Skocz do zawartości
Nerwica.com

Depresja objawy


richi

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, ma ktos jakas hipoteze czemu ludzie w depresji lepiej czuja sie wieczorami?? pozdro :roll:

 

-- 16 lip 2014, 18:42 --

 

Apropo tej wody, to przypomnial mi sie kawal, ruski wrocil do swojej wioski i mowi glodny jestem, kolega mowi czekaj

dam ci wody, dal ruskiemu wiadro wody, ruski wypil, kolega pyta i jak ruski mowi no dalej jestem glodny!!, kolega znowu dal mu wiadro

wody do wypicia,ruski wypil znowu, kolega pyta ruskiego i jak?? a ruski mówi dobrze,kolega odpowiada widzisz Sasza tobie

sie pic chcialo a nie jesc hehe.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Maggda92, doskkonale Cię rozumiem bo mam podobnie mam leki brałam było lepiej przerywałam nawracało i to gorzej...teraz znow jestem na etapie nie brania lekow na wlasne zyczenie ale wroce do tego bo bez tego nie daje rady...u mnie depresja objawia sie glownie tym ze ciagle mam jakies objawy fizyczne i szukam sprawdzam robie badania bo nie wiem co sie dzieje i od razu mysle ze to cos mega powaznego mozna powiedziec ze ciagle zyje w strachu przed jakas powazna choroba...i nie czuje sie dobrze ani fizycznie ani psychicznie bo oprocz objawow fizycznych dokucza mi duzo ze sfery psychicznej...mam poczucie takiej totalnej pustki i beznadziejnosci nie potrafie powiedziec co mi sprawia radosc i co bym chciala zrobic... nic mi sie nie chce, w nocy nie moge zasnac albo latwo sie wybudzam, czesto chodze rozdrazniona byle co mnie drazni i nie potrafie sie na niczym skupic. Sytuacje dodatkowo jeszcze bardziej poglebia to ze siedze w domu sama z dziecmi i praktycznie nic wiecej sie nie dzieje...czasem mam dosyc takiego zycia i mam taka mysl w glowie ze juz mnie nic dobrego nie czeka ze po prostu widac na to nie zasluguje. I nie potrafie zrozumiec jak doszlam do tego stanu kiedys zawsze bylam osoba pelna energii zawsze wesola i usmiechnieta a nagle taka zmiana...po prostu nie jestem szczesliwa i zastanawiam sie czy jeszcze kiedykolwiek bede wesola i czy bede potrafila cieszyc sie z blahych rzeczy tak jak kiedys ze nawet najprostsza rzecz potrafila sprawic mi wielka radosc...a to poczucie beznadziejnosci jest straszne...czekasz czekasz ze cos sie samo zmieni ale nie zmienia sie nic. Chodzilam do psychologa ale te rozmowy nie wiem jak na Was ale na mnie zle dzialaja...tak sztucznie i dziwnie to odbieram bo psycholog czeka az sama bede mowic ale ja nie wiem co, myslalam ze to ona bedzie mi zadawac pytania i ze mna rozmawiac i jakos te rozmowy mi nie pomagaja...nie wiem nie potrafie sie tez do konca otworzyc i opowiedziec o wszystkim co wydarzylo sie w moim zyciu...czy ktos ma podobnie ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam ostatnio dziwne objawy,dodam ze leczę się na nerwicę lekową mianowicie ciągle czuje uczucie pustki emocjionalnej nic mnie nie cieszy od rana jestem zmeczony wewnetrznie tylko napiecie,br ak perspektyw poprawy,cały czas ogarnia mnie smutek beznadzieja,wewnetrznie chce mi się ciągle płakać :/ i totalny brak sily na cokolwiek,cały czas mam w glowie czarne scenriusze,nie chce mi się z nikim rozmawiać :/ czy to depresja ? pozdrawiam i czekam na opinie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Aluś - ja mam też takie objawy. Leki biorę od 10 czerwca. Po 4 tygodniach zmienił mi lekarka z prefaxyny na mozarin (escitaloram). Zaczęłam 5 tydzień mozarinu i czeeeekam wciąż... To naprawdę mega epizod depresji w moim życiu - mam nadzieję że ostatni....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czy przy depresji, nawrotach depresji macie dysfunkcje seksualne (oprocz obnizenia libido i zmniejszeniem z wiadomych przyczyn zainteresowania) seksem - pytanie do mezczyzn? U mnie wystepuja problemy z erekcja, zniak nawet porannych, spontanicznych wzwodow. Oprocz tego spiecie miesni, glownie nog, drzenie nog/miesni, przy wysilku ekstremalne? Z innncy nietypowych dla depresji wymienilbym u siebie jeszcze slyszenie bicia swojego serca i mimo, ze sie tym nie przejmuje, to jednak jest to taki objaw, ktorego bedac zdrowym lub kiedy leki dzialaja nie odczuwam - jest to objaw typowy dla nerwicy, jednka ja nie mam histerycznych mysli, ze zaraz zejde na zawal, nie panikuje. Jest to dla mnie neutralne, aczkolwiek dziwnie siedzisz sobie w tym zamuleniu a tu ci skacze cale cialo w rytm pulsu. Jak trzymasz na brzuchu albo na kolanie laptopa, to tez sie rusza. Nie jest to normalne

