Violet17 napisał(a):
Mam podobnie...Za każdym razem, gdy opuszczam moje osiedle i jego okolice, szkołe, czuję sie lepiej, czuję przypływ nieznanej energii. Też jestem smutna, a przy tym często wybuchowa, czesto płacze i mam poczucie bezsensowności. Wyróżniam się spośród wszystkich ubiorem ( nie chodzi mi tu o dziwoląga), zachowaniem, poglądami i nienawidze jak ktoś mi się uważnie przygląda, bo i bez tego wiem, że wszyscy uważają, że jestem dziwna. Jestem wrogo nastawiona do towarzyskich, radosnych ludzi, nie dlatego, że im zazdroszczę, lecz dlatego, bo wkurzają mnie swoim dziecinnym zachowaniem ( wiadomo, że jak się śmieją do upadłego to nie zaznali prawdziwego życia).Dużo rozmyślam o swoim życiu i pragnę zmian, ale przy tym muszę się stać pewna siebie. Tak jak ciebie denerwuje mnie moja rodzina. Czesto czuję się samotna i rzadko wychodzę z domu. Chciałabym by nie była taka nadopiekuńcza i zostawiła mnie w spokoju i zajęła się sobą. Planuje się zabić, ale nie ustaliłam jeszcze daty i miejsca. Dobrze zawsze mieć plan B, jeśli coś nie wypali.

Trzymam za ciebie kciuki !!!! <3

Wiem przez co przechodzisz i w całości cię rozumiem

 

 

Też mnie to dotyka, jednak u mnie jest jeszcze zazdrość, której ty zaprzeczasz. Nie mylić z zawiścią. Zazdrość dotycząca tego, że można żyć inaczej, cieszyć się życiem, rozwijać się, choć potem nadchodzi refleksja, że to mogą być tylko pozory, bo byc może nie znam tych ludzi znowu tak dobrze. Każdy nawet pozornie szczęśliwy człowiek ma swoje mniejsze/większe zmartwienia o których może wiedzieć tylko on sam. Pozorami jednak człowiek żyje, drobiazgami :) Przypuszczam, że każdy z nas czegoś zazdrości innym, nawet jeśli podświadomie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  Cytat
"jesteś młoda, tyle cię czeka"

To samo mówią mi rodzice i kiedyś psychiatra. Prawda jest taka, że rzeczywiście nas coś czeka, tylko, że praktycznie same przykrości. Ja nawet nie chce dożyć 30, a co powiedzieć 40 - jak wcześniej były same zmartwienia, to później będą zmartwienia + zmarszczki.

 

Abbey ja też bym chciała, dlatego jeszcze żyje :)

Musimy mieć nadzieje, że coś się poprawi, przynajmniej póki jesteśmy jeszcze młodzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Abbey, dokładnie to samo słyszę od rodziny i znajomych, prawda jest taka, że czuję się ogromnie kontrolowany, podcina mi się skrzydła i wszystkie plany, akcje, nadzieje pękają jak bańki. Nawet zwykłe spotkania z kumplami nie dają mi takiej frajdy jak kiedyś.....

 

Ale mimo wszystko uważam ze warto żyć mimo to, jakoś to odbębnić, uwolnić się od wszystkiego, by móc się cieszyć (Nie wierzę że to piszę XD )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  Cytat
Ja nawet nie chce dożyć 30, a co powiedzieć 40

No dokładnie.

 

Poza tym niektóre okresy w życiu człowieka wiążą się z jakimiś czynnościami. No wiecie, jakieś ucieczki na imprezę, domówki po kryjomu, no inne tego typu sprawy. Ja mam małą wiedzę w tym zakresie, bo skąd mam niby wiedzieć.

I co, też miałabym na to czekać do czterdziestki?

Przegrałam swoje dzieciństwo, przegrałam wiek nastoletni. I co, mam wciąż słuchać, że mam czas?

 

uruchomił mnie tamten tekst. Po prostu coś we mnie pękło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ludzie którzy tak mówią, moim zdaniem , nie posmakowali prawdziwego życia lub poprostu próbują nas nieudolnie pocieszyć. Jeśli chodzi o nocne aktywności to kilku zaznałam, ale nie typu które ty wymieniłaś.

