Skocz do zawartości
Nerwica.com

Matka doprowadziła mnie do nerwicy, a ja wciaż jej potrzebuj


Rekomendowane odpowiedzi

Właśnie przed chwilą pokłóciłam się z matką. Kolejny raz. Siedzę teraz w pokoju, tłamszę w sobie emocje, bo nie umiem ich uwolnić. Nie wiem co mam robić, rozsadza mnie. Ostatnio wyobrażam sobie swoje samobójstwo. Chociaż nie mam odwagi, aby targnąć się na własne życie, a nawet nie chcę się zabić, to myślę o tym ciągle, kiedy ktoś mnie skrzywdzi. Wyobrażam sobie, że gdyby znaleźli mnie na wpół żywą, może w końcu zwróciliby na mnie uwagę. Zwłaszcza matka. Mam wszystkiego dość. Moja matka potrafi być cudowną osobą, ale zawsze potem zmienia się w potwora. Niestety, to przez nią wpadłam w nerwicę lękową. Moja matka to pracoholiczka, osoba zimna, o silnym charakterze. Nigdy nie powiedziała do mnie słowo przepraszam. NIGDY! Nie umie przyznać się do błędu, a kiedy zwracam jej uwagę że w jej zachowaniu coś mnie boli, zaczyna mnie atakować. Potrafi śmiać się ze mnie, kiedy płaczę bo już nie potrafię powstrzymać emocji. Krzyczę: "Dlaczego mi to robisz?". Potrafi jedynie mnie przedrzeźniać, nabijać się z moich łez. Twierdzi,że powinnam okazywać jej szacunek, a nie mieć wieczne pretensje. Poza tym ma mnie za egoistkę, bo kiedy w nerwach wypominam jej, że to ona wpędziła mnie w nerwicę, i nie pomaga mi z niej wyjść, a jeszcze pogarsza mój stan, ona krzyczy: "Otrząśnij się, jak nie weźmiesz się w garść to zdechniesz ze swoimi problemami! Nie będę Ci w niczym ustępować, mam swoje kłopoty!" Czasami chciałabym ją zabić. Albo ją zranić tak, żeby popamiętała mnie na długo, chciałabym być silniejsza od niej. Dzisiaj np. po powrocie ze szkoły musiałam czekać na nią godzinę, bo załatwiała sprawy na mieście. Czekałam u koleżanki, bo od przystanku do mnie do domu jest 4km. Kiedy zadzwoniła, że mam wychodzić z domu bo zaraz podjedzie, ja wyszłam na mróz a jej nie było. Czekałam na dworze jakieś 10minut. Kiedy podjechała, zwróciłam jej uwagę, że mogła zadzwonić później bo musiałam czekać. Ona stwierdziła, że to ja mam czekać na nią, nie na odwrót. Że ona jest matką i to ja powinnam się poświęcać dla niej, a nie ona dla mnie. Że jestem jej winna szacunek. Prędzej umrze, niż przyzna się do błędu ( w tym wypadku, że mogła zadzwonić po mnie później). Później wielka kłótnia, w czasie której ja płakałam, ona się śmiała z moich łez. Kompletnie ignorowała co do niej mówię, starałam się poprowadzić rozmowę w sposób inteligentny, jednak do niej nie dochodziło to co do niej mówię. W zamian za to patrzyła na mnie jak na histeryczkę. Nie potrafię do niej dotrzeć. Jest zimna jak głaz, bezduszna. Najgorsze w tym wszystkim jest to,ze kiedy mam ataki paniki, to ona jest w stanie mnie uspokoić. Tylko ona, nikt inny. To toksyczna relacja. Moja matka mnie niszczy, ale strasznie boję się wyprowadzić z domu i chociażby wyjechać na studia, boję się, że sobie nie dam bez niej rady. Nie wiem co mam robić, moja sytuacja jest beznadziejna, czuję się tak bezsilna...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a do psychologa chodzisz? musisz jak najszybciej odejść przynajmniej psychicznie, emocjonalnie od matki, mówisz że sobie nie poradzisz, bo masz tak myśleć być bezradna - tak wyprała ci mózg twoja matka, ale wiedz że to nieprawda, musisz się tylko odważyć, zrobić kolejny krok, to, że zdajesz sobie sprawę z tego że matka cie niszczy że wasza relacja jest toksyczna to już prawie połowa sukcesu :smile: , polecam ci książkę Toksyczni rodzice poczytaj sobie dużo ciekawych rzeczy tam jest i sposobów radzenia sobie, moim zdaniem powinnaś wyjechać do innego miasta na te studia i za wszelką cenę odciąć się od niej, wtedy nie będzie miała nad tobą władzy, a uczelni możesz liczyć na stypendium socjalne, żywieniowe i za wyniki w nauce, zawsze możesz sobie dorobić gdzieś, nawet na 1/2 etatu

