Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nałogowiec vs reszta świata


Denial

Rekomendowane odpowiedzi

Przeszukałam cały dział, ale nie znalazłam podobnego tematu. Jeśli jednak po prostu przeoczyłam i teraz dubluję watek to z góry przepraszam.

 

Zastanawiam się nad jednym - stosunkiem osób wolnych od nałogów do nałogowców.

Nie ważne czy to uzależnienie od papierosów, alkoholu, hazardu, seksu czy grubszego "towaru".

Często słyszy się opinie typu: sam/a się w to wpakowałaś, to głupota. Owszem, zgadzam się. Ale czasem to sięga dalej i przestaje być obiektywne, zahacza o pogardę... człowiek człowiekowi daje odczuć, że jest śmieciem, nikim, marginesem, skończonym kretynem na którym można już postawić kreskę.

 

Tyle się mówi o tym, że to choroba itd. O pomocy i zrozumieniu. O wsparciu.

(Nie mówię o wyręczaniu kogoś, rozwiązywaniu za kogoś problemów).

Rozumiem, że ktoś w obliczu takiego problemu, przebywając z osobą uzależnioną nie wytrzyma i ucieknie. Też jest tylko człowiekiem i każdy ma ograniczoną wytrzymałość.

 

Ale pogarda?...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

na nowym mieszkaniu, gdzie nikt nie pali, przy każdym papierosie słyszę - co, już nie możesz wytrzymać? spróbuj się opanować, rzuć to, wiesz ile na to kasy idzie? mówię ci, przestań w tej chwili palić. mentorzy się znaleźli.

 

ostatnio napisałam tu wątek o wciąganiu gazu do czyszczenia komputerów, i reakcje też były nieprzyjemne. ten wątek został wywalony do kosza chyba, a człowiek któremu gaz zrył mózg ma naprawdę problem, nie powinno się pisać porad w stylu - zlać pasem, czy coś.

 

to tak, jak mówienie choremu człowiekowi, że jak się go kijem zleje, to zaraz wstanie. może i wstanie, ale nie poprawia to jego stanu :(

 

bywa ta wyższość nieuzależnionych nad nałogowcami. i to takie dowartościowywanie się czyjąś krzywdą chyba jest.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

A mi się wydaje,że dopóki człowiek nie doświadczy problemu, poprostu go nie zrozumie.

Pogarda to to samo co poczucie wyższości wobec osoby pogardzanej. Dlaczego tak się dzieje? Myślę,że osoba, która nie boryka się z podobnym problemem może czuć się lepsza. Nie ma w sobie empatii na tyle,żeby przynajmniej spróbować wczuć się w położenie osoby dotkniętej uzależnieniem. Po co się wysilać, skoro problem mnie nie dotyczy?

Myślę też,że stereotypy myśleniowe czyli mechanizmy i wzorce, całe spectrum zachowań wyniesionych i utrwalonych w całym życiu ma tu wielkie znaczenie. I to może od tego właśnie zależeć.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie pasuje mi u większości nałogowców to, że oczekują w związku ze swoim nałogiem/uzależnieniem jakiejś specjalnej tolerancji i taryfy ulgowej od osób "czystych" (choć tak naprawdę każdy jest od czegoś uzależniony ). Skoro ktoś wpadł/tkwi w jakiś nałóg czy też uzaleznienie to znaczy , że taki stan rzeczy mu pasuje, że jest lepszy od stanu "sprzed" i lepszy od stanu jaki może być "po"

Czasami to dobra wymówka

Nevada napisała "na nowym mieszkaniu, gdzie nikt nie pali, przy każdym papierosie słyszę - co, już nie możesz wytrzymać? spróbuj się opanować, rzuć to, wiesz ile na to kasy idzie? mówię ci, przestań w tej chwili palić. mentorzy się znaleźli."

 

....a ja może jestem nałogowym masturbatorem i w związku z tym, czy mam prawo byc oburzony gdy ktoś mi w swoim mieszkaniu zwróci uwagę , że robię to u Niego w kuchni??? Przeciez jestem uzalezniony.Powinni mnie zrozumieć, potraktować ulgowo.