Niestety życie jest pełne smutku - albo przyzwyczajamy się do niego albo zaczynamy z nim walczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

U mnie na początku było nawet znośnie przynajmniej jak ktoś potrzebował jakiejś rady czy po prostu by mu pomóc ale z czasem wszyscy zaczęli się ode mnie oddalać. Gdy już wszyscy zrobili się już tacy super szczęśliwi już mnie nie potrzebowali i dzisiaj nawet nikt nie splunie na mnie jedynym moim kompanem jest laptop, zaczynam nienawidzić ludzi i zdaję sobie sprawę że musi być ze mnie kawał nieudacznika. I tak samo jak Wy ciągle słyszę "jesteś jeszcze młody tyle życia przed Tobą". Jasne tak się o mnie martwią że aż zapomnieli przypomniało im się dopiero jak musimy się spotkać wszyscy na pogrzebie mojego chrzestnego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  Abbey napisał(a):
  Rashid napisał(a):

 

Co do tematu, nie macie tak czasem, że bardzo chcecie pogadać z ludźmi o czymkolwiek, a jak już się z nimi spotykacie to nie ma o czym rozmawiać i pustka w głowie. Ja tak mam i w sumie nie wiem z czego to wynika, nieśmiałość raczej nie, bo jak już znajdę jakiś temat to chętnie go podejmuje.

yay, skąd to znam.

cholernie brakuje mi zwykłej rozmowy, trochę zainteresowania, no cokolwiek. Jak już znajdzie się ktoś do rozmowy, to milczymy. Bo skoro od tylu lat nie rozmawiam z ludźmi, to co mam im powiedzieć? Skoro marnuję swoje życie wegetując, to co mam odpisać na prozaiczne "co tam?" czy "co słychać?" ?

 

chore to wszystko

 

 

- co tam?

- wszystko dobrze

- a tam?

- no też ok

 

 

tak to wygląda..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A skąd wiesz, może ta druga osoba ma ten sam problem, patrzy w ten monitor (gg/face?) i czeka na Twój ruch, czeka aż zagaisz, aż rozwiniesz wątek i będziecie mogli/mogły porozmawiać naprawdę.

  Cytat
Skoro marnuję swoje życie wegetując, to co mam odpisać na prozaiczne "co tam?" czy "co słychać?" ?
Ja mam taki problem, że jak już chcę się odezwać to nie wiem jak poza tym całym 'co słychać'. Zatracam pomału umiejętność nawiązywania kontaktu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  Siddhi napisał(a):
A skąd wiesz, może ta druga osoba ma ten sam problem, patrzy w ten monitor (gg/face?) i czeka na Twój ruch, czeka aż zagaisz, aż rozwiniesz wątek i będziecie mogli/mogły porozmawiać naprawdę.
  Cytat
Skoro marnuję swoje życie wegetując, to co mam odpisać na prozaiczne "co tam?" czy "co słychać?" ?
Ja mam taki problem, że jak już chcę się odezwać to nie wiem jak poza tym całym 'co słychać'. Zatracam pomału umiejętność nawiązywania kontaktu.

 

Nie cierpię tego. Boję się, że będę musiał się tej osobie tłumaczyć z mojej bierności, a to zostanie odebrane negatywnie - nastąpi odrzucenie i koło się zamyka :? Najgorsze jest to, że zapewne sam sobie to wmawiam, żeby to wszystko jakoś oswoić i o to też muszę się, rzecz jasna, obwiniać. Obwiniać się o lęk, to dopiero chore. Mam analityczny umysł i próbuje sobie tłumaczyć to co się działo i dzieje, ale często przynosi mi to więcej szkody, niż pożytku. Śmianie się z samego siebie na dłuższą metę nie rozwiązuję rzeczywistych problemów.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ech. 27 lat na karku. Mam w miarę dobrą pracę, zawód, mieszkanie, samochód... i co? I ta cholerna samotność, gdy się wraca do czterech ścian. Moje kontakty międzyludzkie leżą, o znalezieniu kobiety to już nawet nie myślę, bo i czym bym ją przyciągnął? Swoimi zaburzeniami? Swoimi brakami w rozwoju społecznym?

Czasem myślę, czy gdybym umarł, to poza najbliższą rodziną ktoś by to w ogóle zauważył. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  schatten napisał(a):
Ech. 27 lat na karku. Mam w miarę dobrą pracę, zawód, mieszkanie, samochód... i co? I ta cholerna samotność, gdy się wraca do czterech ścian. Moje kontakty międzyludzkie leżą, o znalezieniu kobiety to już nawet nie myślę, bo i czym bym ją przyciągnął? Swoimi zaburzeniami? Swoimi brakami w rozwoju społecznym?

