Skocz do zawartości
Nerwica.com

zaburzenia osobowości (cz.II)


Gość paradoksy

Rekomendowane odpowiedzi

miś wesołek, w żadnym wypadku się nie obraziłam, i dziękuję za zainteresowanie i troskę. ja mam zdiagnozowane borderline. wiem, że borelioza powoduje zaburzenia i zmianę osobowości. nie wiem, na ile o ukształtowaniu mojej osobowości zadecydowały moje przeżycia i doświadczenia, a na ile borelioza. na pewno po części i jedno, i drugie. ale wiem, że nasilenie objawów psychicznych/emocjonalnych miało miejsce, gdy 2 lata temu dość poważnie zachorowałam (miesiąc w łóżku), od tamtej pory nie wróciłam do formy, i wtedy też nastąpił slny rzut boreliozy, która wcześniej była dość uśpiona. Od tamtego czasu nie czuję się sobą, żyję jakby za mgłą, czuję inaczej niż wcześniej, moje życie jest zupełnie inne, stało się koszmarem – i fizycznie, i psychicznie. moje anoreksje (zwłaszcza druga) też były trochę dziwne. przestałam prawie jeść, bo po prostu wciąż źle się czułam, miałam mdłości, bóle brzucha, problemy z trawieniem, stany migrenowe. nie głodowałam, nie jadłam zdrowych rzeczy o minimalnej ilości kalorii, nie liczyłam kalorii. po prostu jadłam malutko (żeby było ciekawiej słodycze, pieczywo i nabiał), bo bardzo źle się czułam fizycznie. gdy straciłam okres, stany migrenowe, ciągłe mdłości bardzo się zminimalizowały. wychodzi na to, że to mogło mieć jakiś związek z różnymi hormonami, coś mi je rozregulowywało i dalej rozregulowuje jak analizuję swoje wyniki badań i samopoczucie. borelia powoduje również zaburzenia hormonalne. to wszystko jakoś się ze sobą łączy, nie wiem tylko dokładnie jak. nawet jak dzwoniłam do Stowarzyszenia Chorych na Boreliozę to mi pani powiedziała, że ta bakteria wywołuje również anoreksję. :shock: sama nie wiem, to jest dla mnie za skomplikowane.

co ciekawe nie miałam rumienia, a nawet nie pamiętam, żeby mnie ugryzł kleszcz. to musiała być więc nimfa – maleńki pajączek, który się odczepił. albo mam boreliozę wrodzoną.

 

-- 15 kwi 2011, 10:02 --

 

Asiu, lecz się z boreliozy, może to ona jest winna tym zaburzeniom? Po części?

 

Agnieszko, po części na pewno, o tym jestem przekonana. leczę się, wczoraj przyszły moje leki ze Stanów, tak więc zaczynamy prawdziwą inwazję na borelię. :twisted::pirate:

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_asia_, Asiu, dziękuję Ci. Ja jestem teraz niezmiernie wystraszona i sfrustrowana i odreagowuję to w jedyny sposób, jaki znam. Wiesz przecież, że zmienić trybu życia nie da się w jeden dzień. Mam chwile, że myślę sobie, ok super, teraz dbam o siebie, robię coś zdrowego do jedzenia, piję ziołową herbatę, idę na basen, kładę się wcześniej i jestem tym podjarana. Ale przychodzi impuls, choćby jedno czyjeś słowo, złe wyniki czy strach związany z Krakowem i jestem na równi pochyłej - myślę, mam to gdzieś i tak już nie mam szans. Asiu, ja żyję w taki zły sposób LATAMI, wprowadzenie zmian będzie trudne, wiem, że nie niemożliwe i że może brak mi motywacji. Ja muszę sobie zrobić porządny rachunek sumienia. Ja muszę zrobić porządny bilans swojego życia i zastanowić się co dalej. Coś postanowić. Przerasta mnie to.