Robert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Skoro ktoś wpadł/tkwi w jakiś nałóg czy też uzaleznienie to znaczy , że taki stan rzeczy mu pasuje, że jest lepszy od stanu "sprzed" i lepszy od stanu jaki może być "po"

 

Z uzależnieniem nie ma kłopotu dopóki się komuś podoba. Palę bo lubię itp. Jest kłopot gdy się chce przestać, a okazuje się, że to wcale nie takie łatwe. Wtedy stwierdzenie, że skoro jesteś uzależniony to znaczy, że taki stan rzeczy Ci pasuje kompletnie mija się z prawdą.

 

Powinni mnie zrozumieć, potraktować ulgowo.

 

Nawiązując do masturbacji na oczach domowników/współlokatorów ;) - nie, nie powinni. Zachowując się w ten sposób (paląc przy niepalących itp.) naruszamy czyjąś przestrzeń.

 

Założyłam ten temat bo zastanawia mnie nawet nie negatywne, ale wręcz "zwalczające" nastawienie do uzależnionych i zaliczanie ich do ludzi gorszej kategorii.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

"Założyłam ten temat bo zastanawia mnie nawet nie negatywne, ale wręcz "zwalczające" nastawienie do uzależnionych i zaliczanie ich do ludzi gorszej kategorii"

 

I tutaj się z Tobą zgadzam. Jeśli ktoś mi nie pasuje , to zwyczajnie się z Nim nie zadaję , nie gardzę, nie oceniam, unikam towarzystwa.Zero agresji. Może niechęć. Bo jak tu być pozytywnie nastawionym do kolesia walącego kompot w kanał?? Oczywiście do momentu gdy ten Ktoś się nie zaczyna narzucać, mimo jasnych sygnałów że sobie tego nie życzę.Bo wtedy ten Ktoś zaczyna być nietolerancyjny w stosunku do mnie i moich przekonań.

Nie mów jednak ,że ktoś nie chce być w nałogu, lecz nie potrafi z niego wyjśc.To bzdra.

Mój kolega , gdy CHCIAŁ przestać walić kompot to pomimo tego że ponad tydzień po rozpoczęciu CHCENIA rzygał nawet wodą którą wypił-przestał kompot walić.

A TO PONOĆ JEDNO Z GORSZYCH ŚCIERW.

Więc gdy słyszę, że ktoś chce rzucic papieroski,obżeranie się, czy tez zioło ale nie potrafi , to ogarnia mnie pusty śmiech.

Bo tak naprawdę NIE CHCE

Dobra -masturbacja przesada.Ale wstrzykiwanie kompotu w kanał??

Robert

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mów jednak ,że ktoś nie chce być w nałogu, lecz nie potrafi z niego wyjśc.To bzdra.

Mój kolega , gdy CHCIAŁ przestać walić kompot to pomimo tego że ponad tydzień po rozpoczęciu CHCENIA rzygał nawet wodą którą wypił-przestał kompot walić.

A TO PONOĆ JEDNO Z GORSZYCH ŚCIERW.

Więc gdy słyszę, że ktoś chce rzucic papieroski,obżeranie się, czy tez zioło ale nie potrafi , to ogarnia mnie pusty śmiech.

Bo tak naprawdę NIE CHCE

 

Im dłużej o tym myślę, tym bardziej mi się wydaje, że możesz mieć trochę racji.

 

Pamiętam, jak "chciałam" skończyć z pewnymi rzeczami. "Chcieć" (jeszcze ciągle miotać się między jednym a drugim), a chcieć to różnica. Niemniej to dobry początek, punkt zwrotny, pierwsze wątpliwości i każda zachęta ze strony otoczenia jest dobra (zamiast słów "no chyba sobie kpisz, ciągle tylko tak gadasz, nigdy z tego nie wyjdziesz" - jeszcze oczywiście zależy kim jest dla Ciebie osoba, która to mówi i jak to przekaże. Czasami kop na zapęd też jest dobry, ale musi być umiejętny).

 

Czasami po takim gadaniu - trwającym dłużej lub krócej - naprawdę się zachciewa i się po prostu przestaje.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Też mnie to irytuje, taka powszechna, społeczna hipokryzja, bo uzależnić się można dosłownie od wszystkiego, nawet od obgryzania paznokci, ale generalnie dużo ludzi zawsze sobie wmawia, że "mnie to nie spotka", dodatkowo ludzie nie ma pojęcia o wielu substancjach uznanych za "narkotyki", a wypowiadają się jakby byli ekspertami w tej dziedzinie, no i potem są takie problemy między ludźmi przez zwykłe niezrozumienie.

