Skocz do zawartości
Nerwica.com

zaburzenia osobowości (cz.II)


Gość paradoksy

Rekomendowane odpowiedzi

ona widzi czasem moje łzy ...wtedy stara sie mnie rozweselic,rozbawic

 

Ojj, uważaj na to... Córka nie powinna się opiekować Twoim nastrojem, powinna mieć takie mocne poczucie, że to Ty jesteś od opiekowania się jej emocjami. Przepraszam, że na to zwracam uwagę, ale jestem dość wrażliwa na to, bo sama byłam pocieszycielką własnej babci, mamy...

 

moja córka to istotka dla której jestem wstanie "udawac" ze mi wesoło

 

Pamiętaj, że dzieci zawsze wyczuwają prawdziwą radość od udawanej.

Moim zdaniem czasem lepiej szczerze pokazać przy dziecku smutek i wytłumaczyć mu, z jakiego powodu i że to normalne, że ludzie się czasem smucą - tak samo, jak cieszą, niż aby dziecko czuło podskórnie jakiś fałsz.

 

zresztą moje najszczęsliwsze chwile to te gdy bawię sie beztrosko z córką,ganiam z nią za piłką i hustamy sie na hustawce :D

 

Brzmi super! :smile:

Chciałabym wyzdrowieć i mieć córeczkę albo synka...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

naranja, tak , wiem to wszystko, to prawda co napisałaś i dlatego każdego dnia mam wyrzuty sumienia że nie jestem "matką idealną" ;):lol: no ale pracuję nad tym...Ostatnio w "Twoim Stylu" był super artykuł o matce "wystarczjaco dobrej" i ...tak czytajac zastanawiałam sie czy nasze matki w SWOIM własnym pojęciu nie były "wystarczjaco dobre" :roll: ?! A jesli tak to ...gdzie jest ta linia miedzy "dobrą" a "wystarczająco dobrą" matką :roll: ?!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

...tak czytajac zastanawiałam sie czy Wasze matki w SWOIM własnym pojęciu nie były "wystarczjaco dobre" :roll: ?!

 

Pewnie tak. Moja twierdzi, że kocha jak umie. A babcia, że miała dobre chęci. Ale problem w tym, że dziecka się nie wychowuje dobrymi intencjami...

 

A jesli tak to ...gdzie jest tal linia miedzy "dobrą" a "wystarczająco dobrą" matką :roll: ?!

 

Nie mam pojęcia... Chyba nie ma takiej "linii"... Na pewno matka musi sama czuć się szczęśliwa, spełniona, zrównoważona emocjonalnie, musi być empatyczna i potrafić przyjąć perspektywę swojego dziecka. Wiesz, co gdzieś przeczytałam? Że nie ma ideałów, więc nie do uniknięcia są lekkie błędy popełniane czasem przez wystarczająco dobrych rodziców i nie do uniknięcia jest to, że dziecko czuje się czasem przez rodzica zranione albo na niego wkurzone - problem pojawia się wtedy, gdy dziecko musi to przemilczeć i stłumić te odczucia... gdy rodzic nie daje dziecku na różne sposoby prawa do czucia się zranionym albo skrzywdzonym przez niego, zezłoszczonym na niego... I to wydaje mi się sensowne. Że jak się popełni błąd albo przesadzi albo zrani swoim zachowaniem dziecko to trzeba jego uczucia uznać, przyznać, że dziecko ma do nich prawo, porozmawiać, wyjaśnić, empatycznie się w dziecko wczuć... Wiesz, ja nie mam dzieci, mogę sobie tylko teoretyzować...

