Skocz do zawartości
Nerwica.com

Rodzina kontra mąż, a ja pośrodku konfliktu.


Rekomendowane odpowiedzi

Bo jak ktoś mówi prawdę i nie owija w bawełnę to jest według Was pełen goryczy?.

Po pierwsze nikt podkreślam NIKT nie robił tutaj nagonki i nie robi.

Po prostu niektórym z Was trzeba było tłumaczyć,że rodzice mają prawo rządzić jak im się podoba w swoim domu.

Poza tym,trzeba było wytłumaczyć też niektórym,że małżeństwo "z miłości"(spodobało mi się to okreśłenie :mrgreen: ) w wieku 20 lat - bez jakiejkolwiek możliwości finansowej odcięcia od rodziców nie jest czymś normalnym,odpowiedzialnym.

 

lincz ogólny

 

Nic takiego nie miało tutaj miejsca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

człowiek_nerwica

Ja tu nie widzę prawdy , tylko zgryźliwość i gorycz. Przykro mi to pisać , ale tak jest. Jeśli Ty nie wierzysz w miłość, to znaczy ,że jest niemożliwa?.Tak dziewczyna pewnie zaszła w ciążę i co z tego? Owszem nie byłą to pewnie przemyślana decyzja, ale się stało i nie nam to oceniać. Kocha męża i kocha dziecko, a rodzice mają w takiej sytuacji zasrany obowiązek im pomóc. I zupełnie się nie zgadzam , z tym ,że w ich domu mogą dyktować chore warunki.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Goryczy......ja bym to nazwała pragmatyzm.

 

N Kurcze cały ten świat jest postawiony na tych co, jak pomagają finansowo to od razu stawiają warunki. Też tak się zachowujesz? Jeśli tak, to nigdy bym nie chciał mieć z Twoją pomocą do czynienia, choćbym zdychał na środku ulicy. Tym bardziej, że to "najbliższe osoby"!!! RODZINA!!!

:lol: ale o co ty masz pretensje do mnie? Nie znasz mnie, nigdzie też nie napisałam, że tak się zachowuje albo zachowam... za to tak zachowuje się rodzina autorki postu, ja na jej miejscu miałabym na tyle rozsądku, żeby "przewidzieć" że taka sytuacja może mieć miejsce i zrobiłabym wszystko (czytaj, wszystko żeby się uniezależnić finansowo, wyprowadzić) zanim poczęłabym dziecko i wyszła za mąż nie mając zupełnie nic. Ja na szczęście o takie rzeczy nie muszę się martwić...ale jak widać istnieją ludzie którzy postępują tak a nie inaczej.

 

NORMALNI rodzice widząc czułość i miłość w związku ich pociechy cieszą się z tego ,że ich dziecko jest szczęśliwe, a nie czują się zgorszeni.

 

Oczywiście rodzina powinna być kochana, pomagać i to jest święta prawda.... -ale jak widać teoria swoje a życie swoje....może jestem do bólu pragmatyczna.....ale ja tak to postrzegam.

 

kompletnie pozbawione miłości słowa !

Miłosć jest najwazniejsza, także w moim życiu ale.....miłością nie nakarmisz dziecka i nie zapłacisz czynszu w miejscu które chciałbyś nazwać domem, gdzie nie ma awantur, ciągłych pretensji i szantażu........a jak widać na przykładzie autorki sama miłość nie wystarcza.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Panna_Modliszka, no jak się opisuje historię swojego życia na publicznym forum to wypada się liczyć z różnymi opiniami na ten temat..... :-|

 

Czy jest jakaś inna rada dla niej niż: wyprowadź się jak najszybciej, bądź szczęśliwa, nie daj zatruwać swojego życia rodzicom!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

człowiek nerwica,

 

Nie używam epitetów wobec innych, to co tu prezentujesz to prymitywna ocena.

No cóż... "świętoszku"... nim się obejrzysz zgerzeszysz trzy razy, powiadam Ci.

 

[Dodane po edycji:]

 

człowiek nerwica,

Tak, ale pewnie jesteś przeciw aborcji coooo? dopiero byś dziewczynę zrembał jakby tu napisała że ma kaca bo usunęła dziecko

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No cóż... "świętoszku"... nim się obejrzysz zgerzeszysz trzy razy, powiadam Ci.

