Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lęk przed pracą


listonosz

Rekomendowane odpowiedzi

Po urlopie to chyba większość osób ma stresa. Podobny mechanizm choć może na mniejszą skalę ma miejsce po weekendzie.

Dorobił się nawet swojej roboczej nazwy jako ^syndrom niedzielnego wieczoru^....

 

Ja z kim nie rozmawiam, to generalnie większość osób nie lubi poniedziałków :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No jasne,że się boje powrotu do pracy! I nie tylko tam: jesli przebywam z dala od domu jakiś czas, to też boję się okrutnie tego, co mogę tam zastać po powrocie (powódź, włamanie, skrzynka na listy pełna złych wiadomości itp.).

PO weekendzie też niechętnie wracam do pracy, ale to chyba większość tak ma...

 

Kama

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

szczesciara dzieki za odpowiedz o tym syndromie niewiedzialem dzieki jeszcze raz :smile: to na poczatek dnia dla ciebie i wszystkich // sztuka jest nie szukajac nigdy siepie wciaz na nowo sie odnajdywac autor -jasionek

 

[ Dodano: Czw Sie 24, 2006 9:44 am ]

kama :smile::smile: chcialbym zacytowac fragment piesni arki noego/ nie boje sie gdy ciemno jest Ojciec za reke prowadzi mnie ...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Listonoszu drogi,

nie bój się wracać do pracy! Kto nam przyniesie miłe kartki znad morza i listy od ukochanych???

A tak na poważnie to rozumiem problem, ale chyba prawie każdy odczuwa lekki niepokój przed powrotem do pracy po urlopie... Zawsze jakis stres temu towarzyszy, ja też tak mam!

 

pozdrawiam Cię!

 

B.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a ja wlasnie dzisiaj mialam problem z praca...

moze to nie powinno byc zamieszczone w tym topicu ale ;)

 

bardzo sie boje powiedziec o tym ze jestem chora... boje sie ze od razu mnie zwolnia i etc...

ale dzisiaj stalo sie...

mialam atak w pracy...

kumpela ktorej sie zwierzylam na co choruje od razu skoczyla do torebki bo lekarstwo... ale zbyt wielu ludzi mnie widzialo...

boje sie ze teraz wyjdzie to na jaw... i ze mnie wywala...

 

ehh.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:D odpowiem tak uwazam ze mimo wszystko zyjemy w kraju demokratycznym i za takie rzeczy sie niepowino wywalac z pracy wiem ze nasze spoleczenstwo wielu rzeczy nierozumie // brak znajomosci tematu/ dlatego uwarzam ze powino sie mowic o depresji i nerwicach pprzeciez to takrze choroba na zachodzie jest troche inaczej .nieboj sie za niepowini cie zwolnic bylo by to bezprawie mnie powini juz tez wtakim razie wywalic a pracuje jakby co gotowy do pomocy niemartw sie :D:D:D:D

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Drogi listonoszu,

jesteś optymistą! żyjemy w kraju "demokratycznym"...

Ja tez mam nadzieję, że Marci z pracy nie wywalą, ale ogólnie rzecz biorąc, nerwica i depresja w pracy nie jest mile widziana, co tu owijać w bawełnę... Masz racje, na zachodzie już jest inaczej, oni chyba są bardziej przyzwyczajeni do tematu, u nas to jeszcze raczkuje, chociaż na skutek dobrej reklamy społecznej to podejście zaczeło się zmieniać. I oby tak dalej!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

ja dziś nie poszłam do pracy :cry:

ostatni atak miałam w piątek...masakra...wcześniejszy był 3 tygodnie temu...

jutro mam wizyte u lekarza...ale wcześniej czeka mnie dzień w pracy...

mam nadzieje,ze myśl,że byc może niedługo sie to skończy pozwoli mi

jakos normalnie funkcjopnowac...normalnie...tak bardzo do tego tęsknie...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co, ludzie, cholernie wam zazdroszczę!

Tego, że wasi pracodawcy wiedzą i nic z tym nie robią i że możecie sobie pozwolić na atak w miejscu pracy!!! Gdybym ja tak mogła, czułabym jednak jakiś psychiczny luz: że jeśli nawet się zdarzy i jesli będą się gapić, to przecież wiedzą i nie wywalą mnie na zbity pysk... :oops:

Ja, niestety, po pierwszych symptomach choroby zasiliłabym szeregi bezrobotnych.

Raz jeden zdarzył mi sie atak w pracy: przyjechała karetka, zabrali mnie z rozpoznaniem niewydolności serca, ale po dokładniejszym zbadaniu wypuślili, bo zdiagnozowali atak nerwowy. Na szczęście szefostwo o tym nie wiedziało! Poszłam potem do lekarza rodzinnego i wzięłam L4 drżąc w duchu, aby nikt w kadrach nie przeprowadził śledztwa a propos symbolu choroby. Udało się.