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właściwie zapisałm się na forum bo mam problem. Ostatnio czuję się mniej komfortowo niż zwykle: czuję się niepotrzebna, nie mam przyjaciół, w pracy idzie tak jak idzie, obawiam się nadejścia jesieni bo juz czuję, że jestem bardziej przygnebiona niż zwykle a co dopiero jesienią. Nigdy nie byłam bardzo kontaktową osobą ale teraz jest jeszcze gorzej niż zwykle. Czy mam się czym martwić czy może to chwilowe??Jak mam poprawić sobie humor?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hej. Mam pytanie - czy kiedy w depresji powracacie do wspomnień, w których byliście radośni i szczęśliwi, też macie wrażenie, że to iluzja? Że nigdy tak naprawdę nie cieszyliście się z czegoś w pełni? Wydaje mi się, że przynajmniej raz w życiu przeżyłam prawdziwą euforię, jednak teraz myślę, że to niemożliwe... Szukam kogoś, kto przeżył/przeżywa coś podobnego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie. Mam 18 lat. Od dłuzszego czasu (ok pół roku) jestem zdołowany i czuje jakby to była u mnie całkowita norma. Co jakiś czas miewam straszne napady smutku, przygnębienia, płaczu niemozności zrobienia czegokolwiek. Zbyt wile obowiązków zwaliło mi się na głowę, jestem pod silną presją i nie mam w zasadzie zadnego konkretnego wsparcia :( Zauważyłem u siebie wiele objawów deprechy jednak nie wiem gdzie jak i czy warto z tym wgl iść. Z ciekawośći zrobiłem sobie test Becka z linku pod artykułem z Wikipedii. Wynik: 37 :oops:

 

Jedyne co sprawia ze jeszcze mnnie nie pperdoliło to kilka (dosłownie GARSTECZKA) osób i wypady na pijackie melanże :mrgreen: Nie wiem co mam zrobić, czy warto z kimś porozmawiać, nie chcę zostać z tym sam :<

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jedyne co sprawia ze jeszcze mnnie nie pperdoliło to kilka (dosłownie GARSTECZKA) osób i wypady na pijackie melanże :mrgreen:

 

Jak ci w glowie melanze to nie masz depresji, a na pewno nie nasilonej. Dopoki nie wariujesz z nerwow, nie placzesz po katach, nie jestes otepiony, nie czujesz lęków i mozesz normalnie funkcjonowac radze nie pakowac sie w leki. Moze psychoterapia by ci pomogla.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witajcie. Mam 18 lat. Od dłuzszego czasu (ok pół roku) jestem zdołowany i czuje jakby to była u mnie całkowita norma. Co jakiś czas miewam straszne napady smutku, przygnębienia, płaczu niemozności zrobienia czegokolwiek. Zbyt wile obowiązków zwaliło mi się na głowę, jestem pod silną presją i nie mam w zasadzie zadnego konkretnego wsparcia :( Zauważyłem u siebie wiele objawów deprechy jednak nie wiem gdzie jak i czy warto z tym wgl iść. Z ciekawośći zrobiłem sobie test Becka z linku pod artykułem z Wikipedii. Wynik: 37 :oops:

 

Jedyne co sprawia ze jeszcze mnnie nie pperdoliło to kilka (dosłownie GARSTECZKA) osób i wypady na pijackie melanże :mrgreen: Nie wiem co mam zrobić, czy warto z kimś porozmawiać, nie chcę zostać z tym sam :<

 

Ja przede wszystkim przestal bym pic, bo alkohol na pewno nie pomoze ci wrócic do równowagi psychicznej, alkohol to potezny depresant, pomaga na chwile a pozniej bierze od ciebie dwa razy wiecej, moj kolega pije co weekend, w zasadzie caly weekend jest najebany jak stodola i tez marudzi ze ma depresje, jak mu mówie ze jest alkoholikiem i zeby sie ogarnal to sapie do mnie ze on malo pije, a juz na pewno nie wiecej niz inni :bezradny:

wez tu sie dogadaj z takim czlowiekiem :pirate:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam pytanie do "zdepresowanych" z tego forum. Czy kiedy nachodzą was poważne myśli samobójcze, to jest to już takie "pewne", że chcielibyście z sobą skończyć? Czy może cały czas miewacie wątpliwości?

