Skocz do zawartości
Nerwica.com

nic nie czuję


reneSK

Rekomendowane odpowiedzi

refren, zgadzam się. Podczas bolesnej terapii, gdzie cała moja grupa terapeutyczna była w ciężkim dole też co chwilę się słyszało uwagi od bliskich i znajomych, że "myślisz tylko o sobie" itd. No cóż, od tego jest terapia by myśleć o sobie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie mialam oporow, a ze tego leku sie boje ani mysli ze powinnam polazic po psychologach. psychologowie to pomagaja jak ktos ma lajtowe zaburzenia myslenia..a nie jak jest chory. jak sie ma cukrzyce to bierze sie insulinę, a nie siłą mysli stara sie przezwyciężyć chorobę.

 

Nie zawsze lek wystarczy, w moim przypadku na przykład trzeba też było "pchnięcia" siłą myśli. Musiałam znaleźć dla siebie drogę stymulacji, żeby się przebić przez obojętność. Moim zdaniem to trochę tak, jak po wylewie, kiedy człowiek na nowo uczy się podstawowych rzeczy, np. chodzenia. Potrzebuje rehabilitacji.

 

Wy cierpicie na brak uczuc, ja chetnie oddalabym wam swoje swego czasu..modliłam sie by nic nie czuć, by dostac jakiejs schizofrenii ktora sprawi ze przestane czuc cokolwiek.

No i... ?

 

zycie nigdy nie bedzie zajebiste do konca, ale mozna wymagac optymalnego standardu psychicznego...i trzeba znac realia, wiedziec jaki efekt chce sie osiagnac i jaki jest mozliwy ( a tej informacji udziela kompetentny lekarz).

Tak powinno być, ale czasem i lekarze nie potrafią udzielić jasnych informacji. Niektóre przypadki są trudne i nieprzewidywalne. Psychiatria nie ma na wszystko odpowiedzi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ale co..no i..?

czytalam o tym jak niektorzy nie mają krzty zrozumienia dla tych, ktorzy cierpia tak jak oni, ot co. Zupełny brak empatii. i o takich ktorzy widza tylko czubek wlasnego nosa. wiec mnie to ruszyło i tyle.

nie chodzi o zadne wytlumaczenia psychiatryczne, tylko o chęć wyjścia z matni, a nie o umieszczanie się w epicentrum i sądzenie ze swiat konczy sie na nich samych. a co z resztą swiata? no bo chyba na tym polega zycie zeby jakos wspolpracowac z innymi, wchodzic w jakies relacje. zawsze sie leczy objawy, ale to co na zewnatrz wplywa na to co wewnatrz. a to co wewnatrz latwiej ogarnac jak ma sie wszystkie przekaźniki dzialajace jak trzeba.

ja dążyłam do obojetności, efekt osiągnęłam i teraz moge oddychac pełną piersią. mogę mysleć, planować i chrzanić zapętlające się analizy, a jedyna terapia która ma dla mnie sens to behawioralno poznawcza.

 

-- 07 sie 2013, 20:21 --

 

jakichkolwiek objawów nie wymienilibyscie współczesna psychiatria wszystko to słyszała. i ma pod te objawy całe spektrum leków i mozliwości leczenia. tylko ze niektorzy chyba chcą zeby bylo idealnie, podczas gdy tak naprawde ogarnąć mozna tylko sprawy najwazniejsze.

 

-- 07 sie 2013, 20:26 --

 

aha, i lekarz wcale nie musi rozumiec, bo gdyby rozumiał tez bylby chory. on daje leki pod objawy, ale to pacjent sobie te leki dobiera tak naprawde, w zaleznosci od tego jak dzialaja na organizm.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nadal brak emocji. Depresja powoli ode mnie ucieka, ale emocji nadal brak. Pewnie po odstawieniu wenli, częściowo by wróciły. Ale wróciłyby też lęki, które nie dałyby mi żyć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zawsze byłem bardzo emocjonalny. Teraz emocje pojawiają się raz na miesiąc przez minutę. Może blokują je leki, może winna jest depresja. Nie wiem, lepiej czuć cokolwiek niż nic.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

DŻEJM ja mam tak jak Ty. biorę asertin.dzięki niemu mam bardzo spłycone emocje...czy czuje sie ubozsza...hmm...ja wybieram nie czuć nic...chociaż powiem Ci ze jest we mnie pamięć emocji...cos na zasadzie odruchu..

teraz moge planowac , moge mysleć, czuje sie bezpiecznie..wiem że musze zapłacić jakąs tam cenę, bo w zyciu nic nie jest za darmo...moze, nazwijmy rzeczy po imieniu-mam deficyt emocji, ale to moj swiadomy wybor. wole to niz tak jak przedtem...