I trzęsę się na samą myśl o tym, że pracy mogliby się dowiedzieć...

Pozdrawiam was!

 

B. :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W sumie to chyba ze mnie "szczesciara" bo mam wyrozumiałwgo szefa, który powiedział zebym była na zwolnieniu tyle ile potrzebuje. Tylko ze nie chce naduzywac jego wyrazumiałosci dlatego postanowiłam wrócic za 2 tyg. do pracy. zobaczymy jak to bedzie. Moze nie bedzie tak zle? Tak naprawde to najgorsze sa dla mnie dojazdy, bo w samochodzie cały czas mam leki, a musze dojeżdzac 15 km. :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Beautty,

odczuwam to samo co Ty! Tez nie mogę sobie w pracy pozwolić na luksus powiedzenia prawdy - pod groźbą wiadomo czego.

 

Gabi - czy Ty jeżdzisz z kims czy sama prowadzisz? Ja od niedawna jeżdźę sama i przeżywam koszmar samodzielnej jazdy i w ogóle prowadzenia samochodu. Z utęsknieniem i sentymentem wspominam czasy, kiedy na uczelnię jeżdziłam autobusem - teraz sama musze dojeżdżać autem 25 km! Brrr...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jutro idę drugi dzień do pracy, na razie jestem na przyuczeniu. Strasznie się boję, ale nie mam wyjścia. Jestem już w takim wieku, że przydałoby się zacząć pracować. A do tego główną motywacją jest to, że inaczej nie będzie mnie stać na kontynuowanie psychoterapii. Dziś czuję się fatalnie, mam mdłości i boję się, że zwymiotuję i że jutro będzie gorzej. W pierwszym dniu (przedwczoraj) było całkiem dobrze, choć w pewnym momencie chciałem stamtąd uciec. Opanowałem się i dotrwałem do końca (potem nawet nie myślałem o lękach, było ok). Ale mimo, że pierwsze koty za płoty, to ja nadal się boję i wcale nie mniej :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

napsialam w czasie dobrego humoru poraz pierwszy maila o umowe i prace odpisali pozytywnie chca sie spotkac a ja nie wierze w siebie i teraz chce wykrecic sie z tej rozmowy ,jak to odkrecic? mnie to za duzo MYSLI kosztuje boje sie ew. porazki ktora wiem ze mnie czeka przez moj brak wiary w siebie

 

czy sa jakies tabletki ktore dadza mojej glowie kopa potrzebnej adrenaliny i sprawia ze uwierze w siebie i pozwola rozwinac skrzydla?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jaaa - moze jednak warto spróbować i otworzyć się do ludzi ? Ja tez ciągle sie wykręcam, wykręam i wykręcam... ale jak tak mozna długo ?

Też chciałabym w siebbie uwierzyć, momantami tak jest, ale ta 'blokada' mi nie pozwala. Myślec trzeba pozytywnie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Boję się wrócić do pracy. Od trzech tygodni jestem na zwolnieniu, bo choroba przede wszystkim dotykała mnie w związku z pracą. Lekarz stwierdził nerwicę natręctw i depresję i oprócz leków dał zwolnienie. W przyszłym tygodniu mam znowu wizytę i boję się, że być może lekarz już mi zwolnienia nie przedłuży. Pewnie boję się niepotrzebnie, ale nie panuję nad strachem. Chodzę z kąta w kąt i myślę, jak to będzie znowu w pracy, znowu te koszmarne myśli, lęki w nocy, ataki duszności itd. Tak liczyłam, że leki szybko zadziałają, obsesyjne myśli odejdą i znowu będę mogła pracować jak kiedyś. Przecież tak kochałam swoją pracę. Ale czytając to forum widzę, że to wcale nie jest takie proste. Ogólnie jestem załamana i nie widzę swojej przyszłości. Przecież nie mogę być na zwolnieniu w nieskończoność. Musiałam to z siebie wyrzucić.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie mam lęków. Wcześniej nawet na rozmowach w sprawie pracy byłem pewny siebie i budziłem zaufanie. W pierwszych miesiącach osiągałem sukcesy. Potem perfekcjonizm stopniowo stawał się coraz bardziej paraliżujący, aż doprowadzał do załamania - lęk przed tym, że coś pójdzie źle (wg moich kryteriów...), unikanie pracy, wreszcie odejście pod różnymi pretekstami. Teraz nie pracuję. I kiepsko widzę swoją przyszłość...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×