Skocz do zawartości
Nerwica.com

Psychoterapia nie działa


KrzysztofT

Rekomendowane odpowiedzi

No, ja właśnie korzystam z takiej od 2 lat i nic mi nie pomaga. Ciekawe dlaczego?

jaga70, istotą psychoterapii nie jest to, że pójdziesz na spotkanie z terapeutą i wyjdziesz z gotowymi receptami na życie. Pewnie doskonale zdajesz obie z tego sprawę, że tak to nie działa. W psychoterapii dochodzi do interakcji i to od jej jakości, wzajemnej współpracy terapeuty i pacjenta/klienta zależy "zdrowienie". Za efekty terapii odpowiada i terapeuta, i Ty. Jeżeli nie jesteś zadowolona z dotychczasowych efektów, to możesz porozmawiać na ten temat ze swoim dotychczasowym terapeutą, zastanowić się nad ewentualnymi zmianami - co Ty mogłabyś lepiej robić, co terapeuta mógłby udoskonalić. Inną opcją jest zmiana terapeuty, co zasugerował abraxas.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Każda forma pomocy psychoterapeutycznej opiera się na kontrakcie psychoterapeutycznym – rodzaju umowy miedzy terapeutą a klientem/pacjentem. Obie strony deklarują, że dołożą starań w dążeniu do zdemaskowania objawów chorobowych i zmierzaniu w kierunku osiągnięcia zdrowia psychicznego przez klienta. W psychoterapii niejako sam terapeuta jest narzędziem pracy, a możliwość wyleczenia wynika z interakcji, relacji terapeutycznej, a więc specyficznej więzi, jaka powstaje między klientem a terapeutą podczas sesji. Zwykle ci, którzy wątpią w skuteczność psychoterapii, pytają, jak rozmowa z obcą osobą, na kształt rozmowy z przyjacielem czy partnerem, może przyczynić się do wyzdrowienia. A jednak może! Bo psychoterapia to nie tylko rozmowy, to wiele różnych technik, o których wiele osób zapomina. Same podejście do terapii jest czynnikiem, który modyfikuje jej skuteczność. Jeżeli ktoś nie wierzy, że psychoterapia jest w stanie cokolwiek mu pomóc, to lepiej, żeby w ogóle nie podejmował się leczenia psychoterapeutycznego. To tak, jak powiedział Szasz: "Psychoterapeuta oferuje konwersację, opcje, alternatywy, możliwości rozwiązania starych problemów, ale każdy pacjent/klient robi z tym, co zechce". Jeżeli ktoś uważa, że sam jest w stanie sobie poradzić, bez pomocy terapeuty, to nie musi korzystać z psychoterapii. ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.ale kazde przełamanie okupuje ciezkim stresem...

Kazde wyjscie z gabinetu okupywalam tygodniowym stresem bo kotlowaly sie we mnie emocje ..od checi zabicia terapeuty do checi zabicia siebie. Ale to na poczatku..potem juz tylko terapeute mialam ochote zabic :P Miedzy jedna sesja a druga bylo we mnie mnostwo sprzecznych emocji... przetrawialam je i to bolalo a jednak pod koniec tygodnia przyznawalam racje terapeucie chociaz moje ego na tym cierpialo. Mimo to staralam sie zlapac obiektywizm bo inaczej nasza praca nie mialaby sensu. Jezeli ktos wychodzi z gabinetu i nic nie czuje, nic w nim sie nie rusza to znaczy ze albo kiepski terapeuta albo nie wspolpracuje i wylacznie chodzi na terapie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.ale kazde przełamanie okupuje ciezkim stresem...