Ja się ostatnio przejechałem na niektórych rzeczach, ale zgodnie z sentencją "co Cię nie zabije to Cię wzmocni" cieszę się, bo teraz już wiem co to znaczy przegiąć strunę zbyt mocno.

 

rober6666, tylko, że każdy człowiek jest inny, jedni są słabsi psychicznie i za miesiąc znów wrócą do nałogu, wystarczy jakiś gorszy dzień, a inni już nigdy w życiu tego nie tkną.

Szufladkowanie ludzi (szczególnie tych, których się dobrze nie zna) nie jest niczym dobrym, a niestety większość ludzi jest do tego przyzwyczajona, bo im się wydaje, że jeżeli ktoś się wpieprzył w opiaty to już na samo dno zszedł. A często jest tak, że pozornie "niegroźne" i w pewnym sensie "akceptowalne" uzależnienie może naprawdę zniszczyć człowieka.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Szufladkowanie ludzi (szczególnie tych, których się dobrze nie zna) nie jest niczym dobrym, a niestety większość ludzi jest do tego przyzwyczajona, bo im się wydaje, że jeżeli ktoś się wpieprzył w opiaty to już na samo dno zszedł.

 

Jeszcze dobrze jeśli ten kto się wpieprzył w opiaty zrobi krok naprzód i zacznie się dźwigać z nałogu, niejako na złość innym.

Ale jest przez psychologię opisana również sytuacja odwrotna. Jeśli skutecznie doczepią Ci etykietkę skończonego ćpuna to na zasadzie samospełniającej się przepowiedni... rzeczywiście pójdziesz na samo dno.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No coz, jest tylko jedno ale. Nienawidze i nigdy nie zaakceptuje alkoholikow, uparcie trwajacych w swoim chlaniu, niszczacych rodziny i robiacych horror z zycia dziecka. Jak dla mnie alkoholik to najgorsze gnojstwo na ziemi, chyba, ze probuje cos z tym zrobic. Mi niestety sie nie poszczescilo, 8 lat mojego dziecinstwa zostalo zamordowane przez gnoja alkoholika, ktory byl moim ojczymem. Odetchnalem dopiero wtedy, kiedy matka wreszcie sie z nim rozwiodla i wywalila z domu. Ale krzywd, ktore narobil wielu osobom, zwlaszcza swojej rodzinie nie da sie juz naprawic. Po prostu facet zniszczyl mi te lata, ktore powinny byc radosnym i beztroskim dziecinstwem. Bicie, demolowanie domu, wyzwiska byly dzien w dzien przez te osiem lat. Dzien w dzien! On nawet nie potrafil na jeden dzien odsunac od siebie alkoholu i zastanowic sie, co robi! W koncu tak sie stoczyl, ze chlal juz denaturat. W ogole mi go nie zal. Gdybym go teraz po latach spotkal (o ile nie zachlal sie juz na smierc) to pewnie przylozylbym mu z glana.

 

Akurat to rozumiem. Jakbyś opisał nie tylko swój, ale i mój dom.

 

Ale widzisz - masz jakiś powód dla którego tak reagujesz.

 

Ja rozumiem, że mój ojciec chlał, bo nie był promieniejącym szczęściem człowiekiem. Zrozumienie tego zajęło mi z piętnaście lat. Ale zrobił mi i mojej matce tyle krzywdy, że nie jestem w stanie tego wybaczyć i zapomnieć. Dobrze, że zniknął z mojego życia. Gdyby przyszedł - najpewniej zrzuciłabym gnoja ze schodów. Osobiste urazy. Wielki żal.

 

Może dlatego mam taki szacunek i podziw dla tych, którzy naprawdę próbują przestać - bo MOŻNA, trzeba tylko chcieć. Znałam kilka takich osób, których "przygody" zakończyły się szczęśliwie.