 

Wiesz co, pamiętam na przykład taką sytuację, jak byłam mała, gdy moja matka w wielkiej furii porwała mój ukochany komiks na strzępy. Było to dla mnie szokujące. Płakałam. Byłam przerażona. Nie przeprosiła mnie po fakcie, że się uniosła. Nie pomyślała o tym, jak ja się mogę z tym czuć. Płakałam sobie w samotności i kompletnie nie rozumiałam jej wybuchu. Ona tylko krzyczała, że jestem niedobra i niegrzeczna i to ja ją doprowadzam do takich stanów. Kompletnie tego nie rozumiałam... Być może, jakby potem mnie szczerze przeprosiła, gdyby nie obarczała mnie winą za swoje humory, gdyby powiedziała, że to ona zachowała się niewłaściwie, gdyby wczuła się potem we mnie, że musiałam się czuć przerażona i zła na nią, i że mam do tego prawo - takie sytuacje nie zostawiałyby we mnie aż takich bolesnych śladów?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

mi już tłumaczyli jak debilnie będę wyglądać z dreadami

 

na mój widok będzie salwa śmiechu :oops:

 

Boisz się seksu i ewentualnego bliskiego związku, co...?

Tak mi się kojarzy ta chęć wyglądania śmiesznie jak debil... z tym, że niedługo wybierasz się na 7f, gdzie będą faceci i gdzie będziesz blisko P. jak pisałaś... Chcesz odpychać? Albo mieć poczucie, że na pewno jesteś akceptowana ze względu na wnętrze?

 

Czytałam bloga dziewczyny, która była na 7f i pewnego razu impulsywnie ciachnęła tam sobie włosy na krótko i beznadziejnie. Potem stwierdziła, że po to, aby się oszpecić. W sumie pielęgniarka uznała to za postęp - że nie oszpeciła się pierwszy raz żyletką w ciało, tylko w taki sposób.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jeeesu naranja, :shock: to już się zgadza w 100% odkąd mi siostra powiedziała że ludzie będą mnie omijać na ulicy, zapragnęłam ich jeszcze bardziej! i wszyscy pytają czemu nie poczekam tego roku do następnych piasków, będę mieć już długie włosy ale ja muszę mieć już, teraz, natychmiast przed krakowem! ale tu nie wiedziałam dlaczego. no i te związki.. jeśli facet jest niedostępny to lgnę jak mucha do miodu i robię wszystko by być bliżej. tak jak teraz jeden kolega się zachowuje, zaczyna mi mówić że oprócz mnie nie ma nikogo, że tylko ja go rozumiem, ba! uparł się że chce ze mną mieszkać i pobąkuje coś o ślubie :shock: no i zaczynam się wycofywać, coraz częściej robię mu awantury i mam ochotę żeby się zmył z mojego życia, bo jest zbyt sielsko anielsko.

 

-- 24 cze 2011, 10:51 --

 

a jeszcze seks. seksu się nie boję bo go nie mam. zawsze żartuję że mogę zostać dziwką i mieć największy dzienny utarg w województwie bo i tak nic nie czuję :D jestem całkowicie odcięta od ciała

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz co, pamiętam na przykład taką sytuację, jak byłam mała, gdy moja matka w wielkiej furii porwała mój ukochany komiks na strzępy. Było to dla mnie szokujące. Płakałam. Byłam przerażona. Nie przeprosiła mnie po fakcie, że się uniosła. Nie pomyślała o tym, jak ja się mogę z tym czuć. Płakałam sobie w samotności i kompletnie nie rozumiałam jej wybuchu. Ona tylko krzyczała, że jestem niedobra i niegrzeczna i to ja ją doprowadzam do takich stanów. Kompletnie tego nie rozumiałam... Być może, jakby potem mnie szczerze przeprosiła, gdyby nie obarczała mnie winą za swoje humory, gdyby powiedziała, że to ona zachowała się niewłaściwie, gdyby wczuła się potem we mnie, że musiałam się czuć przerażona i zła na nią, i że mam do tego prawo - takie sytuacje nie zostawiałyby we mnie aż takich bolesnych śladów?

wiem o czym mówisz...ja miewałam tak w stosunku do syna, gdy z beżsilnosci mu cos tam wygarnełam i trzasnełam drzwiami ...po ochłonieciu ZAWSZE wracałam pogadać o tym i powiedziec dlaczego tak sie stało ,no i oczywiscie przeprosic ...

