Skocz do zawartości
Nerwica.com

beautty

Użytkownik
  • Postów

    25
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez beautty

  1. Kochani, strasznie wam zazdroszczę tego, że nie boicie się jazd i że jest to dla was relaks!!! Dla mnie jest to koszmar. Jestem spięta, nie słucham (nie słyszę...) poleceń, bo do mnie nic nie dociera. jestem sparaliżowana do tego stopnia, że instruktor praktycznie 3/4 czynności wykonuje za mnie. Czy to się kiedyś zmieni??? B.
  2. Kanika, jak to, nie chcesz psuć lekarzowi statystyki uzdrowień??? Przecież to on ma być dla Ciebie, Tobie do pomocy! A poza tym - jeśli nie czujesz się dobrze, to ta statystyka nie jest zachwycająca... Jeśłi coś Ci dolega w dalszym ciągu, to znaczy że nie pomógł Ci dostatecznie dobrze! I dlaczego w ogóle masz dylemat? Ratuj siebie! Beautty
  3. Ja też nie cierpię środków komunikacji publicznej, ale nie ze względu na to, że wyobrażam sobie, że ludzie śmierdzą, ale z tej przyczyny, że oni NAPRAWDę śmierdzą. Smród mnie odrzuca! Sama mam obsesję nt. własnego zapachu (czyt. smrodu). Kąpię się parę razy dziennei i - co tu dużo gadać - jest to dość uciążliwe, bo nie zawsze możliwe do wykonania. I zupełnie nieoszczędne, co widzę po wysokości rachunków za wodę i gaz... No, ale jedno woleć... beautty
  4. To budzenie się przed świtem to koszmar... Budzi mnie ostry lęk i myśl: "czego to dziś boję się najbardziej? Co mi dziś przyniesie okrutny los?" I jedno marzenie: żeby ten dzień juz się skończył!!! Żebym nie musiała stawiać czoła wszystkim problemom tego parszywego dnia! Najlepiej, żeby już była np. 19 - wtedy wszystko jest już za mną i nikt nie zakłóci mi spokoju aż do 22, kiedy to kładę się spać, a raczej padam ze zmęczenia, bo przecież nie śpię od 4 rano... To straszne, bo na tzw. "normalne" życie mam tak mało czasu... Pozdrawiam wszystkich budzących się o świcie! B.
  5. Ja też!!! Jak to miło, Aniu, że nie jestem sama (czt.: nienormalna). Lubię tez wszelkie zabiegi, bo dają mi (czasem złudne) poczucie pewności, że cos się dzieje, ktoś się mną zajmuje i że wszystko idzie ku lepszemu. pozdrawiam. Beautty
  6. Wiecie co, ludzie, cholernie wam zazdroszczę! Tego, że wasi pracodawcy wiedzą i nic z tym nie robią i że możecie sobie pozwolić na atak w miejscu pracy!!! Gdybym ja tak mogła, czułabym jednak jakiś psychiczny luz: że jeśli nawet się zdarzy i jesli będą się gapić, to przecież wiedzą i nie wywalą mnie na zbity pysk... Ja, niestety, po pierwszych symptomach choroby zasiliłabym szeregi bezrobotnych. Raz jeden zdarzył mi sie atak w pracy: przyjechała karetka, zabrali mnie z rozpoznaniem niewydolności serca, ale po dokładniejszym zbadaniu wypuślili, bo zdiagnozowali atak nerwowy. Na szczęście szefostwo o tym nie wiedziało! Poszłam potem do lekarza rodzinnego i wzięłam L4 drżąc w duchu, aby nikt w kadrach nie przeprowadził śledztwa a propos symbolu choroby. Udało się. I trzęsę się na samą myśl o tym, że pracy mogliby się dowiedzieć... Pozdrawiam was! B.