Kazde wyjscie z gabinetu okupywalam tygodniowym stresem bo kotlowaly sie we mnie emocje ..od checi zabicia terapeuty do checi zabicia siebie. Ale to na poczatku..potem juz tylko terapeute mialam ochote zabic :P Miedzy jedna sesja a druga bylo we mnie mnostwo sprzecznych emocji... przetrawialam je i to bolalo a jednak pod koniec tygodnia przyznawalam racje terapeucie chociaz moje ego na tym cierpialo. Mimo to staralam sie zlapac obiektywizm bo inaczej nasza praca nie mialaby sensu. Jezeli ktos wychodzi z gabinetu i nic nie czuje, nic w nim sie nie rusza to znaczy ze albo kiepski terapeuta albo nie wspolpracuje i wylacznie chodzi na terapie.

Nie zrozumiałaś o co mi chodzi. Ja całe życie swoje, każdą pracę, każdą interakcję z innym człowiekiem okupuję cieżkim stresem i jego konsekwencjami (łyse placki, przewlekłe zaparcia, deporesja, alkoholizm, jedzenioholizm). Z gabinetu teraopeutry nigdy nie wychodziłąm z chęcia zabicia kogokolwiek, ani w innym stanie emocjonalnego wzburzenia. Moje ego nigdy w terapeii nie cierpaiło, nigdy nie byłam innego zdania niż terapeuta...Początkowo czułam się lepiej po sesjach nawet dobrze, wydawało mi się, że to pomoaga, ale potem zauważyłam iż moje samopoczucie i postrzeganie rzeczywistości wcale się nie poprawia.

 

-- 21 mar 2013, 16:33 --

 

Każda forma pomocy psychoterapeutycznej opiera się na kontrakcie psychoterapeutycznym – rodzaju umowy miedzy terapeutą a klientem/pacjentem. Obie strony deklarują, że dołożą starań w dążeniu do zdemaskowania objawów chorobowych i zmierzaniu w kierunku osiągnięcia zdrowia psychicznego przez klienta. W psychoterapii niejako sam terapeuta jest narzędziem pracy, a możliwość wyleczenia wynika z interakcji, relacji terapeutycznej, a więc specyficznej więzi, jaka powstaje między klientem a terapeutą podczas sesji. Zwykle ci, którzy wątpią w skuteczność psychoterapii, pytają, jak rozmowa z obcą osobą, na kształt rozmowy z przyjacielem czy partnerem, może przyczynić się do wyzdrowienia. A jednak może! Bo psychoterapia to nie tylko rozmowy, to wiele różnych technik, o których wiele osób zapomina. Same podejście do terapii jest czynnikiem, który modyfikuje jej skuteczność. Jeżeli ktoś nie wierzy, że psychoterapia jest w stanie cokolwiek mu pomóc, to lepiej, żeby w ogóle nie podejmował się leczenia psychoterapeutycznego. To tak, jak powiedział Szasz: "Psychoterapeuta oferuje konwersację, opcje, alternatywy, możliwości rozwiązania starych problemów, ale każdy pacjent/klient robi z tym, co zechce". Jeżeli ktoś uważa, że sam jest w stanie sobie poradzić, bez pomocy terapeuty, to nie musi korzystać z psychoterapii. ;)

Skoro to takie niedopowiedziane i trudne do racjonalnego sprecyzowania mechanizmy działania, to kojarzy mi się z wrózęniem z wosku, coś tam widać, ale nie wiadomo co, jeden zobaczy dwa serca złączone, a inny licho na drodze rozkraczone. No właśnie, w związku z malą skutecznościa leczenia terapią wielu ludzi w ogóle nie zawraca sobie tym głowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje ego nigdy w terapeii nie cierpaiło, nigdy nie byłam innego zdania niż terapeuta..

Powaznie? Nie mialas konfliktoiw wewnetrznych pomiedzy tym co sama myslisz o sobie a co uslyszalas od terapeuty? O rany ... :D Moje ego dostawalo mocno po dupie..ale nauczylo mnie to pokory i przyjmowania konstruktywnej krytyki. teraz wiem ze moja prawda nie jest mojsza, jedyna i sluszna i moge sie mylic. To byla dobra lekcja :)

Ja całe życie swoje, każdą pracę, każdą interakcję z innym człowiekiem okupuję cieżkim stresem i jego konsekwencjami (łyse placki, przewlekłe zaparcia, deporesja, alkoholizm, jedzenioholizm).

