Skocz do zawartości
Nerwica.com

Samookaleczenia.


Samara

Rekomendowane odpowiedzi

Vian, właśnie chyba ja też nie mogłabym zmienić, ale... może tak jak w Efekcie motyla by było. powiedziałabym coś ostrego do mojej matki, co by do niej dotarło i zmieniłabym nasz los, swój... ech. nie wiem, co by było gdyby, ale... czasem chciałabym mieć jeszcze jedną szansę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monar Nie można obwiniać się za to, iż nie zrobilo się czegoś w przeszłości.. Wtedy nie wiedziałaś tego, co wiesz teraz, dlatego nie powinnaś mieć do siebie pretensji. Nie miałaś na to takiego wpływu, jak teraz Ci się wydaje, że mieć mogłaś.

 

A tak ogólnie, to co do wypowiedzi Stasia60 Przypomina mi ona trochę podobny shit, do tego, z którym spotkałem sie w liceum, gdy szkoła organizowała apele przeciw narkomani i innym uzależnieniom. Głównym punktem takiego apelu był występ byłych 'narkomanów' , 'ćpunów' , 'alkoholików' - Przedstawiali oni równie ckliwe histotyjki, kto wie, może nawet bardziej chywtające za serce. Opowiadali jak było ciężko, jak przez to przechodzili i jak wyszli z tego na dobre (część nawet za sprawą boga). Byli bardzo przekonywujący, posługiwali się odpowiednim żargonem, dzielili się tripami itd. W efekcie okazało sie, iż była to grupa aktórów, odgrywające role, nad którymi pracowali także psycholodzy, by uwiarygodnić ich autentyczność. Do czego zmierzam ? Chodzi o to, że Ci ludzie tak naprawdę niczego nie wiedzieli, nie mieli głębszego pojęcia o tym, co przedstawiają, co mówią i czego wymagają. Oszukiwali nas. Nie przeżyli tego co niektórzy tutaj, a mimo tego mieli czelność mówić nam, że było inaczej i że za sprawą np. jakiegoś boga, który zdechł ponad dwa milenia temu udało im się wyjść na właściwą ścieżkę. Ja rozumiem, że tacy ludzie mogą chcieć dobrze. Że próbują motać w naszychumysłach, wyobrażeniach, by nas chronić.. Ale kiedy taki 'spektakl' ogląda ktoś, kto naprawdę przeżył to na własnej skórze, a teraz słyszy, że jak ciężko by nie było, to da się z tego wyjść, bo "Przecież, to tak naprawdę nie jest trudne", "Wystarczy trochę więcej niż minimum motywacji", "Wystarczy zawołać do boga", to taki ktoś moim zdaniem jeszcze bardziej pogrąża się w swojej beznadziejność. Dlatego, że widzi, iż ludzie, którzy przeszli przez to samo, jakoś sobie radzą i potrafili, a on, cokolwiek nie robił i tak nie był w stanie niczego zmienić.. Wg mnie jeżeli już brać sie za coś takiego, to tylko z prawdziwymi ludźmi. I powinno ukazywać się obie strony medalu.

Człowiek powinien wiedzieć, że ma szanse na ratunek, ale powinien takż rozumieć co może się stać, jeżeli tej pomocy odmówi.

 

O sobie:

Dziś byłem na kolejnej (drugiej) sesji z psychologiem (Danielem), wyszedłem z niej zadowolony, zabrakło nam nawet czasu na omówienie niektórych rzeczy, także czekam z niecierpliwością na spotkanie trzecie. Dzisiejszy dzień zaliczam do.. Spokojnych.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

vifi, tak. wtedy był początek drogi mojej matki do alkoholizmu, a teraz jest już w tak "zaawansowanej" nie wiem jak to nazwac... fazie (?), że już pewnie nie ma dla niej ratunku

 

-- 14 lis 2012, 01:27 --

 

wiecie co. postanowiłam się nie zamartwiać.

coś mnie uszczęśliwiło. znów przyjaciele... wiem, że za dużo o tym wszystkim myślę.

musiałabym codziennie wychodzić z domu.

tylko jak wyjść, jak ja mam depresję?

a leków nie biorę

bo psychiatra z mojego ośrodka mi nie podpasowała i leki więcej szkód niż pożytku narobiły.

nie wiem, co robić.

chciałabym żyć z uśmiechem na twarzy, naprawdę...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vian, zastanawiam się, czy bez leków sobie poradzę...

Bo z lekami było strasznie, ale bez leków też nie jest dobrze...

Ja chciałabym w końcu wstać z takim życiem, z energią, żywotnością. A nie umiem.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vian, bo chciałabym chcieć cokolwiek robić, a ja cały czas siły na nic nie mam...

 

-- 14 lis 2012, 02:34 --

 

Właśnie... "Jakoś" sobie radzę. To za mało. W końcu przyjdzie mega kryzys... I co wtedy? Muszę się martwic, bo wiem, że stać mnie na samobója. Kilka razy już prawie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Hm... to poszukaj materiałów w necie, pokombinuj na forach czy jest może ktoś, kogo Ty mogłabyś uczyć np. angielskiego a on Ciebie francuskiego. Albo poszukaj na skypie Francuza, którego Ty byś uczyła polskiego a on Ciebie francuskiego. No dobra, może nie na skajpie, ale na jakimś fejsbuku? Zapisz się do jakiejś grupy netowej, gdzie się ludzie uczą francuskiego...

