Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samotność


ixi

Rekomendowane odpowiedzi

No i wyszłam na tym jako osoba na doczepkę, po raz kolejny. I jak tu w ogóle dawać ludziom coś z siebie?

Trafiałaś po prostu na wyrachowane i nie warte zaufania osoby. Kolejna rzecz, której musisz się nauczyć.

 

Ale za każdym razem na takie trafiałam. Inna mi się nie zdarzyłą. Serio!

 

Co do tych moich współlokatorek dodam jeszcze, że jedna z nich mieszkała ze mną w akademiku, zanim jeszcze w ogóle tą drugą poznałam. No i miała pewne problemy o których nie zwsze się mówi nawet rodzinie, i ja byłam jej powierniczką. Dla mnie wtedy nie było wątpliwości, że będziemy razem mieszkały w następnym roku. Ale się wyprowadziła własnie do tej drugiej dziewczyny, bo ją poznała w międzyczasie. Ok, miała prawo. Tylko że właśnie w ten sposób ja miałam ograniczoną możliwość rozwoju relacji, chociaż się starałam na tyle na ile mogłam. Dalszy ciąg znacie. Wniosek z moich doświadczeń jest taki, że chyba wszyscy są wyrachowani i nie warto dawać ludziom zbyt wiele od siebie. mój rozum wie, że to generalizacja, ale mi doświadczenia nie dały podstaw do myślenia inaczej.

 

-- 15 mar 2014, 00:44 --

 

Moja przyjaciolka zmarla na raka dwa lata temu

 

Udało Ci się z tym jakoś pogodzić?

 

-- 15 mar 2014, 00:46 --

 

Miałem jednego przyjaciela ale okazał się "pseudoprzyjacielem" [...]

 

A co to dokładnie znaczy?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Udało Ci się z tym jakoś pogodzić?

Tesknie za nia . Mieszkala we Francji. Caly rok jej choroby przemailowalysmy wydawalo sie ze operacja rozwiaze problem. Zmarla niespodziewanie na pooperacyjne zapalenie pluc :?

 

-- 15 mar 2014, 01:00 --

 

Ale za każdym razem na takie trafiałam. Inna mi się nie zdarzyłą. Serio!

Moze wybierasz okreslony typ ludzi?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Candy14, wiem że tak byłoby lepiej ale chwilami złość jest silniejsza i ciężko mi się powstrzymać przed takim atakiem. Boli jak cholera :( i smutek zamienia się chwilami w agresję.

 

 

A co to dokładnie znaczy?

 

Tak sobie określiłem tego byłego przyjaciela. Często nawet zwracał uwagę na to jakimi jesteśmy dobrymi przyjaciółmi a teraz...szkoda gadać. Zawiódł w najmniej spodziewanym momencie. Z resztą nieważne było, minęło. Teraz szukam sobie tylko więcej zajęć, w tym nowej pracy aby jakoś mniej się smucić. Życie potrafi zaskoczyć, wywrócić się z dnia na dzień w najmniej spodziewanym momencie. Teraz to już wiem dokładnie i wszystkiego mogę się spodziewać. Chyba nic już mnie nie zaskoczy. :roll:

 

 

Tesknie za nia . Mieszkala we Francji. Caly rok jej choroby przemailowalysmy wydawalo sie ze operacja rozwiaze problem. Zmarla niespodziewanie na pooperacyjne zapalenie pluc :?

 

Przykre :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Doświadczyłem boleśnie tego jak bardzo się oszukiwałem licząc że jeśli po porstu wyjde do ludzi to oni mnie polubią,znajdę sobie przyjaciół,jakąś dziewczynę.

 

To kompletnie nierealne,moja psychika to szambo i ludzię szybciutko to zauważają i uciekają jak najdalej...jestem emocjonalnym niedorozwojem,nie wykorzystałem czasu który miałem kiedyś na naukę emocji..dziś już jest za późno po prostu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ech nie chcę już zaśmiecać kolejnymi egocentrycznymi wypocinami tego forum,więc powiem najkrócej jak się da...próbowałem się zmienić,rozwinąć,uratować się,ale wczoraj poraz kolejny miałem bolesne zderzenie z rzeczywistością które uświadomiło mi że nie mam szans,psuje wszystko i jestem tak głeboko zaburzony że nigdy nie tylko że nikt mnie nie pokocha co nawet nie polubi szczególnie.

