Skocz do zawartości
Nerwica.com

zaburzenia osobowości (cz.II)


Gość paradoksy

Rekomendowane odpowiedzi

Haniu, Basia ma rację - ja nie pisałam tego personalnie do Ciebie. Takie odniosłaś wrażenie? :shock::hide::(

Masz rację Haniu, każdy ratuje się jak potrafi. Mi pozytywna muzyka pomaga wyrywać się z „dołowych” stanów. Więc stosuję taką metodę. Innym nie musi to pomagać, a wręcz przeciwnie. Niestety przeżywając doły zaczęłam przesadzać z cięciem, nasiliły mi się myśli samobójcze. Ale się ocknęłam. Muszę się jeszcze wiele nauczyć. I walczyć.

Zastanawia mnie jedno – skoro właśnie takie przeżywanie bólu, cierpienia jest zdrowe, oczyszczające to dlaczego nie przeżywamy ich sami dla siebie tylko próbujemy tym zwrócić uwagę innych, np. dzieląc się tym na forum? Przecież chcemy i potrzebujemy zapłakać nad sobą, pozwolić sobie na słabość, przyznać przed sobą, że nie zawsze musimy być dzielni. Po co w takim razie informowanie innych o cięciu się, po co groźby samobójcze, po co informacje o zakupie żyletek, naostrzaniu noża itd.? Możliwa odpowiedź - żeby zwrócić na siebie uwagę. To jest rodzaj wołania o uwagę, której nam potrzeba, o zainteresowanie. „Zobacz jak mi źle, chcę się zabić, potnę się, spójrz na mnie, zrób coś, pociesz mnie, no na co czekasz, odwiedź od tego pomysłu, ja istnieję i chcę być ważna, a nie niewidoczna!” Idąc dalej tym tropem w ten sposób (przez wyżalanie się i groźby – bo informowanie innych o chęci pocięcia się czy zrobienia sobie w jakikolwiek sposób krzywdę to groźby) nie próbujemy przeżywać tego bólu dla siebie i się z nim jakoś uporać tylko manipulować innymi, by tę uwagę, której potrzebujemy, otrzymać. Gdy nie dostajemy tego, co chcemy, a więc gdy ktoś nie tańczy tak jak mu zagramy często robimy na złość tej osobie krzywdząc siebie. „Nie pomogłeś mi, nie zwróciłeś na mnie uwagi, więc się potnę i to wszystko przez Ciebie!” No a komu w ten sposób robimy na złość? Samemu sobie.

Ja nie mówię, że tak jest w każdym przypadku. Ale wydaje mi się, że w niektórych tak właśnie jest. Owszem, czasem dzielimy się tymi stanami tu na forum dlatego, że nie potrafimy zostać z nimi sami. Bo to bardzo trudne. Ale wydaje mi się, że w dużej części pragniemy uwagi i dlatego jęczymy, histeryzujemy, grozimy itd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

paradoksy, to nie powtarzaj, bo ja wciąż nie rozumiem, chyba masz za dużo uprzedzeń.

Napiszę coś złego - do Ciebie.

Jestem z kimś w bólu - sam go przejmuję.

 

Nie jest tak, wcześniej pisałem iż jestem z kimś w bólu a jak się stało coś to napisałem, iż rozumiem bo sam to przeżywam.

 

Z jednym masz rację, dochodzę do własnych wniosków, masz je tu na górze i często ostatnio na forum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a gdzie to złe do mnie?

nie mam zbyt wiele uprzedzeń.

ps. nie używaj ciągle "iż" bo to potrafi irytować. potoczniejsze jest "że" ale zdanie układa się tak, żeby tego było jak najmniej.

 

NIE możesz przejmować czyjegoś bólu. To nie na tym polega...

 

Postaraj się też odnieść do długiego posta Asi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asiu-nie jestem jakaś strasznie mądra i sklamalabym,gdybym powiedziala,że dokladnie wiem co kieruje postepowaniem nieznanych mi ludzi.

Mięczaki mnie wkurzają,to pewne-ale same wiecie jak jest-one rownież mają prawo do życia.Wydaje mi się,że umiem odroznic prawdziwe cierpienie od pelnej patosu pozy,ale mi się wiele rzeczy..wydaje.

 

Byl okres,że rozpaczalam na forum-ale minął.Teraz bywam tu rzadko.Wsparcie biorę od realnych ludzi.

