Skocz do zawartości
Nerwica.com

Osobowość chwiejna emocjonalnie (typ BORDERLINE)


atrucha

Rekomendowane odpowiedzi

chiha, może adekwatna, ale ta nieumiejętność radzenia sobie z nią!

 

kur.wa ja nie wiem!!

jezu od paru dni chodzę tak wkur.wiona, że nie mogę...

wyżywam się na innych, na sobie, nie ogarniam!!!!!!!

 

:( :(

 

po tej trzeciej rozmowie na 7 F, która była terapią, totalnie nie radzę sobie z negatywnymi emocjami.. :( na początku czułam się zajebiś.cie, ktoś mnie wysłuchał, otoczył opieką, zajął się mną... a potem, kiedy opadła euforia, zaczelo do mnie docierać to,o czym rozmawiałam z terapeutką i w trybie niemal ciągłym przeżywam ZŁOŚĆ i BUNT na przeszłość, na rodziców, na relacje, na to, że nie jestem dla nikogo dostatecznie ważna, że to pewnie tylko w mojej głowie, co z kolei rodzi silną autoagresję i myśli typu "nie zasługuję na szacunek, jestem szmatą, nikt nigdy mnie nie pokocha"...

 

AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chiha, Na początku czułaś się w miarę bo odczułaś, że ktoś Ci współczuje, czułaś się zaopiekowana.

A myśl, że nie czujesz się dostatecznie ważna jest przeniesieniowa, może z uwagi na relacje z rodzicami.

Brak opieki, poczucia bezpieczeństwa, osamotnienia odreagowujesz autoagresją. A nie tędy droga. Ale Ty o tym wiesz.

Musisz nad tym pracować na terapii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chiha, Na początku czułaś się w miarę bo odczułaś, że ktoś Ci współczuje, czułaś się zaopiekowana.

A myśl, że nie czujesz się dostatecznie ważna jest przeniesieniowa, może z uwagi na relacje z rodzicami.

Brak opieki, poczucia bezpieczeństwa, osamotnienia odreagowujesz autoagresją. A nie tędy droga. Ale Ty o tym wiesz.

Musisz nad tym pracować na terapii.

 

masz rację.

nie wiem, jak ja sobie z tym poradzę.

tak, poczulam ze ta rozmowa dała mi to, czego nie otrzymywałam przez wieksza czesc zycia

plus UŚWIADOMIŁA MI wlasciwie, ze mi tego brakowało

potem zostałam sama z tą świadomością

i wszystko wróciło ze zdwojoną siłą :( :(

 

brak opieki, poczucie, że muszę "zasługiwać", kruchość i niepewność relacji... to wszystko budzi moją agresję i autoagresję jednocześnie..

:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chiha czy dostrzegasz to że gonisz w piętkę ? cały czas wszystko rozgrywa się w sferze myśli a chyba emocje najbardziej są zaburzone .Jak dla mnie masz własny kodeks wartości i wszystkie sytuacje nieakceptowane przez Ciebie powodują w zderzeniu z Twoim kodeksem agresję . Tylko że kodeks wartości i postępowania tworzy się nie tylko przez wychowanie a chyba bardziej zależy od konstrukcji i działania mózgu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

malibu, podbijam pytanie Ani, przecież jego osobowość jeszcze się rozwija. Można już stwierdzić spectrum zachowań charakterystycznych dla borderline?

Monika,nie bedę "udowadniać" ze tak jest, bo to nie o to chodzi przecież,wiec napisze tylko ze tak, z całą pewnoscią stwierdzili ze ma całe spektrum zachowań charakterystycznych dla bordeline a tych zachowań których "brak" ,a jest ich bardzo niewiele np. samookaleczenie się to tylko dlatego że od wielu lat jest pod opieką psychiatrów i bierze leki .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chiha czy dostrzegasz to że gonisz w piętkę ? cały czas wszystko rozgrywa się w sferze myśli a chyba emocje najbardziej są zaburzone .Jak dla mnie masz własny kodeks wartości i wszystkie sytuacje nieakceptowane przez Ciebie powodują w zderzeniu z Twoim kodeksem agresję . Tylko że kodeks wartości i postępowania tworzy się nie tylko przez wychowanie a chyba bardziej zależy od konstrukcji i działania mózgu.

