Skocz do zawartości
Nerwica.com

Zmarnowalem sobie zycie.


fallenone26

Rekomendowane odpowiedzi

Po pierwsze farmaktorerapia - bez ktorej NIE MASZ zadnych szans na wyjscie z problemu- potem psychoterapia.

 

Jak juz jako tako sie ogarniesz to znajdz jakas prace.

 

Aha i mozna przyzwoicie zarabiac majac LO - trzeba nauczyc sie jakiegos fachu - polecam przyuczyc sie malowania, tapetowania, kladzenia glazury itp itd. Po jakims czasie mozesz sam rozpoczac dzialalnosc i kasa i to calkiem spora sama przyjdzie ( 5000 zl na miesiac na lajcie).

 

 

Tylko nie ludz sie, ze bez intensywnej farmako i psychoterapii z tego wyjdziesz...

 

 

Podstawowe pytania :

 

- jakie leki i jakie dawki brales

 

- jak dlugo brales poszczegolne leki ?

 

- stosowales tylko monoterapie ?

 

Nie ludze sie, ze wyjde. Ludzilem sie jeszcze w 2004 roku, kiedy mialem 21 lat. Teraz, majac 26 (w tym roku skoncze 27) i bagaz doswiadczen, jakie zdobylem przez te lata, nie ludze sie w ogole. Jesli punkt A oznacza "wyzdrowienie", natomiast punkt B samobojstwo, a odcinek AB ma 100km, to ja jestem na 95km tej trasy. W 2004 bylem na 50km. Nie mam sily/zapalu/motywacji aby zdrowiec. Jak zwal tak zwal. Bralem rozne antydepresanty, bralem je zazwyczaj bardzo krotko tj. gora miesiac, dwa. Na terapie chodzilem krotko, zazwyczaj konczylo sie na kilku wizytach, czesto tylko na jednej. To byly tylko wizyty "na wygadanie", nic poza tym. Nic nadzwyczajnego sie tam nie dowiedzialem. A ogolnie to byly glupoty. Rady typu "przestan sie zadreczac", "zostaw przeszlosc, zyj terazniejszoscia" i tym podobne uniwersalne porady, na ktore kazdy moze wpasc, nie muszac przy tym isc do psychologa. Poza tym jakosc terapii w polsce pozostawia wiele do zyczenia. Ci ludzie sami maja ze soba problemy, malo kto z nich jest kompetentny. Nie sa rozliczani ze swojej pracy. Wiec moga nie miec zadnych rezultatow i pracowac do emerytury w zawodzie.Poza tym to ich praca. A jak wieszkosc ludzi, przynajmniej w Polsce, malo kto ja lubi i rzetelnie wykonuje.

 

 

A propos pracy: Widzisz...gdybym chcial byc malarzem, to bym nie poszedl do liceum, a potem nie zakuwal 4 lata na ciezkich studiach na Polibudzie, tylko poszedlbym do zawodowki. Nie czulbym sie dobrze bedac malarzem, tapeciarzem czy chuj wie kim jeszcze. Moze Tobie to sprawia przyjemnosc, mnie natomiast nie. Ja chcialem byc programista/informatykiem. Chcialem byc przede wszystkim kims na stanowisku, a nie zwyklym robolem. Kiedys to bylo moim marzeniem. Teraz juz nic mnie nie pociaga.

 

Jako tako sie ograniam od 4 lat. :) I wszystko jest wlasnie "jako-tako", tak jak chociazby moja ostatnia praca, rownie patologiczna jak cale moje zycie. Ona tez byla "jako-tako". Gowno sie tam nauczylem i grosze zarabialem. Kiedys jeszcze wierzylem, ze ktos z rodziny mi pomoze, albo spotkam na swojej drodze zyciowej kogos, kto wyciagnie mnie z tego bagna. Spotkac drugiego ojca, ktory pokaze jak zyc, postawi na nogi, doda pewnosci siebie, odbuduje charakter. Niestety nikt taki sie nie pojawil, bo kazdy zyje swoim zyciem i nie szuka dodatkowych problemow. Ludzie nie sa szlachetni, a swiat nie jest przyjaznym miejscem. Niestety jestesmy "jako-tacy", a nie tacy, jakimi chcielibysmy byc.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To bardzo dobre stwierdzenie:

... istnieje niezerowe prawdopodobieństwo wyjścia z tego gówna ....
.

