Skocz do zawartości
Nerwica.com

nic nie czuję


reneSK

Rekomendowane odpowiedzi

zgadzam sie z Logikiem, ja wyprobowalam NIESTETY prawie wszystkie antydepresanty i tez mam podejrzenie, ze one szkodzą, zwlaszcza, ze spotkalam na zywca osoby, ktorym uczucia zanikly nagle po wzieciu antydepresantow...zreszta w tym artykule angielkim ktory przytoczylam wyzej o tym piszą...ja jedynie moge polecic moklobemid, ja na nim czulam motywacje, muzyka wywolywala jakies reakcje czyli cos czulam, ale on powoduje straszne podkrecenie i z niego zezygnowalam, choc jutro zamierzam lekarke o niego prosic.

Tak samo nie bierz neuroleptykow na sen bo one to juz totalnie zabijają dopaminę ( z wyjątkiem moze solianu czy abilify ale one mogą dawac STRASZNE reakcje neurologiczne jak akatyzja czy dyskinezy - to juz jest prawdziwy Oswięcim)...wiec chyba to trittico juz najlepsze...ale z moklobemidem to nie bedziesz mogla łaczyc...

Ja bym Ci radzila odstawic wszyetkie antydepresanty i sprobowac z tym zolpidemem...moze zle Ci radze bo to benzodiazepina, ale ja bralam dlugo i dzieki BOgu odstawiam łatwo (bralam rok czasu)...sporbuj i zobacz czy bedziesz cos czula...ja czulam emeocje tylko na zolpidemie, akinetonie, pridinolu i tym moklobemidzie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

Michuj czytales opis schizofrenii prostej Kępińskiego?

 