Czasem myślę, czy gdybym umarł, to poza najbliższą rodziną ktoś by to w ogóle zauważył. :(

 

no właśnie, a ja jak naiwniak szukam ciągle usprawiedliwienia w tym, że jestem bez kasy,

że nie mogę się realizować...

może za dużo wymagasz ?

dzisiaj rzadko kto już marzy o kobiecie/miłości bo priorytetem jest w ogóle finansowe utrzymanie się,

a prawda jest taka, że mało kto ma stabilny grunt w tym temacie, a ty masz chociaż fundament.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Potrzeba ci wiary w siebie. Jeśli nie masz kolegów poza szkołą, to może dobrze by było gdybyś w domu rozwijał zainteresowania, rób to co lubisz, ale konkretnego, coś co rozwija człowieka. I nie rozmyślaj za dużo, w tym masz rację, może cię to wpędzić w większe problemy w dalszej perspektywie. Nie trzeba ludziom zazdrościć tego jacy oni są i się porównywać zbytnio. Tak mi się wydaje. Takie oglądanie się na innych ci nie pomoże. Obserwowanie jak zachowują się inni uczy, ale skup się na sobie w sensie takim by się rozwijać, nie użalaj się nad sobą. Ja też miałam ogromne stresy w liceum, też miałam bardzo duże deficyty w sferze kontaktów z innymi. Jak wiara wróci to i kontakty z ludźmi ci się ułożą. Trzymam kciuki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  devnull napisał(a):
  schatten napisał(a):
Ech. 27 lat na karku. Mam w miarę dobrą pracę, zawód, mieszkanie, samochód... i co? I ta cholerna samotność, gdy się wraca do czterech ścian. Moje kontakty międzyludzkie leżą, o znalezieniu kobiety to już nawet nie myślę, bo i czym bym ją przyciągnął? Swoimi zaburzeniami? Swoimi brakami w rozwoju społecznym?

Czasem myślę, czy gdybym umarł, to poza najbliższą rodziną ktoś by to w ogóle zauważył. :(

 

no właśnie, a ja jak naiwniak szukam ciągle usprawiedliwienia w tym, że jestem bez kasy,

że nie mogę się realizować...

może za dużo wymagasz ?

dzisiaj rzadko kto już marzy o kobiecie/miłości bo priorytetem jest w ogóle finansowe utrzymanie się,

a prawda jest taka, że mało kto ma stabilny grunt w tym temacie, a ty masz chociaż fundament.

Co Wy tutaj piszecie?z takim nastawieniem na pewno nie wyjdziecie z kręgu samotności.Z góry zakładając co wam w tym przeszkodzi :bezradny: tak naprawdę tylko wasze nastawienie do tego nic więcej.

 

-- 10 lis 2014, 04:58 --

 

  schatten napisał(a):
Ech. 27 lat na karku. Mam w miarę dobrą pracę, zawód, mieszkanie, samochód... i co? I ta cholerna samotność, gdy się wraca do czterech ścian. Moje kontakty międzyludzkie leżą, o znalezieniu kobiety to już nawet nie myślę, bo i czym bym ją przyciągnął? Swoimi zaburzeniami? Swoimi brakami w rozwoju społecznym?

Czasem myślę, czy gdybym umarł, to poza najbliższą rodziną ktoś by to w ogóle zauważył. :(

spójrz na to z jasniejszej strony ile masz !dobrą pracę,zawód,mieszkanie ,samochód.,to bardzo wiele i niską samoocenę także stąd takie mśli.Skup się na pozytywach ,odszukaj w sobie jasnych stron ponieważ je masz jak każdy tylko pesymizm i zła samoocenia burzą wszystko radykalnie.Nie wiem z czym się borykasz pisząc o zaburzeniach a myślałeś o terapii?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Co do hasła "całe życie przed tobą" - brzmi czasem jakby fakt że ma się więcej czasu rzekomo gwarantowało że "kiedyś będzie ok" - bullshit,gwarancji nie ma nigdy że zmieni się na lepsze,prawdopodobnie może się zmienić,patrząc teoretycznie po prostu mamy więcej szans i tyle.

Ale też brak doświadczenia życiowego może to zrujnować,czy inne.

