Skocz do zawartości
Nerwica.com

Ataki (jak wyglądają, jak sobie radzimy)


cicha woda

Rekomendowane odpowiedzi

Tak jak ktoś wyżej napisał, nie ma sensu walczyć czy uciekać przed tym, pozostaje akceptacja i zajęcie się życiem.  Bo co nam da martwienie się o zdrowie czy życie czyż nie każdy umrze? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy ktoś z was tutaj bierze leki ? I czy ma jakieś efekty uboczne ? Czy pomagaja szybko ? Chodzi mi o takie uspokajające ciało. Bo umysł jakoś próbuje sama ogarnąć... myślenia skupianie się na czymś innym niż nerwica.. Ale ciało jest jak to napisać... jest już tak przyzwyczajone do pewnych schematów że jeśli np. Mam wyjść gdzieś do jakiejś stresującej  sytuacji spotkania z nowymi ludźmi to odrazu jest czestomocz lub biegunki... Ja sama próbuje się uspokajac.  Ale no ciężko jest powiedzieć organizmowi żeby przestał np przec  na pęcherz albo żeby jelita się uspokoiły.  Biorę czasem tabletki takie typowo uspokajające z apteki bez recepty ale nie pomagają.. chciałabym znaleźć takie które uspokoiły by mój organizm.. Szùkalam w necie.. Ale jedyne co znalazłam to olejek z konopii siewnej  taka babeczka mówiła o tym w jednym z filmikow  na Youtube... mówiła że jej bardzo pomogło chociaż miała mega obawy przed tym no bo to jednak konopia  i jakieś thc  może znikome ale jest w organizmie..  Nie chciała tego wziąć ale miała taką krytyczną sytuację że spróbowała i mówiła że jej to pomogło...dlatego się zastanawiam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

tak sobie teraz pomyslalam, chłopak mojej przyjaciółki waży 140 kg ma ok 50 kg nadwagi, w nocy bezdech senny i straszne chrapanie, nigdzie sie nie rusza bez auta nawet na  5 min spacer je tlusto, ma duze problemy z kregoslupem, ostatnio mial atak ze wstac nie mogl, dostaje zadyszki przy najmniejszym wysilku, ciezko mu zlapac oddech, strasznie sie poci, kuje go w klatce serce i co? On ma to w tylku, nic z tym nie robi ma to gdzies, a jak mu dziewczyna zwroci uwage to przeklina na nia ze ma mu dac spokoj i taki ktos kto naprawde ma problem z sercem to juz napewno, olewa sobie to podczas gdy ja, wysportowana dziewczyna, zdrowo zyjaca i odzywiajaca sie mam leki ze zaraz dostane zawalu bo mnie w klatce zakulo? albo inne jakies rzeczy... to jest jakas masakra

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Alcia29 napisał:

tak sobie teraz pomyslalam, chłopak mojej przyjaciółki waży 140 kg ma ok 50 kg nadwagi, w nocy bezdech senny i straszne chrapanie, nigdzie sie nie rusza bez auta nawet na  5 min spacer je tlusto, ma duze problemy z kregoslupem, ostatnio mial atak ze wstac nie mogl, dostaje zadyszki przy najmniejszym wysilku, ciezko mu zlapac oddech, strasznie sie poci, kuje go w klatce serce i co? On ma to w tylku, nic z tym nie robi ma to gdzies, a jak mu dziewczyna zwroci uwage to przeklina na nia ze ma mu dac spokoj i taki ktos kto naprawde ma problem z sercem to juz napewno, olewa sobie to podczas gdy ja, wysportowana dziewczyna, zdrowo zyjaca i odzywiajaca sie mam leki ze zaraz dostane zawalu bo mnie w klatce zakulo? albo inne jakies rzeczy... to jest jakas masakra


Też znam osoby podobne do chłopaka Twojej przyjaciółki i tak samo zadaję sobie te pytania jak to jest, że tacy ludzie żyją na luzie i niczym się nie przejmują, a ja wsłuchuję się w każdy najmniejszy objaw w swoim ciele... wtf

