Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

Coraz ciężej mi się żyje z moim zaburzeniem osobowości... Mam wrażenie, że nie potrafię kogoś tylko lubić, bo zaraz zamienia się to w zauroczenie - a jeżeli to nie wyjdzie, to zostaje tylko nienawiść. Ciągłe życie na granicy... Nieustannie szukam kogoś, kto mnie zrozumie w 100% . Na marne. Nie potrafię się zaangażować w związku. Tylko ranie. Nienawidzę siebie za to, że najpierw zwodzę a potem zostawiam.. bo nie potrafię.. żyje w nierealnym świecie, w świecie poezji... Raz czuję, że mam w sobie ogień, że moja dusza śpiewa, a serce płonie , tak ,że jestem pełna miłości , którą mogłabym obdarowywać wszystkich dookoła. - ale niestety częściej pogrążam się w letargu i mało co mnie obchodzi. (...)

 

 

teraz mogę być tylko pewna..., co dalej?

nie umiem szukać pomocy i nie mogę znaleźć osoby, która mnie zrozumie i której zaufam, pozostaję z tym sama. A z miesiąca na miesiąc jest coraz gorzej. Co mam robić, do kogo się zgłosić...?

Nienawiść do siebie wynikająca z opisanego wyżej zachowania (i nie tylko), ogarnęła mnie już zupełnie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A jest tu ktoś, kto kompletnie nic nie czuł? Kto przestał COKOLWIEK przezywać, nie przezywa nawet samego siebie i żyje jak automat? Ja tak mam już 2,5 roku, tzn 2,5 roku temu to się zaczęło i potem mi gasły uczucia, a od roku nie czuję już nic. I wczoraj mi moja psycholożka powiedziała, że analizowały z lekarką mój przypadek i stwierdziły, że to borderline :shock:

Fakt, że keidyś byłam trochę chwiejna i wpadalam to w wielką radość, to w głęboki smutek. No długo by pisać, więcej o tym piszę w wątku "nic nie czuję." W każdym razie tak do 2005 r miałam spłycone uczucia (przez seroxat? - brałam go 6-7 lat bez przerwy). W 2008 r znalazłam wpsaniałego faceta, było wspaniale pól roku, potem zamieszkalismy razem, a mi zmienili lek na citabax, zaczęłam czuć pustkę, nudę w związku, potem mi znaikło CAŁKOWICIE libido ( a przedtem było bardzo wysokie), potem przestałam odczuwać uczucia wyższe,a potem w ogóle cokolwiek. Codzień myślę o popełnieniu samobójstwa, bo czuję tylko putkę, cierpienie i 100% anheodnię. Nie wiem czy stało się to przez lek SSRI, czy to proces psychologiuczny czy może schizofrenia prosta, bo w zasadie najbardziej przypomina to schizofrenię prostą....chyba Wy tak nie macie, bo macie, jak się domyślam nadmiar emocji? Ja kiedyś też miałam nadmiar emocji..byłam bardzo wrażliwa...ale nigdy nie miałam tak, że ciągle podejrzewalam, że partner mnie porzuci, nie cięłam się, nie wymiotowałam, nie miałam zaburzęń jedzenia...nie wiem czy mogę mieć bordera czy to jakaś bzdura...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Na trzy lata stracilam uczucia wyższe-wszystkie oprocz tęsknoty.

 

Nic mnie nie cieszyło,bylo mi wszystko jedno,nie czulam zachwytu,ani troski o nikogo-czulam jedynie pieprzony ból psychiczny-bolalo mnie to,że nie mogę czuc dobrych rzeczy,że jest wiosna,a ja nie czuję jej zapachu,że slonce zamiast cieszyc drażn,że nie mogę byc taka jak inni,nie moge sie cieszyc,przezywac czegos prawdziwego.Wszystko zdawalo się plytkie i niewarte uwagi.Motywacja zanikla do zera.

Wsrod swoich rowiesnikow czulam sie przecholernie samotna,jakbym byla w worku foliowym,w szkatule.

Jesli widzialam cos dobrego-wtedy czulam ten straszny bol,najgorszy z możliwych-jakbym stala przy malej chatce,w srodku bylo cieplo,jasno i byli ludzie-szczesliwi..ale nie moglam tam wejsc.Moglam tylko patrzec na nich przez okienko.