:shock::shock:

 

Jestem za tym,żeby każdy decydował w swoim własnym sumieniu czy chce to zrobić.

Ale jeżeli już tak piszesz to mogę Ci jeszcze odpowiedzieć,że trzeba było się zabezpieczyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

linka,

 

Przez 20 lat była zwodzona że to także jej dom, a teraz to dom jej rodziców, już nie ma dla niej i jej życia miejsca?

To są kłamstwa w białych rękawiczkach!!!

 

To jet właśnie podejście!!! Uczy się studiuje, dokłada się do utrzymania!!! Robi wszystko żeby się usamodzielnić. Ciekawe jaki stosunek rodzice mieli do chłopaka, jak jeszcze nie było mowy o dziecku?

 

Nie chciałbym być Twoim dzieckiem jeżeli tak stawiasz sprawy. W moim domu zawsze znajdzie się miejsce dla dzieciaków jeśli będą w potrzebie, bo choćby poprzez więzy krwi mój dom zawsze będzie ich domem póki żyję, póki go mam.

 

Druga kobieta z którą chciałem żyć, ma syna 10 lat, chciała żeby kiedy przyjadą moje dzieci mieszkały w jego pokoju, nie zgodziłem się, bo on miał mieszkać na stałe i miał mieć swoją i tylko swoją przestrzeń jako członek rodziny!!! To potem się okazało że dla moich dzieci nie znalazła miejsca, chociaż chciałem tylko jakiegoś kąta, bo dojeżdżają ale takiego tylko dla nich, a powierzchni jest w czorty.

 

Linka, może zwyczajnie miałaś tylko więcej szczęścia niż autorka wątku, ciekawe co byś mówiła na jej miejscu?

 

[Dodane po edycji:]

 

linka,

 

bo facet pisze o grzeszeniu i wyzywa mnie, nie wprost co prawda ale od głupków.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

l

 

Też tak się zachowujesz? Jeśli tak, to nigdy bym nie chciał mieć z Twoją pomocą do czynienia, choćbym zdychał na środku ulicy.

 

Bardzo głupie stwierdzenie.

 

wystarczy?

 

W tej wypowiedzi również piszesz o grzeszeniu, kto Ci dał prawo do ocen co jet grzechem a co nie?

 

A wogle to czy Ty wiesz co oznacza słowo grzech? Na wikipedi znajdziesz pewnie definicję...

 

[Dodane po edycji:]

 

człowiek nerwica,

 

Poczytaj w takim razie uważnie i ze zrozumieniem wszystkie posty autorki.

 

[Dodane po edycji:]

 

człowiek nerwica,

 

I kuźwa nie wyrywaj moich słów z kontekstu manipulancie!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

TAO napisałem tylko,że było to bardzo głupie stwierdzenie.Nie dorabiaj sobie niczego więcej.

 

W tej wypowiedzi również piszesz o grzeszeniu, kto Ci dał prawo do ocen co jet grzechem a co nie?

 

Gdzie piszę co jest grzechem,a co nie?GDZIE?

 

A wogle to czy Ty wiesz co oznacza słowo grzech?

 

Najwyrażniej Ty nie wiesz.

 

Poczytaj w takim razie uważnie i ze zrozumieniem wszystkie posty autorki.

 

Raczej to Ty w szkole nie radzileś sobie z czytaniem ze zrozumieniem.

 

 

I kuźwa nie wyrywaj moich słów z kontekstu manipulancie!!!!

 

Mówiłem Ci że brzmisz jak Jarosław.

 

Tak,jestem mistrzem manipulacji...jak Tusk! :mrgreen:

 

Kończę tą dyskusje.Szkoda,że niektórzy nie potrafią przyjąć innego punktu widzenia,i rzucają się na będących w mniejszości(niestety) użytkowników,którzy mają prawo wyrazić swoje zdanie jakiekolwiek by ono nie było i móc dyskutować bez podjazdów typu:jesteś taki zły bo to i tamto :lol: .

Chciałem jeszcze zaznaczyć,że nigdy nie miałem złych intencji w stosunku do autorki,ani do innych użytkowników.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

człowiek nerwica,

To nie ma sensu, grasz słowami i manipulujesz, robi się z tego OFFTOP!