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, minutaprawdy napisał:


Też znam osoby podobne do chłopaka Twojej przyjaciółki i tak samo zadaję sobie te pytania jak to jest, że tacy ludzie żyją na luzie i niczym się nie przejmują, a ja wsłuchuję się w każdy najmniejszy objaw w swoim ciele... wtf

A może po prostu on ma zachowania autodestrukcyjne i jego psychika jest nastawiona na samozniszczenie, obżeranie się jest tym samym co picie alkoholu czy papierosy czy narkotyki. Jeśli zmierza podświadomie do autodestrukcji to nie będzie  na to narzekał. Świadczy o tym to, że nic z tym nie orbi i wścieka się jak ktoś zwróci mu na to uwagę. Może to znaczyć że wie jak żyje i co mu grozi ale nie umie (bo podświadomie nie chce) tego zmienić. Wielu mężczyzn generalnie nie wyżala się też nikomu nawet jak czuje się źle. Fakt, ze ktoś nic nie mówi nie znaczy, że nie ma myśli na jakiś temat.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Żankloda napisał:

Czy ktoś z was tutaj bierze leki ? I czy ma jakieś efekty uboczne ? Czy pomagaja szybko ? Chodzi mi o takie uspokajające ciało. Bo umysł jakoś próbuje sama ogarnąć... myślenia skupianie się na czymś innym niż nerwica..

 

Coaxil, który biorę ma w ulotce napisane, że zapobiega objawom somatycznym w nerwicy.

Pomijam fakt, że niektórzy porównują go do placebo, jesli chodzi o skuteczność antydepresyjną, i ja to potwierdzam, natomiast wiele objawów ze strony ukladu pokarmowego zostalo zagluszonych , poza jednym atakiem lękowym z całym pakietem objawow ;) Ale nie wiem też czy powodem tego nie byl po prostu atak migreny.

 

Odkad przyjmuję Coaxil nie mam zadnych skutkow ubocznych, no może kilka pierwszych tabletek powodowalo chwilowe otumanienie, takie polgodzinne najwyzej. Ale tak poza tym to jest slaby lek, dlatego chce zmienic bo psychiki mi nie poprawil.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, Qtomo napisał:
22 godziny temu, SherryAnn napisał:

 

U mnie najgorzej jest zacząć tą zmianę w pracy, jak już się wkręcę to jest ok. Najgorzej jest jak wiem że mam iść następnego dnia, na rano albo inną, generalnie złych przełożonych nie mam ale tak jakoś ten niepokój trzyma. 

 

Ja tak miałam od pewnego czasu, jeszcze zanim zaczęły sie te duze problemy z psychika. Niby lubiłam swoją pracę, spełnialam się tam a jednak psychika dawała mi znac, że cos jest nie tak. Przed praca zdarzylo mi sie nawet plakac bo musialam tam isc, i nie rozumialam tego.

Z perspektywy czasu widzę, że ja po prostu toczyłam wewnętrzny konflikt pomiedzy moimi wartościami a tym do czego bylam tam zmuszona, teraz widzę, że duzo robilam wbrew sobie, godzilam sie na zbyt duzo a z nieprawidlowosciami nikt nic nie robil bo tak przeciez wygodnie ... Poza tym nacisk, presja... to nie sa warunki do pracy dla wrazliwych i inteligentnych ludzi. Muszę się zwolnić, zanieść tam wypowiedzenie, ale się zwyczajnie boję, nie czuję się na siłach... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, SherryAnn napisał:

 

Coaxil, który biorę ma w ulotce napisane, że zapobiega objawom somatycznym w nerwicy.

Pomijam fakt, że niektórzy porównują go do placebo, jesli chodzi o skuteczność antydepresyjną, i ja to potwierdzam, natomiast wiele objawów ze strony ukladu pokarmowego zostalo zagluszonych , poza jednym atakiem lękowym z całym pakietem objawow ;) Ale nie wiem też czy powodem tego nie byl po prostu atak migreny.