Ten straszny ból.Przy jednoczesnej obojetnosci,braku zainteresowania czymkolwiek.

 

Zdiagnozowalam sobie dystymię,ale psychiatrzy byli jednomyslni-ciągle dostawalam diagnozę Borderline Personality Disorder.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moglam tylko patrzec na nich przez okienko.

Ten straszny ból.Przy jednoczesnej obojetnosci,braku zainteresowania czymkolwiek.

O Boże....Shadow, jakbym o sobie czytała...

A co się stało, że Tobie uczucia wróciły?(wiem, że już o to pytałam, przepraszam, ale nie pamiętam) Ja już tracę nadzieję

 

-- 06 kwi 2011, 20:04 --

 

I to porówanie ze szkatułą i workiem foliowym! Ja przez pierwszy rok tak czułam - że moje uczucia są za szybą, a ja jestem w worku! Potem przetsałam czuć COKOLWIEK. Nie czuję uczuć ani wyższych ani w ogóle żadnych. Tylko raz na jakiś czas zdarza mi się poczuć, że jest mi pryzkro i tylko wtedy gdy zrani mnie rodzina. TO jedyne uczucie jakie mi się zdarza czuć. Koszmar. Czuję przepotworną pustkę.Ta pustka powoduje nawet brak smaku w buzi. I anhedodnia 100%. Nie mogę uciec w NIC co by mi przyniosło ulgę. Podejrzewam u siebie jakieś problemy z dopaminą...Codzień myślę, żeby się zabić, ale nie dopuszczam takiego wyjścia...nie wiem co zrobić, żeby cokolwiek poczuć...juz nie pami etam jak to się robiło...żadne wspomnienia, zdarzenia, zapachy, sytuacje nie wywołują u mnie emocji... czuję tylko tę pustkę i ogromne nieokreślone " cierpienie" z powodu braku uczuć, zwł. czegokolwiek przyjemnego...

Nie jestem w stanie przeczytać książki, bo nie sprawia mi to przyjemności, nie czuję ciekawości, męczy mnie to...nie jestem w stanie się zakochać, co dla bordera ( jeśli nim jestem) jest chyba czyms charakterystycznym, że ciągle musi być zakochany, żeby czuć się szczęśliwym i spełnionym...no i w ogóle...kiedyś miałam sporo takich cech jeśli nie borderowskich to przynajmniej z typu impulsywnego...a teraz nie czuję nic, jak schizofrenik

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Olu,myślę ,że powinnaś porozmawiac jeszcze z Korbą-też borderem.

Myśmy wymyslily nazwę na pewien stan-warzywno-otępienny.A Kasia nazywala to jeszce inaczej-stan autystyczny.

Co ciekawe-ja dostrzeglam u siebie spektrum autyzmu-wycofanie z kontaktow miedzyludzkich (brak satysfakcji z towarzystwa i bliskości),spędzanie czasu w samotności,brak motywacji i przyjemności.

Dodatkowo-ja stracilam smak i powonienie na pol roku.Bylam przerazona-tomografia,rezonans,badanie u neurologa-nic nie wykazalo zadnych zmian.Bylam u wszystkich lekarzy,tak jak Ty,jedynie egzorcystę (u ktorego z kolei Ty bylas) nie bylo na mojej liscie-tylko dlatego,że nie jestem osobą wierzącą.

Teraz jest o tyle lepiej-że że ten stan autystyczny zmienil formę z przewlekłej na występującą okresowo-ale jestem wtedy trupem,leżę calymi dniami w lozku,nie mogę się ruszyc,nie mam nawet sily by zrobic sobie krzywdę.Korba też zna dobrze te stany,często wpadamy w otępienie,odrealnienie,ja nadal wsrod ludzi czuje się jak w akwarium-wszystko widzę,ale nie mogę byc częścią tego co mnie otacza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

olu, a masz sie w kim zakochac ?

Ja nie mialem, wiec tego nie bylo.

Tez czesto czuje ogromna pustke, np. Dzis dowiedzialem sie, ze przy mojej ul. Mieszka dziewczyna z mojej klasy. Od razu lek, przerazenie- toaleta...

 

Ostatnio probuje sobie pomoc masturbacja, ale malo rzeczy na mnie dziala od kilku dni...

