Skocz do zawartości
Nerwica.com
Ten temat

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

goodluck, kiedyś się i samochodu dorobi wspólnym wysiłkiem i wspólnym tworzeniem rzeczywistości

 

pojadę klasykiem, skoro mi FB właśnie to wyrzucił

nie umiem powiedzieć słowem

nie słowem tęsknię

ale rękoma

zamykającymi przestrzeń

ale krwią

opływającą ręce

 

Jesteś w moim tętnie

odkrzykującym sobie

powracającym do siebie

wiecznie pamiętającym

 

we mnie powstajesz

najgłębiej

i każdy oddech

który na mrozie krzepnie

przypomina że jesteś

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak tak poezją jedziecie to w temacie zacytuję:

 

Przyjaciółka

 

Jaką dziewczynę lubię do zabawy,

Co mię nie strzeże, nie wgląda w me sprawy,

Wnet się powadzi, wnet pojedna zasię,

Czując, że przecię wiemy cosi na się.

Niech mi się nazbyt cnotliwą nie czyni,

Niech nie na długą namowę uczyni, Niech będzie gładka, żartem się nie brzydzi,

Dać się obłapić przy ludziach nie wstydzi;

Bo jeśli będzie czyta, bojaźliwa,

Dbała na sławę, zazdrosna, cnotliwa,

Do tej się serce moje nie przysiędzie

(Brzydko i wspomnieć) - już to żona będzie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  Cytat
porzućmy temat księcia, zwykły facet o cechach faceta i jest gites :105:

Jako kosmitoid,ciekawią mnie zwykłe cechy zwykłego masła...wait wut,o jakie cechy chodzi ?

(oferta z kotami jednak jak mniemam w trakcie rozważania)

hamster91, cóż,potrzebujesz ludzi którzy..będą,ale nie będą za często,nie będą się narzucać,ble ble ble,pewnie coś w ten deseń,byle to nie przerodziło się w desperacje.

 

No cóż, w moim żywocie "epizod społeczny" jak to nazywam (spora ilość znajomych,trucie przez nich dupy co weekend itd) jeszcze nie nastąpiło,pewnie nie nastąpi,ale też nie ściąga mi to snu z powiek,może tak ma być,przywykłem trochę.

 

Cóż,byle nie popaść w desperacje i szukać znajomych aż tak super na siłe,do niczego to nie prowadzi,prócz zawiedzenia się i rosnącej liczby rozczarowań.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wczoraj byłam na zakupach, spotkałam mojego chrzestnego wraz z kuzynką i ciotką,

kiedyś byliśmy blisko, dosyć często odwiedziny i telefony... itd....

to było wtedy jak miałam rodzinę,

po śmierci Mamy i Babci..zupełnie się odsunął..

jakby już nie miał przed kim udawać że go w ogóle obchodzę...

nawet jak pojechałam w zapowiedziane odwiedziny

to nie usiadł ze mną wypić kawy tylko poszedł coś robić na podwórku...

 

podeszłam do niego zagadałam i zaprosiłam do siebie kiedy tylko będzie miał czas..

powiedział że za daleko mieszkam (20 minut jazdy samochodem) i nie będzie miał czasu...

:?

 

chciałabym mieć rodzinę....

jak kiedyś...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

follow_the_reaper, Mam to samo. Jak rodzice żyli to odwiedzaliśmy się wszyscy, dzwonili, a teraz to nawet nie wiedzą co robię i co u mnie słychać, a jedni to szczególnie mi obrabiaja tylek i uważają za czarna owce w rodzinie i nieudacznika.

 

Nie ma sie czym przejmować bo to dowodzi temu, że nigdy nie byli prawdziwa rodzina tylko udawali przed rodzicami, a po ich śmierći wyszło szydlo z worka :P Glowa do góry ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  variable napisał(a):
follow_the_reaper, Mam to samo. Jak rodzice żyli to odwiedzaliśmy się wszyscy, dzwonili, a teraz to nawet nie wiedzą co robię i co u mnie słychać, a jedni to szczególnie mi obrabiaja tylek i uważają za czarna owce w rodzinie i nieudacznika.

 

Nie ma sie czym przejmować bo to dowodzi temu, że nigdy nie byli prawdziwa rodzina tylko udawali przed rodzicami, a po ich śmierći wyszło szydlo z worka :P Glowa do góry ;)

 

No mnie też mają za czarną owcę, bo mam 28 lat - nie jestem mężatką (w mojej rodzinie kobieta bez męża nie ma większego znaczenia), nie jestem katoliczką (wg. innej ciotki "opętał" mnie szatan), nie udaję że mój ojciec jest pijakiem (a przecież każdy mężczyzna "musi pachnieć alkoholem") no i najgorsze...mam własne zdanie (jak można!!??? biorąc pod uwagę że jestem opętana i nie mam męża a on powinien mi mówić co mam myśleć).