Jaga a jakies techniki relaksacyjne, wyciszajace probowalas? Wiem co robi z czlowiekiem permamentny stres

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Moje ego nigdy w terapeii nie cierpaiło, nigdy nie byłam innego zdania niż terapeuta..

Powaznie? Nie mialas konfliktoiw wewnetrznych pomiedzy tym co sama myslisz o sobie a co uslyszalas od terapeuty? O rany ... :D Moje ego dostawalo mocno po dupie..ale nauczylo mnie to pokory i przyjmowania konstruktywnej krytyki. teraz wiem ze moja prawda nie jest mojsza, jedyna i sluszna i moge sie mylic. To byla dobra lekcja :)

Ja całe życie swoje, każdą pracę, każdą interakcję z innym człowiekiem okupuję cieżkim stresem i jego konsekwencjami (łyse placki, przewlekłe zaparcia, deporesja, alkoholizm, jedzenioholizm).

Jaga a jakies techniki relaksacyjne, wyciszajace probowalas? Wiem co robi z czlowiekiem permamentny stres

Nie, ja wszystko wiem, jak powinno być teoretycznie, ale nie umiem tego w praktyce zastosować. Wiem, że to jakoś dziwnie brzmi. Chodzi mi o to,że znam temat od strony teoretycznej, ale nie wiem jak to zrobić że czuć się inaczej. Wiedziałam to i przed terapią, myślalam,że ona pomoże mi wprowadzić te zasady w życie, ale nie ....Techniki relaksacyjne? Próbowałam. Jakoś niewoele pomagają....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja kiedys chodziłam dłuzszy czas na psychoterapie i niby mi to pomagało, w sensie ustalania przyczyn róznych moich problemów. Jednak nie mówiłysmy o sposobach jak sie ich pozbyc, jak z tego wyjsc, więc nic mi to nie dawalo.Nie mniej nauczylam sie rozkladac problem na czynniki pierwsze, ale co z tego ze wiem jakie sa źródła moich problemów, skoro nic nie umiem z tym zrobic oprócz ucieczki od nich. Jak mi sie poprawia to fajnie, jakos daje rade, ale jak sie pogarsza to sie nakręca błedne kolo niespania i nerwicy i wtedy juz byle co rozkłąda mnie na lopatki. :bezradny:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja kiedys chodziłam dłuzszy czas na psychoterapie i niby mi to pomagało, w sensie ustalania przyczyn róznych moich problemów. Jednak nie mówiłysmy o sposobach jak sie ich pozbyc, jak z tego wyjsc, więc nic mi to nie dawalo.Nie mniej nauczylam sie rozkladac problem na czynniki pierwsze, ale co z tego ze wiem jakie sa źródła moich problemów, skoro nic nie umiem z tym zrobic oprócz ucieczki od nich. Jak mi sie poprawia to fajnie, jakos daje rade, ale jak sie pogarsza to sie nakręca błedne kolo niespania i nerwicy i wtedy juz byle co rozkłąda mnie na lopatki. :bezradny:

ooo, ja tak mam...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jaga70, czyli terapia nie zmienia Twojego sposobu myslenia i postrzegania problemow? Mnie np. nauczyla rozpoznawac moje jazdy.. juz nie wpadam we wscieklosc kiedy czuje stres albo cos jest nie po mojej mysli, nie nakrecam sie jeszcze bardziej i nie brne w to dalej. Wlacza mi sie racjonalne myslenie, mowie stop, patrze na problem z 10 roznych stron, wymyslam 10 roznych rozwiazan albo dochodze do wniosku, ze nie ma powodu do nerwow bo nie jest az tak istotny. A kiedys to łomatko jakbym poplynela :roll:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jaga70, czyli terapia nie zmienia Twojego sposobu myslenia i postrzegania problemow? Mnie np. nauczyla rozpoznawac moje jazdy.. juz nie wpadam we wscieklosc kiedy czuje stres albo cos jest nie po mojej mysli, nie nakrecam sie jeszcze bardziej i nie brne w to dalej. Wlacza mi sie racjonalne myslenie, mowie stop, patrze na problem z 10 roznych stron, wymyslam 10 roznych rozwiazan albo dochodze do wniosku, ze nie ma powodu do nerwow bo nie jest az tak istotny. A kiedys to łomatko jakbym poplynela :roll:

Chodzi o to, że ja mam starsznie niskie poczucie włąsnej wartoiści, o nieudaczność posądzam i winię tylko siebie, cierpię na głod miłości.... Teoretycznie wiem, że winno się kochać siebie, nie uzależniać swej wartości od opinii innych, liczyć się z w własnymi przekonaniami, być optymistą, najpierw nauczyć się żyć samotnie, aby móc tworzyć zdrowy związek. Ja boje sięludzi, boję się nawet lekarza, a każde wyjście z domu okupuję rozstrojhem żolądka, wolę skopać sobie doopę niż uznać że wina leży po stronie innych lub okolicznośći zewnętrzych. I tak mam odkąd pamiętam... Wcześnie prze aktuyalną terapią próbowałam już chodzić do kilkju terapeutów i nikt nie umiał mi pomóc. Po prostu czuję się jak życiowy nieudacznik i bubel genetyczny. Najlepiej chciałaby umrzeć we śnie i mieć spokój. Terapua nic mi nie dała bo to o czym tam rozmawiuam, woiedziałam juz lata przed jej rpzpoczęciem. A wiedzieć coś, a to umieć stosować to duuuuuuuuuuża różnica, niestety...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

jaga70, nigdy bym nie pomyslala Atrakcyjna z Ciebie kobietka, sympatyczna, nieglupia, kontaktowa, umiejaca sie znalezc. Co Ci sie w sobie nie podoba do licha? :shock:

Niestety prawie wszystko, a już najbardziej moja nieudolność życiowa.....Dziekuję za miłę słowa....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, ja wszystko wiem, jak powinno być teoretycznie, ale nie umiem tego w praktyce zastosować. Wiem, że to jakoś dziwnie brzmi. Chodzi mi o to,że znam temat od strony teoretycznej, ale nie wiem jak to zrobić że czuć się inaczej. Wiedziałam to i przed terapią, myślalam,że ona pomoże mi wprowadzić te zasady w życie, ale nie ....Techniki relaksacyjne? Próbowałam. Jakoś niewoele pomagają....

wiesz co WSZYSTKIEGO to Ty napewno nie wiesz ;) ale ok teorii można się nauczyć i z książek nie trzeba chodzić na terapię. Nie na tym polega terapia żeby samą wiedzę nabyć tylko na tym żeby ją wprawić w czyn. Nie zrozum mnie źle nie wiem jak pracuje z Toba Twoja terapeutka ale skoro masz tą wiedzę to dlaczego na wiedzy poprzestałaś? No szczerze ja pragnę wykorzystywać tą wiedzę w życiu codziennym żeby mi się lepiej żyło. Wiem również że to bardzo trudne ale jak nie podejmiesz tego trudu to nic nie zmienisz na 100%. Ja też okupuję takie próby silnym stresem, lękami czasami dołami ale podejmuję. Możesz chodzić sobie na terapię, możesz sobie stosować autoterapię, przypisywać różne fobie, zaburzenia, możesz obwiniac siebie lub cały świat za zaistniałą sytuację ale co z tego? Nikt nie jest Tobą, Ty jesteś nieszczęśliwa, Ty masz problem nie ważne jak się nazywa ale on jest Twój i Tobie powinno zależeć na zmianie siebie i to Ty powinnaś podjąć ten trudny wysiłek bo TY się źle czujesz. Ja jak i inne osoby co dobrze Ci zyczą napiszą kilka słów do Ciebie ale potem zamykam komputer i jestem ze sobą a Ty ze sobą. Fakt jak Ty się czujesz sama ze sobą to jest tylko i wyłącznie Twoja sprawa. TY jesteś kowalem swojego losu. Masz wiedzę, narzędzia a co z tym zrobisz :bezradny: (narazie nic nie robisz :-| )