Wiemy, że jesteśmy w Czarnej Dupie. Ale jeśli wiesz, że za ścianą jest normalne, satysfakcjonujące życie, to szlak cię trafia, że cię to omija. Jeśli jednak komuś, gdzieś udało się z tego wyjść, to znaczy, że się da. Prawdopodobieństwo jest niezerowe, istnieje jakaś droga wyjścia, niestety dla każdego inna, dlatego tak trudno dać komuś jaką sensowną, jednoznaczną poradę. Jeśli dziś nie wiesz jak to zrobić - zwiększaj swoje szanse na "motywującego kopa". Czytaj i szukaj, aż znajdziesz swoją drogę. Nie poddawaj się. Były leki i terapia? Co z tego? Spróbuj jeszcze raz. Inne leki, inny terapeuta, inna terapia.

 

Pomyśl sobie, że gdzieś tam ludzie jeżdżą na nartach w pełnym słońcu i piją "bombardini". Ty siedzisz 26 rok z rodzicami pozwalając aby toksyczne schematy przywiązały cię do krzesła. Nie wkurza cię to? Bo mnie wkurwia to na maksa. Na fali tej złości udało mi się wystawić głowę z "tego gówna". Czego i tobie życzę ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Powiem tak - dzięki lekom mój stan się jakoś ustabilizował i bez nich nie wyobrażam sobie jak mógłbym wyjść z sytuacji,w której 5 lat temu się zalazłem.Po roku leczenia znalazłem pracę i do tej pory pracuję.Nie jest różowo,ale na pewno jest lepiej niż było.I jeszcze wracając do tematu i krótko podsumowując - pracę którą wykonuję bardzo lubię.Problemem jest kwota wynagrodzenia.Zanim zachorowałem pracowałem jako początkujący mechanik i też bardzo lubiałem tą pracę.Po prostu nie wróciłem już do niej,ze względu na moja objawy chorobowe.Teraz jak wspomniałem pracuję w innym miejscu i chyba dzięki tej pracy do końca nie zwariowałem.

 

Jak kiedyś poczuję się na siłach spróbuje znaleźć coś innego.Jednak bez wyprowadzki do innego miasta nie ma szans dostać lepszą pracę w mojej okolicy bez znajomości.

 

Leki w pewnych chorobach są niezbędne do funkcjonowania i żadna psychoterapia czy "wzięcie się w garść :mrgreen: " tu nic nie da.

Zainteresowanych zachęcam do przejrzenia tematu o CHAD na tym forum.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a poza tym lepiej mieć gównianą pracę niż żadnej.

Tak, jeśli ta gówniana praca jest doceniana przez pracobiorcę. Pracowałem już fabryce i wszystko byłoby całkiem nieźle, gdybym nie musiał pracować po kosztach. W praktyce wyglądało to tak, że grupa górników na emeryturze narzucała bardzo duże standardy pracy, bo oni mieli swoje emerytury i w zasadzie pracowali dla sportu i co zarobili mogli wydawać na samochody, wakacje, picie, itd.

Był ostry zapieprz, duże wymagania jakości, koszmarne warunki (wszędzie olej, straszny hałas, trociny dostające się do ubrania, gorąco na hali) i to wszystko za minimalną.

Wtedy zrozumiałem, że wszystkie te elitarne teksty o tym, jak niektórzy pracownicy są lepsi i zasługują na więcej a inni są gorsi i zasługują na mniej bo są "nieukami", "nieudacznikami", itd. to jedna wielka bzdura służąca tworzeniu systemu opresji i wyzysku. Prawda jest taka, że ci ludzie są niezbędni i że bardzo ciężko pracują, często w bardzo złych warunkach, czego pracodawcy nie doceniają i za co się odwdzięczają pogardą.

Myślę, że to samo w sobie było budujące charakter doświadczenie, ale zdecydowanie zniechęciło mnie do pracy dla kogokolwiek spoza rodziny.

 

Wielu by sie zgodizlo nawet na 800-900 byle miec prace a nie maja na to szansy

Ale też wielu woli korzystać z zasiłku/utrzymania rodziców jeśli ma wybór. 800-900zł to jest po prostu żart, zero szacunku dla ludzkiego czasu i wysiłku. Zero szacunku dla pracy. Już lepiej wziąć pożyczkę z urzędu pracy i założyć własną firmę i potem zarabiać kilka tysięcy miesięcznie. Po prostu rynek pracy jest tak zapchany i pracobiorcy są tak bezwzględni, że nie ma co się tam pchać.