bo wczesniej- i to powiedzialam wprost psychiatrze- przegrywalam swoje zycie...teraz moge nad nim pracować...a zycie jest krotkie.

trzymaj sie- wierze w Ciebie! :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja bym zrobiła wszystko aby wróciły. I co więcej, pamiętam złośc, złoszczenie się bez poczucia winy, i ta radośc, albo nawet głęboki smutek był dla mnie jak katarsis. Wielki placz, a potem wielka radość. Czułam wtedy, ze jestem szczera, czysta tak sama ze sobą jak i z innymi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja pamietam nieposkromioną nienawiść, katastroficzną złość, nieokiełznaną agresję, wybuchy bez powodu, krzyk, miotanie się ze sobą, smutek ktory jest kresem wszystkiego i zwiastuje pustke- ten stan kiedy nawet smierc nie istnieje, i co bym nie zrobila to nie ma wyjscia, chociaz nie wiedzialam z czego mialoby byc wlasciwie to wyjscie. panika, lęk, drżenie. poczucie winy, derealizacja i depersonalizacja...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj lub przedwczoraj przez kilka godzin nie czułem zupełnie nic - tego jeszcze nie miałem. Pewnie wina podwyższonej dawki wenlafaksyny. Raczej zmienię ją na sertralinę. Z lekami czy bez, pozytywnych emocji i tak nie odczuwam.

zima, dzięki za ciepłe słowa. Tobie polecam dołożenie na noc mianseryny (Lerivon), nie będziesz tak spłycona emocjonalnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

niestety, nie jestem tak bardzo splycona emocjonalnie jakbym chciala.

wczoraj bylam na miescie ze znajomymi, wypilam 3 piwa, wrocilam do domu i wzielam 1 tabletke xanaxu na sen.spoko, xanax biorę bardzo rzadko.

hmm, dzis mialam nastroj wielce zły. jeszcze dzwonila matka ze swoimi zalami, no i ogarnal mnie jeszcze wiekszy dół, bo nie mogę jej pomóc, a ona wiecznie tylko narzeka na wszystko.kupie jej deprim i niech mi da swiety spokoj.

poczulam sie mega samotna. ten ból i smutek w najczystszej postaci, jakby ktos mial umrzec. asertin biore gdzies tak 4 tydzien, moze jeszcze wiecej czasu potrzeba na kompletną serotoninową obojętność.

 

-- 11 sie 2013, 22:14 --

 

ladywind, wyszlam.

uczucia utrzymuja mi sie na stabilnym poziomie. choc dzis mialam zły dzień, ale to ze wzgledu na kaca i tel. od matki. no ale bylam opanowana, nie zrobilam niczego czego bym mogla zalowac.

calkowicie pozbylam sie depersonalizacji. czuję siebie jak nie wiem co. zupełnie odeszły zachowania kompulsywne.nie rzucam się na wszystko co mozna zjeść i chudnę :) zwiekszył się poziom samodyscypliny.

no mam problem ze snem, ale chrzanic to. nie przejmuję się i jest ok. dziś tylko mialam ochote pobiec przed siebie i czułam sie przygnębiona tym ze nie mam przyjaciół ani faceta, ale spoko ogarne ten temat za jakiś czas. mam fajne pomysły i konkretne rozwiązania.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja pamietam nieposkromioną nienawiść, katastroficzną złość, nieokiełznaną agresję, wybuchy bez powodu, krzyk, miotanie się ze sobą, smutek ktory jest kresem wszystkiego i zwiastuje pustke- ten stan kiedy nawet smierc nie istnieje, i co bym nie zrobila to nie ma wyjscia, chociaz nie wiedzialam z czego mialoby byc wlasciwie to wyjscie. panika, lęk, drżenie. poczucie winy, derealizacja i depersonalizacja...

 

O to tez mi nie jest obce, ale jak to sie mówi - po zimie przyszła wiosna ;). Choć w sumie jak teraz patrze z obecnej perspektywy, to nie było ze mna tak zle, jak mi sie wtedy wydawalo. Bylam zagubiona i samotna....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiesz ... ja po prostu się poddałam... TOTALNIE NIE MIALAM sily, straciłam nadzieję, choć chyba gdzies tam w głębi świtało mi w głowie zgłoś się po pomoc ... ratuj się. Idz na terapie . od dezycji do czynow mijaly miesiące (ok 9) i już planowałam samobójstwo. im bliżej było terapii, był i lek, ale chyba i chęć... ale tak naprawdę nie miałam ZADNYCH oczekiwan, po prostu niech się kurde blaszka dzieje. i poszlo. wtedy stwierdziłam, ze to była najlepsza decyzja w moim zyciu. poraz pierwszy poczułam, ze jednak mam cel, by zyc, ze ludzie mnie lubia i nie jest tak zle ze mna i ze chce kochac. poczywiscie, co by nie było tak słodko, jednak (teraz to widze) terapia miał tez swoje ciemne strony. stalam się w pewnych kwestiach zbyt swiadoma, a w zw. z tymbardziej się kontrolowałam (cechy, które były we mnie dobre - np. naturalne przywództwo w sytuacjach trudnych - bo za dnia szzara mycha, a jak cos się dzialo, to nic praktycznie nie robiłam, a ludzie się mnie słuchali i czułam się z tym dobrze).