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, ja wszystko wiem, jak powinno być teoretycznie, ale nie umiem tego w praktyce zastosować. Wiem, że to jakoś dziwnie brzmi. Chodzi mi o to,że znam temat od strony teoretycznej, ale nie wiem jak to zrobić że czuć się inaczej. Wiedziałam to i przed terapią, myślalam,że ona pomoże mi wprowadzić te zasady w życie, ale nie ....Techniki relaksacyjne? Próbowałam. Jakoś niewoele pomagają....

wiesz co WSZYSTKIEGO to Ty napewno nie wiesz ;) ale ok teorii można się nauczyć i z książek nie trzeba chodzić na terapię. Nie na tym polega terapia żeby samą wiedzę nabyć tylko na tym żeby ją wprawić w czyn. Nie zrozum mnie źle nie wiem jak pracuje z Toba Twoja terapeutka ale skoro masz tą wiedzę to dlaczego na wiedzy poprzestałaś? No szczerze ja pragnę wykorzystywać tą wiedzę w życiu codziennym żeby mi się lepiej żyło. Wiem również że to bardzo trudne ale jak nie podejmiesz tego trudu to nic nie zmienisz na 100%. Ja też okupuję takie próby silnym stresem, lękami czasami dołami ale podejmuję. Możesz chodzić sobie na terapię, możesz sobie stosować autoterapię, przypisywać różne fobie, zaburzenia, możesz obwiniac siebie lub cały świat za zaistniałą sytuację ale co z tego? Nikt nie jest Tobą, Ty jesteś nieszczęśliwa, Ty masz problem nie ważne jak się nazywa ale on jest Twój i Tobie powinno zależeć na zmianie siebie i to Ty powinnaś podjąć ten trudny wysiłek bo TY się źle czujesz. Ja jak i inne osoby co dobrze Ci zyczą napiszą kilka słów do Ciebie ale potem zamykam komputer i jestem ze sobą a Ty ze sobą. Fakt jak Ty się czujesz sama ze sobą to jest tylko i wyłącznie Twoja sprawa. TY jesteś kowalem swojego losu. Masz wiedzę, narzędzia a co z tym zrobisz :bezradny: (narazie nic nie robisz :-| )

No zgadzam się z Tobą w pełni, ale nadal NIE WIEM, jak tą widzę zastosować. Właśnie na terapii chciałm si tego nauczuyć, al tam tez się nie dowiedziałam JAK tp zrobic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie, ja wszystko wiem, jak powinno być teoretycznie, ale nie umiem tego w praktyce zastosować. Wiem, że to jakoś dziwnie brzmi. Chodzi mi o to,że znam temat od strony teoretycznej, ale nie wiem jak to zrobić że czuć się inaczej. Wiedziałam to i przed terapią, myślalam,że ona pomoże mi wprowadzić te zasady w życie, ale nie ....Techniki relaksacyjne? Próbowałam. Jakoś niewoele pomagają....

wiesz co WSZYSTKIEGO to Ty napewno nie wiesz ;) ale ok teorii można się nauczyć i z książek nie trzeba chodzić na terapię. Nie na tym polega terapia żeby samą wiedzę nabyć tylko na tym żeby ją wprawić w czyn. Nie zrozum mnie źle nie wiem jak pracuje z Toba Twoja terapeutka ale skoro masz tą wiedzę to dlaczego na wiedzy poprzestałaś? No szczerze ja pragnę wykorzystywać tą wiedzę w życiu codziennym żeby mi się lepiej żyło. Wiem również że to bardzo trudne ale jak nie podejmiesz tego trudu to nic nie zmienisz na 100%. Ja też okupuję takie próby silnym stresem, lękami czasami dołami ale podejmuję. Możesz chodzić sobie na terapię, możesz sobie stosować autoterapię, przypisywać różne fobie, zaburzenia, możesz obwiniac siebie lub cały świat za zaistniałą sytuację ale co z tego? Nikt nie jest Tobą, Ty jesteś nieszczęśliwa, Ty masz problem nie ważne jak się nazywa ale on jest Twój i Tobie powinno zależeć na zmianie siebie i to Ty powinnaś podjąć ten trudny wysiłek bo TY się źle czujesz. Ja jak i inne osoby co dobrze Ci zyczą napiszą kilka słów do Ciebie ale potem zamykam komputer i jestem ze sobą a Ty ze sobą. Fakt jak Ty się czujesz sama ze sobą to jest tylko i wyłącznie Twoja sprawa. TY jesteś kowalem swojego losu. Masz wiedzę, narzędzia a co z tym zrobisz :bezradny: (narazie nic nie robisz :-| )