Zdrugiej strony, w przypadku prowadzenia firmy, wnerwia mnie niewdzięczność i bezwzględność świń z wiejskiej. Trzeba im oddawać po parę tysięcy złotych miesięcznie a jak się samemu ma problemy, to nie ma co liczyć na pomoc państwa i człowiek kończy w długach. Dlatego się brzydzę socjalizmem. To jest całkowicie amoralny i niewdzięczny system.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alter-Super-Ego, Chyba masz rację. Muszę uwolnić się od rodziców. Tylko dlaczego nawet ta myśl o uwolnieniu się od nich napawa strachem i nie wzbudza pozytywnych emocji u mnie? Zawsze się o wszystko martwię. O to,ze mi pieniedzy braknie, o to,że sama sobie nie poradzę. I o to,że nie będę potrafiła spedzać sama ze sobą czasu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sorrow,

 

Zgadzam sie, ze praca na pelny etat ponizej gdzies 1800-2000 zl to czysty wyzysk i totalne upodlenie czlowieka poczciwego. Nie ujmujac nikomu, wiem, ze sa ludzie co zarabiaja po 1200-1600 i sa zadowolenie, ale oni tak naprawde nie zdaja sobie chyba sprawy, ze tak naprawde jest to czysty kolchoz, oboz pracy niewolniczej.

 

Co do zalozenia firmy - no w Polsce jest z tym TRAGEDIA. Mikro, mali i sredni przedsiebiorcy (do 50 osob zatrudnionych) sa niszczeni, je*ani ze wszystkich stron przez panstwo, a oligarchowie placa podatki w rajach podatkowych.

 

 

Czlowiek bez wyksztalcenia moze niezle zarabiac (powyzej 2500-3000), ale musi nauczyc sie jakiegos fachu jak stolarka, obuwnictwo, malowanie, tapetowanie itp itd

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie - założenie firmy nie jest sprawą prostą jak niektórym może się wydawać.Tzn. samo założenie jest banalne,ale żeby to wszystko jakoś się kręciło - z tym jest już troche gorzej :roll: .

 

Co do samej pracy,to za minimalną na pewno bym nie zapieprzał na produkcji do upadłego,w dodatku w koszmarnych warunkach.

 

Na szczęście jak na razie pracuję w czystym magazynie po 6,góra 7 godzin dziennie bez sobót.W lecie jest przestój i większość czasu to takie plątanie się po zakładzie.Za to w zimie trzeba to odrobić,ponieważ jest więcej wysyłek.Ale i tak nie ma tragedii,bo inni za mniejszą kasę muszą zapier..lać jak beduini.

 

Za to chłopaki na produkcji mają niezły zapieprz.Podobnie jak to opisał Sorrow są jeb.ni przez starych dziadków - emerytów,którzy mają premie za wykręcanie norm i napierd...nie innych a sami nic praktycznie nie robią.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

fallenone26,

 

Coz czyli nie leczyles sie nigdy psychiatrycznie dlugotrwale i duzymi dawkami ? I na terapie chodziles krotkotrwale ?

 

To musisz wiedziec, ze na pelny efekt dzialania farmakoterapii trzeba czekac 3-5 miesiecy- pozniej najczesciej jest juz tylko lepiej. Tak wlasnie tyle to musi trwac.

 

Miesiac leczenia antydepresantami to jest NIC- w tym czasie moze nastapic pogorszenie. Dla porownania to tak samo jakbys mial prowadzic kuracje antybiotykiem 10 dni, ale na drugi dzien juz bys nie wzial kapsa , bo po pierwszej nie poczules sie lepiej.

Dodatkowo- dobra psychoterapi jest tez nieoceniona- zwlaszcza w Twojej sytuacji wydaje mi sie, ze jest bardzo, ale to bardzo wskazana.

 

Jednak efekty nie przyjda po miesiacu czy dwoch, musisz wiedziec, ze czesto na poczatku terapii moze byc gorzej (rozdrapywanie ran itp), ale pozniej bedzie lepiej.

 

Musisz sam sobie dac szanse, bo jak sam sobie jej nie dasz to kto Ci ja da ?

 

Zacznij od wyszukania dobrego psychiatry i psychoterapeuty i walcz z calych sil, chocby resztkowych, ale walcz.

 

Jak mozesz myslec o samobojstwie nie sporobojac wszystkich mozliwosci leczenia-terapii ?