Chcesz się boksować, szukaj innego frajera... szkoda mi czasu na te słowne przepychanki, widocznie zbyt poważnie Cie potraktowałem... ... wybaczam sobie mój grzech, czyli chybiony strzał.

 

[Dodane po edycji:]

 

Panna_Modliszka,

 

Taaak Mamusiu, już bedę grzeczny jak widzisz... ;);):D Masz u mnie wirtualnego buziaka, emotki niestety brak :cry:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem trzeba teraz ponieść konsekwencje zalożenia rodziny.

Faktem jest,że rodzice chcieliby,żeby ich córeczka była nadal ich małą córeńką. Nie umieją pogodzic się z tym,że ma męża. Niestety rodziców już nie da się zmienić. Można szukać innych rozwiązań. Przede wszystkim wyprowadzić się. Przerwać naukę, wziąść dziekański, znaleść jakąkolwiek pracę. Do nauki można zawsze powrócić. Własny kąt-cisza, podejmowanie swoich decyzji, mniej konfliktów.

Rodzice nie muszą pomagać dorosłym dzieciom, które mają zdrowe ręce. Mogą je wspierać. Jeśli tego nie robią.............trudno. Dziewczyna powinna postawić na męża. Nie pozwolić na to,żeby rodzice nadal ingerowali w ich życie. A to będzie możliwe, gdy zamieszka się osobno. Ten konflikt nigdy nie skonczy się , gdy mieszka się pod jednym dachem z rodzicami, którzy nie akceptują zięcia. Cokolwiek by nie zrobił, będą patrzyli i osądzali.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974,

Trudno jest czasem powrócić do nauki, zwłaszcza kiedy jest małe dziecko, a jak zrozumiałem oboje niewiele mają do skończenia... chyba że coś doprojektowałem ;)

Znam osobiście wielu ludzi, którzy przerywali studia z życiowych względów nawet na pół roku przed obroną... potem już nie mieli okazji ich skończyć.

 

Z drugiej strony, to schemat włażenia z butami w życie kogoś z zewnątrz, tak jak napisałem już tutaj, jest baaaardzo prawdopodobny przy tym wzorcu. Jak widać jest on tak silny, że nawet tu na forum zafunkcjonował.

Fakt, najlepiej jest się wynieść, ale kontrolerzy będą dalej wyrafinowanymi metodami mieszać w życiu młodych, a to dzieckiem, a to pomocą, pretekstów znajdą cały wór.

Oni, te rodzice, tak majom i już ;)

Zatem warto, nauczyć się bronić przed taką przemocą i manipulacją, oraz rozpoznawać ją, bo nie zawsze musi mieć miejsce.

 

PS. miło się znów z Tobą i Twoją opinią spotkać, tym bardziej, że tym razem nasze zdania się nieco :papa: różnią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

człowiek nerwica,

 

" przepraszam" to najczęściej używane przez manipulantów słowo, daje prawo do robienia ponownie i ponownie tego samego, bo przecież tym słowem dają sobie rozgrzeszenie :evil: .

 

Nie rób i nie przepraszaj! Proste nie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że niechcący wywołałam burzę.

Moniko studiuję jeszcze tylko do czerwca, jeśli teraz przerwę, to już nie wrócę, bo zmienił się program moich studiów. Różnice programowe by mnie zabiły ;) Więc chcę doprowadzić to już do końca i zacząć coś robić ze swoim życiem

 

Tao właśnie o to mi chodziło. Jak nie dać się manipulacjom i przemocy. O ile to można nazwać przemocą.

 

Jest mi nadal trochę dziwnie bo z jednej strony mówicie, że postąpiłam nieodpowiedzialnie biorąc ślub i tworząc potomka. Spoko. Ale moi rodzice zgodzili się, BA, nawet sami zaproponowali, żeby mieszkać u nich. Na początku jak dopiero zaczynaliśmy się spotykać rodzice tolerowali męża. Może dlatego, że to nie było jeszcze nic poważnego? Nie powiedziałabym, żeby go jakoś specjalnie lubili, ale tolerowali. Wtedy sądziłam, że jakoś się ułoży. Wiele małżeńtw mieszka z rodzicami i wielu naprawde nie narzeka. Moi rodzice byli zawsze bardzo opiekuńczy. Bardzo się starali, żebym była szczęśliwa, możliwe, że kiedy pojawił się w moim życiu ktoś kto daje mi tyle samo szczęścia co oni poczuli się zagrożeni. Kiedy pojawiło się dziecko to koniecznie chcieli wyręczać mnie w sprawach, w których doskonale bym sobie poradziła. Może przez to mam tak niską samoocene, bo skoro rodzice muszą mi we wszystkim pomagać, to jaka ja muszę być bezwartościowa?