Czy poszukiwalam uwagi..?Ja bym to raczej nazywala poszukiwaniem zrozumienia.Swiadomosci,że nie jestem sama,bo istnieje jeszcze na świecie kilka Żyjątek mi podobnych :smile:

 

I dobrze..Fajnie,że jestescie.

Jeśli się pokaleczę i uznam,że to dla mnie wazne-to piszę-bo takie jest moje życie i moje problemy.Gdybym odwiedzila ostatnio disneyland,tez bym sie z Wami podzielila.Nie opisuję kazdego krwawego aktu,bo wiem,że byloby to kompletnie niepotrzebne,egoistyczne,zalosne i obrzydliwe.Ale czasami mi wolno-bo to jestem ja i wyraz mojej bezradnosci czy szału..

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro prosisz, to tak zrobię :)

 

Jeszcze co do tego cierpienia, boolesnych emocji... Nie lubię odczuwać takich stanów, bo wtedy się w nie zapadam, przesadzam w drugą stronę, mam do tego dziwną tendencję. A ileż można jęczeć, cierpieć, chcieć umrzeć, pogrążać się, sama się nakręcać, przekonywać wszystkich wokół, że i tak nie da się już nic zrobić, jakie to wszystko jest do dupy itd. ? To jest wyczerpujące, i frustruje mnie niesamowicie we mnie. Tym bardziej, że zamiast mi to pomagać – szkodzi, ciągnie w dół, powoduje chęć popełnienia samobójstwa. Jeśli mogę się więc jakoś pozytywnie nakręcać to to robię... Bo co daje na dłuższą metę takie babranie się w rozpaczy, jęczenie, dobijanie się? Mi to nie pomaga na dłuższą metę, bo jeszcze bardziej negatywnie się nakręcam, błędne koło. Przez pewien okres ostatnio taka byłam. I się ocknęłam po dość bolesnej i trudnej dla mnie sesji. Zorientowałam, że czas upływa mi właśnie na cierpieniu, jęczeniu, smęceniu, biadoleniu, na koncentrowaniu się na tym. A moja terapeutka słusznie zauważyła, że cokolwiek nie powie to ja i tak staram się jej udowodnić, że nic nie da się zrobić, że jest beznadziejnie. I powiedziała, że chyba sprawia mi przyjemność udowadnianie jej tego. Dodała też, że nie będzie wchodzić w taką grę (to mówi mi bardzo często), nie będzie mnie pocieszać, że będzie dobrze itd., bo ja i tak odeprę jej argumenty. Bo w pewnym sensie lubię cierpieć i utwierdzać ludzi a tym samym siebie w przekonaniu o moim fatalnym położeniu, lubię czuć, że jestem w beznadziejnej sytuacji, a im gorzej tym lepiej. I ona dobrze o tym wie. Jeśli więc wybieram taką drogę, tj. zatapiania się w cierpieniu to ona mi w tym nie będzie przeszkadzać.

Nie wiem czy mi upływa czas na wymyślonym cierpieniu, pewnie że lubię ból, odrzucenie, tego szukam i wciąż pragnę ale nie jest to agonia.

Myśli samobójcze miałem dawno, przynajmniej miesiąc ich nie było zbyt dużych.

 

Kieruję się uczuciami często i jeśli coś przezywam to staram się to przeżywać, nie cierpię sobie mówić, że będzie dobrze gdy nie czuję tego.

Będzie co będzie ale nie cierpię pocieszać siebie na siłę.

Nie zrozum źle, nie chodzi o taplanie się w bólu, nie robię tego chyba w ogromnym stopniu, po prostu czuję co czuję i to świadczy o moim istnieniu, obecności i indywidualności.

 

Sama mam nauczyć się motywowania siebie, pocieszania się, ukojenia siebie, wyciągania się z dołków. Jeśli ja tego nie będę chciała to tysiące ludzi będą mówić mi, że jeszcze będę szczęśliwa, że będzie dobrze, a mi to i tak nie pomoże. Jak grochem o ścianę. Bo będę ich przekonywać, że tak nie będzie i jak to ja strasznie cierpię, jak mi źle. Stwierdziłam ostatnio, że... szkoda mi na to życia. I staram się ze wszystkich sił, żeby zmienić to jakoś w sobie. Dlatego też nie piszę często na forum. Pewnie się mylę, ale gdy czytam posty na nim to wydaje mi się, że niektórzy tu lubią utwierdzać innych w przekonaniu, że jest z nimi strasznie źle i nic ale to zupełnie nic nie jest w stanie tego zmienić. Gdy ktoś próbuje ich pocieszyć to jeszcze bardziej przekonują ich, że nic nie pomaga itd. Lubią w pewnym sensie się sami pogrążać, sami też nakręcają się i z małych problemów robią ogromne, urastają one w ich głowach i emocjach do kolosalnych rozmiarów. To nie jest dobry kierunek, ale to ich wybór...