  7. Na pewno macie rację co do "ciężkiego" dzieciństwa, ale są dwie strony medalu: dziecko wychowane wśród patologii na pewno nie jest zupełnie zdrowe psychicznie, ale niekoniecznie musi mieć nerwicę lękową, może je trapić coś innego, a może zupełnie być "uodpornione" na niespodzianki świata tego. A dziecko, mające dzieciństwo wspaniałe i piekne, kiedy rodzice chronili go przed najmniejszymi przejawami zła, (tak było w moim przypadku) wychodzi na obmierzły, okrutny świat zupełnie nieprzygotowane do walki (ze złem, ze stresem, z innymi ludźmi itp.) i wtedy dostaje strasznego kopa od życia: jak to, więc nie jestem Panem Zastepów??? Jak to, straciłem pracę?! I kto mnie pocieszy? Kto mi załatwi nową, albo zbije złego szefa, za to , że mnie wyrzucił? A ja mam kredyt do spłacenia, bank się nade mna nie chce ulitować, dlaczego??? TO STRASZNE, ja nikogo nie obchodzę, ja SIę BOJę! I tu zaczyna sie wejście w lęki: świat z totalnie przyjaznego zmienił oblicze na twarz Baby Jagi. Tak więc śmiem twierdzić, że zbyt różowe dzieciństwo i tzw. wychowanie bezstresowe równiez może być przyczyną nerwicy lękowej. Beautty
  8. Wszystko, co powyżej napisano jest prawdą, zaiste! przyczyn może byc tyle, ilu neurotyków. Ale ja powtórzę - bo tak było w moim przypadku - za Atruchą, że najgorszy jest DłUGOTRWAłY STRESS. I niepewnośc jutra. To wykańcza psychicznie, a w efekcie powoduje nerwice lękową. A pożniej (choć nie zawsze) kompulsje. Beautty
  9. cześć Wam, no to teraz ja: Paranoid: Moderate Schizoid: Low Schizotypal: Moderate Antisocial: Low Borderline: Low Histrionic: High Narcissistic: Moderate Avoidant: Moderate Dependent: Moderate Obsessive-Compulsive: High Wychodzi, że jestem kompulsywną histrioniczką z tendencjami narcystycznymi i schizoidalnymi. Fajosko, nie? Wiele prawdy w tym jest, ale nie wszystko. Pozdro. B.
  10. Kama, super, gratuluję!!! Cieszę się, że przełamałas strach - jestes wielka i wszyscy możemy byc z Ciebie dumni! Ja ostatnio też próbuję walczyć - z różnym skutkiem - ale idę do przodu. Trzymaj się! B.
  11. Kama, wyrazy współczucia!!! Dobrze zrobiłas, że sie zdecydowałaś na taki krok, bo ten związek do niczego dobergo w twoim życiu by chyba nie doprowadził... Wiem sama, jak trudno tak życ... Trzymaj się!
  12. Radison, dzięki za fantastyczny, logiczny wywód, chyba jestes matematykiem (a na pewno pragmatykiem) Podziwiam twoją wnikliwą analizę... Pozdrawiam beautty
  13. Ja też się rzucam i to jak choroba! Ale ponoć to normalne w tym stanie nienormalnym... Najgorsze jest to, że kiedy się obudzę nad ranem, to choćbym nie wiem co robiła, za nic w świecie już nie zasnę... No ale to typowe w tych stanach nietypowych! Pozdrawiam wszystkich> B.
  14. dziewczyny, zazdroszczę wam tak wyrozumiałych partneróe... Kama - współczuję Ci, wiem co odczuwasz i jak musi Ci być ciężko... To straszne, że najbliżsi ludzie nie rozumieją tego, co dzieje się z osobą znewricowaną, a może nie chcą zrozumieć. Idą na skróty i mówią, że to "histerie, egotyczne fanaberie i zbytnie skupianie się na sobie"... Znam to. B.
  15. Kama, nie martw się, ja też tak robię! Najgorsze jest to, że sama nie wiem, kiedy zaczynam. Dopiero, kiedy ktoś zwróci mi uwagę, zaczynam zdawac sobie sprawe z tego, co robię...