 

Powiedzialem, ze nie masz szans na wyjscie BEZ lekow i terapii, ale Z terapia i Z lekami masz ogromne szanse na wyjscie z tego dola.

 

Praca rzemieslnicza - jak tapetowanie etc jest zawsze pozadana i dlatego mozna na niej zarobic 4000 zl na miesiac lekko, - zadna ujma byc pracownikiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974: Każda zmiana budzi obawy i lęki. To chyba najnormalniejsze na świecie uczucie. Człowiek, który nie nosi w sobie strachu musiałby być chyba jakoś upośledzony. Inna sprawa, że nasz wysoki poziom lęku paraliżuje nas przed wykonaniem kroku. A czasem nawet przed samym zadaniem sobie pytania: "No dobrze a co się stanie jeśli... zabraknie mi pieniędzy? Co będzie jeśli nie poradzę sobie? Co będzie jeśli przestraszę się samotności? Czy umrę od tego? Czy nie będę mogła wrócić?".

 

Gdzieś na którymś wątku (pewnie niejednym) była poruszana kwestia właśnie samotności. Według mnie, to bardzo dobry temat do "ćwiczenia", bo nie pobudza lęku - jedyna zmiana jaka zachodzi to zmiana w nas. A jeden klocek mniej ;)

 

... powiedział Wujek Dobra Rada ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

zaqzax
pracowitosc to tak naprawde wymog kobiet, bo po co komu praca - szkoda niszczyc srodowisko w ten sposob.

Ja tez mieszkam z rodzicami, ale u mnie jest jakos inaczej jak u ciebie, a dokladnie wrecz odwrotnie bo niewyobrazam sobie zeby mi ktos gotował, prał lub sprzatał, niechce nic od rodzicow, np malo jem też, mimo to wszystko, wiadome ze sa podatki, wegiel do kupienia, zywnosc, oplata za energie i za to ja nie płace tylko rodzice, ale zyje w ten sposob aby jak najmniej bylo strat, ocieplenie grzejnikow - to moja inicjatywa, komputer w ktorym obnizone jest napiecie procesora, karta graficzna malo zuzywajaca energii, rodzicie by mogli sobie jeszcze wymienic telewizor na panel led ktory by zuzywal ze 4razy mniej energii ale sa za prymitywni. Najgorsze jest ze mam co chce, mozna sie napic pepsi, internet uzywac, ma sie wygodny pokuj, mozna sie gdzies przjechac samochodem rodzicow, ale jestem tylko mezczyzna co nie moze zyc, to wlasciwie chyba cos w podobie jak ty.

czytajac wasze wypowiedzi dochodze do wniosku, ze juz nie ma nadziei na wyzdrowienie :( chyba juz zawsze bede taka dziwna.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam się z autorem . Sam mam bardzo podobną sytuację utknąłem w ..."nicości"

 

Niby jestem po studiach Humanistycznych, na które iść nie chciałem; a obecnie pracuje w Myjni za...4,5 za godzinę. Bo pracy nie ma . Moi znajomi , gdy byłem bez pracy słyszałem docinki "kto chce prace znajdzie", "Ja bez studiów pracuje a ty ze studiami pracy nie masz". Nie mówię jak reagowały Kobiety ... NO do pracy by się poszło, a inna w twarz mi powiedziała że co to za facet co nie ma pracy ?? .

 

Jetem zdruzgotany, dziś byłem na rozmowie kwalifikacyjnej, a szef powiedział że ...szkoda mnie na fizola... wcześniej słyszałem o tym że mam studia etc...

Do tego dziewczyna z która...kręciłem powiedziała dziś że ma faceta a ja nie powinien się dziwić bo jestem karykaturą faceta , ofiarą.

A obecna koleżanka z która się spotykam jest tak średnio nastawiona. ma mamę w Niemczech i tam ma kolegę który o nią zabiega (30 lat żyje z zasiłku, od państwa ma mieszkanie ), ja tego nie mam. I szans też . Tak mi głupio nie mam dziewczyny, żałosną prace ... I tak właśnie ?? Mam tak dość .

 

Gdybym jak moi znajomi pojechał na Islandię dziś miałbym samochód ...choć coś by się czuć lepiej

 

Coraz częściej myśle by zakończyć to nie życie to marne wegetowanie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro dziewczyna,z którą chciałeś się spotykać powiedziala Ci tak,więc sorry ale nie masz czego żałować bo takie zachowanie wg mnie dyskwalfikuje ją jako potencjalną partnerkę.