Też próbuję sam siebie motywować, znaleźć wartość w tym co robię.

Na ten moment wychodzi mi to bardzo średnio, żeby nie powiedzieć, że słabo ale z czasem będzie lepiej.

"Czasy się zmieniają"

 

Moje problemy, które są duże to są duże a ostatnio mniej się przejmuję tym, że się boję, staram się siebie uspokajać i robić dla siebie dobrze.

 

Rozumiem chęć zwrócenia na siebie uwagi, rozumiem chęć dobijania się, rozumiem zapędy do roztrząsania różnych spraw... To nic złego pod warunkiem jeśli człowiek się nad tym później zastanowi i wyciągnie wnioski oraz następnym razem, gdy coś takiego będzie się dziać powie sobie przykładowo: „Stop, sama się nakręcasz, to dzieje się tylko w Twojej głowie, spokojnie, to Twój świr, w rzeczywistości nie jest dokładnie tak jak Ty to teraz postrzegasz”. (przerabiałam z terapeutką, wielokrotnie) Trzeba sobie uświadomić, że takie zachowania (pogrążania się, jęczenia, przekonywania siebie i innych o swojej beznadziejności) nie pomagają w drodze do wyzdrowienia, wręcz szkodzą i powinno się dążyć do jakiejś zmiany. Inaczej można tak sobie w tym trwać do śmierci, babrać się w swoim cierpieniu i bolesnych emocjach. Owszem, odczuwanie ich jest potrzebne, nawet konieczne i po to m. in. chodzimy na terapię – żeby oswoić się z nimi, potrafić je znieść, ale ważne jest to, by się w tym nie zatapiać i umieć z takich stanów wychodzić, żeby nie pogrążały.

Może bez sensu plotę. Takie po prostu moje odczucia.

Z wyciągnięciem wniosków sprawa jest bardzo trudna, wg. mnie ważne by podjąć próbę tegoż.

Masz rację, zdecydowanie nie pomagają, też nad tym pracuję na terapii.

Niestety często gdy to słyszę chcę uciec, zrezygnować, odpuścić i się zaszyć ale wytrzymuję.

 

-- 16 mar 2011, 07:46 --

 

Kurcze, się rozpisałam... :oops: Przepraszam, jeśli kogoś uraziłam swoimi słowami, chcę po prostu pomóc, a nie wiem jak... :oops:

Czasem ciągłe pocieszanie kogoś wcale nie jest dobre, nie jest dobre także ciągłe jęczenie i wyżalanie się. Bo na ile pomaga – na chwilę? (to też słowa mojej terapeutki, jednak coś tam mi zostaje w głowie z tych sesji :pirate::shock: ). Ważne jest, byśmy nauczyli się sami siebie pocieszać w trudnych chwilach. Bo gdy zrobi to ktoś inny to uwierzymy na bardzo krótko, na chwilkę, jeśli w ogóle to nastąpi.

Mam wrażenie, że ostatnio na forum wciąż się tylko jęczy zamiast dążyć do poprawy swojego nastroju i ludzie tak naprawdę siebie mało słuchają, bo zajęci są właśnie swoim jęczeniem. Oraz wzajemnym nakręcaniem się w tym jęczeniu i rozpaczy z powodu beznadziejnego położenia. Napisze się komuś dwa słowa pocieszenia i wraca się do swojego zamartwiania się, histerii itd. Martwi mnie to wszystko. To do niczego dobrego nie prowadzi. Potrzebne działanie, choćby najmniejsza zmiana, by mogło być lepiej... Nie tkwijmy w tym samym punkcie...

 

Jeśli ktoś cierpi to niech jęczy- prosta sprawa.

W końcu przejdzie.

 

Ja potrzebowałem dużo czasu, żeby słuchać muzyki "wszystko się ułoży" "czasy się zmieniają" "Czasy zmieniają Cię".

 

 

P.S Zdecyduj się, czy chcesz żebym pisał to co chcę i jak chcę, czy chcesz żeby Ci się wygodnie czytało.