Nie ma orgazmu, a jak jest to pusty, bez wrazen.

Haniu, to twoja dziedzina mialas tak?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jejjjjjciu....dlaczego Wy tak częśto zmieniacie partnerów? Ja tego nie rozumiem...mam się w kim zakochać, ale jak mam to zrobić jak nic nie czuję...ja nie czuję nawet tęsknoty....a Ty z jakiego powodu czułaś tęsknotę? Pewnie za jakimś facetem? Wydaje mi się, że to jednak inny stan niz mój

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No rzeczywiscie zmieniam partnerów jak rekawiczki-Adas byl moim pierwszym i jedynym i bylismy razem 4,5 roku.

A teraz nie mam nikogo i długo nie będę miała.Poprostu kocham kogoś.Cóż zlego jest w kochaniu?

Latawica ze mnie jakich malo :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I nie tesknilam za zadnym kurfa facetem...Tylko za tym by wrocily mi uczucia,za normalnym domem,matką ktora nie tłucze szklanek na mojej głowie,za kims kto mnie odnajdzie i uratuje,za tym żeby miec przyjaciółkę,ża czyms bardzo dalekim i nieokreslonym.

Nie wiem kim jestes,ale do swojego wora mnie nie wrzucaj.

 

-- 07 kwi 2011, 16:24 --

 

Korat, oczywiscie,że burzliwy,ale kochalam jak szalona,a ucieczki byly wyrazem mojej bezbronności,potrzeby potwierdzania.Wierna też jestem jak pies,wiec..

I dla sprostowania-ja nikogo nie opuscilam, tylko A mnie zostawil w psychiatryku.

JAkies jeszcze pytania?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Olu,myślę ,że powinnaś porozmawiac jeszcze z Korbą-też borderem.

Myśmy wymyslily nazwę na pewien stan-warzywno-otępienny.A Kasia nazywala to jeszce inaczej-stan autystyczny.

Co ciekawe-ja dostrzeglam u siebie spektrum autyzmu-wycofanie z kontaktow miedzyludzkich (brak satysfakcji z towarzystwa i bliskości),spędzanie czasu w samotności,brak motywacji i przyjemności.

Dodatkowo-ja stracilam smak i powonienie na pol roku.Bylam przerazona-tomografia,rezonans,badanie u neurologa-nic nie wykazalo zadnych zmian.Bylam u wszystkich lekarzy,tak jak Ty,jedynie egzorcystę (u ktorego z kolei Ty bylas) nie bylo na mojej liscie-tylko dlatego,że nie jestem osobą wierzącą.

Teraz jest o tyle lepiej-że że ten stan autystyczny zmienil formę z przewlekłej na występującą okresowo-ale jestem wtedy trupem,leżę calymi dniami w lozku,nie mogę się ruszyc,nie mam nawet sily by zrobic sobie krzywdę.Korba też zna dobrze te stany,często wpadamy w otępienie,odrealnienie,ja nadal wsrod ludzi czuje się jak w akwarium-wszystko widzę,ale nie mogę byc częścią tego co mnie otacza.

ja tez mam stany otepienne kiedy leze i tylko chce cierpiec, bo na to zasłużyłam,,tak to tłumaczę...czasem jest mi wszystko obojętne..taki dokładnie brak uczuć,ciągle jednakowy stan ducha , i nie cieszy mnie to czy ktoś, co normalnie chyba mnie powinno podjarać...tak często siebie nie rozumiem a co dopiero inni ludzie ,mój M....kurcze klika dni temu powiedziałam M zeby spierdalał z mojego życia i poczułam ulgę,coś jak wolność bo ja nie wiem czy ja umiem kochać czy o co chodzi znami......dlaczego było tak pięknie i juz nie jest

czy ja czuję sie niezrozumiana i to dlatego ...nie ma takiej osoby.....ja nic nie wiem, :-|

 

-- 07 kwi 2011, 16:29 --

 

no dokładnie HANIA ja też za żadnym facetem nie tęskniłam....i teraz też pragnę znowu żeby te uczuucia były,powróciły.... :105:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Oki, Haniu przepraszam...nie wiedziałam....to niefajnie, że Cię Adam zostawił w psychiatryku...JA w każdym razie w swoim bezstanie nie tęsknię za niczym innym jak tylko za tym, by coś poczuć...a za ludżmi nie tęsknię, nawet za matką, bo w moim stanie bezczucia jest to niemożliwe

