Skocz do zawartości
Nerwica.com

wiola

Użytkownik
  • Postów

    21
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez wiola

  1. Samobójstwo.... złe wyjście, w zasadzie żadne wyjście, nie warto tego robić, ja spróbowałam, żałuję do tej pory, nie popełniajcie takiego błędu, proszę
  2. 11008819, moje gg, jak ktoś ma ochotę niech pisze
  3. wiola

    Fobia/Lęk

    Witam Cię gorąco, fajnie że nas znalazłeś:) moje gg 11008819, pozdrawiam gorąco:*
  4. wiola

    Proszę o pomoc...

    Witamy Cię serdecznie:* ja standardowo podam swoje gg, tam można mnie częściej zlapać 11008819:*
  5. wiola

    Moja historia.

    Witam Cię serdecznie!!! podobnie jak Ty zmagam się z depresją i mam za sobą 2 próby samobójcze. Możesz pisać do mnie na gg 11008819, pozdrawiam i czekam:)
  6. Hej ninka:D Jesteś świetną, pełną optymizmu dziewczyną i to my się bardzo cieszymy że do nas dołączyłaś:* wielkie dzięki za naszą nocną rozmowę:*********
  7. nie mam za dużo kasy ale dajcie mi nr tego konta. najlepiej na maila wio4@poczta.onet.pl [Dodane po edycji:] 1. Panna_Modliszka 2. dominika92 3. Aleks*olo 4. GreenEye 5. Korba 6. Brokenwing 7.Krwiopij 8.wovacuum 9.tet 10.God's Top 10 11. Misiek_NL 12. shadow_no 13. MOCca 14. martini 15. gawdzik 16. Wenedonga 17. refren 18. słońce_nie_wzejdzie 19. Conrado31 20. eufrozyna 21. godless 22. Paranoja 23. Linka 24. TheGrengolada 25. wiola173 26. fobia 27. LasVegas(Balbina) -proszę tak wpisać 28. mikimoka 29. To takie czary... 30. wiola
  8. o Chryste:( co za skurwiel ja pomogę w tym co tylko wymyślicie!!!!!
  9. http://merlin.pl/Sekret-NLP-czyli-poznaj-siebie-uporaj-sie-ze-zlymi-nawykami-i-zacznij-prawdziwie-zyc_Rich/browse/product/1,768123.html polecam przeczytanie tej książki, na prawdę to działa!!!
  10. wiola

    Brak chęci do życia...

    Piscis dziś możemy popisać, w zasadzie jestem w pracy ale myślę że tak koło 10 znajdzie się czas:) Buziaki!
  11. wiola

    czego aktualnie słuchasz?

    ostatnio non stop one republic:) ich ostatnia płyta to cudo!!! itd
  12. Fallenone26 bardzo Ci współczuję, to cholernie przykre co napisałeś, co do studiów, wykształcenie nie jest miarą człowieka. Ja też przerwałam moje studia, po pierwsze miałam straszną historię (tak to już jest jak ktoś jest naiwny, myśli że wszyscy na świecie są dobrzy itd), po drugie nie wyrabiałam z kasą. W liceum byłam jedną z najlepszych i nic wielkiego mi to nie dało, niby dostałam się na kierunek, który chciałam, ale utrzymanie się (samodzielne) poza domem jest strasznie ciężkie. Studiowałam dziennie, musiałam pogodzić to z pracą, każdy weekend pobudka o 3 nad ranem, po prostu katorga. Niestety ten kto ma kasę może wszystko, może nawet studiować prywatnie mój wymarzony kierunek czyli medycynę, "wystarczy" mieć przecież dzianych rodziców, którzy zapłacą bagatela 20 tysięcy za semestr. Ja już si,ę pogodziłam z taką rzeczywistością i z tym, że tego na pewno nie zmienię. Cóż mogę Ci poradzić: na początek lekarz i tylko lekarz i nie zrażaj się początkami, fakt, na początku nie widać efektów. Nie zdołasz, jak to piszą inni "wziąć życia w swoje ręce", dopóki nie poczujesz się choć trochę lepiej. Potem można rozglądać się za robotą i jakimś pokojem do wynajęcia. Ja w CIEBIE wierzę. Już standardowo podam moje gg 11008819, jak będziesz chciał ze mną popisać, to będzie mi bardzo miło:) Pozdrawiam Cię serdecznie!!!
  13. wiola