Czasem za dużo używam iż, ale na ogół wymieniam że na iż i odwrotnie, po to żeby nie było powtórzeń.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie się mylę, ale gdy czytam posty na nim to wydaje mi się, że niektórzy tu lubią utwierdzać innych w przekonaniu, że jest z nimi strasznie źle i nic ale to zupełnie nic nie jest w stanie tego zmienić.

 

nie chcę nikogo w niczym utwierdzać. każdy tu i tak przeczyta to, co piszę i pójdzie dalej. a mnie pisanie na forum i ludzie z forum uratowali przedwczoraj życie, nie boję się użyć tego określenia.

owszem, taplam się w maraźmie, ostatnio często. i nie umiem z tym zostać sama, dlatego piszę tu, choć wiem, że mogę być irytująca.

 

Mam wrażenie, że ostatnio na forum wciąż się tylko jęczy zamiast dążyć do poprawy swojego nastroju i ludzie tak naprawdę siebie mało słuchają, bo zajęci są właśnie swoim jęczeniem.

 

Mea culpa. Chociaż staram się słuchać i rozumieć innych. To forum nie jest tylko dla mnie.

 

skoro właśnie takie przeżywanie bólu, cierpienia jest zdrowe, oczyszczające to dlaczego nie przeżywamy ich sami dla siebie tylko próbujemy tym zwrócić uwagę innych, np. dzieląc się tym na forum?

 

straszne jest dla mnie przeżywanie bólu w samotności. mogę iść się pociąć albo zaćpać albo... napisać na forum, choć coraz bardziej nienawidzę się za to.

 

Po co w takim razie informowanie innych o cięciu się, po co groźby samobójcze, po co informacje o zakupie żyletek, naostrzaniu noża itd.? Możliwa odpowiedź - żeby zwrócić na siebie uwagę. To jest rodzaj wołania o uwagę, której nam potrzeba, o zainteresowanie. „Zobacz jak mi źle, chcę się zabić, potnę się, spójrz na mnie, zrób coś, pociesz mnie, no na co czekasz, odwiedź od tego pomysłu, ja istnieję i chcę być ważna, a nie niewidoczna!” Idąc dalej tym tropem w ten sposób (przez wyżalanie się i groźby – bo informowanie innych o chęci pocięcia się czy zrobienia sobie w jakikolwiek sposób krzywdę to groźby) nie próbujemy przeżywać tego bólu dla siebie i się z nim jakoś uporać tylko manipulować innymi, by tę uwagę, której potrzebujemy, otrzymać. Gdy nie dostajemy tego, co chcemy, a więc gdy ktoś nie tańczy tak jak mu zagramy często robimy na złość tej osobie krzywdząc siebie. „Nie pomogłeś mi, nie zwróciłeś na mnie uwagi, więc się potnę i to wszystko przez Ciebie!” No a komu w ten sposób robimy na złość? Samemu sobie.

 

prawda. czyli nic nie pisać? czy jak nic nie napiszę, czy to mnie powstrzyma? ale dobrze. nie będę pisać, bo może rzeczywiście podkręcam atmosferę. po prostu boleśnie brak mi uwagi i to dla mnie nie jest manipulacja. jeśli już, to manipuluję samą sobą. nigdy nie było moją intencją manipulowanie Wami.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No pięknie.

 

Kasiu, zostań tu jesteś tu mile widziana i chcę Cię tu.

 

Live togather die alone.

 

Miło, że ktoś ma swoje zdanie i od razu je narzuca innym, ja nie jestem specem w tym ale chyba każdy powinien móc cierpieć i nie kryć się pod maską albo kryć się pod maską.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no pięknie. :(:hide: teraz niektórzy bardzo personalnie wzięli moją wypowiedź do siebie, chciałam dobrze, a nic dobrego z tego nie wyszło, bo nie potrafię jak widać dokładnie przekazać tego co chcę i wynikło z tego wielkie nieporozumienie. przepraszam. lepiej naprawdę nie będę się już odzywać, żeby nikogo nie urazić, nie sprawić przykrości, bólu, bo nie to było moim celem. jeśli Was tak dotknęło to, co napisałam to mi przykro i to bardzo. nie chciałam nikogo pouczać czy zarzucać coś komuś. chciałam pomóc otworzyć trochę oczy na rzeczywistość chociaż czasem jest to bolesne i nasza świadomość tego nie przyjmuje do wiadomości. chciałam też pomóc otrząsnąć się i iść dalej do przodu. nie udało się, pogorszyłam tylko sytuację. nie będę zbawiać świata na siłę...