 

Staram się aklimatyzować do tej sytuacji ale na razie jest ciężko.Na prawde nie wiedziałem że jestem aż tak chory.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Doświadczyłem boleśnie tego jak bardzo się oszukiwałem licząc że jeśli po porstu wyjde do ludzi to oni mnie polubią,znajdę sobie przyjaciół,jakąś dziewczynę.

 

To kompletnie nierealne,moja psychika to szambo i ludzię szybciutko to zauważają i uciekają jak najdalej...jestem emocjonalnym niedorozwojem,nie wykorzystałem czasu który miałem kiedyś na naukę emocji..dziś już jest za późno po prostu.

oj pieprzysz, pieprzysz, ja tu przyszłam napisać, że jest mi samotnie i chcę ludzi itd ale ich do siebie nie dopuszczam, nie pozwalam, wiem, że tak jest, taki mechanizm z dzieciństwa, ego się szamocze, no wiem... jak na razie trwam w tym, ale powoli myślę, że może uda mi się coś zmienić, pracuję nad tym i naprawdę tego chcę, więc powoli po przerzucaniu 400 ton gnoju odrobinę coś drgnie, wiem o tym, tylko muszę być konsekwentna

drogi Dean^2 wszystko się bierze z Ciebie...

no i co z tego, że jesteś emocjonalnym niedorozwojem? ja też jestem upośledzona emocjonalnie i taka już pozostanę, i co z tego? są ludzie którzy chcą kochać i pokochaliby takiego emocjonalnego niedorozwoja, ale ja na to nie pozwalam, jestem przekonana że tak samo jest i z Tobą

na naukę emocji jest za późno, owszem, ale na świecie jest też miejsce dla upośledzonych emocjonalnie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Staram się aklimatyzować do tej sytuacji ale na razie jest ciężko.Na prawde nie wiedziałem że jestem aż tak chory.

 

Ja bym nawet powiedziała, że nie jest to możliwe. Jesteśmy istotami społecznymi. Jeżeli uważasz, że zaśmiecasz forum i nie chcesz tego robić, to "pozaśmiecaj" moją skrzynkę osobistą bo ja na prawdę jestem ciekawa, jaki masz problem. Ok?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja już pogodziłam się z samotnością. Samotność to jest dla mnie brak bliskiej osoby, ale takiej naprawdę bliskiej.

Może stwierdzicie, że jestem staroświecka, ale uważam, że to mężczyzna powinien zabiegać o kobietę, ja żadnym wypadku nie widzę się w roli podrywającej chłopaków. Poza tym powoli godzę się z myślą, że czeka mnie żywot starej panny, bo ja zabiegać o chłopaka nie zamierzam a jestem zbyt mało atrakcyjna, żeby ktoś się we mnie zakochał. Taki los. Życie pokazało, że jestem twarda i silna. Nauczona błędami uważam, że to nie kobieta powinna zdobywać mężczyznę... kobieta powinna dać się zdobyć a przede wszystkim być sobą. Jeśli mężczyźnie nie zaimponuje jej charakter i osobowość, jeśli sam nie podejmie wyzwania, na nic wszelkie sztuczki i manipulacje. Nawet jeśli tak wywalczony facet zgodzi się być z kobietą, po jakimś czasie zostawi ją dla innej. W takim wypadku walka nie ma żadnego sensu. Ja akurat mam swoją godność i dumę i nie zamierzam płaszczyć się przed mężczyzną, któremu na mnie nie zależy, palcem nie kiwnę. Wolałabym żyć w samotności i płakać do końca życia niż żyć z kimś komu na mnie nie zależy. Kobiety, które narzucają się mężczyznom są żałosne i pozbawione honoru.

Poza tym lubię patrzeć na zakochane pary, jak chodzą razem do kina, do teatru, do restauracji, na spacer, dają sobie prezenty itd. :D jestem skrytym romantykiem :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nienawidze SAMOTNOSCI dzis pierwszy raz tutaj pisze na forum produkuje swoje denne mysli i jestem bardzo zadowolony ze chociaz namiastke mam kontaktów społecznych :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja już pogodziłam się z samotnością. Samotność to jest dla mnie brak bliskiej osoby, ale takiej naprawdę bliskiej.