    POWITANIE

    Miałam napisać co pomaga wyrwać mi się z tego doła. Po moich próbach samobójczych stwierdziłam, że skoro już nie potrafię żyć dla samej siebie to może warto spróbować zacząć żyć dla innych:) I w taki oto sposób zostałam wolontariuszką w domu dziecka i pochłonęło mnie to całkowicie:) Pomagałam dzieciaczkom w lekcjach, organizowałam zabawy, szukałam sponsorów (zbiórka słodyczy na 1 czerwca, obecnie zbieram dla nich artykuły szkolne). Sama nie mam kasy, ale zawsze jak do nich idę kupuję coś słodkiego. Niektórzy śmieją się ze mnie, no bo jak można pracować za darmo, mało tego jeszcze dokładać do tego "interesu". Ja wtedy nic im nie mówię tylko jest mi ich żal. To nie jest praca za darmo. W zamian dostaję mnóstwo rzeczy, których nie można kupić za żadne pieniądze. Zapłatą są uśmiechy na ich twarzach i kilka z pozoru prostych słów, typu "bardzo Panią lubimy i baaardzo tęskniliśmy". Proste zdanie, WARTO ŻYĆ, aby móc coś takiego usłyszeć:) Druga sprawa, zapisałam się do banku dawców szpiku (krew też chciałam oddawać ale niestety nie mogę) i modlę się, aby było mi dane uratować komuś życie:)I znów parę "mądrych ludzi" powiedziało mi: "zwariowałaś?chcesz oddać komuś szpik, a wiesz jak to boli?" Do jasnej cholery... czym jest ból fizyczny w porównaniu ze świadomością że możesz drugiemu człowiekowi ocalić życie! I moja trzecia DECYZJA: wybór kierunku studiów, mianowicie pielęgniarstwo:) BUUUUUZZZZIIIIAAAKIIII:*:*:* Pozdrawiam wszystkich serdecznie i dziękuję za ciepłe powitanie:D
  14. wiola

    Brak chęci do życia...

    Stara się odezwała:P Daj mi jeszcze parę dni to Cię trochę zarażę tym optymizmem:D Zapraszam Cię jeszcze raz na gg:D
  15. wiola

    Brak chęci do życia...

    Bardzo mi miło że tak piszesz:) Jedno wiem na 100 procent:D Da się tę walkę wojnę wygrać, może cześto przegrywa się te małe bitwy w ciągu dnia, ale z wojny wyjdziemy zwycięsko:) WSZYSCY!!!
  16. wiola

    Brak chęci do życia...

    Jak czytam te wszystkie posty, to mam wrażenie jakbym czytała swój własny pamiętnik:( znam to wszystko aż za dobrze! Jednak mam dla Ciebie pocieszającą wiadomość: tabletki i psychoterapia na prawdę pomagają, tylko trzeba być cierpliwym. Kiedy ja na początku zaczęłam zażywać asentrę czułam się jeszcze gorzej niż przedtem. Moje samopoczucie zaczęło się poprawiać dopiero po 3 tygodniach. Też wszystko było dla mnie bez sensu, ale dosłownie wszystko, całe to funkcjonowanie naszego świata. Patrzyłam na ludzi i ogarniał mnie pusty śmiech: wszyscy zabiegani, tyrają jak woły, żeby pod koniec miesiąca dostać parę banknotów, istny wyścig szczurów, aby coś gdzieś załatwić trzeba mieć mnóstwo głupich papierów. To wszystko mnie przerastało, prozaiczne czynności były dla mnie jak przebiegnięcie maratonu. Teraz jest lepiej, po poprawie wspomina się tamten beznadziejny stan jak koszmarny sen (rozmawiałam z innymi, którzy przez to przechodzili i mają podobne odczucia). Niech nikt Ci nie mówi "weź się w garść". Ja też słyszałam to milion razy, działa wręcz przeciwnie. Niestety żyjemy w trochę zacofanym kraju, gdzie ludzie nie zdają sobie sprawy jak ciężką chorobą jest nerwica czy depresja. Nikt nie zrozumie Ciebie póki sam tego nie doświadczy (ja nie życzę tej choroby nawet największemu wrogowi). Gadanie "weź się w garść"- to tak jakby powiedzieć osobie chorej na zapalenie płuc "nie przesadzaj i wyzdrowiej bez lekarstw". Mam nadzieję że społeczeństwo zrozumie w końcu że nieleczona nerwica czy depresja jest CHOROBĄ ŚMIERTELNĄ (ja wiem to najlepiej). Życzę Ci powodzenia i wytrwania. Pozdrawiam z całego serca:* I odezwij się proszę na gg, tam częściej można mnie zastać, moj nr 11008819:)
  17. Kurcze, żeby każdy mężczyzna miał takie podejście do tych spraw byłoby super! Znam takich, którzy zdradzają i jeszcze się tym szczycą. Jeśli te myśli są na prawdę natrętne to także polecam rozmowę z psychologiem. Pozdrawiam
  18. wiola