tylko zastanówcie się dlaczego pomyśleliście, że było to kierowane akurat właśnie do Was? :roll: ja pisałam ogólnie, moje ogólne odczucia po czytaniu postów różnych osób, moja wypowiedź nie była skierowana do konkretnej osoby.

i tak trzymam za Was kciuki, za Was Wszystkich Kochani, i to bardzo mocno, trzymajcie się ciepło, ja wymiękam. :* :papa:

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Asiu, ale ja wiem, że miałaś dobre intencje. Rzecz w tym że ja naprawdę ostatnio potwornie jęczę i zdaję sobie z tego sprawę, jestem świadoma mechanizmu nakręcania, wiem, że tak nie można w nieskończoność i wstyd mi. Nie poczułam się dotknięta, chciałam tylko popolemizować, w końcu od tego mamy ten wątek :( Wcale nie chcę, żebyś sobie poszła.

Ech....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kasiu, po wyrażeniu swojego zdania czytając Wasze reakcje i odpowiedzi poczułam się w pewnym sensie jakby zaatakowana, pewnie dlatego, że jestem nadwrażliwa. ;):P nawet zaczęłam żałować, że to wszystko napisałam. że chyba lepiej się wzajemnie pocieszać, przytakiwać, wyrażać współczucie itd. :pirate: tylko dlaczego mi się wydaje, że to za bardzo na dłuższą metę nie pomaga? :roll: chciałam tylko pomóc, ale zawsze, gdy właśnie chcę komuś pomóc to nic dobrego z tego nie wychodzi. a często tylko obrywam. cóż. tak to już czasem jest. :pirate:

trzymajcie się cieplutko, i dzielnie - choć nie zawsze, bo czasem trzeba sobie pozwolić na słabość. :***

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

_asia_, ja sądzę, że nie było do mnie.

Po prostu napisałem pięknie bo nie wyszło tak jak miało :/

 

-- 16 mar 2011, 13:45 --

 

Asiu, nie chodziło o Ciebie.

 

Chodziło o Basię, która się mnie na każdym kroku czepia i jej dużo rzeczy nie pasuje we mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

chciałabym się tylko jeszcze odnieść do jednej rzeczy - do manipulacji...

 

prawda. czyli nic nie pisać? czy jak nic nie napiszę, czy to mnie powstrzyma? ale dobrze. nie będę pisać, bo może rzeczywiście podkręcam atmosferę. po prostu boleśnie brak mi uwagi i to dla mnie nie jest manipulacja. jeśli już, to manipuluję samą sobą. nigdy nie było moją intencją manipulowanie Wami.

Kasiu, ja Ci jak najbardziej wierzę. Bo manipulujemy innymi zupełnie nieświadomie, nie wiedząc nawet, że jest to manipulacja. Jak słusznie napisałaś my pragniemy tylko ciepła, zrozumienia, uwagi. I bardzo pragniemy je dostać. Długo się wściekałam i nie chciałam przyjąć do wiadomości, gdy terapeutka uświadamiała mi, że różne moje zachowania spowodowane chęcią otrzymania uwagi, zrozumienia to manipulacja. Nie widziałam tak tego zupełnie. Ani trochę. Widziałam siebie tylko jako biedną, samotną, opuszczoną i niezrozumianą przez ludzi wokół istotę, która tak bardzo pragnie uczucia innych, ich zainteresowania, zrozumienia. I cholera nijak nie może go dostać. Gdzie w tym wszystkim manipulacja?

Czytając różne wypowiedzi na forum nagle stało się dla mnie jasne bardzo wiele rzeczy. I zachowania niektórych tu ludzi są dla mnie jakby lustrem, pokazują mi, jak ja się zachowuję. Manipulacja - to słowo od razu kojarzy się z czymś złym, niecnym, robieniem czegoś z premedytacją. Niepotrzebnie. Bo tymczasem przykładowo u ludzi z pogranicznym zaburzeniem osobowości jest to czasem po prostu jedyne (podświadomie) "narzędzie" do zwrócenia uwagi innych oraz otrzymania wsparcia, ciepła. Jedyny sposób. Chcemy czuć, że kogoś obchodzi nasz los, że możemy na kogoś liczyć... Mam nadzieję, że nikogo nie uraziłam tymi słowami. Mam często wiele do powiedzenia, ale nie potrafię tego ubrać w słowa. :oops:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy mi upływa czas na wymyślonym cierpieniu, pewnie że lubię ból, odrzucenie, tego szukam i wciąż pragnę ale nie jest to agonia.
To była ironia, czy piszesz poważnie?