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

black roan miałam dość podobną sytuację, tyle że mniej intensywną - moja mama również reagowała podobnie na mój płacz rozpaczy słowami "płacz dalej, płaczko żydowska, zamknij się w pokoju, tylko to umiesz" itp Mimo to nie potrafiłam bez niej żyć. Choć fakt moja mama jest łagodniejsza w zachowaniu. Wiem, że nasze mamy są inne, sytuacja jest inna, my jesteśmy inne, ale muszę to napisać :)

 

Mimo że nie wyobrażam sobie nie być blisko mamy to wyjechałam na studia, pojawiałam się w domu raz na kilka tygodni i nie uwierzysz jak bardzo zmieniły się relację między nami! Będąc w domu byłam traktowana jak gość, ze wszystkimi dobrociami ;) Rozłąka zmieniła relację z moją mamą, doszło nawet do tego, że usłyszałam od niej słowo przepraszam (po dwóch miesiącach gdy wyzwała mnie bez powodu, a ja tym razem nie odpuściłam i powiedziałam, że nie będę z nią normalnie rozmawiać póki mnie szczerze nie przeprosi, zrobiła to po dwóch miesiącach, ale było to szczere ;) )

 

Naprawdę na własnym przykładzie widzę, że rozłąka była dobrym rozwiązaniem - może warto spróbować, może wtedy Twoja mama nie mając Cię wiecznie pod ręką odzwyczai się od takiego traktowania Twojej osoby, może będzie za Tobą tak tęsknić, że gdy przyjedziesz będzie gryzła się w język i nie będzie mówiła takich nieprzyjemnych rzeczy, a może nawet do głowy nie przyjdą jej takie myśli :)

 

Może obie zmienicie się na lepsze :)

 

Trzymam kciuki ;)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nawet nie wiesz,jak doskonale cię rozumiem.Zgadzam się z poprzednim wpisem,co do tego,że pewnie to inne sytuacje,ale kiedy tak na to patrzę to widzę wielkie podobieństwo.

Cóż.Ja też dziś pokłociłam się z mamą.Tzn.raczej ona oczywiście musiała na mnie się wyżyć bo boczek jej się rozgotował(wiem jakie to chore)a ja nie wytrzymuję jak ona drze się na mnie o coś co w ogóle nie było moją winą.I oczywiście NIGDY,PRZENIGDY mnie nie przeprosiła.To takie smutne.Nie umiem z nią rozmawiać.Przez to nie umiem też rozmawiać z innymi ludźmi.Z tym,że ja nie chodzę do psychologa.Mam jakąś blokadę.Poza tym nikt prawie nie wie,że mam nerwicę,ona oczywiście też nie.Nie mówię jej o żadnych chorobach,nawet o przeziębieniu bo zaraz zaczęłaby krzyczeć,że to przecież moja wina bo...(i tu wymieniłaby pewnie tysiąc sowich powodów)

Mam myśli samobójcze,ale nie chcę umrzeć...Nie wyobrażam sobie tego...

Wiem natomiast dlaczego chciałabym coś sobie zrobić-Żeby ludzie na których mi zależy docenili mnie,zauważali.Kilka razy dziennie myślę np.że mam wypadek i marzę jakby to pięknie było,gdyby wszyscy zaczęli mnie doceniać,szanować.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×