Forma prosta (schizophrenia simplex) charakteryzuje się stopniowo narastającym zobojętnieniem, apatią, obniżeniem nastroju. Chory przestaje się interesować losem najbliższych i swoim własnym. Tak radosne, jak smutne wydarzenia spływają po nim bez śladów. Nawet śmierć najbliższej osoby przyjmuje nieraz z zadziwiającą obojętnością. Natomiast drobne przykrości mogą wywoływać gwałtowne wybuchy złego humoru, złości czy przygnębienia. Początkowo chory nie zaniedbuje swoich obowiązków, ale wykonuje je w sposób stereotypowy, bez inicjatywy, jak automat. Wyniki w nauce czy w pracy są coraz gorsze. Nauczyciele i rodzice dziwią się, że taki dobry i zdolny uczeń ma coraz gorsze noty, mimo że godzinami siedzi nad książką. Niekiedy chory spędza czas na bezsensownych zajęciach w rodzaju zapisywania grubych zeszytów słowami bez związku, cyframi, tajemniczymi znakami, planami, rysunkami. Chory stroni od towarzystwa, czasem miesiącami nie wychodzi z domu, by nie stykać się z ludźmi. Zmuszony do kontaktu towarzyskiego, zamyka się w sobie, nie bierze udziału w rozmowie, siedzi ponury w kącie. Zapytany, daje zdawkowe odpowiedzi lub zbywa pytania milczeniem. Nie ma jednak na tyle inicjatywy, by opuścić nużące go towarzystwo, tkwi w nim jak obce ciało, samotny i opuszczony. Wobec najbliższych też staje się coraz bardziej daleki i obcy. Mówi się o nim, iż zmienił się, jest zimny, obojętny, nic go nie obchodzi. Brak inicjatywy, normalnej ruchliwości, posłuszne trzymanie się utartych stereotypów zachowania się są traktowane niekiedy przez otoczenie jako cechy dodatnie. Mówi się o chorym: Jakie to dobre, grzeczne dziecko , choć już dzieckiem dawno być przestał. Czasem tylko to wyrośnięte dziecko przerazi rodziców wybuchem wściekłości, ordynarnego zachowania, wrogości, nie umotywowanego śmiechu, dziwnym grymasem twarzy, próbą ucieczki lub samobójstwa. Ale na ogół jest dobry, posłuszny, wykonuje polecenia bez oporu, nie wyrywa się z domu jak jego rówieśnicy, jest cichy, spokojny. Rodziców, zwłaszcza trochę despotycznych, cieszy takie dobrze ułożone dziecko. Taki cichy typ schizofrenii jest z punktu widzenia lekarskiego najniebezpieczniejszy, gdyż zwykle wiele czasu upływa, nim najbliżsi zorientują się, iż chory wymaga psychiatrycznej opieki. Czasami upór wysuwa się na plan pierwszy. Chory kurczowo trzyma się pewnych stereotypów zachowania, wpada w gniew, gdy próbuje się je naruszyć, jakby z ich obaleniem wszystko w gruzy miało się obrócić. Nie można go nakłonić, by zmienił styl ubierania się, czesania, jedzenia, porządku dnia itd. W innych przypadkach schizofrenii prostej ponurość i drażliwość dominują w obrazie chorobowym. Chory jest stale nadąsany, byle głupstwo wyprowadza go z równowagi, swoją zagniewaną miną jakby broni się przed zetknięciem się z otoczeniem. Dość często własne ciało staje się centralnym tematem zainteresowań chorego. Wypełnia ono pustkę jego życia. Chory koncentruje się na zewnętrznym wyglądzie ciała lub na jego wewnętrznej strukturze. Przegląda się godzinami w lustrze, robiąc przy tym dziwne miny, martwi się jakimś szczegółem swego wyglądu lub rzekomym złym funkcjonowaniem jakiegoś narządu. Snuje fantastyczne koncepcje budowy i pracy swego organizmu i stosuje fantastyczne pomysły lecznicze. Maurycy Bornsztajn wyodrębnił jako osobną formę hipochondryczną postać schizofrenii prostej, określając ją mianem somatopsychicznej. Skargi hipochondryczne w schizofrenii różnią się od tego typu skarg spotykanych w nerwicach tym, że cała koncepcja ciała zostaje w nich zmieniona, jest dziwna i fantastyczna, nie odpowiada poglądom panującym w otoczeniu chorego. Hipochondryczne nastawienie łatwo zmienia się w myśli nadwartościowe lub urojenia. Chory jest np. przekonany, że ma za długi nos lub oczy zbyt wypukłe, wstydzi się z tego powodu wychodzić na ulicę, bo wydaje mu się, że ludzie z niego się śmieją, domaga się operacji plastycznej. Jej wynik jest krótkotrwały, bo znów znajdzie coś rażącego w swej twarzy. Chory może uważać, że jego jelita źle funkcjonują, że skutkiem tego wydaje przykrą woń, ludzie wokół niego pociągają nosem i odsuwają się ze wstrętem. Niekiedy genitalia stają się ośrodkiem hipochondrycznego nastawienia, chory stwierdza u siebie cechy płci przeciwnej (jeden z chorych krakowskiej kliniki twierdził, że w odbycie ma pochwę) lub niezwykły kształt narządów płciowych (inny chory z tejże kliniki nosił obcisłe majteczki, gdyż wstydził się swych rzekomo zbyt wielkich jąder). Czasem schizofrenia prosta przybiera postać "filozoficzną" - chory rozważa nad bezsensem życia, ludzkich zainteresowań i zabiegów, marzy o tym, by zasnąć i więcej się nie zbudzić, prowadzi czasem, gdy czuje się raźniejszy, jałowe dyskusje nad "istotnym", "zasadniczym" sensem tego, co go otacza. Otoczenie odczuwa wokó chorego atmosfer pustki. Najbli si staraj si przez ł ę ż ą ę nią przebić, "rozruszać" chorego, zmusić go do aktywności i żywszej reakcji uczuciowej, a gdy się to nie udaje, sami się od niego odsuwają, traktują go z litością jako "biednego dziwaka". Z czasem dziwactwa się mnożą. Ciszę pustki zakłócają epizody podniecenia lub osłupienia katatonicznego, elementy hebefreniczne czy paranoidalne.

Przerażający ten opis. Współczuję...

Jakie są rokowania co do leczenia?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, niedlugo ma wejsc rewolucyjny lek na objawy negatywne - oczywiscie o ile przejdzie wszystkie fazy rejestracji to mozna się go spodziewac za 2-3 lata - wstępnie nosi nazwę rg1678 i działa nie poprzez dopaminę tylko coś innego

 

-- 14 cze 2012, 18:54 --

 

Michuj a jak długo Ty miales tę depresję? I czy czules pustkę?