 

Odkad przyjmuję Coaxil nie mam zadnych skutkow ubocznych, no może kilka pierwszych tabletek powodowalo chwilowe otumanienie, takie polgodzinne najwyzej. Ale tak poza tym to jest slaby lek, dlatego chce zmienic bo psychiki mi nie poprawil.

Psychiki nie poprawiają Ci tabletki. Tak jak wcześniej pisałem o tej babeczce co brała ten olejek.. już w natsonym filmiku mówiła że objawy somatyczne przeszły ale w głowie dalej ma chaos i myśli nad psychoterapia. Bez poukładania  sobie wszystkiego w głowie się nie obejdzie. Tylko ważne jestczeby mieć jakąś taka deskę ratunkową jak to mówi moja psycjoteraputka. Człowiek chory na nerwice to tak jakby topił się w rzece on się topi nie ma już sił walczyć z wodą ale próbuje  A ludzie stojący  na brzegu ( rodzina przeważnie) mówi Ci no dawaj dasz radę albo inaczej weź się w garść i przypłyn to przecież tylko mały zbiornik wody każdy by sobie poradził. Niestety według nich to jest nic i nie wejdą sami do tej wody żeby Ci pomóc. Oczekują tylko od Ciebie że sobie poradzisz.  Bez wsparcia jest ciężko sobie pomóc.a Ty dalej walczysz...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Brii napisał:

A może po prostu on ma zachowania autodestrukcyjne i jego psychika jest nastawiona na samozniszczenie, obżeranie się jest tym samym co picie alkoholu czy papierosy czy narkotyki. Jeśli zmierza podświadomie do autodestrukcji to nie będzie  na to narzekał. Świadczy o tym to, że nic z tym nie orbi i wścieka się jak ktoś zwróci mu na to uwagę. Może to znaczyć że wie jak żyje i co mu grozi ale nie umie (bo podświadomie nie chce) tego zmienić. Wielu mężczyzn generalnie nie wyżala się też nikomu nawet jak czuje się źle. Fakt, ze ktoś nic nie mówi nie znaczy, że nie ma myśli na jakiś temat.

Ona miala zabieg w Polsce usuniecie zyl i mowi ze jej noga dretwieje bo tez sie nie rusza i panikuje z miazdzyca, a jej chlopak jak mowie jak tak patrzysz to juz powinien miec wszystkie choroby i ona mi pisze wczoraj ze sobie ze wzgledu na weekend wypili soplice drinki a ja sie boje pic, nigdy w sumie jakos nie pilam ze wzgledu na treningi ale lubilam czasem wypic lampke wina czerwonego a teraz sie boje ze serce zacznie bic za szybko 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, SherryAnn napisał:

 

Ja tak miałam od pewnego czasu, jeszcze zanim zaczęły sie te duze problemy z psychika. Niby lubiłam swoją pracę, spełnialam się tam a jednak psychika dawała mi znac, że cos jest nie tak. Przed praca zdarzylo mi sie nawet plakac bo musialam tam isc, i nie rozumialam tego.

Z perspektywy czasu widzę, że ja po prostu toczyłam wewnętrzny konflikt pomiedzy moimi wartościami a tym do czego bylam tam zmuszona, teraz widzę, że duzo robilam wbrew sobie, godzilam sie na zbyt duzo a z nieprawidlowosciami nikt nic nie robil bo tak przeciez wygodnie ... Poza tym nacisk, presja... to nie sa warunki do pracy dla wrazliwych i inteligentnych ludzi. Muszę się zwolnić, zanieść tam wypowiedzenie, ale się zwyczajnie boję, nie czuję się na siłach... :(

Ja też bym musiała się zwolnić... u mnie w pracy kładą straszny nacisk na wydajność pracownika. Nie możesz chwili stać tylko musisz pracować.. po 3 latach ja tak się nauczyłam.. Nie mogę stać bez czynnie bo zaraz będzie problem że stoję i cały czas pracuje.. i w domu też miałam takie przygadyanie.. co siedzisz..Ty tylko siedzisz wzięła by się za coś A nie tylko siedzisz ( chociaż wypelnilam  swoje obowiązki w dzieciństwie myślę że lepiej niż siostra)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, Żankloda napisał:

Psychiki nie poprawiają Ci tabletki. Tak jak wcześniej pisałem o tej babeczce co brała ten olejek.. już w natsonym filmiku mówiła że objawy somatyczne przeszły ale w głowie dalej ma chaos i myśli nad psychoterapia. Bez poukładania  sobie wszystkiego w głowie się nie obejdzie. Tylko ważne jestczeby mieć jakąś taka deskę ratunkową jak to mówi moja psycjoteraputka. Człowiek chory na nerwice to tak jakby topił się w rzece on się topi nie ma już sił walczyć z wodą ale próbuje  A ludzie stojący  na brzegu ( rodzina przeważnie) mówi Ci no dawaj dasz radę albo inaczej weź się w garść i przypłyn to przecież tylko mały zbiornik wody każdy by sobie poradził. Niestety według nich to jest nic i nie wejdą sami do tej wody żeby Ci pomóc. Oczekują tylko od Ciebie że sobie poradzisz.  Bez wsparcia jest ciężko sobie pomóc.a Ty dalej walczysz...

Może i nie poprawiają ,ale czasem ratują komuś życie. Bardzo fajne porównanie napisałas,jakbym sam siebie widział. Sam to przechodziłem i powiem Ci ze jest jedyne wyjsce aby zrobic krok na przod,mianowicie dac się zakryć tą "woda" do konca i byc tego świadomym. 

Ta choroba jest rzeczywiście przekleństwem,lecz w jednej kwesti jest imo błogosławieństwem. Dzieki tej chorobie poznałem prawdę o ludziach którzy mnie otaczają. Z ogromnej liczby pseudo przyjaciół pozostała garstka przyjaciół których moge policzyc na jednej ręce. Było to bardzo przykre,potrzebowałem troche czasu zeby sie z tym pogodzić. Kiedy sie z tym oswoilem poczulem ulgę,z tego zniewolenia i wiecznych oczekiwań od wszystkich . Teraz to ja wybieram sobie przyjaciół a nie tak jak kiedyś próbuje  sie wpraszać w łaski innych. W dupie to miej koleżanko to ich problem ze chcą coś od ciebie,popatrz na to z innej strony :jaka jesteś wspaniałą ze kazdy zwraca sie do Ciebie ,co oni by zrobili bez ciebie?. Zawsze pamiętaj jaka jest prawda o tobie samymej i bądź z tego dumna. Prawda jest zawsze prawdą,nie ma się co o nia spierać,czy gniewać. Kazdy mowi ze nie lubi kłamstwa i bycia oszukiwanym , tylko ze większość z tych osob zapomina ze to dotyczy tez samego siebie.

Pozdrawiam .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Żankloda napisał:

Psychiki nie poprawiają Ci tabletki. Tak jak wcześniej pisałem o tej babeczce co brała ten olejek.. już w natsonym filmiku mówiła że objawy somatyczne przeszły ale w głowie dalej ma chaos i myśli nad psychoterapia. Bez poukładania  sobie wszystkiego w głowie się nie obejdzie. Tylko ważne jestczeby mieć jakąś taka deskę ratunkową jak to mówi moja psycjoteraputka. Człowiek chory na nerwice to tak jakby topił się w rzece on się topi nie ma już sił walczyć z wodą ale próbuje  A ludzie stojący  na brzegu ( rodzina przeważnie) mówi Ci no dawaj dasz radę albo inaczej weź się w garść i przypłyn to przecież tylko mały zbiornik wody każdy by sobie poradził. Niestety według nich to jest nic i nie wejdą sami do tej wody żeby Ci pomóc. Oczekują tylko od Ciebie że sobie poradzisz.  Bez wsparcia jest ciężko sobie pomóc.a Ty dalej walczysz...