Może stwierdzicie, że jestem staroświecka, ale uważam, że to mężczyzna powinien zabiegać o kobietę, ja żadnym wypadku nie widzę się w roli podrywającej chłopaków. Poza tym powoli godzę się z myślą, że czeka mnie żywot starej panny, bo ja zabiegać o chłopaka nie zamierzam a jestem zbyt mało atrakcyjna, żeby ktoś się we mnie zakochał. Taki los. Życie pokazało, że jestem twarda i silna. Nauczona błędami uważam, że to nie kobieta powinna zdobywać mężczyznę... kobieta powinna dać się zdobyć a przede wszystkim być sobą. Jeśli mężczyźnie nie zaimponuje jej charakter i osobowość, jeśli sam nie podejmie wyzwania, na nic wszelkie sztuczki i manipulacje. Nawet jeśli tak wywalczony facet zgodzi się być z kobietą, po jakimś czasie zostawi ją dla innej. W takim wypadku walka nie ma żadnego sensu. Ja akurat mam swoją godność i dumę i nie zamierzam płaszczyć się przed mężczyzną, któremu na mnie nie zależy, palcem nie kiwnę. Wolałabym żyć w samotności i płakać do końca życia niż żyć z kimś komu na mnie nie zależy. Kobiety, które narzucają się mężczyznom są żałosne i pozbawione honoru.

Poza tym lubię patrzeć na zakochane pary, jak chodzą razem do kina, do teatru, do restauracji, na spacer, dają sobie prezenty itd. :D jestem skrytym romantykiem :smile:

Do stylu bycia "uczuciowa bastylia" (czy tam inna warownia,whatever) trzeba jak mniemam podejść z"głową" czy balansem,my faceci(tu będzie trochę stereotypów,ale wiem że różnie bywa) mamy trochę prostsze mózgi i często nie potrafimy odgadnąć,pragnień,sygnałów czy emocji "wysyłanych" przez płeć przeciwną,tylko tu jest czasem absurd i myk...pani wysyłająca owe sygnały i resztę,sama ich nie rozumie,nie kontroluje i nie wie czego chce,więc jak ten chłop z mniej skomplikowanym mózgiem ma to ogarnąć jeżeli sama Bastylia nie wie o co jej chodzi...bo nie domyślisz się czy twierdza mówiąc "spie*dalaj" ma to na myśli,czy mówiąc to,oczekuje reakcji odwrotnej :pirate:

 

Ale to już rytuały godowe,gdzie jeszcze emocje dochodzą,to teoretyzowanie na suchą logikę można o kant dupska roz*ebać.

 

Co do samotności,przywykłem,nie jest straszna,ale też nie służy,dobrze z nory wyjść czasami i spotkać się jakoś sensowniej,pogadać,pośmiać się z innymi itd..choćbym chciał i nie wiem jak zaprzeczał jako izolator...nie da się uciec od potrzeby kontaktu z innymi,jak ktoś zaprzecza to słowem i czynem,to jak mówiłem,ściemnia przed sobą i innymi,chwilowo go to pierdyli,albo jest psycholem D: .

Wiecznie się tak nie da,jebla można dostać,jeśli ma się ten ludzki pakiet emocji D: .

Co do związków,nie widzę się w tym,za dużo planów własnych,za mało obycia z innymi ludźmi,nawyki i sterta innych...

Poszerzyć grono znajomych/przyjaciół(z czasem)by nie siedzieć jak ciul na kazaniu..wypadałoby,bo chcąc nie chcąc,wyjście do fajnego grona służy mi na + jeżeli kaman o psychike D:

That's all folks D:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Samotność to moja jedyna “przyjaciółka“.

Czas się z nią pogodzić.. o tak, już czas!. Można się nabawić pogorszenia swego stanu, szukając ludzi, z którymi można mieć głębsze relacje.. ;c.

Chociaż może.. może jeszcze warto trochę pocierpieć ?. Tylko jak to nawiązać ? :(.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Samotność to u mnie pewien stan pustki,izolacji,brak drugiej osoby z którą mogę dzielić czas,swoje życie. Przez ostatni okres wręcz potrzebowałem tego, takiej pozytywnej samotności. A już mi sie taki stan zupełnie nie podoba. Czuję się sam,bez bliskiej osoby,bez czułości,ciepła. Tak kot pozostawiony sam sobie. Który sam się izolował,bo tego potrzebował,a teraz pustka i bez sens takiego stanu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×