 

Często widuje na placach zabaw obrazki z cyklu dziecko nie chce wracać do domu a matka mu serwuje klapsy i szarpie w furii, boszczzzzzzzz...dla mnie niewyobrażalne :roll:

 

kite,kurcze,dlaczego boisz sie bliskości ,związków? Boisz ze ktoś Cie skrzywdzi? To moze zawsze se zdarzyc...to niejako wkalkulowane w nasze życie, nie warto odbierac sobie miłych chwili które mogą się zdarzyc...przez strach przed złymi .

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

malibu, byłam w jednym poważnym związku. reszta była seksem jako zapłata za uwagę dla mnie- wiem, dziwne. no i ten związek to 4 lata wyzwisk, bicia i gwałtów. i wiem że jeśli znowu mi się taki trafi to zostanę całkowicie sama. nawet jak dostawałam po pysku na ulicy to nikt nigdy nie pomógł. jest jeszcze kwestia tego czy ja zasługuję na to żeby było dobrze w moim życiu?

Michuj, aż się zastanawiałam czemu jeszcze nie wszedłeś w wątek i tego nie zaproponowałeś ;)

naranja, brak uczuć, ja mam 5 szczurów :D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

malibu, byłam w jednym poważnym związku. reszta była seksem jako zapłata za uwagę dla mnie- wiem, dziwne. no i ten związek to 4 lata wyzwisk, bicia i gwałtów. i wiem że jeśli znowu mi się taki trafi to zostanę całkowicie sama. nawet jak dostawałam po pysku na ulicy to nikt nigdy nie pomógł. jest jeszcze kwestia tego czy ja zasługuję na to żeby było dobrze w moim życiu?

Tak, zasługujesz na to, żeby spotkać mężczyznę, który będzie Cię kochał i o Ciebie dbał.

 

Ja mam zjazd nerwowy. :why:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

bo i tak nic nie czuję jestem całkowicie odcięta od ciała

możesz to rozwinąć?

 

A mnie jeszcze pognębia myśl, że jestem taka odcięta od emocji, że nie potrafię czuć tego co myślę...że nie potrafię czuć więzi np.z rodzicami, że jestem jak nieobecna, nie interesuję się nimi, a jak się spotkamy albo dzwonimy to rozmawiamy prawie wyłącznie o moim fatalnym stanie psychicznym, którym oni się zamartwiają...żałuję, że przez brak uczuć nie mogę ( czy też nie ma to sensu) zrealizować róznych planów, o których marzyłam, że jak już będe na swoim, to przyjądę pomóc mamie w ogródku...tatę w końcu wezmę na wycieczkę pokazać bunkry, któe chciał zobaczyć (zanim mi wszystko zanikło interesowałam się turystyką), że pojedziemy w końcu kiedyś razem w rejony gdzie mój tata spędził dzieciństwo i tyle lat to planowaliśmy...i że będziemy się tym wszystkim cieszyć, że mogliśmy pojechać...razem, nacieszyć oczy i serca, po drodze zjesć dobrego loda...ogólnie radość z więzi, z robenia czegoś razem...przez odcięcie od uczuć nie ma to dla mnie najmniejszego sensu...jakbym miała jechać, strasznie się męczyć, czuć pustkę i cierpienie...poza tym nie czuję się na siłach...cokolwiek mi jest, to moje objawy i odczucia są idelanie zbieżne z odczucami mojego kolegę chorego na schizofrenię...tyle,że on nie ma aż takiej depresji i aż tak bardzo nie cierpi, ale też "czuje,że nie czuje' i czuję z tego powodu straszną frustrację...nic nie robi, chodzi po domu albo leży bo go nic nie interesuje, choć jednocześnie wkurza go to, że nic go nie interesuje...i tak już naście lat. Mi ostatnio sporo osób powiedziało, że ja nie mam woli, a moja ciocia psychiatra potwierdziła to oficjalnie, co i tak nie było odkryciem, bo stwierdzono mi to już rok temu w szpitalu. Jakby nie patrzeć to jeden z kluczowych wyznaczników schizofrenii...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć, normalnie, powiem wprost. facet mnie bzyka a ja leżę i najchętniej oglądałabym tv albo czytała książkę bo nie czuję że cokolwiek się dzieje, tylko odgłosy mnie w tym upewniają. nie raz zasnęłam za co dostałam po pysku. nie ma mowy o żadnym rodzaju podniecenia, chęci do seksu. robię to co muszę, proste