Moja psychiatra powiedziała wczoraj, że nasilenie moich objawów zdrowotnych może być odpowiedzią na strach przed Krakowem i podświadomość każe organizmowi szukać wymówek. Być może tak jest. Teraz głowa mnie boli ciągle, o stawach nie wspomnę, bolą mnie po prostu cały czas, bez przerwy.

Jestem zagubiona, wyniki mam złe, chcę wiedzieć, co mi jest. Czarno na białym.

Dziękuję Asiu, że się o mnie martwisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_asia_, Asiu, dziękuję Ci. Ja jestem teraz niezmiernie wystraszona i sfrustrowana i odreagowuję to w jedyny sposób, jaki znam. Wiesz przecież, że zmienić trybu życia nie da się w jeden dzień. Mam chwile, że myślę sobie, ok super, teraz dbam o siebie, robię coś zdrowego do jedzenia, piję ziołową herbatę, idę na basen, kładę się wcześniej i jestem tym podjarana. Ale przychodzi impuls, choćby jedno czyjeś słowo, złe wyniki czy strach związany z Krakowem i jestem na równi pochyłej - myślę, mam to gdzieś i tak już nie mam szans. Asiu, ja żyję w taki zły sposób LATAMI, wprowadzenie zmian będzie trudne, wiem, że nie niemożliwe i że może brak mi motywacji. Ja muszę sobie zrobić porządny rachunek sumienia. Ja muszę zrobić porządny bilans swojego życia i zastanowić się co dalej. Coś postanowić. Przerasta mnie to.

Moja psychiatra powiedziała wczoraj, że nasilenie moich objawów zdrowotnych może być odpowiedzią na strach przed Krakowem i podświadomość każe organizmowi szukać wymówek. Być może tak jest. Teraz głowa mnie boli ciągle, o stawach nie wspomnę, bolą mnie po prostu cały czas, bez przerwy.

Jestem zagubiona, wyniki mam złe, chcę wiedzieć, co mi jest. Czarno na białym.

Dziękuję Asiu, że się o mnie martwisz.

 

Kasiunia, ja to wiem... Myślisz, że jak ja żyłam wcześniej? Przez 24 lata mój tryb życia był bardzo niezdrowy. Nie chodzi mi tylko o anoreksje. Ciągły stres, niedobór snu, kawa, alkohol, papierosy, napoje energetyczne, jedzenie składające się ze słodyczy i innych węglowodanó prostych oraz nabiału, zwłaszcza mleka. Ale jak się porządnie przestraszyłam swoim coraz gorszym samopoczuciem i dziwnymi wynikami, które wskazywały na to, że coś jest nie tak i nie można było wykryć jednoznacznie co to zmieniłam swoje przyzwyczajenia o 360 stopni. Bałam się jak cholera, bo z każdej strony organizmu coś było nie tak, ja nie miałam na to wpływu a lekarze rozkładali bezradnie ręce, nie wiedząc o co chodzi. Mam nadzieję, że Ty także znajdziesz w sobie siłę do zmiany.

Wiem, że jest Ci teraz cholernie trudno. :( Chciałabym Ci jakoś pomóc... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ten link dla Aśki to tak z troski o jej zdrowie? Wiesz co... wkurwiłeś mnie napoleonie. Durne żarciki się Ciebie trzymają.

 

-- 15 kwi 2011, 00:56 --

 

No, chyba że naprawdę chciałeś jej pomóc - wtedy zwracam honor. Ale jakoś Ci chłopie nie ufam.

 

Myślę, że jednak niedostatecznie zareagowałem i jednak napiszę Ci co myślę o Twojej całej wypowiedzi. Często zachowujesz się tak, że najpierw kogoś oskarżasz, o coś na co kompletnie nie masz podstaw (pokaż, w którym miejscu mojego postu dostrzegłeś coś, co może wskazywać na "durne żarciki"), później się z tego wycofujesz i żądasz ponownego tłumaczenia spraw jasno wyłożonych, które błędnie interpretujesz, za czym stoi Twoje "wkurwienie", o którym sam wspominasz?