    Autodestrukcja

    Valeria święte słowa!!!
  19. wiola

    POWITANIE

    Ok, to od początku:)Mam na imię Wioletta i niedawno skończyłam 20 lat:P Moje problemy z psychiką zaczęły się pod koniec listopada ubiegłego roku. Przeżyłam coś strasznego, ale o tym opowiem później. Po wypadku wystąpiły u mnie te wszystkie dziwne objawy (kłopoty ze snem, brak apetytu, uczucie odrealnienia, nawet nie mogłam w lustro patrzeć bo było mi niedobrze). Z resztą co będę Wam tłumaczyć...pewnie sami to znacie. No i diagnoza- depresja. Dostałam leki (sertralinkę), przez pierwsze 3 tygodnie nie wstawałam z łóżka, wyłam non stop. Ale po 3 tyg wstąpiła we mnie chęć do działania, niestety do działania autodestrukcyjnego. Zaczęłam planować samobójstwo, zastanawiałam się jak to zrobić żeby na pewno mi wyszło. Pierwszy pomysł, tabletki usypiające, lecz nie było łatwo je zdobyć. Wiadomo są na receptę. Poszłam do psychiatry i powiedziałam ze musi przepisać mi takie magiczne środki bo od tygodnia oka nie zmrużyłam. Nie dał się namówić... Następny pomysł... Środek stycznia...w nocy -35 stopni. Postanowiłam że pójdę na zewnątrz napić się winka, w samej bieliźnie oczywiście. Obiło mi się kiedyś o uszy że śmierć przez zamarznięcie jest nawet przyjemna. Ale nie wyszło. No więc środek ostateczny. Nóż... Niestety (wtedy tak myślałam, teraz mówię STETY) moje noże są dość tępe, męczyłam się w nocy 3 godz żeby móc w ogóle zobaczyć krew. Tylko się porządnie pokaleczyłam,ale wiedziałam że następnej nocy użyję żyletki i wszystko pójdzie ok. Był poniedziałek, wstałam z łóżka z pełną świadomością że to mój ostatni dzień i bardzo się z tego cieszyłam. Wszystko miałam zaplanowane, przebrałam pościel (na czerwoną, chciałam w ten sposób "zadbać" o moich bliskich-wiecie- krew na czerwonej pościeli to chyba mniejszy szok niż na białej). Jeszcze musiałam skombinować żyletkę, ale to nie było trudne... O 23 zaczęłam, pierwsze cięcie i trysnęła krew. Położyłam się do łóżka i zaczęłam się modlić. Było mi coraz słabiej i usnęłam. Obudziłam się o 3, wszędzie było mokro... Nigdy nie byłam tak zdenerwowana, wściekła że nadal żyję, poprawiłam, drugą łapę też pocięłam... I znów sen, obudziłam się o 6. Śniło mi się że moja siostra znajduje mnie martwą i zakrwawioną. Stwierdziłam że jestem cholerną egoistką. Jak czułaby się moja rodzina? Jak ja bym się czuła, gdyby ktoś MI bliski skończył w ten sposób. Wstałam i zabandażowałam nadgarstki, chciałam to ukryć ale nie dało się, wszystko szybko przeciekało... Kara za to co chciałam zrobić przyszła bardzo szybko bo już o godz 15 kiedy z pracy przyszła moja mama. Nie mogłam jej uspokoić za nic. Płakałyśmy razem...Skończyło się na chirurgu i szwach, teraz pozostały tylko blizny... Co chciałabym Wam przekazać: CO BY SIĘ NIE WYDARZYŁO NIE WARTO TEGO ROBIĆ!!!TO NIE JEST ŻADNE WYJŚCIE. NA PRAWDĘ WARTO ŻYĆ I PISZĘ TO Z PEŁNĄ ŚWIADOMOŚCIĄ!!!MIMO WSZYSTKIEGO CO MNIE W ŻYCIU SPOTKAŁO I PEWNIE SPOTKA JESZCZE NIE RAZ BO TAKIE JEST JUŻ TO NASZE ŻYCIE. NASTĘPNYM RAZEM NAPISZĘ CO MI POMOGŁO ODNALEŹĆ SENS ŻYCIA:)
  20. wiola

    Khef

    Witam wszystkich serdecznie, mam na imię wiola i cierpię na depresję, tę stronkę poleciła mi jedna wspaniała mloda dziewczyna:) Jestem tu po to, aby powiedzieć wszystkim że z tego bagna można wyjść i nie warto robić głupot! Pozdrawiam wszystkich serdecznie, służę pomocą. Moje gg 11008819
×