Tak jak wspomniała Żankloda, przyczynę wyeliminujesz jedynie za pomoca psychoterapii, sam mogę to polecić, jestem dopiero po 3 spotkaniu a już czuje małą ulgę, mam wrażenie jak gdybym uczył się myśleć na nowo, sama świadomośc tego że chodzę na terapie powoduje u mnie chęc dalszej walki, leki wziąłbym tylko i jedynie jeśli przez nerwice nie mógł bym np. wyjść z domu, albo pracować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, Qtomo napisał:

Tak jak wspomniała Żankloda, przyczynę wyeliminujesz jedynie za pomoca psychoterapii, sam mogę to polecić, jestem dopiero po 3 spotkaniu a już czuje małą ulgę, mam wrażenie jak gdybym uczył się myśleć na nowo, sama świadomośc tego że chodzę na terapie powoduje u mnie chęc dalszej walki, leki wziąłbym tylko i jedynie jeśli przez nerwice nie mógł bym np. wyjść z domu, albo pracować.

Mnie też wiele kwestii wyjaśniła psychoteraputka mianowicie to że mogę powiedzieć komuś NIE bez ppczucia winy... ze powinnam tak jak wyzej napisal Totaal_Error ja tez jestem wazna i moje potrzebny a nie tylko potrzeby innych. Troche to wlasnie teraz zmieniam w swoim zyciu. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Totaal_Error napisał:

Może i nie poprawiają ,ale czasem ratują komuś życie. Bardzo fajne porównanie napisałas,jakbym sam siebie widział. Sam to przechodziłem i powiem Ci ze jest jedyne wyjsce aby zrobic krok na przod,mianowicie dac się zakryć tą "woda" do konca i byc tego świadomym. 

Ta choroba jest rzeczywiście przekleństwem,lecz w jednej kwesti jest imo błogosławieństwem. Dzieki tej chorobie poznałem prawdę o ludziach którzy mnie otaczają. Z ogromnej liczby pseudo przyjaciół pozostała garstka przyjaciół których moge policzyc na jednej ręce. Było to bardzo przykre,potrzebowałem troche czasu zeby sie z tym pogodzić. Kiedy sie z tym oswoilem poczulem ulgę,z tego zniewolenia i wiecznych oczekiwań od wszystkich . Teraz to ja wybieram sobie przyjaciół a nie tak jak kiedyś próbuje  sie wpraszać w łaski innych. W dupie to miej koleżanko to ich problem ze chcą coś od ciebie,popatrz na to z innej strony :jaka jesteś wspaniałą ze kazdy zwraca sie do Ciebie ,co oni by zrobili bez ciebie?. Zawsze pamiętaj jaka jest prawda o tobie samymej i bądź z tego dumna. Prawda jest zawsze prawdą,nie ma się co o nia spierać,czy gniewać. Kazdy mowi ze nie lubi kłamstwa i bycia oszukiwanym , tylko ze większość z tych osob zapomina ze to dotyczy tez samego siebie.

Pozdrawiam .

No wlasnie tak jak napisales... trzeba zacząć brać pod uwagę potrzeby swoje A nie tylko spełniać "wymogi " pseudo przyjaciół rodzinny. Ja właśnie zawsze taka byłam musiałam się dopasować albo robić coś żeby zauważono mnie w domu trochę uwagi... podobno WGL dzieci urodzone jako drugie zawsze szukają uwagi i muszą sprostać oczekiwania rodziców co do pierwszego dziecka. Ale nie o to mi chodzi teraz... tak zaglaszalam  siebie że jakby moje potrzeby nie były nigdy brane pod uwagę... A ja się bałam coś zmienić żeby nie stracić przyjaciół. A teraz przez nerwice odwrócili  się wszyscy. Beznadziejnie jest zostać sama.. dlatego znajomym nie mowie już o nerwicy w sumie to nie są bliscy znajomi. Natomiast przyjaciół nie mam. Może dlatego też szukam kontaktu w necie z osobami które moja nerwice bo przynajmniej rozumieją co to jest. Dobrze jest walczyć z myślą że nie tylko ja mam to dziadostwo. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

37 minut temu, Żankloda napisał:

No wlasnie tak jak napisales... trzeba zacząć brać pod uwagę potrzeby swoje A nie tylko spełniać "wymogi " pseudo przyjaciół rodzinny. Ja właśnie zawsze taka byłam musiałam się dopasować albo robić coś żeby zauważono mnie w domu trochę uwagi... podobno WGL dzieci urodzone jako drugie zawsze szukają uwagi i muszą sprostać oczekiwania rodziców co do pierwszego dziecka. Ale nie o to mi chodzi teraz... tak zaglaszalam  siebie że jakby moje potrzeby nie były nigdy brane pod uwagę... A ja się bałam coś zmienić żeby nie stracić przyjaciół. A teraz przez nerwice odwrócili  się wszyscy. Beznadziejnie jest zostać sama.. dlatego znajomym nie mowie już o nerwicy w sumie to nie są bliscy znajomi. Natomiast przyjaciół nie mam. Może dlatego też szukam kontaktu w necie z osobami które moja nerwice bo przynajmniej rozumieją co to jest. Dobrze jest walczyć z myślą że nie tylko ja mam to dziadostwo. 

Cóż mogę powiedziec, pozostaje mi tylko życzyć Ci powodzenia w walcę z tą chorobą, pamiętaj że nie jesteś sama, małymi krokami na pewno sobie poradzimy :) najważniejsze to się nie poddawać, mówie wszystkie takie pozytywne rzeczy ale na samą myśl że jak wróce z pracy i znówu będę się męczyc ze zaśnieciem prze te cholerne nerwiska to momentami mnie bierze...ale cóż. Przeżyłem już to wczesniej, to i na pewno przeżyje raz kolejny, chyba to najlepszy sposób żeby sobię z tym radzić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Qtomo napisał:

Cóż mogę powiedziec, pozostaje mi tylko życzyć Ci powodzenia w walcę z tą chorobą, pamiętaj że nie jesteś sama, małymi krokami na pewno sobie poradzimy 🙂 najważniejsze to się nie poddawać, mówie wszystkie takie pozytywne rzeczy ale na samą myśl że jak wróce z pracy i znówu będę się męczyc ze zaśnieciem prze te cholerne nerwiska to momentami mnie bierze...ale cóż. Przeżyłem już to wczesniej, to i na pewno przeżyje raz kolejny, chyba to najlepszy sposób żeby sobię z tym radzić.

Ja tobie też życzę powodzenia :D najważniejsze to nie dac się 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.01.2020 o 03:31, minutaprawdy napisał:


Też znam osoby podobne do chłopaka Twojej przyjaciółki i tak samo zadaję sobie te pytania jak to jest, że tacy ludzie żyją na luzie i niczym się nie przejmują, a ja wsłuchuję się w każdy najmniejszy objaw w swoim ciele... wtf

A może po prostu on ma zachowania autodestrukcyjne i jego psychika jest nastawiona na samozniszczenie, obżeranie się jest tym samym co picie alkoholu czy papierosy czy narkotyki. Jeśli zmierza podświadomie do autodestrukcji to nie będzie  na to narzekał. Świadczy o tym to, że nic z tym nie orbi i wścieka się jak ktoś zwróci mu na to uwagę. Może to świadczyć o tym, że wie jak żyje i co mu grozi ale nie umie (bo podświadomie nie chce) tego zmienić. Wielu mężczyzn generalnie nie wyżala się też nikomu nawet jak czuje się źle. Fakt, ze ktoś nic nie mówi nie znaczy, że nie ma myśli na jakiś temat.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, Alcia29 napisał:

Ona miala zabieg w Polsce usuniecie zyl i mowi ze jej noga dretwieje bo tez sie nie rusza i panikuje z miazdzyca, a jej chlopak jak mowie jak tak patrzysz to juz powinien miec wszystkie choroby i ona mi pisze wczoraj ze sobie ze wzgledu na weekend wypili soplice drinki a ja sie boje pic, nigdy w sumie jakos nie pilam ze wzgledu na treningi ale lubilam czasem wypic lampke wina czerwonego a teraz sie boje ze serce zacznie bic za szybko 