I jak w ogóle śmiesz mi cokolwiek zwracać, skoro nie jesteś w stanie mi niczego ani odebrać, ani zwrócić. Wszystko, co jesteś w stanie zrobić, to skomentować swoją głupią reakcję. Następnym razem radzę Ci dwa razy się zastanowić nad tym, co chcesz osiągnąć tym, co piszesz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja nie pierwszy :)

Już nie katuję się piosenkami smutnymi.Przestalam czuc podczas sluchania większosc emocji.

Pogubilam się.Nie mogę sobie nawet pozwolic na prawdziwe cierpienie czy dobry,oczyszczający smutek.

Kasia pamietasz jak mnie ostrzegalas przed znajomosciami tutaj na forum?Jak wspominalas o mr dissapear?

 

A mimo to same sie zaznajomilysmy dosc intensywnie i emocjonalnie.

 

Ale my to my.Nawet gdybysmy byly kurami w kurniku i tak pokochalybysmy się od pierwszego wejrzenia..

Za mocno się odcielam od tego co mam na wyciagniecie ręki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja za dwie, Kasiu... i po ostatniej sesji odniosłam podobne wrażenie. że mam jej dość. :shock: oddaję dziś terapeutce coś, co mi dała - coś co miało być symbolem naszej relacji i co miało mi pomóc zacząć przywiązywać się do kogoś i czegoś. a teraz chcę jej to oddać, bo liczę że symbolicznie mnie to od niej "odwiąże".

dlaczego nudzi Cię terapia?

 

-- 15 kwi 2011, 16:05 --

 

A ja jestem uczciwa i piszę prawdę i chcę, żebyście to wiedziały/li. ;)

 

wiem(y), Agnieszko. :smile: zresztą - dobrze Ci z oczu patrzy. :D

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie, Agnieszko. chodzi o kamień. dała mi go kiedyś. pamiętam, że był ciepły, przyjemnie rozgrzany przez jej dłonie. kamień to zdaje się symbol przywiązania. faktycznie przywiązałam się do niego, nosiłam ze sobą wszędzie. teraz pora się z nim rozstać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_asia_, terapia mnie męczy w pewien sposób... dosłownie na kilku ostatnich sesjach nie mogłam się doczekać końca sesji, by sobie pójść. mam wrażenie, że nic się w niej nie dzieje. ja coś gadam, ona drąży "co czujesz, gdzie to czujesz, jak to czujesz, jak byś to opisała", a ja nie wiem. ona jest taka spokojna, że nie mogę się z nią nawet posprzeczać. zrobiło się nudno. nie wiem, czy coś z tej terapii wynoszę.

 

Asiu napisz koniecznie jak poszło.

Ja nie wiem, czy będę miała, co opisać.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasiu, znów widzę podobieństwo. Mam wrażenie, że z tego powodu często wręcz sama podkręcam specjalnie atmosferę, dolewam oliwy do ognia jeśli chodzi o moją relację z terapeutką, przeżywam coś nieadekwatnie do sytuacji, żeby... coś się działo. :hide: jestem uzależniona od silnych emocji w relacji i choć doprowadza mnie to do szewskiej pasji to nie umiem inaczej. nienawidzę takiej stabilności, spokoju, nudy. jak jest za długo dobrze to korci mnie, żeby zrobić tak, żeby coś się działo. :/

Napiszę jak mi poszło.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A ja na ostatnich sesjach juz sie nie śmieję głupkowato. Jestem poważna. Dużo słucham. Przyznaję rację. I dużo nie wiem. Poprostu odpowiadam jej "nie wiem".

Przyszłam ostatnio ....w poniedziałek i zaczęłam od tematu co mi się udało, z czego jestem zadowolona, po czym dodałam,że "wiem,że się chwalę". Zapisała cos w swoim wielgachnym segregatorze. Opowiadałam jej też o poczuciu winy, które mam z małoistotnych moim zdaniem problemów. Małoistotnych? Nie wiem , które są małoistotne, a które nie. Rozważam każdą pierdołę, a moje emocje sięgają zenitu.