@paradoksy

Wygląda jakbyś traktowała Kai'a jak młodszego brata, nie sądzę, żeby takie strofowanie przyniosło mu pożytek, do niektórych spraw trzeba dojrzeć samemu, niektórzy nigdy nie dojrzewają :bezradny: a o czym konkretnie piszę? a tak ogólnie.

owszem, taplam się w maraźmie, ostatnio często. i nie umiem z tym zostać sama, dlatego piszę tu, choć wiem, że mogę być irytująca.
A gdzie tam, we mnie się budzi współczucie. Może łatwiej współczuć ludziom, których się nie zna.
straszne jest dla mnie przeżywanie bólu w samotności. mogę iść się pociąć albo zaćpać albo... napisać na forum, choć coraz bardziej nienawidzę się za to.
Nie wiń się za to, po to jest to forum. Jedni mają potrzebę dzielić się swoim cierpieniem, inni - jak ja - wolą cierpieć w samotności, mi wystarczy świadomość, że nie jestem jeden na świecie.
prawda. czyli nic nie pisać? czy jak nic nie napiszę, czy to mnie powstrzyma? ale dobrze. nie będę pisać, bo może rzeczywiście podkręcam atmosferę. po prostu boleśnie brak mi uwagi i to dla mnie nie jest manipulacja. jeśli już, to manipuluję samą sobą. nigdy nie było moją intencją manipulowanie Wami.
Przecież to głupie, skoro taka forma pozwala Tobie poradzić sobie z bólem, to pisz.
ale mi się wiele rzeczy..wydaje.
To się ceni, tak niewielu ludzi potrafi coś takiego oznajmić, wszystkim się wydaje, że wiedzą. Lubię, jak ktoś ma w sobie tego typu pokorę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Chodziło o Basię, która się mnie na każdym kroku czepia i jej dużo rzeczy nie pasuje we mnie.

Naprawdę odczuwasz to jako czepianie się, a nie chęć podsunięcia Ci jakichś pomysłów, rozwiązań?

Pamiętasz, jak robiłeś straszne byki i pisałeś zdania bez przecinków...?

Ja przynajmniej piszę Ci o tym wszystkim wprost, nie kiszę w sobie tego, co mnie irytuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że potrafię być szczęśliwa, ale tylko u jego boku.

Pokonamy problemy. Pokonamy.

 

Apropo- jak przeczytałam moje skierowanie na dzienny to się przeżegnałam... "Diagnozowana w kierunku nieprawidłowego kształtowania się/ukształtowanej osobowości jako chwiejnej emocjonalnie. Pacjentka po ciężkim epizodzie psychotycznym (...) Przewlekłe zaburzenia odżywiania. Bulimia nervosa."

A takich newsów były dwie strony... :shock:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aniu, no tak, bo zwracałaś jedzenie.

 

Asia, zgadzam się z Tobą... W sumie, to wydaje mi się, że to forum ma na celu rozmowę z innymi na temat swoich zaburzeń i dochodzenie do wspólnych wniosków, a nie ściganie się w tym, kto się mocniej pociął...

 

Aniu... Mam nadzieję, że sobie poradzisz z tym. Może rzeczywiście lepiej, jeśli jakiś czas spędzisz w szpitalu, może tam się trochę uspokoisz... Wszystko będzie dobrze. Bardzo mi Ciebie szkoda. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kai, ale to nie chodzi o samo iż, że itd. Styl w jakim piszesz jest okropnie pretensjonalny....sztuczny. Chcesz pouczać niewiele wiedząc o danym temacie....- przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie. Masz naście lat a wypisujesz takie górnolotne osądy że nie dziwi mnie, że twoi rówieśnicy nie szukają z tobą kontaktu - ja jestem oczywiście przewrażliwiona jeśli o religię idzie i mnie bardzo to razi w twoich wypowiedziach - bo zdajesz się być teologiem po studiach....a przynajmniej tak się wypowiadasz. :-|

 

chojrakowa, ale co cię w tym tak dziwi ? Na każdą z tych rzeczy można znaleźć odpowiedni post z forum który udokumentuje diagnozę....... proszę zastanów się jeszcze raz nad szpitalem albo przyspiesz pobyt dzienny, taka fajna z ciebie dziewczyna jest, taka młoda - to się da naprawić !!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×