Bo widzisz ja mam tak, ze części uczuc nie odczuwam, negatywne - takie ogolne jak poczucie cierpienia czuje bardzo mocno ( anheodnia, brak radoscim nawet ulgi), a poza tym czesto czuje bolesną pustkę...i nie wiem co mi jest..rozwazalam dziwną depresję (3,5roku?), depresję po SSRI, albo wlasnie schizofrenie prostą

 

-- 14 cze 2012, 19:07 --

 

A ja straciłam wczoraj nadzieje, bo stilnoxy przestały działać. Moja rodzina wprowadziła zakaz rozmowy o mojej chorobie a przyjaciół takich co by chcieli posłuchać też jakos nie mam, bo każdy ma swoje życie...więc znów myślę o smierci, ale kogo to obchodzi...moja mama powiedziała,m że widocznie mam tak cierpieć może do końca życia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dziękuję wam za odpowiedzi i rady:) Naprawdę mi dużo pomogliście w mojej sprawie. Ogólnie widzę wszystko, co się zdarzyło, dzieje trochę inaczej. Wciąż śledzę ten temat, pomimo tego w sumie, że mój wątek został wyczerpany. Stonka, gdybyś chciała porozmawiać wirtualnie z kimś nieznajomych, to chętnie Ciebie wysłucham, zostaw mi jakiś kontakt, a się odezwę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak, niedlugo ma wejsc rewolucyjny lek na objawy negatywne - oczywiscie o ile przejdzie wszystkie fazy rejestracji to mozna się go spodziewac za 2-3 lata - wstępnie nosi nazwę rg1678 i działa nie poprzez dopaminę tylko coś innego

 

-- 14 cze 2012, 18:54 --

 

Michuj a jak długo Ty miales tę depresję? I czy czules pustkę?

Bo widzisz ja mam tak, ze części uczuc nie odczuwam, negatywne - takie ogolne jak poczucie cierpienia czuje bardzo mocno ( anheodnia, brak radoscim nawet ulgi), a poza tym czesto czuje bolesną pustkę...i nie wiem co mi jest..rozwazalam dziwną depresję (3,5roku?), depresję po SSRI, albo wlasnie schizofrenie prostą

 

-- 14 cze 2012, 19:07 --

 

A ja straciłam wczoraj nadzieje, bo stilnoxy przestały działać. Moja rodzina wprowadziła zakaz rozmowy o mojej chorobie a przyjaciół takich co by chcieli posłuchać też jakos nie mam, bo każdy ma swoje życie...więc znów myślę o smierci, ale kogo to obchodzi...moja mama powiedziała,m że widocznie mam tak cierpieć może do końca życia

 

 

stonka, a moze my sie za bardzo skupiamy jak ma byc? ze chce y czuc? zreszta nie wiem, trudno mi odposcic kontrole. dodam, ze dzis w ncy- nie wiem, czy to moja nerwic, czy coa, ale wczesniej nie mialam problemów z sercem - na trittico obudził mnie przeszywajacy ból - okropne mrowienie ręki oraz cisnienie 150/100 - szok. kiedys mialam lekkie nadcisnienie zwiazene z przejsciwym stresem, ale pozniej bylo ok. problemy zaczely sie na antydepresantach

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Saanna jak ci mowilem, ze na antydepresantch moze byc tylko gorzej to tak jest w rzeczywistosci. powiem ci od razu, ze antydepresanty to nie ta droga. a jak myslisz, ze jestes madrzejsza to idz od razu na rente jesli ja w ogole dostaniesz, a jak jej nie dostaniesz to idz od razu starac sie o stopien niepelnosprawnosci, a potem do osrodka pomocy spolecznej, bo z brakiem emocji/motywacji/satysfakcji nie ma jaj.