 

Nie wszyscy jednak byli tak wyrozumiali. Nie dlatego, że mieli osobiste urazy. Po prostu - z zasady. Są tacy, którzy uważają, że ćpun to najgorszy syf i ścierwo. Margines marginesu. Właściwie nie człowiek.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Amon_Rah, Wiesz dlaczego zawsze powtarzałam,że ten CHAD to spuścizna po dzieciństwie? I dlaczego tak uparcie broniłam i bronię psychoterapii?

Myśl sobie co chcesz. Ale takie życie , jakie zaserwowano Ci w dziecińswie miało niestety wpływ na Twoją chorobę.

Możesz z tego jeszcze wyjść.

Wiem,że się starasz i robisz coś dla siebie. I to się liczy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Amon_RahMyśl sobie co chcesz. Ale takie życie , jakie zaserwowano Ci w dziecińswie miało niestety wpływ na Twoją chorobę.

 

Tak na marginesie przerabiałam kiedyś artykuł naukowy, że ostry stres, zwłaszcza ten chroniczny - w dzieciństwie gdy wszystko dopiero się kształtuje i łapie równowagę powoduje TRWAŁE (tak tam było napisane :( ) rozregulowanie osi hormonalnej podwzgórze-przysadka-nadnercza i może prowadzić w przyszłości do kłopotów w postaci takich zaburzeń jak ChAD, czy depresja. Oś ma niższy próg pobudzenia i z tego wszystkie kłopoty. Badania trwają. Nie mogę teraz znaleźć linka....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Amon_Rah, Wiesz dlaczego zawsze powtarzałam,że ten CHAD to spuścizna po dzieciństwie? I dlaczego tak uparcie broniłam i bronię psychoterapii?

Myśl sobie co chcesz. Ale takie życie , jakie zaserwowano Ci w dziecińswie miało niestety wpływ na Twoją chorobę.

Możesz z tego jeszcze wyjść.

Wiem,że się starasz i robisz coś dla siebie. I to się liczy.

Chyba masz rację Monika

Moje dzieciństwo-wypisz-wymaluj dzieciństwo Amona Z tym , że mój stary bankowo miał chad i jego siorka też.Z tego co słysze od rodziny (odkąd zachorowałem-dopytuję się bo osobiście słabo znałem ) to dziadek też-wszyscy byli na Niego ciągle wściekli, bo albo tygodniami gnił w łóżku, albo dostawał pierd.olca i przewracał ściany i drzwi całymi tygodniami w remontowym szale....ale nie pił wogóle

Więc u mnie to może być zaje.bisty mix spieprzonego niczym u Amona dzieciństwa, oraz niestety genetyczne obciążenie tym gównem....

ale dośc off-topu w temacie.

Wkurza mnie rzecz następująca.

Alkoholicy z racji swojego skurwysy.ńskiego zachowania są "be" , ale lekomani, jaracze marychy,dropsiarze i amfetaminiści oraz nałogowi palacze są już "ok" i w związku z tym wymaga się od osób wolnych od uzależnień i nałogów do spuszczania się nad ich nieszczęsnym losem i stosowania wszelakich taryf ulgowych?? Tylko dlatego, że nie są aż tak uciążliwi?

Robert

Denial Święte słowa odnośnie niskiego progu pobudzenia osi.....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Denial Święte słowa odnośnie niskiego progu pobudzenia osi.....

 

O tu choćby coś jest:

http://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC2136411/

 

Prawy górny róg - można pobrać PDF i sobie przeczytać jeśli ktoś rozumie branżowy english. Zmartwił mnie ten artykuł, bo było w nim napisane, że po odstawieniu leków objawy zawsze wracają...

 

Alkoholicy z racji swojego skurwysy.ńskiego zachowania są "be" , ale lekomani, jaracze marychy,dropsiarze i amfetaminiści oraz nałogowi palacze są już "ok" i w związku z tym wymaga się od osób wolnych od uzależnień i nałogów do spuszczania się nad ich nieszczęsnym losem i stosowania wszelakich taryf ulgowych?? Tylko dlatego, że nie są aż tak uciążliwi?

 

Oj, potrafią być. Zależy od człowieka.

Ja tej dumy z nałogu, którą niektórzy prezentują nie trawię.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Denial, Dlatego zawsze powtarzam...z niczego nie ma nic.

Dobrze,że za pomocą psychoterapii można względnie poprawić sobie jakość życia.