 

Ja nie mam dziewczyny i wcale nie jest mi głupio.Inni nie docinają mi z tego powodu.Żyje jak mi się podoba i jak mi jest wygodniej (też ze względu na swoją chorobę,która mnie w pewien sposób ogranicza).

 

Z resztą zakładanie rodziny i spłodzenie niezliczonej ilości potomstwa nigdy nie było moimi głównymi priorytetami w życiu.

Jeżeli już z kimś będe to na pewno bez dzieci i zdecydowanie bez ślubu (a już na pewno nie kościelnego).

To samo jeżeli chodzi o własny dom - na pewno nie wpier..lił bym wszystkiego co zarobie w budowe domu.Nie rozumiem ludzi budujących dom przez 20 lat,odkładających każdy zarobiony grosz i pakujących wszystko w tą inwestycję.

Jeżeli już miałbym kupić to mieszkanie w bloku,lub nie kupować tylko wynajmować mieszkanie u kogoś.

 

Sorry ale taki mam punk widzenia i to moja prywatna sprawa.Czy komuś się to podoba czy nie,zrobie i tak co będe chciał i na pewno nie będe ulegał presji otoczenia!

 

Słabe zarobki też mnie martwią i dołują jak pisałem wcześniej.Miałem zjebane dzieciństwo oraz paskudny start w życiu - też mnie to wku..ia.

 

 

Dla mnie najważniejsze jest ustabilizowanie swojego stanu.Myślę,że ci którzy nie potrafią się cieszyć z małych rzeczy i drobnych sukcesów,nie będą się też cieszyć z dużych osiągnięć.

Jak coś zaskoczy i poczuję się lepiej,jestem w stanie bardziej zdecydowanie ruszyć do przodu,aby coś zmienić.

 