 

...aha.

a wiec co krytykujesz?

moj kodeks wartosci czy mój mózg?

 

oceniłeś mnie dosyc stanowczo, fajnie, dobrze sie znamy wiec masz to prawo. :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

w trybie niemal ciągłym przeżywam ZŁOŚĆ i BUNT na przeszłość, na rodziców, na relacje, na to, że nie jestem dla nikogo dostatecznie ważna, że to pewnie tylko w mojej głowie, co z kolei rodzi silną autoagresję i myśli typu "nie zasługuję na szacunek, jestem szmatą, nikt nigdy mnie nie pokocha"...

 

AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!

 

moje ostatnie 2tyg wyglądały identycznie. non stop wyżywam się na moim chłopaku i mu robię wyrzuty. wciąż czuję, że mu niewystarczająco zależy i że nie jestem dla niego tak ważna jak bym chciała, a on niczego, co by na to wskazywało nie robi...

moje niesamowite wymagania...

boję się, że kiedyś nie starczy mu cierpliwości do moich zachowań.

 

i znowu, znowu, znowu uzależniam swoje życie od niego. mimo wszystkiego, co udało mi się osiągnąć przez ostatni rok, totalnego dystansu, który zdobyłam do tego związku. znowu tego dystansu nie mam i znowu mam wrażenie, że umrę, gdy on sobie pójdzie wieczorem do domu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chiha nie ocenilem a tylko odnioslem sie do Twojej wypowiedzi w ktorej sama siebie określilaś , może nie calosciowo ale istotę jednego z Twoich problemów.

 

moze zrobisz mi te przyjemnosc i rozwiniesz mysl?

czy raczej ten zaszczyt mnie nie spotka?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

aha

a wiec zmiany / niedociagniecia w mózgu ? one sa przyczyna nieadekwatnej ,silnej, utrzymujacej się ostatnio prawie non stop,złości. Tak?

 

co rozumiesz przez stwierdzenie -

"masz swoj wlasny kodeks wartosci" ? ?

 

i jaki to kodeks wywnioskowales na podstawie tych dwoch postow? :-)

 

Agasaya, na jakim oddziale przebywasz?:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę wcielać sie w rolę nauczyciela jednak poczytaj trochę na temat bordeline a zwłaszcza o zaburzeniu pracy płatów skroniowych i regulacyjnym wpływie lamotryginy [jest na forum taki wątek] a co do kodeksu to zbyt rozlegla jest psychika człowieka aby opisac ją szczegółowo . W każdym razie chodzi mi o to że buntujesz się przeciw rzeczywistości a nie zawsze możesz ją zmienić i jedyne co pozostaje to zmienić siebie ,są na to 2 sposoby leki lub terapia ,przy czym jeśli przyczyną zaburzenia jest wadliwa praca mózgu to terapia niewiele pomoże.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie chcę wcielać sie w rolę nauczyciela jednak poczytaj trochę na temat bordeline a zwłaszcza o zaburzeniu pracy płatów skroniowych i regulacyjnym wpływie lamotryginy [jest na forum taki wątek] a co do kodeksu to zbyt rozlegla jest psychika człowieka aby opisac ją szczegółowo . W każdym razie chodzi mi o to że buntujesz się przeciw rzeczywistości a nie zawsze możesz ją zmienić i jedyne co pozostaje to zmienić siebie ,są na to 2 sposoby leki lub terapia ,przy czym jeśli przyczyną zaburzenia jest wadliwa praca mózgu to terapia niewiele pomoże.

 

ok. dzięki

przepraszam za zdecydowanie wyczuwalną agresję w moich postach do Ciebie. :(

poczytam o bpd. to swieza dla mnie diagnoza, nie zaglebialam się w temat jakoś szczególnie.

 

dziękuję! :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pomyśl też o tym dlaczego ludzie są agresywni mniejsza o to czy wobec siebie czy innych bo według mnie jest to konsekwencją zderzenia rzeczywistości z własnym przekonaniem jak ma być ,to rodzi agresje i nie tylko w bordeline a praktycznie u każdego zaburzonego człowieka ,a u nie zaburzonych jest to tylko kwestią siły i długosci trwania bodzća .Dalsze rozważania prowadzą i tak do działania mózgu a to wiedza dla nie lekarzy zbyteczna bo leków sami sobie nie zapiszemy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

egon z poczty, dobrze piszesz,aż rodzi sie pytanie co tu robisz?! ;) A na powaznie,rozumiem ze dajesz sobi esam ze soba radę?!