 

 

rober6666, Gdyby wszystko było Ok w Twoim okresie dzieciństwa, miałbyś względnie normalny dom, ojca, który byłby dla Ciebie ojcem...myślę,że na dzień dzisiejszy nawet nie wiedziałbyś o istnieniu takiego forum jak to.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Monika1974, a jednak nie zawsze dzieciństwo ma wpływ na to co się potem dzieje z psychiką człowieka. Depresja i wszelkiego rodzaju nerwice w dużej mierze są też zależne od presji społeczeństwa i narzuconego trybu życia "naszych czasów", który wcale nie jest zdrowy.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ja ostatnio właśnie zostałam posądzona o szerzenie takiej pogardy w stosunku do uzależnionego - tylko nie bardzo rozumiem z jakiej niby racji mam się nad kimś trząść skoro tylko i wyłącznie z własnej woli sięgnął po uzależniacz. Dorosły odpowiedzialny człowiek wie czym może się skończyć sięganie po papieroska, po narkotyki, nie zgodzę się nigdy na zwalenie całej winy na genetykę - genetycznie to można mieć predyspozycje do nałogu a nie, dajmy na to alkoholizm we krwi ........ samemu idzie się po flaszkę do sklepu. po po wora do dilera ........

 

Ja też jestem chora i nikt nie współczuje z powodu mojej choroby, choć sama niewiele się do niej przyłożyłam .....więc usprawiedliwianie się przed ludźmi z nałogu......

 

Alkoholicy z racji swojego skurwysy.ńskiego zachowania są "be" , ale lekomani, jaracze marychy,dropsiarze i amfetaminiści oraz nałogowi palacze są już "ok" i w związku z tym wymaga się od osób wolnych od uzależnień i nałogów do spu

szczania się nad ich nieszczęsnym losem i stosowania wszelakich taryf ulgowych?? Tylko dlatego, że nie są aż tak uciążliwi?

Świetnie zdanie......

KeFaS, piszesz, że :

generalnie dużo ludzi zawsze sobie wmawia, że "mnie to nie spotka"
- tak jakby ktoś decyzję o wzięciu pierwszej działki podejmował za nas...co za bzdura....Ty się na to decydujesz, więc jeśli się starasz to cię to nie spotka....... dla mnie to logiczne.

 

Wymagasz od ludzi tolerancji, marudzisz że :

dodatkowo ludzie nie ma pojęcia o wielu substancjach uznanych za "narkotyki", a wypowiadają się jakby byli ekspertami w tej dziedzinie, no i potem są takie problemy między ludźmi przez zwykłe niezrozumienie.

Twierdzisz, że wiesz co robisz i jak ktoś się nie zna żeby się nie wypowiadał, że to nie narkotyki, że tym się nie da kuku zrobić po czym jest kolejny temat gdzie prawdopodobnie jeszcze ućpany piszesz,, że o mało co byś nie zszedł...... twoja wiarygodność co do znajomości środków jakie przyjmujesz, moim zdaniem spadła do zera, tak samo jak motywacja do ich zażywania.......bierzesz je w celach rekreacyjnych a uparcie twierdzisz że w leczniczych .....usprawiedliwiasz się....i masz pretensje do ludzi że tego nie akceptują.... :bezradny:

Dla każdego ćpuna osobą która zna się na "tych substancjach" będzie tylko inny ćpun - nieprawdaż? Bo nikt inny się na tym nie zna ..... :-|

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

linka, ale zobacz, że z uzależnieniem jest najczęściej tak, że w pewnym momencie nawet nie wiesz, kiedy przekraczasz granice. I tego nie da się cofnąć tak łatwo. Zgadzam się, że trzeba brać za siebie odpowiedzialność, ale tak to już jest z ludźmi, że pomimo tej świadomości, właśnie dzięki wiedzy, którą wcześniej gdzieś zdobędą, decydują się iść w tym kierunku. Dziwne? Ludzie są dziwni, pokręceni. Ja sam sobie zaszkodziłem w pewnym momencie, ale dopiero wtedy zobaczyłem, że tak bardzo popłynąłem, bo wcześniej wmawiałem sobie, że wszystko jest ok, właśnie że "mnie to nie spotka".