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ehhh. Ja tez tylko za tym potrafie tesknic. Myslalem, ze cos sie u mnie polepsza, ale zaczalem olewac coraz wiecej rzeczy tak naprawde. Nie mam juz sily na nic, zeby cokolwiek doprowadzic do konca. I zaczyna mnie przytlaczac moja samotnosc. Tak naprawde jedyne o czym marze, to zeby zniknac z tego swiata. Nie zabic sie, tylko po prostu zniknac, nigdy sie nie urodzic.

Sorry, ze wpieprzam sie wam do tematu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ehhh. Ja tez tylko za tym potrafie tesknic. Myslalem, ze cos sie u mnie polepsza, ale zaczalem olewac coraz wiecej rzeczy tak naprawde. Nie mam juz sily na nic, zeby cokolwiek doprowadzic do konca. I zaczyna mnie przytlaczac moja samotnosc. Tak naprawde jedyne o czym marze, to zeby zniknac z tego swiata. Nie zabic sie, tylko po prostu zniknac, nigdy sie nie urodzic.

Sorry, ze wpieprzam sie wam do tematu.

wcale się nie wpieprzasz ....Uht -ja tak miałąm jeszcze tydzień temu?...A może naprawde sie polepszyło ...w kazdym razie cos na plus...być moze tego nie zauważyłes ,,depresja Ci na to nie pozwoliła przesłania Tobie te plusik...

:?::?:

sory nie wiem z czym walczysz i to,ze ja się wpieprzyłam z kolei do Ciebie :smile: z tym pytaniem :<img src=:'>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Uht, podobnie jak ja, nie odczuwa emocji - i my tak mamy juz kilka lat...chcielicbysmy powiedziec " w tym TYGODNIU gorzej"...my nie mamy lepszych dni, podejrzewamy nawet u siebie schizofrenię prostą

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja biore jedynie lexapro, a problem sie juz bardzo dlugo utrzymuje. I juz sam nie wiem, co o tym myslec. Jestem strasznie zagubiony, bo jest tyle mozliwosci, co moglo u mnie pojsc nie tak. Z jednej strony prowadze normalne zycie, a z drugiej jestem od niego jakos totalnie odciety, tak jak bym sie dawal prowadzic jakiejs obcej sile, a sam siedzial sobie w swojej glowie. I nie umiem z niej wyjsc. Moze sie boje? Nie wiem, juz dawno zapomnialem, co to jest strach. W moim slowniku takie slowo nie istnieje. Ale moze cos jednak czuje, tylko nie umiem tego nazywac? Bo kiedy przychodze do psycholoterapeuty to zawsze zaczynam plakac, mimo ze nie ma zadnych konkretnych powodow. Po prostu lzy mi zaczynaja leciec. Zreszta teraz tez tak mam. Pisze tego posta, lzy leca na klawiature, boli mnie serce, a ja sie czuje jak by to nie mnie dotyczylo.

 

Chcialbym byc taki pewny jak wy ze swoja diagnoza i moc cos zaczac robic konkretnego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja biore jedynie lexapro, a problem sie juz bardzo dlugo utrzymuje. I juz sam nie wiem, co o tym myslec. Jestem strasznie zagubiony, bo jest tyle mozliwosci, co moglo u mnie pojsc nie tak. Z jednej strony prowadze normalne zycie, a z drugiej jestem od niego jakos totalnie odciety, tak jak bym sie dawal prowadzic jakiejs obcej sile, a sam siedzial sobie w swojej glowie. I nie umiem z niej wyjsc. Moze sie boje? Nie wiem, juz dawno zapomnialem, co to jest strach. W moim slowniku takie slowo nie istnieje. Ale moze cos jednak czuje, tylko nie umiem tego nazywac? Bo kiedy przychodze do psycholoterapeuty to zawsze zaczynam plakac, mimo ze nie ma zadnych konkretnych powodow. Po prostu lzy mi zaczynaja leciec. Zreszta teraz tez tak mam. Pisze tego posta, lzy leca na klawiature, boli mnie serce, a ja sie czuje jak by to nie mnie dotyczylo.