 

-- 15 cze 2012, 11:52 --

 

ludzie na tym forum lecza sie latami i korzystaj z ich doswiadczen, ucz sie na ich bledach, a nie na swoich, bo swoje bardziej bola, ale swoje bledy sa nieodwracalne, przewlekle i do konca zycia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

no, ale z jakis powodów np nie spię . ale z jakich? wczesniej spalam spokojniej jak nie bralam antydepów. co nie znaczy, ze wszystko było ok, bylam bardzo napieta

 

-- 15 cze 2012, 11:53 --

 

nie wiem,czy te antydepy jeszcze mnie nie nakrecily, ja sie zestresowalam i jeszcze wiekszy kociol sie zrobil. a ty jak długo brałej leki? w ogóle pomogły? jak one działają?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja tez przestaalam spac na antydepresantach,...ba~! nawet przestalam odczuwac sennosc tak jak uczucia...mi sie nigdy nie chce spac chocbym padala z nog...musi mnie tabletka uspic. Diekuje ze choc jedna osoba sie zainteresowala moim dramtaycznym ostatnio stanem...bo od wczoraj czuje sie zupelnie opuszczona...

Jakbym Wam opisala moje funkcjonowanie wypelnione makabrycznym cierpieniem to opis tej schizofrenii prostej uznalibyscie za lajcik...naprawde.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ej, ja tez nie czuje sennosci- tzn. czuje na zasadzie - ze mnie głowa boli, albo oczy :( ale ja brałam raptem tydzień :(

 

-- 15 cze 2012, 15:16 --

 

cholernie mnie to martwi, ze nie moge spac :(, bo uwielbiałam sie wylegiwac. czasem złapie komara nad ranem, sądze, ze to nie wina tabletki usypiajacej, to sen wtedy jest mega płytki

 

-- 15 cze 2012, 15:19 --

 

mam wrazene stonka, ze mamy takie same problemy. kurde, a dlaczego w ogole bralas leki? co teraz bierzesz?

 

-- 15 cze 2012, 15:20 --

 

ja przed lekami czułam sie jak smiec, ale po nich jeszcze gorzej. jakbym to nie była ja. w ogóle jakoś dziwnie sie zachowuje. kiedys pewna siebie,t eraz mega zalękniona. jeden wielki stres.

 

-- 15 cze 2012, 15:44 --

 

Stonka nie jestem w Twojej sytuacji. Nie jestem w stanie Ci tak pomóc jakbyś tego chciała.

Mogę Ci tylko napisać jak to wygląda z mojej strony.

a więc...

Brałam jak liczyłam od początku ok. 9 leków. Ale nie naraz tylko w ten sposób. Przepisała mi jakiś lek. 3 tyg. na sprawdzenie działania. Kolejna wizyta. Nie działa to następny.

Czyli: Sulpyrid, Moklar, Lerivon, Bioxetin, Coaxil reszty nazw nie pamiętam.

Po każdym czułam się ''przywalona'' jakby to nie ja.

Po Sulpyrydzie - mlekotok, uciski na mózg. Jakbym to dalej brała to pewnie bym z mózgu miała gąbkę.

Więc podziękowałam. Nie biorę. Jakoś funkcjonuję.

Wolałam terapię grupową i też w tym czasie indywidualną.

 

Z znajoma rozmawiałam na ten temat. A ona na to, że może lekarz nie dobrał mi dobrze leku.

Pomyślałam nie jestem aż w tak ciężkim stanie.

 

Uczucia jako takie mam. Potrafię się ''zezłościć'', ''płakać'', ''czuję też mam pozytywne uczucia''.

Uczucia są. Tylko przez depresję/nerwicę przyblokowane.

 

 

Teraz np. czekam na wizytę u ''psychologa'' na NFZ bo nie mam kasy na płatne wizyty.

Puki co siedzę na ''forum'' i czytam co inni użytkownicy piszą na temat ''swojej choroby''.

Staram się tez sama sobie pomóc. Nie nakręcać się. Nie chodzić w kółko ''jak pies za ogonkiem''.

Wieczorem piję ''melisę''.

W nocy budzę się, ale po chwili znów zasypiam więc nie jest tak źle.

Czytam sobie ''Pismo święte''. Jak czytam to uspakaja mi się umysł.

Czasem bywam na mszy o uzdrowienie duszy i ciała. Staram się też dbać o tą sferę ''duchową''.

