Skocz do zawartości
Nerwica.com

Po 4 latach wracam ze zdwojona sila?


Nieznajoma

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

Pewnie nikt mnie nie pamieta, bo czasy i ludzie sie zmieniaja (ci na forum).

Te pare lat temu napisalam zaledwie dwa, czy trzy posty...

Chcialoby sie napisac teraz pare slow o sobie, o nowej sobie. Przez te pare lat od ostatniej wizyty tu na forum troszke sie pozmienialo.

Zaczne od smierci mojej mamy w ubiegłym roku, co zreszta wciaz jest dla mnie jakas totalna abstrakcja. Swego czasu pisalam wlasnie o jej chorobie i o nie radzeniu sobie z cala ta sytuacja. Teraz juz jej nie ma, choroby tez, zostalam tylko ja. No wlasnie, Ja.

Jestem "wyjatkowym" przypadkiem bardzo trudnego charakteru. Mowiono mi ze nie bede szczesliwa, widzac wiekszosc sytuacji zawsze w czarnych barwach nie widzac pozytywów. Za kazdym razem zakladajac, ze cos sie nie uda, ze juz wszystko bedzie takie samo i nic sie nie zmieni, czyli tzw czarnowidztwo we wszystkim. Przyznam szczerze, ze bardzo mi to przeszkadza, nie chce tego, ale nie bardzo potrafie znalezc dobre rozwiazanie i czy w ogole jest takowe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A powiedz mi czy Twoje czarnowidztwo i pesymizm pojawił się po śmierci matki czy były także i wczesniej ??

Też urodziłem sie pesymistą i pewnie takim juz umrę .. nie chcę mi sie nad tym pracować. Powiem nawet że nie bardzo mi to przeszkadza.

Ale odpowiadając na twoje pytanie....pewnie że mżna to naprostować psycholog+odpowiednia terpia+pare lat pracy i powinny sie pojawić oznaki poprawy .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Takie "czarnowidztwo" bylo juz od dawiem dawna. Nie rozumiem dlaczego, bo w oczach innej osoby nie mam az tak nudnego zycia i wlasciwie wciaz sie cos dzieje. Zawsze widze zle strony, nie umiem sie nastawiac pozytywnie. Zawsze jak cos sie dzieje, zakladam, ze skonczy sie zle, bo rzadko kiedy zdazalo sie inaczej.

Chodzilam kiedys do psychologa, lecz niewiele mi pomogł. Lęk przed szkola parenascie lat temu jako tako opanowalam i bylo w porzadku, lecz z innymi sytuacjami jakos nie daje rady.

I wciaz mam poczucie, ze innym wszystko lepiej wychodzi, a ja na wszystko musze jak zwykle czekac. Załozenie rodziny - czekac, przeprowadzka do Polski (od prawie 4 lat nie mieszkam w kraju) - czekac.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

proponuje CI zatem odwiedzić psychiatrę. Naprawdę dasz radę z tego wyjść ... ja po 2 miesiacach brania esci (Depraelin, Lexapro) jestem innym facetem ...oczywiście mam dni lepsze i gorsze ..ale wiecznie przygnebiony facet gdzieś se poszedł i nie wraca :D

Naprawde odwiedź lekarza jak będziesz w Polsce

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz tak się wykreuje na wykształciucha i pojade Churchillem:

"Pesymizm jest przywilejem młodych. W starszym wieku nie ma na to czasu."

To wielka prawda.Nie można być dojrzałym człowiekiem będąc pesymistą,pesymizm nigdy nie prowadzi do rozwiązania problemów,jest raczej pokraczna formą obrony się ,mentalną ucieczką przed wyzwaniami.

Ja sam jestem pesymistą.Wszyscy mi to mówią choć ja nawet tego nie zauważam.

Powiem Ci że mi leki na to nie pomogły,nauczenie się optymizmu to raczej kwestia psychologiczna i po prostu elemnt życiowej mądrości na którą trzeba pracowac i raczej tabletek na to nie ma.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz tak się wykreuje na wykształciucha i pojade Churchillem:

"Pesymizm jest przywilejem młodych. W starszym wieku nie ma na to czasu."