Do tego trzeba czasu,solidnego leczenia i cierpliwości.Nie twierdzę,że uda mi się z tego wyjść.Wiem jednak,że dopóki będę miał siłę,to podejmę każdą próbe i wypróbuje dosłownie wszystkiego co mogłoby mi pomóc wyjść z tego stanu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Fallenone26 bardzo Ci współczuję, to cholernie przykre co napisałeś, co do studiów, wykształcenie nie jest miarą człowieka. Ja też przerwałam moje studia, po pierwsze miałam straszną historię (tak to już jest jak ktoś jest naiwny, myśli że wszyscy na świecie są dobrzy itd), po drugie nie wyrabiałam z kasą. W liceum byłam jedną z najlepszych i nic wielkiego mi to nie dało, niby dostałam się na kierunek, który chciałam, ale utrzymanie się (samodzielne) poza domem jest strasznie ciężkie. Studiowałam dziennie, musiałam pogodzić to z pracą, każdy weekend pobudka o 3 nad ranem, po prostu katorga. Niestety ten kto ma kasę może wszystko, może nawet studiować prywatnie mój wymarzony kierunek czyli medycynę, "wystarczy" mieć przecież dzianych rodziców, którzy zapłacą bagatela 20 tysięcy za semestr. Ja już si,ę pogodziłam z taką rzeczywistością i z tym, że tego na pewno nie zmienię. Cóż mogę Ci poradzić: na początek lekarz i tylko lekarz i nie zrażaj się początkami, fakt, na początku nie widać efektów. Nie zdołasz, jak to piszą inni "wziąć życia w swoje ręce", dopóki nie poczujesz się choć trochę lepiej. Potem można rozglądać się za robotą i jakimś pokojem do wynajęcia. Ja w CIEBIE wierzę. Już standardowo podam moje gg 11008819, jak będziesz chciał ze mną popisać, to będzie mi bardzo miło:) Pozdrawiam Cię serdecznie!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak czytając te posty to większość z nas ma podobne problemy.Nie ma co się zadręczać i tak to nic nie zmieni.Inni mają gorzej naprawdę.Co do leczenia to trzeba wybrać dobrego lekarza i brać te leki nic innego człowiek nie może zrobić i tutaj silna wola nic nie pomoże.Co proponuje?Nauczyć się z tym żyć naprawdę.Życie to nie bajka.Wegetujcie i miejcie nadzieje że coś się zmieni w życiu.Jak już nie możecie wytrzymać to polecam alkohol.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wszedłem tutaj przez przypadek, ażeby sprawdzić co sprawia, że ten akurat wątek cieszy się popularnością większą, aniżeli inne mu podobne i przyznaję, że zainteresowała mnie dyskusja, którą on niejako przy okazji spowodował. Pojawiło się sporo interesujących opinii dotyczących sytuacji ludzi pozostających bez pracy, bądź takich, którzy zatrudnienie posiadają, ale pomimo to prawdopodobieństwo poukładania sobie jako tako życia w ich przypadku nadal pozostaje czystą abstrakcją. Fakt, że egzystujemy w kraju, gdzie pomimo wykonywania w celach zarobkowych obowiązków w wymiarze często przekraczającym 100% etatu wielu nie jest w stanie zapewnić sobie bytu na satysfakcjonującym poziomie, czy chociażby niezbędnego minimum potrzebnego każdemu normalnemu człowiekowi do prawidłowego funkcjonowania, potrafi zdołować niejednego zdrowego przedstawiciela populacji a co tu dopiero mówić o ludziach dotkniętych depresją... Dzisiaj, w drodze powrotnej z pracy właśnie, trafiłem w radiu na fragment audycji poświęconej problemowi postawy roszczeniowej w odniesieniu do polskiego społeczeństwa w ogóle. Całość podsumowywał dość kontrowersyjny komentarz zamieszczony przez jednego z internautów stwierdzający, że każdy znajdujący się w sytuacji jak opisana powyżej człowiek jest właściwie sam sobie winien ponieważ nie zadbał wystarczająco o poziom własnych kwalifikacji bądź po prostu jest zbyt mało przedsiębiorczy, wydajny i tego typu bzdety, od słuchania których, nie muszę chyba dodawać, przysłowiowy nóż zaczął mi się w kieszeni otwierać. Osobiście są mi znane przypadki, kiedy ludzie zarabiający gówniane kilkaset złotych (poniżej tysiąca!!!) zmuszeni są utrzymać za te pieniądze siebie i pozostałych członków rodziny. Nie pytajcie mnie jakim cudem jest to możliwe ponieważ kompletnie mi się to w głowie nie mieści :shock::shock::shock: . Tzw. pracodawcy patrzą tylko ile by tu jeszcze z człowieka wycisnąć wychodząc z założenia, że wobec braku innych alternatyw i tak skazany jest on na zaakceptowanie narzucanych przez nich warunków, bądź rezygnację z "posady" na rzecz kogoś bardziej wydajnego. Co interesujące, chętni zawsze się znajdują. Jeśli brak jest solidnego przygotowania do pracy na danym stanowisku i chyba przede wszystkim układów, niezwykle trudno znaleźć sobie zajęcie za godziwe wynagrodzenie. Wcale mnie nie dziwi, że wszyscy ci "bardziej przedsiębiorczy" spierniczają z tego kraju jeśli tylko nadarza się okazja, ale co mają powiedzieć ludzie, dla których odnalezienie się w społeczeństwie już samo w sobie jest rzeczą niezwykle trudną? Ciężko mi teraz wracać do tematu i cytować poszczególne osoby, ale pojawiło się już tutaj kilka głosów w podobnym tonie. Wiem, że w niektórych przypadkach farmakologia w połączeniu z odpowiednią terapią wydają się być jedyną drogą ku powierzchni, tyle tylko że na efekty można niekiedy czekać całymi latami a spora część wypowiadających się wcześniej, że tak to ujmę, swoje już przeżyła i perspektywa zmarnowania kolejnej, powiedzmy, dekady nie jest specjalnie pokrzepiająca. Mówimy tu o ludziach, których potrzebą jest żyć tu i teraz zamiast nadal tkwić w stanie oczekiwania na lepsze jutro (swoje przecież i tak już odczekali)... I tak już zupełnie na marginesie, często niemożliwością okazuje się znalezienie godnego zaufania specjalisty, którego usługi refundowane są przez państwo. W jaki więc sposób ludzie niezdolni do wykonywania pracy zarobkowej mają sfinansować sobie długotrwałe i kosztowne leczenie prywatne?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alienated: Słuszny post, chleba mu! Jednocześnie otworzyłeś i zamknąłeś dyskusję w jednym wpisie. Ja w tej chwili znalazłem się właśnie w takiej sytuacji (finansowej) w której musiałem przerwać terapię, choć zdaję sobie (boleśnie) sprawę, że mi to nie służy. Niestety: nieważne jak bardzo roszczeniową postawę przyjmę nikt mi tego nie sfinansuje. Czekam na lepsze wiatry, staram się być "zaradny i przedsiębiorczy", i kiedy tylko będzie to możliwe (mam nadzieję, że już niedługo) wracam na terapię. Tymczasem staram się nie tracić kontaktu z emocjami i z tematem terapii, stąd między innymi moja obecność tutaj. Ale moim celem, którego nie tracę z oczu, jest załatwienie Czarnego Boga raz na amen, pożegnanie się kiedyś z forum(mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi;)), zamknięcie bloga i start w życie "tu i teraz". Bez tej kuli u nogi.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Alienated,