Jest błogosławieństwo z ''nałożeniem rąk na głowę''.

Po takim błogosławieństwie czułam taki spokój w umyśle jak po jakimś leku uspakajającym.

Nie wiem czy byłaś w Częstochowie u ks. Cyrana. Tam działa grupa Mamre. Można podejść do modlitw wstawienniczych.

Kilka razy skorzystałam.

Oczywiście codziennie się modlę. Więc wiara też mi pomaga.

 

-- 21 maja 2012, 20:06 --

 

Jeszcze brałam Roxetin, Fluanxol,Fevarin, Promazin, Oxazepam

 

 

w sumie to jest jakiś sposób. Dobrze, że spisz. Ja już z mózgu czuję, że mam gąbkę, a szkoda, bo pracowałam umysłowo. Miałam napisac ksiązką i przed lekami- jeszcze sie jakoś ogarnęłam, a po lekach ni jak nie idzie, nie moge sie skoncentrowac. Pustka we łbie totalna. Przeciez nie brałam jakoś długo tych prochów. Czy to mozliwe, ze byle jaki durny mały cital mnie tak rozpierniczył? Na nim sie nabawilam wiecej jazd i mi poglębił mój stan. :( Ja już wiary nie mam. jak brałam przez 2 dni ten ebany cital, to juz chcialam go rucic bo normalnie po scianach łaziłam. ale durna byłam i słuchałam innych, nie... nie wolno odstawiac. i tydzien sobie na nim poleciałam. był moment, ze w tym wszystkim chwilowo pomogła mi modlitwa o uzdrowienie, zupełnie przypadkowo w kosciele u dominikanów na freta w Warszawie, po tym ... czułam sie na lekkim haju ;)tzn. miałam wiare, ze będzie ok, dam rade. ALe wieczorem sobie pomyslalam, e tam, to psychologiczne dyrdymały. :/

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czułam sie na lekkim haju tzn. miałam wiare, ze będzie ok, dam rade. ALe wieczorem sobie pomyslalam, e tam, to psychologiczne dyrdymały. :/

Ja miałam coś podobnego. Byłam w Wawie na modlitwach o uwolnienie - specjalnie nade mną. 4h. W drodze powrotnej nagle poczułam - co prawda tylko na kilkanascie sekund takie głebokie uwielbienie Boga. było to o tyle niezwykle, że przeciez w ogole nie odczuwam uczuc pozytywnych i głebokich...a nastepnego dnia obudzilam sie jak zwykle i tez zwatpilam, tez sobie wkrecilam, ze psychologiczne itd. Ja przez te psychiatrie trace Wiare.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czułam sie na lekkim haju tzn. miałam wiare, ze będzie ok, dam rade. ALe wieczorem sobie pomyslalam, e tam, to psychologiczne dyrdymały. :/

Ja miałam coś podobnego. Byłam w Wawie na modlitwach o uwolnienie - specjalnie nade mną. 4h. W drodze powrotnej nagle poczułam - co prawda tylko na kilkanascie sekund takie głebokie uwielbienie Boga. było to o tyle niezwykle, że przeciez w ogole nie odczuwam uczuc pozytywnych i głebokich...a nastepnego dnia obudzilam sie jak zwykle i tez zwatpilam, tez sobie wkrecilam, ze psychologiczne itd. Ja przez te psychiatrie trace Wiare.

 

Stonko droga ja jutro jadę tylko to jest mszę o uzdrowienie duszy i ciała.

Aż 4 godziny się modlili nad tobą?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja sobie dziś magnez kupiłem bo mnie coś serducho kłuje i kołacze po euro chyba ale alko też miał wpływ za dużo piw i wypłukanie minerałów i krople walerianowe też mam meliska na noc też można ale przy poważnych zaburzeniach mało pomaga a wiara potrzebna bez niej mało da sie zrobić w sensie nadzieji też neiwiem

szkoda mi Stonki nie rozumiem jej niewiem co pisać co doradzić i tak swoje zrobi niewiem nic niewiem już co w tym temacie pisać jest tak beznadziejnie :<img src=:'>