 

Ja tak w każdym razie chcę z mandaryńskim ;-)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vian, kiedyś jak uczyłam się j. francuskiego (i w gimnazjum i w liceum i dodatkowo pół roku w Alliance francaise) to dodatkowo wiadomo... Słucham muzyki francuskiej, wtedy miałam obsesję na punkcie niektórych piosenkarzy (jak to nastolatka) więc i interesowałam się życiem tych gwiazd. Byłam na forum francuskim. Dogadywałam się, wiadomo, że ze słownikiem w ręce, ale dawałam radę, więc to była dla mnie niezła szkoła. Niestety wiele już zdążyłam zapomnieć. W gimnazjum to był poziom tego języka, a w liceum już miałam "wyjebane" bo same powtórki z gimnazjum - znów od podstaw. Ale nadal kocham ten język i fakt - masz rację. Muszę zacząć się spełniać... Tym bardziej, że kiedyś rzeczywiście ten j. francuski mi dodawał sił. W końcu wstawałam, bo chciałam, bo chciałam coś robić, bo to lubiłam, kochałam. :105: Nadal kocham. Mam książkę z gramatyką. Muszę ją odkopać i zobaczymy, co z tego będzie.

Ponadto kasę dostałam, 200zł na urodziny od chrzestnego, ale chciałam sobie zakupic spodnie, bo żadnych nie mam, a zbliża się zima. :mrgreen: warto byłoby jednak pójść do szkoły językowej czy cuś... Bardzo bym chciała. :105: Musiałabym coś z tym zrobic. Ale 200zł to i tak za mało. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kociak, mówię Ci, najpierw otwórz książki, pościągaj sobie coś z neta, zapisz się gdzieś - przy okazji poznasz jakichś ludzi, co też chcą robić to samo co Ty. O, podpytaj znajomych, może ktoś chciałby się uczyć..? Razem zawsze raźniej! W każdym razie, piękna, nie zawsze trzeba wielkiej kasy... :D

 

Ekstra, że chcesz spróbować. m1207.gifm1252.gif

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Vian, mam przyjaciółkę, która razem ze mną kiedyś oszalała na pkt. j. francuskiego. Teraz niestety obie jakoś tak o tym "zapomniałyśmy". Wiadomo, słuchamy nadal muzyki, tych samych piosenkarzy. Ale już nic nie jest jak dawniej. Niestety. Nasze podejście się zmieniło do tego wszystkiego. Wiesz, wtedy pokręcone nastolatki, pełna podnieta, a teraz...?

 

A ona teraz studia... Nie ma czasu na dodatkowe jakieś kursy czy coś. Szkoda, bo rzeczywiście fajnie by mogło być.

Szkoda, że nie pamiętam ludzi z Alliance francaise, mogłabym teraz napisać do nich na fejsie, no ale niestety...

 

Dziś, w dzień, poszukam czegoś, o czym mówisz... Może jakieś forum rzeczywiście by pomogło, ale... Wolałabym szkołę językową. Przynajmniej jakiś pretekst do wyjścia z domu. Do tego muszę podjąć się jakiegoś wolontariatu, jak wcześniej mówiłam i może takie zajęcie czasu by mi pomogło.

Coraz bardziej przekonuję się do tego, by pójść do terapeuty. Bo chciałabym z nim o tym pogadać.

Ale boję się, że uważa mnie za jakąś gówniarę, że mu tylko dupę zawracam w tym momencie...

Kurde muszę pomyśleć. Przespać się z tym wszystkim.

Ja tak mam, że teraz jestem do czegoś pozytywnie nastawiona, a jutro może to już byc zupełnie inaczej.

Znajdę zawsze jakieś "ale" :evil:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Mam wielką ochotę się pociąć, jedyne, co mnie powstrzymuje to to, że obudziłam się dziś z gorączką i przeziębieniem i jeśli nie minie, to będę musiała iść do lekarza, a tam trzeba się rozebrać.... Ale może się potnę na nodze, przecież lekarz nóg nie ogląda. Czuję się tak koszmarnie, że muszę coś sobie zrobić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Lady Em., to fajne plany.! mam nadzieję, że wszystko oczywiście pójdzie w dobrym kierunku... :) :)

 

ja chcę porozmawiac z tatą. żeby od lutego czy tam marca (nie wiem dokładnie od kiedy zaczyna się kolejny semestr w Alliance francaise - ale będę miec teraz blisko, dosłownie 50 kroków i jestem :105: ) zapisał mnie do tego AF. problem będzie, bo kasa... mam 200zł, z czego 100zł wydam na potrzebne ciuchy, zima się zbliża, a ja nie mam żadnych spodni, do tego legginsy (już zamówione, z allegro :105: ) no i jakąś bluzę chciałabym zakupić...

także ze 100zł mi zostanie, a to jest 1/6 tego, co potrzebuję... ale może uda mi się go przekonać, w końcu niedługo święta... może go wybłagam. o taki prezencik. kto wie... spróbować trzeba. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×