 

btw. tak na marginesie, np w przypadku mojego syna psychoterapia poki co niczego by nie zmienila i zdaniem psychoterapeutki na dzien dzisiejszy jest bez sensu-nie pomoze, nie ma sensu go na nia namawiac, co czynię od roku. Co innego jesli zacznie przeszkadzac mu ta wieczna "hustawka",ale wtedy to pewnie sam wpadnie na to aby iść na psychoterapie :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja daje sobie radę bez psychoterapi bo zgłupiał bym do reszty .

Widocznie nie jesteś zaburzony na tyle, żeby nie móc samodzielnie egzystować.

Są ludzie, którym terapia uratowała w dosłownym tego słowa znaczeniu życie.

No, ale prawdą jest, że nie każdy ją podejmie. Z różnych względów.

Stwierdzenie, że zgłupiałbyś do reszty chodząc na psychoterapię nie jest tu na miejscu.

Bo to brzmi tak, jakby terapia niczego nie wnosiła w życie człowieka dotkniętego wszelkiego rodzaju trudnościami.

Może też jest tak, że bronisz się przed nią rękami i nogami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ech skądże . Podjąłem kilkakrotnie próbę leczenia psychoterapią 1 raz w warunkach kompleksowej psychoterapi w ośrodku gdzie były różne jej formy jak ,indywidualna ,grupowa ,psychodrama, psychorysunek, choreoterapia ,muzykoterapia i może czegoś nie pamiętam. 2 próba była po wyjściu z ośrodka ale gdy usłyszałem że mam zaburzenia osobowości postawione dlatego że bylem w depresji i nie bylem soba zrezygnowałem szybko. Wreszcie 3 próba trwało to długo 2może 3 lata i ani o krok nie czułem se lepiej choc dużo dowiedziałem się o mechanizmach psychiki. No ale u mnie psychoterapia nie mogla byc skuteczna gdyż miałem zmiany napadowe w eeg i dopiero po latach wyjaśniono skąd u mnie biora się zab. depresyjno-lękowe , po prostu jest to konsekwencją zaburzenia metabolizmu mózgu w skutek nieprawidłowych wyładowań w płatach czolowo skroniowych .Właśnie zaczynam kuracje lamotryginą ,rzekomo ma pomóc . Tyko nikt z terapeutow nie raczył mi powiedzieć abym leczył się w kierunku epilepsji .W sumie nie mam objawów epileptycznych może tylko czasem mioklonie nieprzeszkadzające w niczym ,ale taka lokalizacja ogniska padaczkowego niestety daje objawy psychiczne. Aż chce sie złośliwie bić brawo terapeutom. :brawo:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiedz mi Moniko co może dać psychoterapia jeśli czuję się tak że nie jestem w stanie żyć na dłuższą metę ? to co pan/pani terapeuta potruka trochę i poczuję się jak mlody bóg ? Wiesz że to niemożliwe . Jedynie gdy trudności wynikają z psychospołecznych uwarunkowań wtedy terapia może pomóc a i to pod warunkiem że sprawy nie zaszły za daleko .A co z tymi którzy nie chcą sie zmieniac ? którzy chcą aby okoliczności sie zmieniły ,bo czasy mamy takie że nie zawsze są naszą winą okoliczności prowadzące do zaburzenia.

 

-- 21 gru 2011, 16:10 --

 

Ależ skąd ,od samego początku miałem badanie powtarzane co jakiś czas zresztą i co ? A NO TO ŻE KAŻDY TO OLEWAŁ . Podobno jakakolwiek choroba nie wyklucza nerwicy i terapia nie zaszkodzi tak mi mówiono ,choć wspominałem i okazywałem wyniki badań i psychiatrze i psychoterapeutom. Dopiero przypadkiem gdy mojego lekarza nie bylo a musiałem mieć przypisane leki antydepresyjne przyjeła mnie inna pani doktor w zastępstwie i to ona zdziwiła się bardzo dlaczego nikt mnie nie leczy w tym kierunku.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×