Ja dwa lata temu kilka razy próbowałem się zabić, ale za każdym razem tchórzyłem. Ostatnio znów nachodzą mnie myśli samobójcze, ale ciągle jest coś co sprawia, że gdybym próbował to zrobić, to część mnie szukała by jakiegoś ratunku i zapewne sam zadzwoniłbym na pogotowie. Też tak macie, czy może po prostu ja sobie moją chorobę ubzdurałem, tak jak kiedyś mówili mi to moi przyjaciele? :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale że jaką chorobę sobie ubzdurałeś, depresję?

Też nigdy nie byłam do końca pewna, czy chcę umrzeć, bo jeśli bym była, to już bym nie żyła. Najgorszy okres pod względem myśli i zamachów samobójczych mam za sobą, ale czasem dalej się pojawiają takie myśli. Teraz zauważyłam, że w pewnym sensie jest to mój sposób na walkę z beznadzieją. Kiedy okropnie się czuję, to mogę sobie pomyśleć, że jeśli mi nie przejdzie, to się zabiję i nie będę musiała się męczyć jeszcze długie lata. Jako taki jakby wentyl bezpieczeństwa je traktuję.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja jak mnie depresja dopadła to miałem straszne lęki, poza tym nic mnie nie obchodziło. Leżałem tylko w łóżku ,nie chodziłem do pracy. Nie interesowało mnie czy zostanę zwolniony z tego powodu. Nie mogłem jeść. Czekałem tylko na sen, bo tylko on mnie wyzwalał z tortury dnia codziennego.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zaczęło się od przeświadczenia, że mam 25 lat i do niczego się nie nadaję. Odczuwałam otępienie i ciągły niepokój, naglącą potrzebę ucieczki. Władowałam się w alkohol, bo nie umiałam spać. Budziłam się w nocy i do rana przewracałam z boku na bok. Alkohol pomagał, ale organizm się uodparniał, więc z czasem wlewałam w siebie więcej i więcej. W końcu sięgnęłam po dragi. Przez ponad półtorej miesiąca byłam jak chodzące centrum małego chemika. Sama zrezygnowałam z narkotyków, bo zauważyłam, że pogrążają mnie jeszcze bardziej.

A potem przyszedł impuls. Apogeum beznadziei, które całkowicie wymazało myśli z głowy. Zderzyłam się z pustką i ogromem bezsensu.

Trafiłam w środku nocy do szpitala na odtrucie, płukanie żołądka po próbie samobójczej itd.

Potem szpital psychiatryczny, oddział chorób afektywnych, trzy miesiące.

Objawy nasilały się wraz z przebiegiem terapii. Byłam w stosunku do siebie autodestrukcyjna. Gryzłam wargi do żywego mięsa, obgryzałam paznokcie. Zdarzało się, że wyrywałam włosy z głowy. Absorbowałam objawy najbliższych mi osób. Gdy moja współlokatorka cierpiąca na anoreksję wymiotowała, ja wymiotowałam razem z nią. Gdy znajoma z grupy płakała, ja również zaczynałam płakać. Byłam jak radar empatyczny. Horrendalne huśtawki nastrojów nastręczały mnie o ból głowy i żołądka.

W marcu tego roku skończyłam terapię w szpitalu, ale czuję, że depresja wraca.

Mam zaburzenia apetytu - jednego dnia nie jem nic, drugiego opycham się do granic możliwości. Nie sypiam dobrze. Jestem rozdrażniona, łatwo wpadam w złość, szybko się irytuję, szukam pretekstu do kłótni i nie umiem się skoncentrować. Zaczęłam znowu obgryzać paznokcie. Nie dbam o siebie tak, jak onegdaj. Nie pamiętam, kiedy ostatnio kupiłam sobie "coś ładnego". Nie czuję potrzeby, żeby to robić bo z góry wiem, że nie przyniesie mi to żadnej satysfakcji. Tracę motywację do działania, mam do siebie dużo wyimaginowanego żalu i uciekam przed własnymi myślami. Jeszcze kilka dni temu, patrząc w lustro krzywiłam się z niezadowoleniem, a teraz czuję się zupełnie zobojętniała pod tym kątem. Z drugiej strony rozrywa mnie libido, ale wiem, że ucieczka w hedonizm nic nie zmieni. Nie mam ochoty rozmawiać z innymi na ten temat, bo musiałabym wszystko tłumaczyć jak dziecku, krok po kroku. Drażni mnie to. Często boli mnie brzuch, mam zawroty głowy, tachykardię i drżenie rąk. Wargi też gryzę z uporem maniaka.

Najgorszym objawem jest ta wszechogarniająca niemoc. Brak chęci do działania. Bezradność.

Kur#a mać, chciałoby się rzec...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×