 

Obecnie przestałam rozmawiać i dzielić się przemyśleniami. Zwyczajnie się wycofałam. Mąż tak samo. Serdeczni jesteśmy tylko dla dziecka. Innych członków rodziny unikamy. Nie unikamy natomiast stałego opieprzania za cokolwiek, obrażania się i innych akcji. Jasne że powinnam się wyprowadzić, zacząć od razu zarabiać, być zaradna i tak dalej, ale jak do cholery mam to zrobić? Jest mi naprawde ciężko odciąć pępowinę, dlatego tu jestem. I co? Było o tym pomyśleć wcześniej tak? Przepraszam, powinnam była dokonać aborcji i zerwać z facetem, którego kocham, bo jeszcze nie jestem (i może nigdy nie będę) samodzielna. Albo może powinnam powiedzieć "Sorry kotku, ale mieszkam z rodzicami, poczekaj aż się wyprowadzę."

 

Piękny dojrzały związek i dojrzałe macierzyństwo to nie tylko własny dom, samochód i pieniądze. To umiejętność dbania o drugą osobę. Uważam, że rodzina nie powinna w tym przeszkadzać (np mówiąc "nie mów "kochanie" do swojego męża), ubezwłasnowalniać swojego dorosłego dziecka, tylko pozwolić mu działać tak jak ono czuje.

 

Więc jeszcze raz w dużym skrócie. Mam problem z rodzicami, którzy traktują mnie jak dziecko, manipulują i nie lubią mojego męża i mojego zachowania wobec niego (chyba trzymanie się za rękę to normalne w małżeństwie czy nie???). Nie mogę jeszcze stanąć na nogi bo mam problemy z samooceną i prawdopodobnie z nerwicą i DDD. Jak się bronić, przed ich wpływem dopóki się nie wyprowadzę? I proszę, nie rozliczajcie moich decyzji. Uważam, że moje małżeństwo jest dojrzałe. Wspieramy się, kochamy i naprawde nie chcemy tego zniszczyć. Pomożecie?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tao właśnie o to mi chodziło. Jak nie dać się manipulacjom i przemocy. O ile to można nazwać przemocą.

 

Więc jeszcze raz w dużym skrócie. Mam problem z rodzicami, którzy traktują mnie jak dziecko, manipulują i nie lubią mojego męża i mojego zachowania wobec niego (chyba trzymanie się za rękę to normalne w małżeństwie czy nie???). Nie mogę jeszcze stanąć na nogi bo mam problemy z samooceną i prawdopodobnie z nerwicą i DDD. Jak się bronić, przed ich wpływem dopóki się nie wyprowadzę? I proszę, nie rozliczajcie moich decyzji. Uważam, że moje małżeństwo jest dojrzałe. Wspieramy się, kochamy i naprawde nie chcemy tego zniszczyć. Pomożecie?

 

Mało tego jesteś baaaardzo asertywna :brawo:

 

Tak, to co opisujesz to przemoc, tak jak napisałem, i tym bardziej wyrafinowana, bo właściwie trudno się do tego przyczepić. To są owe "białe rękawiczki", ale dobry psycholog rozpozna tą dysfunkcję Twojej rodziny w lot. Narzucanie komuś zachowania, które nie ma związku z tym kto narzuca to już chociażby jest przemoc!!! Warunkowanie wbrew zgodzie to też przemoc!!

 

Niestety sam pochodzę z takiego domu, i mimo już naprawdę bardzo dojrzałego wieku, do tej pory borykam się ze skutkami takiej przemocy. Może to jest powodem, że łatwiej było mi "prześwietlić" Twoją sytuację.