 

Napisales wiele madrych i prawdziwych rzeczy. Niektore wrecz wyjales mi z ust.

 

Teksty ludzi, ze ktos nie zarabia , bo jest NIEzaradny sa jednym z najwiekszych absurdow i swiadzca o niskie inteligencji tychze, poniewaz nigdy, przenigdy NIE bedzie tak, ze wszyscy beda super przedsiebiorczy, bo wtedy wszyscy czy tam wiekszosc bylaby przedsiebiorcami i niby gdzie bylaby sila robocza ?? Chyba, ze tacy ludzie maja na mysli inne pojecie "przedsiebiorczosci"....

 

W Polsce jest tak, ze inteligentni ludzie po studiach dobrych uczelni pracuja za 1500-2000 zl w wiekszosci przypadkow, chyba, ze ktos ma znajomosci lub uczestniczyl od malego w wyscigu szczurow (biegla znajomosc 2-3 jezykow obcych, 2-3 fakultety itp itd) - ale nawet bycie takim psem na kwalifiakcje NIE daje gwarancji wysokich zarobkow...

 

Moja kolezanka- to byl maniak nauki - wyuczyla sie biegle 2 jezykow obcych i ciagle szlifuje trzeci, skonczyla 2 kierunki na UJ i dostala prace , niby troche lepiej platna niz jej koledzy, ale trudno uznac 3000 zl na reke- przy takich kwalifikacjach - za szczyt marzen.

 

Moi koledzy po zawodowkach - pojechali do Danii -tam robia "przy drzewkach" i zarabiaja srednio (w przeliczeniu) po 5000-6000 zl netto, a jak jest dobry kurs Euro to nawet po 7000 zl...

 

Znajomi rzemieslnicy czy budowlancy - jak dobrze zapieprzaja z tapetowaniem, malowaniem, glazurnictwem itp itd... to moga zarobic po 4000-5000 zl netto/mich.

 

Czyli w Polsce niszczeni ze wszechmiar sa NIE tylko mali i sredni przedsiebiorcy, ale i ludzie wyksztalceni, gdyz praca za 1800 zl dla czlowieka z mgr uczelni panstwowej czy dobrej prywatnej to smiech na sali i upodlenie do granic mozliwosci.

 

1800 zl to powinien zarabiac czlowiek uposledzony wykonujacy jakies proste prace.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zenonek: Usilnie tkwisz w swoich osadach. Uwazasz ze 2 miesiace brania lekow to za malo zeby widziec jakies efekty? Leki antydepresyjne powinny zaczac dzialac po 3 tygodniach, wzglednie miesiacu. Przynajmniej tak jest napisane na etykiecie. A raczej ta informacja jest bardziej wiarygodna niz twoje teorie. Po drugie: nie odpowiedziales na moje pytanie z priva. Dlaczego? Bo po prostu i ja, i ty, i my wszyscy zdajemy sobie sprawe z przykrej prawdy, tyle tylko, ze unikamy myslenia o tym, uswiadiamiania sobie tego faktu, bo jest to zbyt bolesne. Staramy sie cos widziec kolorowym, w sytuacji kiedy dany obraz jest czarny. To jest wlasnie choroba, paranoja.

 

Wiec jeszcze raz zadam ci to pytanie, tym razem na forum ogolnym:

 

Jaki sens ma zycie kogos, kto:

 

1) nie ma pracy, badz ma gowniana prace

2) nie ma wlasnego mieszkania/domu

3) nie ma szans na zalozenie wlasnej rodziny, bo patrz powyzej.

4) ma za soba patologiczne doswiadczenia z dziecinstwa/okresu dorastania

5) nie ma sznas na poprawienie swego bytu tj. znalezienie lepszej pracy

 

Naprawde wierzysz, ze mozna w takiej sytuacji czuc sie NORMALNIE, byc NORMALNYM? Wierzysz, ze zycie takiego czlowieka ma sens? W koncu, wierzysz, ze biorac pigulki od psychiatry, ktore de facto chemicznie niewiele sie roznia od narkotykow, mozna uczynic czlowieka normalnym?