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

czułam sie na lekkim haju tzn. miałam wiare, ze będzie ok, dam rade. ALe wieczorem sobie pomyslalam, e tam, to psychologiczne dyrdymały. :/

Ja miałam coś podobnego. Byłam w Wawie na modlitwach o uwolnienie - specjalnie nade mną. 4h. W drodze powrotnej nagle poczułam - co prawda tylko na kilkanascie sekund takie głebokie uwielbienie Boga. było to o tyle niezwykle, że przeciez w ogole nie odczuwam uczuc pozytywnych i głebokich...a nastepnego dnia obudzilam sie jak zwykle i tez zwatpilam, tez sobie wkrecilam, ze psychologiczne itd. Ja przez te psychiatrie trace Wiare.

 

ja to myślę, że trzeba było się tego trzymać ;) j sobie sama ta wiarę zabrałam, właśnie mówiąc o tych dyrdymałach. tak myślę.

 

-- 15 cze 2012, 19:46 --

 

nie wiem, czy bym wytrzymała 4 godziny. ja kiedys doswiadczylam czegos niesamowitego- spoczynek w duchu swietym.kidys na rakowieckiej w kosciele byl jakis charyzmatyk, no i namaszczał krzyzem czoła. ludziesie ustawiali i patrze, a oni padaja jak muchy. ja sobie mysle o cholercia. jak doszlo do mnie to ja fik, do tyłu. to bylo cos niesamowitego- masz pelna swiadomosc tego co sie dzieje, ale ciało jesty takie ciezkie, tak rozluznione na maxa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

 

nie wiem, czy bym wytrzymała 4 godziny. ja kiedys doswiadczylam czegos niesamowitego- spoczynek w duchu swietym.kidys na rakowieckiej w kosciele byl jakis charyzmatyk, no i namaszczał krzyzem czoła. ludziesie ustawiali i patrze, a oni padaja jak muchy. ja sobie mysle o cholercia. jak doszlo do mnie to ja fik, do tyłu. to bylo cos niesamowitego- masz pelna swiadomosc tego co sie dzieje, ale ciało jesty takie ciezkie, tak rozluznione na maxa.

 

Osobiście nigdy nie doświadczyłam spoczynku. Chciałam, ale nigdy nie było mi to dane.

Też widziałam jak ludzie padali.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zapytam sie kolezanki jak to robi bo ona ma non stop, a wierzaca raczej srednio.

 

Wiesz ja to nie wiem jak oni to robią. Raz mi ksiądz podczas modlitwy mówił, że ''kontroluję ciało''.

Mam tylko coś takiego, że podczas modlitw mimowolnie podnoszę głowę tak stopniowo.

Wiadomo w depresji człowiek patrzy smutno na ziemię. A to może jest takie działanie aby podnieść się z tego stanu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja w głowie mam jakąs sztucznosc i nie wiem czy to nerwy, czy leki czy jedno i drugie. Ja tylko chce spac!!!! Nie wierze w powrót do normalnosci. Dzis bylam na rozmwoie kwalifikacyjnej (telemarketing)- gdzie ja raczej zajmowałam samodzielne stanowiska, ja rekrutowałam, ja prowadzilam szkolenia i rozmowa kwalifik to był dla mnie pryszcz. teraz sie mega stresowalam i zapomnialam ile daja za wynagrodzenie :/ nie byłam w stanie sie skupic i skoncentrowac

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Saanna po pierwsze antydepresanty szkodza. zwlaszcza na emocje. po antydepresantach nic sie nie chce robic, zero inicjatywy, zero motywacji. juz wielu osobom antydepresanty zaszkodzily. odstaw ten cital. jesli chcesz leki na sen to nie bierz antydepresantow, bo sama wiesz jak one na ciebie dzialaja.
logik skoro szkodzą to co brać na depresje, brak motywacji, sesnu życia i wewnetrzna pustkę?? tylko doraźne??

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś byłam na rozmowie o stanowisko ''negociator cen''. Masakra jakaś.

Przyszło 2 kolesi. Jeden zadawał pytania a drugi patrzał na moje reakcje. :shock:

Teraz jest mi trudno się ruszyć. Czuję, że muszę wszystko sobie poukładać.

Nie wszystko na raz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×