Skorzystaj z pomocy psychologa... i poczytaj sobie książki Alice Miller... to otworzy Ci może bardziej oczy na te kłamstwa o miłości rodziców, którymi byłaś karmiona.

Póki co szukałbym psychologa behawiorysty.

 

Pozdrawiam cieplucho, 3maj się :great:

 

[Dodane po edycji:]

 

człowiek nerwica,

 

Proszę uiścić tantiemę od wykorzystania tekstu autorskiego w swoim podpisie, nr. konta podam na PW.

O to, że użyłeś go bez zgody autora, nie będę robił afery, do sądu nie pójdę, bo znów ze mnie Jarka zrobisz przebiegły i podstępny Donaldzie... :P:lol::papa:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W moim domu zawsze znajdzie się miejsce dla dzieciaków jeśli będą w potrzebie, bo choćby poprzez więzy krwi mój dom zawsze będzie ich domem póki żyję, póki go mam.

A czy ja napisałam gdzieś, że tak nie będzie.......tylko chyba żadni rodzice nie są wniebowzięci jak in potomstwo w wieku lat nastu oświadcza że jest w ciąży....rodzice nie mają obowiązku utrzymywać i pomagać...i to ich prawo, niestety nie wolno mieć do nich o to pretensji.......

 

Dla mnie dojrzałe małżeństwo to takie które nie potrzebuje pomocy materialnej ze strony rodziców, cóż.......

 

 

Linka, może zwyczajnie miałaś tylko więcej szczęścia niż autorka wątku, ciekawe co byś mówiła na jej miejscu?

Nie ja po prostu byłam wychowywana tak, żeby ponosić konsekwencje i zabezpieczałam się tak, żeby moje dziecko przyszło na świat wtedy kiedy będę mu mogła sama z ojcem dziecka zapewnić to czego sama nie dostałam. Więc nic bym nie mówiła na jej miejscu bo nie pozwoliłam sobie na taką sytuacje a dlaczego? Bo sama mam nie za ciekawie w domu nie chciałam się pakować w podobną sytuację..... :roll:

 

 

Wziąć dziekankę, iść do pracy, wyprowadzić się - wynająć choćby kawalerkę. Później wrócić do szkoły, na studia zaoczne. Wszystko po kolei - musi się udać. Tym bardziej że masz córkę z kim zostawić jak pójdziesz do pracy.

 

Da się nie dać takiej przemocy? Nie bardzo, do tego trzeba mieć silne kontrargumenty....

Najlepiej by było, gdybyś poszukała w swojej okolicy terapeuty....zapewne takie wizyty pomogą.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

linka,

 

Jak większość kobiet :mrgreen: po mistrzowsku obracasz kota ogonem...

Pamiętam co pisałaś... i jest w to wgląd... to są Twoje opinie... ale już nie będę tu offtopował tylko po to aby coś tam udowadniać. :D8)

Zmieniłaś front po kolejnej uwadze Panny Modliszki, i to jest najważniejsze. To się liczy. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

linka, zacznijmy może od tego że w ciążę nie zaszłam mając naście lat. A małżeństwo może umieć na siebie zarobić a nie wspierać siebie nawzajem i to nie jest dojrzałe. Facet mógł mnie opuścić, ale nie zrobił tego. Trwa przy mnie mimo, że jest niechcianym gościem. Dla mnie to jest dojrzałe.

 

Wziąć dziekankę, iść do pracy, wyprowadzić się - wynająć choćby kawalerkę. Później wrócić do szkoły, na studia zaoczne. Wszystko po kolei - musi się udać. Tym bardziej że masz córkę z kim zostawić jak pójdziesz do pracy.

 

Nie mam możliwości wziąć teraz dziekanki. Nie mam możliwości się wyprowadzić. A jeśli nigdy nie będę samodzielna, to mam nigdy nie zakładać rodziny? Albo nie umawiać się na randki? Albo nie mieć własnego zdania? Widzę, teraz skąd w Tobie tyle goryczy. Do wszystkiego doszłaś sama, ale naprawde nie jestem w lepszej sytuacji tylko dlatego ze rodzice mi pomagaja.

 

Nie mniej jednak poszukam za waszą radą pomocy specjalisty. Może pomoże mi wygrać również z za niską samooceną, a wtedy będzie mi łatwiej stanąć na nogi...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×