W kwestii nastawienia..to tylko jedna ze składowych w kwestii samotności,samoocena również jest ważna,ale i trzeba pamiętać o dystansie i czynnikach na które nie do końca mamy wpływ - gruboskórność (ile razy przetrzymamy porzucenie,osamotnienie),naszej osobowości ogólnie (jeśli jest się "kawałem ch*ja" - też nikt nie będzie nas lubić),otwartości jak i oczywiście zwykłego szczęścia,na kogo trafimy.

Jak i wielu innych,poza tym trzeba pamiętać że ludzkie myślenie,świat - są często nielogiczne,posrane,absolutnie nie czarno-białe.

I tak do końca chyba nie da się przewidzieć jak będzie,raz lepiej raz gorzej,teoretycznie - pewności nie ma. Równie dobrze osamotnienie może sprzyjać przez lwią część życia i czasem na to pełnego wpływu nie mamy.

Choć czasem też i niespodziewanie można trafić na dobrą relacje,wtedy wiadomo że trzeba to jakoś tam poprowadzić..by się zbyt nie przywiązać czy też zacząć żyć żywotem 2 osoby i być niczym "bluszcz" ...achievmenty w tej sferze słabo mi znane.

Trzeba też pamiętać,że samotność czy poczucie osamotnienia,jak i nasze demony w postaci negatywnych emocji to jedne z najpewniejszych towarzyszy :mrgreen: .

Oczywiście można się zbuntować,ale sposoby to albo próba walki ze sobą i przeciwnościami losu,albo hades.

Ale i walka nie gwarantuje zwycięstwa,ani porażki,jedynie w razie czego poczucie "zrobiłem/am tyle ile mogłem/am" nic więcej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  white Lily napisał(a):
spójrz na to z jasniejszej strony ile masz !dobrą pracę,zawód,mieszkanie ,samochód.,to bardzo wiele i niską samoocenę także stąd takie mśli.Skup się na pozytywach ,odszukaj w sobie jasnych stron ponieważ je masz jak każdy tylko pesymizm i zła samoocenia burzą wszystko radykalnie.Nie wiem z czym się borykasz pisząc o zaburzeniach a myślałeś o terapii?

 

Tak, zgadza się. Samoocena u mnie nie wygląda najlepiej. Jeśli zaś chodzi o terapię, owszem, uczestniczyłem kilka miesięcy. Jednak babka, do której trafiłem jakoś niespecjalnie umiała sobie poradzić - sesje wyglądały na zasadzie, że tylko ja gadałem a ona prawie nic. Ciekawe, jak to miało naprawić cokolwiek :shock: - więc zrezygnowałem i obecnie tylko wsuwam tabletki, które za niedługo mam odstawiać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  schatten napisał(a):
  white Lily napisał(a):
spójrz na to z jasniejszej strony ile masz !dobrą pracę,zawód,mieszkanie ,samochód.,to bardzo wiele i niską samoocenę także stąd takie mśli.Skup się na pozytywach ,odszukaj w sobie jasnych stron ponieważ je masz jak każdy tylko pesymizm i zła samoocenia burzą wszystko radykalnie.Nie wiem z czym się borykasz pisząc o zaburzeniach a myślałeś o terapii?

 

Tak, zgadza się. Samoocena u mnie nie wygląda najlepiej. Jeśli zaś chodzi o terapię, owszem, uczestniczyłem kilka miesięcy. Jednak babka, do której trafiłem jakoś niespecjalnie umiała sobie poradzić - sesje wyglądały na zasadzie, że tylko ja gadałem a ona prawie nic. Ciekawe, jak to miało naprawić cokolwiek :shock: - więc zrezygnowałem i obecnie tylko wsuwam tabletki, które za niedługo mam odstawiać.

Spróbuj gdzie indziej terapii?uważam że naprawdę by Ci pomogła ,tak to już jest nie zawsze trafiamy akurat dobrze a miałeś psychoterapie u psychologa?czy psychoterapeuty?to jest wielka różnica.Masz jakieś hobby?to także zbliża ludzi..może zapisz się na jakiś kurs,zajęcia w ramach samorelalizacji?jak masz czasu trochę to wszystko jakoś wyzwala by iść naprzód i wszędzie można nawiązać jakieś nowe kontakty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się

Komentowanie zawartości tej strony możliwe jest po zalogowaniu



Zaloguj się
×