No zgadzam się z Tobą w pełni, ale nadal NIE WIEM, jak tą widzę zastosować. Właśnie na terapii chciałm si tego nauczuyć, al tam tez się nie dowiedziałam JAK tp zrobic

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No zgadzam się z Tobą w pełni, ale nadal NIE WIEM, jak tą widzę zastosować

jaga70, Jak mam przepis na szarlotkę to najpierw go czytam zbieram składniki, narzędzia potrzebne do jej upieczenia a potem powli zabieram się do realizacji. Z poczatku się nie udaje, denerwuję się że mi nie wyszło, zastanawiam się co źle zrobiłam i podejmuję ponowną próbę. Tak samo można wykorzystać wiedzę w innych dziedzinach.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No zgadzam się z Tobą w pełni, ale nadal NIE WIEM, jak tą widzę zastosować

jaga70, Jak mam przepis na szarlotkę to najpierw go czytam zbieram składniki, narzędzia potrzebne do jej upieczenia a potem powli zabieram się do realizacji. Z poczatku się nie udaje, denerwuję się że mi nie wyszło, zastanawiam się co źle zrobiłam i podejmuję ponowną próbę. Tak samo można wykorzystać wiedzę w innych dziedzinach.

Ale jak się piecze od 40 lat i za każdym razem wychodzi zakalec, to zaczyna się uważać, że jest się beztalenciem kulinarnym i trzeba się z tym pogodzić. Lepsze to Niż chcodzić z wqurwem non stop. Trza sie uznać za bubla genetycznego, w końcu nie każdy może piec dobre ciasta czy wleźć na Mont Blanc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale jak się piecze od 40 lat i za każdym razem wychodzi zakalec,

a Ty się terapeutyzujesz czy masz "tą" wiedzę od 40 lat?;)

Dobra dla mnie mało istotne. Ja tam próbuję raz wyjdzie lepiej raz gorzej i moje życie nabiera sensu i staje się coraz łatwiejsze. Nie wyszukuję nagatywów, przeciwności i nie wbijam sobie ciągle że jestem wybrakowana, nie wyszukuję kolejnych zaburzeń i co mogło je wywołać i czy sa uleczalne czy też beznadziejne bo to w/g mnie nie ma sensu. Każdy jakiś tam jest i każdy może sprawić żeby żyło mu się lepiej.

Jak pada deszcz jest zimno to jeden będzie marudził że nic mu się w życiu nie udaje, pogoda pod psem, zimno, mokro, szaro, nie może nigdzie wyjść i nic mu się nie chce bo to przez tą pogodę. Inny powie super ze pada i jest paskudnie to sobie poleniuchuję, pooglądam TV, poczytam ulubiną książkę, może nawet pójdę do kina wezmę parasol żeby nie zmąknąć. To tylko punkt widzenia danej sytuacji :D Ja ze swojej strony życzę powodzenia w innym postrzeganiu swojej zakrzywionej rzeczywistości i problemów :papa:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jak pada deszcz jest zimno to jeden będzie marudził że nic mu się w życiu nie udaje, pogoda pod psem, zimno, mokro, szaro, nie może nigdzie wyjść i nic mu się nie chce bo to przez tą pogodę. Inny powie super ze pada i jest paskudnie to sobie poleniuchuję, pooglądam TV, poczytam ulubiną książkę, może nawet pójdę do kina wezmę parasol żeby nie zmąknąć.