 

Ok czyli on ma zachowania autodestrukcyjne tylko inne, po prostu Ty boisz się chorób bo tak reaguje Twoja psychika na urazy a on sie nie boi i nie dba o swoje zdrowie, tak też mozna siebie zniszczyć.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ah ta nerwica...przez kompletnie nie przespaną noc nakręciła mi kolejny lęk przed tym że znów się nie wyśpie, i w skutek tego coś mi się stanie, że organizm nie wytrzyma że przez to coś zawale..mam do was dwa nastepujące pytanie. Długo zdarzyło wam się nie spac, tak np wogóle, albo godzine czy dwie? Drugie odnośnie np leków przeciwlękowych lub na sennych, czy zaczeliśćie je brać od razu czy po jakimś czasie bezsennosci? Bo ja generalnie boje się właśnie działania tych leków, że one tak zaczną ingerować w mój umysł, że stracę kontrolę, że będe jakoś inaczej myślał, że mnie wyłączą, skutków ubocznych aż tak sie boje bo kołatania serca mam prawie codziennie, czy one faktycznie tak mocno działają jak ja myśle, a jak na was działały? . Dopiero zdarzyła mi się jedna taka noc że wogóle teraz nie spałem, wczesniej tak te 4-5 godzin w odstępach było.. obecnie mam ze sobą tylko melatonine którą spróbuje wrzucic jak wróce z pracy.. ale ten lęk jest że a co jeśli znów nie zasne..

Edytowane przez Qtomo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Qtomo napisał:

Ah ta nerwica...przez kompletnie nie przespaną noc nakręciła mi kolejny lęk przed tym że znów się nie wyśpie, i w skutek tego coś mi się stanie, że organizm nie wytrzyma że przez to coś zawale..mam do was dwa nastepujące pytanie. Długo zdarzyło wam się nie spac, tak np wogóle, albo godzine czy dwie? Drugie odnośnie np leków przeciwlękowych lub na sennych, czy zaczeliśćie je brać od razu czy po jakimś czasie bezsennosci? Bo ja generalnie boje się właśnie działania tych leków, że one tak zaczną ingerować w mój umysł, że stracę kontrolę, że będe jakoś inaczej myślał, że mnie wyłączą, skutków ubocznych aż tak sie boje bo kołatania serca mam prawie codziennie, czy one faktycznie tak mocno działają jak ja myśle, a jak na was działały? . Dopiero zdarzyła mi się jedna taka noc że wogóle teraz nie spałem, wczesniej tak te 4-5 godzin w odstępach było.. obecnie mam ze sobą tylko melatonine którą spróbuje wrzucic jak wróce z pracy.. ale ten lęk jest że a co jeśli znów nie zasne..

Jak zaczniesz od małych dawek lekow to RAZ nie odczujesz zbytnio skutkow ubocznych DWA po paru tygodniach bedziesz sie wysypiał normalnie bez zadnych lękow.

Leki ci pomogą wstac na nogi,nie przejmą nad tobą kontroli spokojnie , ja zyje i mam się w miare ok. 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Totaal_Error napisał:

Jak zaczniesz od małych dawek lekow to RAZ nie odczujesz zbytnio skutkow ubocznych DWA po paru tygodniach bedziesz sie wysypiał normalnie bez zadnych lękow.

Leki ci pomogą wstac na nogi,nie przejmą nad tobą kontroli spokojnie , ja zyje i mam się w miare ok. 

A to bierzesz benzo czy te drugie z grupy ssri?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Qtomo napisał:

A to bierzesz benzo czy te drugie z grupy ssri?