Mam identycznie...tyle, że mi serce nawet nie wali z emocji...tylko czasem ze zmęczenia

bo masz to pod wplywem lekow...tzn. to "otepiennne stany"?.... moze potrzebna jest jakas przerwa w leczeniu?....czy masz zbyt duze dawki...ni eiem rozmawialas o tym z lekarzem.....???

Ja mam taka teorię, że mi się ten brak uczuć stał pod wpływem SSRI - brałam je 7 lat, potem króciutka przerwa i znowu teraz. Głupi lekarz mi podawał przezs 6 lat seroxat bez powodu i straszne jest to, że tym lekarzem była moja własna ciotka

Piszą, że po SSRI ma się właśnie anhedonię, apatię i spłycenie uczuciowości...zwł po takim czasi ich brania dzień w dzien....myslę, że to nieodwracalne i ze będe musiała tak zyc bez cienia przyjemnosci, ulgi, relkasu z wiecznym cierpieniem do konca zycia...i do tego potwornie, niewyobrazalnie zmęczona, zawsze jestem zmęczona, spię od 6 lat tylko na lekach, a i tak się nie wysypiam...moje życie jest obozem koncentracyjnym...a kiedys bylam wesolą, energiczną, pelną powmyslow dzieczyną, mialam robic doktorat...myślę, że leki zniszczyly mimozg, że totalnie zaburzyly mi neuroprzekaznictwo

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja mam taka teorię, że mi się ten brak uczuć stał pod wpływem SSRI - brałam je 7 lat, potem króciutka przerwa i znowu teraz.

To jest bardzo możliwe. Ktoś na tym forum pisał, że pod wpływem SSRI wzrasta stężenie serotoniny w mózgu, więc receptory przez taką wielką ilość odwrażliwiają się albo zanikają. Jak już ostawisz SSRI i to stężenie zmaleje, a receptory dalej są odwrażliwione to wraca depresja i inne zaburzenia. Zaraz znajdę tego posta, bo był ciekawy.

 

-- 09 kwi 2011, 18:32 --

 

Proszę:

Pisałem juz o tym dziesiątki razy ze przewlekłe stosowanie SSRI zmniejsza wrazliwosc receptorów serotoninowych i wynika to nie tylko z działania leku ale i struktury funkcjonalnej mózgu który działa na zasadzie chemicznej przekory-im wiecej mu zabierasz tym silniej bedzie pracował by te straty nadrobic-w przypadku leczenia antydepresantami mózg ma nadmiar neuroprzekaźnika w wyniku czego działając na zasadzie przekory choc w dobrej "wierze" by nie zaburzyc swojej homeostazy nastąpi odwrazliwienie receptorów serotoninowych i w konsekwencji zmniejszenie wrazliwosci na "przyjmowanie" tego neuroprzekażnika.

 

Czytałam o tym w podręcznikach do neurobiologii i od razu pomyślałam o lekach i sensie ich brania...

 

Mózg jest sprytny i nie daje sobie tak bardzo mieszać. Ma z góry zaplanowaną... można nazwać to siłą sygnału - dość stałą, osobniczą. Jeśli stężenie neuroprzekaźnika jest przez długi czas małe - np. w depresji - ilość receptorów zwiększa się próbując wyrównać straty. Potwierdzono to w sekcjach zwłok samobójców u których stwierdzono depresję.

 

Jeśli neuroprzekaźnika jest dużo - jak np przy braniu SSRI, które, jak pewnie wszyscy "weterani" wiecie - osłabiają jej wychwyt zwrotny to na początku będzie lepiej, dobrze, a potem po dłuższym braniu mechanizm kompensujący działa w drugą stronę... Maleje liczba receptorów. Nic dziwnego, że można zaobserwować nawrót depresji po odstawieniu leków.

 

To nie jest tajna wiedza.

 

-- 09 kwi 2011, 18:35 --

 

Tylko co teraz? Chyba najrozsądniej byłoby odstawić wszystkie leki i czekać aż receptory na nowo się uwrażliwią - pytanie: ile to może trwać i czy ten proces w ogóle jest odwracalny? Jeśli tak to czy nie da się tego jakoś przyspieszyć?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×