Marudzę dlatego, że cała masa ludzi jest przeciwna rzeczom o których nic nie wie, bo tak mówi społeczeństwo, a jednocześnie akceptuje inne rzeczy, od których tak samo (i nawet gorzej) można się uzależnić, tylko dlatego, że są legalne i używane przez dużą część ludzi.

Może i moja wiarygodności spadła rzeczywiście po tym co napisałem, bo pisałem to pod wpływem chwili, tak samo jak ktoś po jakimś ciężkim wypadku samochodowym może mówić, że już nigdy nie wsiądzie za kółko, po czym po miesiącu kupuje sobie nowe auto. Tak już z nami jest, że pod wpływem emocji wygadujemy różne rzeczy. Ale gdybym wcześniej się nie doszkalał w tym temacie, który mnie interesuje, to nie wpieprzyłbym się "tylko" w psychodeliki, a w dużo gorsze rzeczy (z punktu widzenia stopnia uzależnienia i częstotliwości ćpania). Więc wyszło mi to na plus, że dużo o tym wiem, bo mogłem skończyć dużo gorzej. Dlatego tak bardzo stawiam na edukację w tym kierunku, bo problem jest powszechny i gdzie nie spojrzysz tam zobaczyć kogoś uzależnionego od czegoś.

Osoba, która "się zna" wcale nie musi być ćpunem, wcale nie musi niczego próbować samemu - wystarczy, że potrafi odróżnić rodzaje uzależnień, wpływ substancji na organizm i psychikę i przede wszystkim nie powtarza tych samych, często błędnych przekonań jakie kreuje społeczeństwo, żeby obejść problem, a nie go zrozumieć. Bo najłatwiej jest odwrócić głowę, powiedzieć "sam się w to wpakował - idiota" i zająć się sobą, ale czy o to chodzi w życiu? Czy gdyby ta osoba była np. Twoim synem to też byś miała do niego taki stosunek, jak do przeciętnego ćpuna, którego widzisz na ulicy?

Nie ważne od czego ktoś jest uzależniony, ważne czy potrafi zrozumieć sam fakt uzależnienia i czy chce to zmienić czy nie. Szufladkowanie ludzi na alkoholików, narkomanów, lekomanów, palaczy, itp, nie ma większego sensu, bo schemat nałogu wszędzie jest ten sam. Jeżeli ktoś zauważył swój problem i chce go zmienić to dobrze jest mu pomóc, bo samemu bardzo trudno jest coś zmienić, biorąc pod uwagę fakt samego wpadnięcia w nałóg, czyli przekroczenia granicy, którą powinien sam sobie wyznaczyć i się jej trzymać. Nie zrobił tego, popłynął, no dobra, czasu się nie cofnie, ale można zmienić przyszłość na lepszą i o to właśnie chodzi. A jak ktoś ma to w dupie i tylko wyrządza krzywdę innym no to jasne, że nie jest warty tej "taryfy ulgowej".

Aha i wcale nie uważam, że trzeba "trząść się" nad każdym nałogowcem jakiego się spotka. Po prostu, jeżeli widać, że ktoś potrzebuje pomocy i przede wszystkim sam sam o nią prosi, bo zrozumiał swój problem, to dobrze jest podać mu dłoń, czy chociaż wskazać drogę, a nie zepchnąć jeszcze głębiej wychodząc z założenia, że i tak do niczego w życiu nie dojdzie. I wcale nie posądzam Cię o szerzenie pogardy, jeżeli to miałaś na myśli, wręcz przeciwnie, po Twoich wypowiedziach widać, że jesteś dobrym człowiekiem i chyba każdy, kto się tutaj wypowiada jest na tym forum i pomaga innym jest w pewnym sensie kimś lepszym od tysięcy innych ludzi, którzy tylko odwracają głowę.

Nie będę dalej zanudzać :P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

każdy jest od czegos uzależniony, czy od kawy, słodyczy, pracy, pieniędzy, jedzenia, ludzi, zwierząt, roślin, życia.

 

ważne, żeby te uzależnienia nie były szkodliwe i żeby nie stały sie one ucieczką od problemów, próba zagłuszenia naszych problemów na nic sie zda, nic Ci nie da zagłuszanie tego 5 hamburgerami, czy pracą po godzinach. Problem wróci, a Ty jedynie nabawisz sie kilogramów i nerwicy :great:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×