 

 

powiedziec mozna duzo, ale tu chodzi o to jak kto sie czuje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro to takie niedopowiedziane i trudne do racjonalnego sprecyzowania mechanizmy działania, to kojarzy mi się z wrózęniem z wosku, coś tam widać, ale nie wiadomo co, jeden zobaczy dwa serca złączone, a inny licho na drodze rozkraczone. No właśnie, w związku z malą skutecznościa leczenia terapią wielu ludzi w ogóle nie zawraca sobie tym głowy

Skuteczność psychoterapii jest dowiedziona i nie jest wcale taka mała. I nie są to żadne niedopowiedziane mechanizmy, a na pewno nie wróżenie z wosku. W zależności od nurtu terapeuci korzystają z dramy, klaryfikacji, wizualizacji, technik relaksacyjnych, hipnozy, symulacji, odwołują się do prac pacjentów (pisanie pamiętnika, listów) itp.

Nie, ja wszystko wiem, jak powinno być teoretycznie, ale nie umiem tego w praktyce zastosować. Wiem, że to jakoś dziwnie brzmi. Chodzi mi o to,że znam temat od strony teoretycznej, ale nie wiem jak to zrobić że czuć się inaczej.

Wydaje mi się właśnie, że nie wierzysz, że psychoterapia może Ci pomóc i blokujesz się na nią. Albo masz problemy z motywacją, skoro wiesz teoretycznie, jak być powinno, ale trudno wcielić Ci to w życie. A przecież psychoterapeuta nie zrobi niczego za Ciebie, jeśli Ty nie zrobisz ze swojej wiedzy użytku. Może wyhamowuje Cię niska samoocena, lęk przed porażką albo zmianami?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro to takie niedopowiedziane i trudne do racjonalnego sprecyzowania mechanizmy działania, to kojarzy mi się z wrózęniem z wosku, coś tam widać, ale nie wiadomo co, jeden zobaczy dwa serca złączone, a inny licho na drodze rozkraczone. No właśnie, w związku z malą skutecznościa leczenia terapią wielu ludzi w ogóle nie zawraca sobie tym głowy

Skuteczność psychoterapii jest dowiedziona i nie jest wcale taka mała. I nie są to żadne niedopowiedziane mechanizmy, a na pewno nie wróżenie z wosku. W zależności od nurtu terapeuci korzystają z dramy, klaryfikacji, wizualizacji, technik relaksacyjnych, hipnozy, symulacji, odwołują się do prac pacjentów (pisanie pamiętnika, listów) itp.

Nie, ja wszystko wiem, jak powinno być teoretycznie, ale nie umiem tego w praktyce zastosować. Wiem, że to jakoś dziwnie brzmi. Chodzi mi o to,że znam temat od strony teoretycznej, ale nie wiem jak to zrobić że czuć się inaczej.

Wydaje mi się właśnie, że nie wierzysz, że psychoterapia może Ci pomóc i blokujesz się na nią. Albo masz problemy z motywacją, skoro wiesz teoretycznie, jak być powinno, ale trudno wcielić Ci to w życie. A przecież psychoterapeuta nie zrobi niczego za Ciebie, jeśli Ty nie zrobisz ze swojej wiedzy użytku. Może wyhamowuje Cię niska samoocena, lęk przed porażką albo zmianami?

Jeżeli to jest kwestia wiary, a nie naukowych, udowodnionych faktów, to może spróbuję u wiejskiej zachorki, co odczynia uroku albo u bioenergoterapeuty, jeśli będę wierzyć, to może też te spsoby zadziałają. Dziwię się, że takie rzeczy mówi osoba światła i wykształcona. A może, jeśli wierzę w diabły, to ksiądz mnie wyegzorcyzmuje i teżbędzie git.