 

Chciałabym po prostu na chwilę poczuć się tak jak kiedyś. Jak siadaliśmy do stołu na jakiejś imprezie rodzinnej, dyskutowaliśmy i śmialiśmy się godzinami z różnych rzeczy...że są wokół mnie ludzie..

a nie podła pustka którą czuje w środku i na zewnątrz...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej. Jestem tu nowa (może nie tak do końca, bo od jakiegoś czasu śledzę kilka wątków, ale pierwszy raz piszę). Chciałabym znaleźć tu jakąś osobę, która mnie zrozumie i z którą mogłabym od czasu do czasu porozmawiać, wymienić się doświadczeniami, przeżyciami, odczuciami i refleksjami. Mam 22 lata i od około 6 lat zauważyłam u siebie dość poważny (w moim odczuciu) problem - mianowicie strasznie trudno znaleźć mi w czymś radość. Nie mogę znaleźć żadnego zainteresowania. Wszystko zaczyna mnie przeraźliwie szybko nudzić. W mojej głowie ciągle kłębią się negatywne myśli, odnośnie mnie samej, mojego otoczenia, tego że nic mi nie wychodzi, i że jestem beznadziejna pod każdym względem. Wiem, że to zamknięte koło, ale na wiedzy się kończy. Każda podjęta próba zmiany kończyła się zawsze fiaskiem. Od 3,5 roku jestem w związku. Nie mam powodów do narzekań, a mimo wszystko często robię wyrzuty mojemu chłopakowi (znów się spóźniłeś, nie ogoliłeś, wyjechałeś, znów zajmujesz się pierdołami, oglądasz głupoty...) -zwyczajnie denerwuje mnie to, kiedy on jest zadowolony z życia i ma jakieś zajęcia a ja jak zwykle "usycham" to chyba najbardziej żałosne a jednocześnie pasujące określenie jakie przychodzi mi do głowy. Brak mi motywacji do robienia czegokolwiek dla siebie. Dodam jeszcze, że mam jakąś taką dziwną właściwość... Wszyscy wrzucają we mnie swoje historie, sekrety i zwierzenia. Lubię to, chętnie słucham i staram się pomóc na ile mogę. Poza tym sprawiam wrażenie "lubianej". Ale nigdy nie czuję, żeby tak było w drugą stronę stronę. Nawet jeśli już kogoś "zainteresuje" kwestia tego, co u mnie sluchac i się z kimś dzielę jakimś swoim problemem, spostrzeżeniem, albo przeżyciem to mam wrażenie że to absolutnie nieistotne, nie interesujące i latające wszystkim koło dupy. Smutek, poczucie odosobnienia i złość to grono moich stałych kompanów. Mam tego cholernie dość, a przede wszystkim mam straszny lęk przed tym, że mój chłopak w końcu ze mną nie wytrzyma. (przez rok brałam zotral... jedyną poprawę jaką czułam to zmniejszenie ataków złości do ok. 2/mies - obecnie potrafi byc to nawet 2/tydz, kiedy coś nie jest po mojej mysli i zgodnie z wymyślonym przez mnie planem)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

follow_the_reaper, ech rodzinka to by zawsze chciała żeby jej tańczyć jak ona zagra. Nie potrafią zrozumieć, że masz swoje zdanie, jesteś już dorosła. Mam identycznie, jedna przyszywana ciotka ciągle przychodziła do mojego domu i robiła wyrzuty o wszystko jak bym miała nadal naście lat, aż w końcu nie wytrzymałam i wyrzuciłam za drzwi i od tej pory nie przychodzi. W identyczny sposób wyeliminowałam 3/4 pozostałych osób z "rodzinki" po tym jak się dowiedziałam jak mi to tyłek obrabiają, że kilka lat temu nie powinnam zostawiać faceta (pijak jakich mało, ale jak napisalaś facet ma prawo sie napić, a ja jestem ta zła bo mu zabraniam) I można by tak wiele opowiadać o ich wyczynach :P

 

Niestety kiedyś było inaczej, lepiej i piękniej, ale te czasy już nie wrócą, a po co mieć kontakt z kimś kto traktuje cię jak wroga, nie toleruje twoich decyzji i nie wspiera. Bez sensu :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  follow_the_reaper napisał(a):

Chciałabym po prostu na chwilę poczuć się tak jak kiedyś. Jak siadaliśmy do stołu na jakiejś imprezie rodzinnej, dyskutowaliśmy i śmialiśmy się godzinami z różnych rzeczy...że są wokół mnie ludzie..

a nie podła pustka którą czuje w środku i na zewnątrz...

Ta, niby rodzinę ma się tylko jedną. Mam podobne odczucia.

 

  Cytat
Ja właśnie siedzę sobie w parku,chciałam do kogoś zadzwonić,pogadać nawet o głupotach i okazało się,że nie mam do kogo...

Też czasem chciałabym z kimś pogadać, a nie ma nikogo odpowiedniego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

  ( Dean )^2 napisał(a):
Dziś bardzo mi brakuje kogoś dla kogo mógłbym żyć,dla kogo warto by się starać.....

 

 

życie dla kogoś to najgorsze co można sobie zrobić, ta druga osoba robi cię w choooja i nie masz powodu by żyć...

trzeba nauczyć się żyć dla siebie, z kimś lub nie u boku... to jest zdrowe podejście...

 

albo spłodzić sobie dziecko i żyć dla niego bo ono będzie zależne od Ciebie przez kilkanaście lat...

ale czy taka jest istota posiadania dzieci?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×