 To i to bralem . Teraz zazywam SNRI. Benzodiazepiny czyli XANAX bierzesz doraźnie zanim Ssri zaczną działać.  Omowie ci to na przykladzie.Wyobraź sobie że masz niedokrwistosc(depresja) Jesteś słaby masz zle samopoczucie. Lekarz przepisuje ci w b12(jakiś ssri). Ale zanim poziom czerwonych krwinek osiągnie prawidłowe stężenie i twoje samopoczucie się polepszy potrzeba trochę czasu.  Musisz się też licżyć że ta wit B12 (ssri) na początku powoduje że możesz się czuć gorzej i daje skutki uboczne np bol brzucha, nudności które z czasem ustają.  I teraz żeby przetrwać ten okres złego samopoczucia lekarz przepisuje ci jakby sztuczną krew ( benzo) które powodują że nie odczuwasz tak bardzo złego samopoczucia. Kiedy zaczynasz czuc sie lepiej odstawiasz benzo i bierzesz ssri ewentualnie jakis mix,zależy od konowala Mam nadzieje że coś pomogłem xd

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Totaal_Error napisał:

 To i to bralem . Teraz zazywam SNRI. Benzodiazepiny czyli XANAX bierzesz doraźnie zanim Ssri zaczną działać.  Omowie ci to na przykladzie.Wyobraź sobie że masz niedokrwistosc(depresja) Jesteś słaby masz zle samopoczucie. Lekarz przepisuje ci w b12(jakiś ssri). Ale zanim poziom czerwonych krwinek osiągnie prawidłowe stężenie i twoje samopoczucie się polepszy potrzeba trochę czasu.  Musisz się też licżyć że ta wit B12 (ssri) na początku powoduje że możesz się czuć gorzej i daje skutki uboczne np bol brzucha, nudności które z czasem ustają.  I teraz żeby przetrwać ten okres złego samopoczucia lekarz przepisuje ci jakby sztuczną krew ( benzo) które powodują że nie odczuwasz tak bardzo złego samopoczucia. Kiedy zaczynasz czuc sie lepiej odstawiasz benzo i bierzesz ssri ewentualnie jakis mix,zależy od konowala Mam nadzieje że coś pomogłem xd

A możesz mi opisać dzialanie tego benzo np? Jak to uspokaja. Nie przejmujesz się potem niczym? Czy to taki silny strzał takiego uspokojenia? 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

19 godzin temu, Qtomo napisał:

Ah ta nerwica...przez kompletnie nie przespaną noc nakręciła mi kolejny lęk przed tym że znów się nie wyśpie, i w skutek tego coś mi się stanie, że organizm nie wytrzyma że przez to coś zawale..mam do was dwa nastepujące pytanie. Długo zdarzyło wam się nie spac, tak np wogóle, albo godzine czy dwie? Drugie odnośnie np leków przeciwlękowych lub na sennych, czy zaczeliśćie je brać od razu czy po jakimś czasie bezsennosci? Bo ja generalnie boje się właśnie działania tych leków, że one tak zaczną ingerować w mój umysł, że stracę kontrolę, że będe jakoś inaczej myślał, że mnie wyłączą, skutków ubocznych aż tak sie boje bo kołatania serca mam prawie codziennie, czy one faktycznie tak mocno działają jak ja myśle, a jak na was działały? . Dopiero zdarzyła mi się jedna taka noc że wogóle teraz nie spałem, wczesniej tak te 4-5 godzin w odstępach było.. obecnie mam ze sobą tylko melatonine którą spróbuje wrzucic jak wróce z pracy.. ale ten lęk jest że a co jeśli znów nie zasne..

Odnośnie leków doraźnych na uspokojenie to ja biorę propranolol. Jest po 10 mg. Uspokaja lepiej niż hydroxyzyna. Nie czuje się śpiący. Eliminuje też kołatania serca. Nie czujesz się jakiś otumaniony. Zaczyna działać po około 15 minutach.

 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.01.2020 o 21:05, Qtomo napisał:

 

 Hej 🙂 wszystkie te leki dostaliscie  o oczywiście na receptę? A braliscie  jakieś leki uspokajace bez recepty ? Teraz mam chwilowo przed zjazdem weekendowym stres i nie mogę za bardzo sobie poradzić sama. Biorę jakieś tabletki positivum czy tam coś ale to nie działa na mnie. Nie wiem czy mam już tak zepsute te nerwy że takie tabletki na mnie nie działa 

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×