 

Normalna rekacja bedac w takim gownie, jest proba wyjscia z tego. Poswiecasz rok, dwa, trzy, cztery lata. Potem zatrzymujesz sie i widzisz, ze nic sie nie zmienilo. Caly czas tkwisz w tym samym syfie, no i zaczynasz myslec: skoro mam miec tak cale zycie, to to nie ma sensu. Po co mam sie meczyc kolejne 40 lat zyjac jak szczur, powtarzam jak SZCZUR, a potem zdechnac jak taki szczur. Lepiej ze soba skonczyc teraz i oszczedzic sobie cierpienia.

 

Dlatego ja osobiscie jestem za tym, aby zlegalizowano eutanazje dla wszystkich, ktorzy tego chca, nie tylko dla nieuleczalnie chorych. Moglbym byc pierwszym klientem, aby zachecic pozostalych, ktorzy sie wahaja. Ale panstwo czegos takiego nie wprowadzi. Dlaczego? Odpowiedz jest prosta - tacy ludzie jak my czesto stanowia najtansza sila robocza. Poza tym to podatnik, a za podatnikiem ida pieniadze. Nieboszczyk podatkow placil nie bedzie. Przypuszczam, ze gdyby cos takiego zlegalizowano, to znalazloby sie tysiace chetnych w polsce, nie dlatego, ze sa chorzy na depresje, tylko dlatego, ze ich zycie jest nic nie warte i nie chca sie juz dluzej meczyc.

 

Na zakoncze muzyczny akcent. Posluchajcie sobie: http://www.youtube.com/watch?v=T75Jjchs0QA

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

fallenone26,

 

Nie , pisalem, ze po 1-2 miesiacach powinny ustepowac objawy psychiatryczno-fizyczne (gonitwa mysli, mocne natrectwo, roztrzesienie, napiecie, derealka itp itd etc).

Poprawa nastroju, nabieranie dystansu do problemow itp itd to wymaga znacznie dluzszego czasu + powinno to byc potegowane przez psychoterapie.

 

U mnie poprawa nastroju nastapila po 4 miesiacach zazywania leku, a objawy fizyczne ustapily po miesiacu. /

 

 

Chcesz godnie zarabiac ? Wyjedz za granice lub naucz sie jakiegos fachu.

 

To, ze w Polsce placa 1200 zl na reke to nie Twoja wina tylko rzadzacych i innych kryminalistow.

 

Ja Cie rozumiem, ze jest bardzo ciezko, ale Twoje negatywne myslenie jest spotegowane przez depresja, a takowa jak kazda inna chorobe trzeba leczyc, podobnie jak trzeba leczyc nadcisnienie.

 

Jezeli uwazasz, ze zdrowi fizycznie ludzie nie majacy depresji szliby tysiacami na eutanazje to jestes w grubym bledzie.

 

Nic takiego nie mialoby miejsca. Szliby na to ludzie tylko z ciezkimi depresjami.

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie jestem w stanie tego odtworzyc, bo korzystam teraz z blueconnecta 128 czy 256 kb...

 

 

Co tam jest?

 

A jezeli chodzi o sens zycia- to jak najbardziej jest takowy, tylko musisz dac sobie rok-dwa na leczenie wtedy pogadamy.

 

Rozmowa z czlowiekem w ciezkiej depresji jest niemal bezcelowa, gdyz wszystko idzie przez bardzo geste sito choroby...pierwsze trzeba naoliwic tryby antydepresantami i rownoczesnie rozpoczac psychoterapie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie jestem w stanie tego odtworzyc, bo korzystam teraz z blueconnecta 128 czy 256 kb...

 

 

Co tam jest?

 

A jezeli chodzi o sens zycia- to jak najbardziej jest takowy, tylko musisz dac sobie rok-dwa na leczenie wtedy pogadamy.

 

Rozmowa z czlowiekem w ciezkiej depresji jest niemal bezcelowa, gdyz wszystko idzie przez bardzo geste sito choroby...pierwsze trzeba naoliwic tryby antydepresantami i rownoczesnie rozpoczac psychoterapie...

 

Nie umiesz czytac ze zrozumieniem, albo po prostu unikasz odpowiedzi na pytanie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×