Jestem bardzo impulsywna. Bardzo.

I nie wiem czy tą impulsywność zaakceptować....bo taka jestem, czy ją tępić bo czasem przeszkadza. Nie umiem czegoś przemyśleć na spokojnie. Jak się coś wydarzy......od razu chciałabym się z kimś podzielić moimi emocjami. Zwłaszcza tymi, które spowodowały moje wzburzenie. Nie umiem ich przeżywać sama. O co chodzi?

Potrafię być beszczelna, arogancka i wulgarna. Wczoraj....sytuacja......mialam otworzone drzwi do samochodu, wnosiłam perkusję, starsza pani zatrzymała się na chodniku, nie mogła przejść dalej.....ponieważ drzwi od mojego samochodu były otwarte. I zaczęła coś mruczeć pod nosem.......Mogłam olać sytuację....ale nie zrobiłam tego. Powiedziałam "Nie widzi Pani,że wnoszę instrumenty?jak skończę to pani przejdzie!" Przeszła kierując sie w stronę kościoła. A ja jeszcze dodałam "OOO....i do kościoła idzie, najpierw okazuje brak zrozumienia, a teraz idzie do kościoła!" Byłam zbulwersowana.

A potem miałam wyrzuty sumienia,że starszej kobiecie tak pyskowałam.

Wydaje mi się,że moja każda emocja jest bardzo intensywnie przeze mnie przeżywana, okazywana, wyrażana.

Czesto myślę o końcu terapii. Myślę sobie o tym co będzie, jeśli ona mi powie"pani Moniko" pora zakończyć terapię.

A ja nie jestem jeszcze sobą.

Zresztą.......nie wiem czy kiedykolwiek sobą byłam.

NIe rozumiem tego...........

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika w skrócie powiem tak. Musisz nad sobą pracować, skoro sama pewnych rzeczy w sobie nie lubisz, ale też, musisz tą część siebie zaakceptować. Ciut za dużo analizujesz. Bardzo dużo przeżywasz. Emocjonujesz się, przemyślasz, analizujesz - wykończysz się. Odpuść sobie czasem. I innym. Musisz się bronić, tak jak Ci pisałam. A terapeutka na pewno ni stąd ni zowąd nie zakończy terapii.

 

Basiu, co się stało?

 

Asiu, bardzo się martwię. Przytulam mocno, jestem z Tobą, Kochanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Haniu,, to świetnie.

 

JA nie mam w pokoju mebli, więc nie mam gdzie ustawić komputera :/

Mam neta u brata a na meble to podobno mogę jeszcze czekać miesiąc, krew mnie zalewa !

 

Smutno i ponuro tutaj dziewczyny co się u was dzieje ?

 

Ja byłem 2 razy w szkole na lekcjach po południu :D

Kocham was i tęsknię za wami :*

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kai, gratuluję, że poszedłeś do szkoły. Wielkie rzeczy zaczyna się od małych kroków. Ja też po przeprowadzce czułam się nieswojo. To powinno minąć po kilku miesiącach, zobaczysz, że będziesz się czuł znacznie lepiej niż w starym mieszkaniu, a może odmieni to Twoje życie na lepsze? W moim przypadku tak się właśnie stało. _asia_, zawsze jak wracasz po ważniejszych rozmowach z terapeutką, jesteś zła lub smutna. Może warto się zastanowić nad zmianą obiektu uczuć? paradoksy, co się dzieje? Monika1974, też się czasem wyżywam na ludziach, którzy nie zawinili w moim życiu, których wcale nie znam. Dzisiaj krew mnie zalewała, jak jechałam tramwajem i chciałam się uczyć, a nade mną stała dziewczyna z chłopakiem i strasznie głośno ze sobą tak "cool" rozmawiali, a ona bez przerwy mlaskała, jeszcze drażnił mnie ich zapach... :roll: Przeczekałam to... ale potem rozbolała mnie głowa z nerwów i irytacji.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×