  16. Drogi listonoszu, jesteś optymistą! żyjemy w kraju "demokratycznym"... Ja tez mam nadzieję, że Marci z pracy nie wywalą, ale ogólnie rzecz biorąc, nerwica i depresja w pracy nie jest mile widziana, co tu owijać w bawełnę... Masz racje, na zachodzie już jest inaczej, oni chyba są bardziej przyzwyczajeni do tematu, u nas to jeszcze raczkuje, chociaż na skutek dobrej reklamy społecznej to podejście zaczeło się zmieniać. I oby tak dalej!
  17. irku, dzieki za miły post, pozdrówka! B.
  18. Owszem, to psychotrop, w dodatku uzależnia, człowiek łazi jak pijany a nawet jak po lobotomii! Odstaw to cholerstwo, bo to strrraszne świństwo, chyba dla powaznych psychopatów, a nie dla neurotyków z nerwicą lęową. pozdr B.
  19. Napiszcie, czy zażywając Persen można prowadzić samochód? Chyba nie, co? Choć jedna moja znajoma bierze i codziennie jeździ, mówi, że ją to wycisza, ale nie ogłupia. Co o tym sądzicie? beautty
  20. Wiem coś o tym, ja też tak z grubsza mam! Porządkowanie i dążenie do symetrii mnie wykańcza! A inaczej nie potrafię! B.
  21. mam depresję i to głęboką... No to ładnie, a miałam nadzieję, że najgorsze minęło...
  22. Masz depresję - po objawach, które opisałeś można postawić taką "diagnozę". Masz również natręctwa, ale nie piszesz, jakie. Piszesz za to, że nie masz lęków i niczego się nie boisz. Lekki błąd w rozumowaniu. Skąd by się zatem wzięły te natręctwa? One do czegoś cię zmuszają, o czymś każą zapomnieć, każą "zakląc" niechcianą rzeczywistość. Jeszcze swojego lęku nie rozpoznałeś, to wszystko u Ciebie chyba jest jeszcze dość świeże i na razie rozgrywa się na poziomie podświadomości. I życzę Ci, by na tym się skończyło! Bea
  23. Listonoszu drogi, nie bój się wracać do pracy! Kto nam przyniesie miłe kartki znad morza i listy od ukochanych??? A tak na poważnie to rozumiem problem, ale chyba prawie każdy odczuwa lekki niepokój przed powrotem do pracy po urlopie... Zawsze jakis stres temu towarzyszy, ja też tak mam! pozdrawiam Cię! B.
  24. Mam taki problem od jakiegoś czasu: przestrzeń wokół mnie musi byc uporządkowana! Przy czym nie chodzi mi o jakieś bzdurne wyfroterowane podłogi i wyszorowane okna! Kurz mi mało przeszkadza, przeszakdza mi natomiat bardzo (cztaj: uniemożliwia przebywanie w danym pomieszczeniu) ogólny nieporządek i porozrzucane rzeczy, a nawet piloty od TV, video i DVD nie ułożone "pod kreskę". Tak samo zmięte serwety, zawinięte firanki, niedbale (krzywo) odsunięte zasłony, ciuchy rzucone na fotel w nieładzie. Nie zyskam spokoju, dopóki firanek nie poprawie, serwety nie wyprostuję, ciuchów nie złoże w kostkę, a innych rzeczy nie odłożę lub choć nie upchnę w niewidoczne miejsce. Mój mąż mówi, że jestem nienormalna i stosuje mi terapię szokową: celowo coś zostawia w pokoju i nie pozwala tego sprzątać. Jakich ja wybiegów używam, żeby dopiąć swego!... Jeśli mi się nie uda, nie jestem w stanie siedzieć w pokoju i patrzeć na to, a jeśli cel zrealizuję, czuję błogie ukojenie... Pozdrawiam wszystkich neurotyków!
  25. Droga Kamo, chyba upraszczasz problem... To nie listonosza się boisz tylko efektów czegoś, co może skutkować złymi wiadomościami i listami poleconymi z różnych strasznych instytucji. Musisz chyba uporządkować swoje życie, a lęki "pocztowe" miną. Wiem, że nie jest to proste, ale innego wyjścia chyba nie ma... Pozdrawiam, Beautty
×