Niestety to doświadczenie przyczycnilo się do tego, ze rozbudziłam sobie glod samorozwoju i doskonalenia się. chciałam jeszcze i to był blad. zapetlilam się. po terapii jednak niektóre rzeczy wracają, wiec niestety w jakims sensie pewne cechy powrocily. a następnie podjelam dziwne decyzje, ze... no wlasnie jestem tam gdzie jestem i nie czuje nic. nie wiem kim jestem, nie korzystam z zycia, uczestnicze w nim, ale jakos obok. a wlasnie pamiętam tez ta dobra stronę emocji. ja to dotknęłam i doświadczyłam, ale stało się cos, ze nie miałam czasu aby nowe umiejetnosci utrwalić. niestety

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

co się stało? wróciłam do domu rodzinnego i na terapie - zupełnie bez sensu (i dalam sobie cos wkręcić) , ale bylam naiwna. LAe nie chce mi się o tym pisać, bo pisałam już o tym wcześniej. weszłam znow do tej samej rzeki, a przecież się nie powinno. teraz już to wiem. wrocilam do starych schematów.... zbyt szybko. ot co.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witam,

piszę z problem, który trapi mnie od dawna, ale ostatnio ma apogeum przez które doprowadzam się do rozpaczy. Ja po prostu nie czuję... nie tęsknię za rodziną gdy jej nie widzę, nie odczuwam razem z nimi sukcesów i porażek, zupełny brak empatii. Mam wrażenie, że zbudowałem w sobie mur, odizolowałem od ludzi, wewnętrznie zupełnie znieczuliłem, nawet nie wiem dlaczego... długo wchodziłem w świat wirtualny i obecnie jestem w nim poważnie zakorzeniony - bo tu jest "łatwiej", bo tu nie ma gestów, bo tu nie ma takich emocji. Z czasem zmniejszałem krąg znajomych, zostało z niego absolutne minimum.

 

Ostatnio poznałem osobę, która mnie oczarowała. Pobyt z nią daje mi wiele radości, ale ciągle tłumię w sobie pozytywne emocje, nie mogę ich uwolnić, przez co czuję się fatalnie... Czuję się tak zablokowany, że w efekcie nie wiem, czy chcę tego związku... bo szkoda mi tej drugiej osoby. Ona daje upust emocjom i uczuciom, ja nie jestem w stanie, rozrywa mnie od środka, ale "nic się nie dzieje" :( Z jednej strony nigdy się tak nie czułem - nagle nie potrzebuję snu, trapi mnie gorączka, wyczekuję na możliwość kontaktu z tą osobą. Z drugiej, gdy przychodzi do osobistego spotkania, jestem zimny, nie mogę uwolnić emocji... Jak to zrobić?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

dowiedziałem sie o oddziale leczenia zaburzeń osobowośći w Międzyrzeczu woj Lubuskie

oddział istnieje od 2007 roku prędzej był jako typowa nerwicówka

 

trwa do pół roku potrzeba skierowanie od lekarza podac swój nr telefonu na nim i wysłać na

wskazany adres

 

dzwoniłem na oddział nie ma aż tak długiego okresu oczekiwania tym bardziej dla mężczyzn (mniej chętnych)

 

4 tyg trwa pobyt konsultacyjno-diagnostyczny po którym jest decyzja odnośnie dalszego leczenia które jest

ciągłe czyli nie wraca sie po 4 tyg i nie czeka na nastepny termin

 

z logistycznego punktu widzenia wygląda to ciekawie nie trzeba jeździć na osbne konsultacje

 

ZAINTERESOWANYM PODAJE NR TELEFONU 957428808/7 oddział 10

 

Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Saanna a citalopram? czy miał jakies znaczenie? ja na nim to poczułam - czy raczej uswiadomilam sobie ze nei czuje jak zaczelam go brac...nast. fevarin który mnie dobił.I wtedy na ulotkach nie było nic takiego, a na nowej ulotce z 2011 z citalopramu już o tym jest " uczucie utraty osobowości, depersonalizacja, derealizacja"...teraz lekarze przyznają to i już się więcej w Polsce o tym mowi ( jeszcze większe prawdop. jest po neuroleptykach zwł. po rispolpecie) a wtedy nikt nie zająknła się słowkiem o takiej możliwości...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×