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

brak uczuć, normalnie, powiem wprost. facet mnie bzyka a ja leżę i najchętniej oglądałabym tv albo czytała książkę bo nie czuję że cokolwiek się dzieje, tylko odgłosy mnie w tym upewniają. nie raz zasnęłam za co dostałam po pysku. nie ma mowy o żadnym rodzaju podniecenia, chęci do seksu. robię to co muszę, proste

Musisz uprawiać seks? :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a, i to nie chodzi o partnera bo miałam różnych i za każdym razem to samo. nawet gdy facet jest mi emocjonalnie bardzo, bardzo bliski

 

-- 24 cze 2011, 17:58 --

 

facet z którym byłam 4 lata, zawsze wymuszał(dosłownie) sex, u reszty czułam że jak tego nie zrobię to nie będą mnie lubić

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

New-Tenuis, nie wiem czy jestem. nie wiem czy sama mogę to określić. wiem że to się pogarsza bo ostatnio jak słyszę jak moja młoda'głuszy' jednego chłopaka przez telefon to mi niedobrze i myślę sobie że mi by się nie chciało no bo i po co? przecież od faceta i tak niczego pozytywnego się nie dostanie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

przecież od faceta i tak niczego pozytywnego się nie dostanie

 

Od którego konkretnie?

Od ojca? I jego "następców" podobnych do niego?

 

Ja mam podobny problem z generalizowaniem, ale to chyba jakaś forma obrony jest, bo uogólnianie to ostre zaburzenie rzeczywistości. Też się ostatnio zastanawiam, czy są faceci wartościowi, którym poza seksem zależy też na innych rzeczach, którzy potrafią być wrażliwi, empatyczny, refleksyjni, a samego seksu nie traktują w 100% jak tylko rozładowanie popędu... Nie chcę czuć się jak zabawka, jak zaspokajacz potrzeby...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, do mnie nie może jakoś trafić, jak można czuć psychiczną bliskość z kimś, kto jest odmiennej płci... przecież to dwa różne światy...Nie wiem, na czym to polega, że ludzie się chcą na całe życie wiązać z kimś o odmiennej płci (szok :shock: )... Dla mnie to się kojarzy z osamotnieniem... Być może wynika to u mnie z dwóch rzeczy:

 

1. ja chyba ciągle szukam lustrzanego odbicia, jakiejś kobiety, w które będę mogła się przejrzeć...

2. szukam w ludziach matki, empatycznej...

3. w moim dzieciństwie nie było mężczyzn (ani ojca, ani brata) i jakoś mam wpojone, że facet to ktoś nieistotny, nieodpowiedzialny

 

Ale nie czuję się homoseksualna... W ogóle ta sfera dla mnie istotna nie jest...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

sfera seksualna?

 

Tak...

 

To znaczy, ona jest istotna dla każdego człowieka w tym sensie, że się tą sferę POSIADA, to część naszej tożsamości... Czyli chyba chodzi o to, że mam w tym zakresie tak dużo ran, że odrzucam ją (=siebie), tłumię, udaję, że nie ma, dewaluuję, pogardzam, kpię... Kojarzy mi się z upokorzeniem...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×