To wielka prawda.Nie można być dojrzałym człowiekiem będąc pesymistą,pesymizm nigdy nie prowadzi do rozwiązania problemów,jest raczej pokraczna formą obrony się ,mentalną ucieczką przed wyzwaniami.

Ja sam jestem pesymistą.Wszyscy mi to mówią choć ja nawet tego nie zauważam.

Powiem Ci że mi leki na to nie pomogły,nauczenie się optymizmu to raczej kwestia psychologiczna i po prostu elemnt życiowej mądrości na którą trzeba pracowac i raczej tabletek na to nie ma.

I pewnie dlatego terapia poznawczo-behawioralna przynosi takie świetne efekty u osób z depresją, bo uczy pozytywnego myślenia. Odnajdywania dobrych stron, wyłapywania automatyzmów typu "jestem beznadziejny", "nic dobrego mnie już nie czeka", wykorzystywanie metod relaksacji w sytuacjach stresowych itp. Potem nie dość, że ludzie wychodzą z depresji, bo przebudowują gruntownie sposób myślenia, to rzadziej miewają nawroty.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Taka terapia bylaby dla mnie pewnie doskonalym rozwiazaniem. Dziekuje za odpowiedzi.

Wczoraj rozmawialam z kolezanka ktora spodziewa sie dziecka. Jest szczesliwa. Ja niby interesowalam sie tym jak sie czuje, pytalam o szczegoły tej ciazy (bo uznalam, ze powinnam sie zainteresowac, ze tak bedzie po prostu grzecznie). Z drugiej strony tak bardzo jej tego zazdroszcze (sama tez chcialabym juz byc mama), ze rozne dziwne mysli przychodzily mi do glowy. Takie bardziej negatywne na jej temat oczywiscie. Jestem podłą, fałszywą kolezanka? Zamiast szczerze powiedziec jak bardzo ciesze sie razem z nia, jak zwykle zadaje sobie pytanie "dlaczego to nie ja, dlaczego innym wszystko przychodzi tak prosto, a mi nie. Glupie, co?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nieznajoma, wiem coś o tym. Zawsze myślałam, że jest we mnie więcej smutku i przygnębienia niż zazdrości czy zawiści. W końcu to takie mało chwalebne uczucia. Jakże się myliłam. :shock:

Na terapii dostałam zadanie domowe, żeby notować sytuację-emocje(negatywne)-myśli automatyczne. Robiłam taką tabelkę przez tydzień i wyszło na to, że przez większość czasu jestem zazdrosna, zawistna albo rozdrażniona. Na dodatek część odczuć jest bardzo infantylna. Trochę mnie to zaskoczyło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No wlasnie. I jak z tym walczyć?

Nie czuję sie złą osobą. Nawet nie wiem czy moge siebie oceniac w takich kategoriach. Swoja zawiść czy zazdrość tłumacze sobie glupia niesprawidliwoscia na tym swiecie. To dziecinne wytlumaczenie i najprostsze jakie moze przyjsc do glowy...

Tak mam z wieloma sytuacjami np: śmierc mojej mamy - ze za szybko odeszla, ze inni maja mamy przez dluzszy okres zycia... Oczywiscie tez winie te prosta niesprawiedliwosc... Inni maja juz rodziny i nadal swoich rodzicow, Moja mama nie bedzie babcią, nie ma jej przy mnie... Nie umiem nabrac zdrowego dystansu do tego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nieznajoma, niestety nie wiem co z tym zrobić. Mam nadzieję, że terapia nauczy mnie jak sobie z tym radzić, ale jeszcze nie analizowałyśmy tej mojej tabeli. Może jak zaczniemy się nią zajmować to dostanę jakieś wskazówki co robić z tymi wszystkimi złymi emocjami. Jakby co to napiszę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×