 

-- 22 mar 2013, 17:13 --

 

Ale jak się piecze od 40 lat i za każdym razem wychodzi zakalec,

a Ty się terapeutyzujesz czy masz "tą" wiedzę od 40 lat?;)

Dobra dla mnie mało istotne. Ja tam próbuję raz wyjdzie lepiej raz gorzej i moje życie nabiera sensu i staje się coraz łatwiejsze. Nie wyszukuję nagatywów, przeciwności i nie wbijam sobie ciągle że jestem wybrakowana, nie wyszukuję kolejnych zaburzeń i co mogło je wywołać i czy sa uleczalne czy też beznadziejne bo to w/g mnie nie ma sensu. Każdy jakiś tam jest i każdy może sprawić żeby żyło mu się lepiej.

Jak pada deszcz jest zimno to jeden będzie marudził że nic mu się w życiu nie udaje, pogoda pod psem, zimno, mokro, szaro, nie może nigdzie wyjść i nic mu się nie chce bo to przez tą pogodę. Inny powie super ze pada i jest paskudnie to sobie poleniuchuję, pooglądam TV, poczytam ulubiną książkę, może nawet pójdę do kina wezmę parasol żeby nie zmąknąć. To tylko punkt widzenia danej sytuacji :D Ja ze swojej strony życzę powodzenia w innym postrzeganiu swojej zakrzywionej rzeczywistości i problemów :papa:

Ok, terapeutyzuję się prawie od dzieciństwa (oczywiście z przerwami bo życie to nie tylko psychoterapia), a gdybym potrafiła postrzegać życie tak hurraoptymistycznie jak sugerujesz, to przecież nie chodziłabym do psychiatry iterapeuty, ba m pewnie nie wiedziałabym o istnieniu tegoforum nawet. A ksiązek czytam niezależnie od pogody dużo, do kina chodzę nawet co weekend (szk9da tylko że sama musze) ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli to jest kwestia wiary, a nie naukowych, udowodnionych faktów, to może spróbuję u wiejskiej zachorki, co odczynia uroku albo u bioenergoterapeuty, jeśli będę wierzyć, to może też te spsoby zadziałają. Dziwię się, że takie rzeczy mówi osoba światła i wykształcona. A może, jeśli wierzę w diabły, to ksiądz mnie wyegzorcyzmuje i teżbędzie git.

jaga70, nie, psychoterapia to nie jest tylko kwestia wiary i nigdzie czegoś takiego nie napisałam. Psychoterapia zależy od znacznie większej ilości czynników i pewnie świetnie zdajesz sobie z tego sprawę. Skupiasz się na jednym zdaniu wyrwanym z kontekstu i mnie obrażasz. Nie jestem winna Twoim problemom, porażkom, temu, że dotychczasowi lekarze, psycholodzy czy psychoterapeuci nie potrafili Ci pomóc. Próbuję się zastanowić, dlaczego mimo wiedzy, co jest źle i jak to naprawić, nie potrafisz wykorzystać tego w praktyce. Czy to kwestia zaniżonej samooceny, lęku przed zmianami, bo przyzwyczaiłaś się do status quo (niby niewygodnego, ale o tyle "bezpiecznego", bo znajomego i przewidywalnego), może to kwestia problemów ze zmotywowaniem się? Nie wiem. Zadaję pytania, bo chciałabym Cię trochę zmobilizować do autorefleksji. Chciałabym pomóc, na ile mogę cokolwiek zdziałać przez Internet, chociażby poprzez rozmowę. A dostaję obuchem w łeb. OK, rozumiem, jesteś sfrustrowana, zła, zdenerwowana, że dotychczasowa psychoterapia nie przyniosła oczekiwanych rezultatów, ale to nie powód, by mnie atakować. Ja Cię nie oceniam, nie krytykuję, zadaję pytania, chciałabym rzeczowej rozmowy. Przykro mi, że jestem "workiem treningowym", na którym próbujesz wyładować swoją złość do innych specjalistów, na których być może się zawiodłaś.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×