Skocz do zawartości
Nerwica.com

uzależnienie jako środek zastępczy w chorobie


stracony

Rekomendowane odpowiedzi

Tak sobie leżę i dumam. Nałogowo obstawiam zakłady sportowe. W zasadzie to spędzam większą część wolnego czasu na czynnościach z tym związanych czyli analizowaniu, czytaniu for, oglądaniu spotkań. to jest moja zabawa, dzięki temu mogę się wyłączyć z bieżących realnych i tych wyimaginowanych problemów.

Ponieważ traktuję to jako zabawę i to już od... 5 lat (ale zleciało ) WIEM, że z moją wiedzą i szczęściem nie mam się co za to brać poważnie więc nie wydaję dużo, w przeliczeniu ze 3 paczki tanich papierosów lub inaczej przeliczając wyjście do kina i to w pojedynkę w miesiącu. Na więcej mnie zresztą nie stać. Nie chodzi mi więc o pieniądze.

Staram się ocenić czy tym hazardem sobie szkodzę ( bo jednak nerwy,napięcie, adrenalina) czy wręcz odwrotnie bo nie myślę wtedy o tym jakie moje życie jest beznadziejne, jaki ja jestem beznadziejny i że mam ochotę umrzeć. Przy innych czynnościach nie zawsze jestem wstanie odpowiednio się wyłączyć z depresyjnego myślenia.

W dawnych czasach też miałem uzależnienia, nałogowo czytałem, grałem na kompie czy oglądałem filmy. Teraz to interpretuję jako moją ucieczkę od problemów, może w dużej mierze związanych z dystymią, którą mam od lat a może to jest już moja cecha charakteru.

Są momenty, że złoszczę się na siebie, że się przejmuję za bardzo tym, że coś nie do końca przemyślałem i w efekcie straciłem złotówkę a byłem bliski wygrania 50 zł.

Co o tym myślicie ?

Edytowane przez Gość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Zacznijmy od tego, że każdy człowiek odczuwa naturalną potrzebę "ucieczki" od problemów, od codzienności. Można je sobie realizować na różne sposoby, nie sposób wymieniać. Moim zdaniem wynika to z faktu, że życie się przeżywa, a nie planuje.

Ty nazwałeś to właśnie "ucieczką" co z góry określa jakiś cel i narzuca myślenie w kategoriach czy to jest działanie złe czy dobre. I chyba o to chodzi, że czujesz że robisz coś z pozoru złego (bo wcale nie musi to działać na Ciebie destruktywnie, ale może, to zależy od Ciebie), ale próbujesz się na siłę usprawiedliwiać.

Załóżmy, że ktoś odpowie Ci, że to Cię w jakiś sposób niszczy, że musisz skończyć z hazardem i zająć się czymś innym. Ale no właśnie - czym? Jeżeli to jest dla Ciebie jedyny skuteczny sposób na rozładowanie emocji i masz go pod kontrolą (bo nie zadłużasz się specjalnie, żeby dalej grać) to ciężko znaleźć argumenty na to, że takie działania są złe. Oczywiście zawsze można powiedzieć, że teraz jest ok, ale co będzie za kilka lat? Ale to tylko domysły, nikt nie wie co będzie za x czasu.

Moim zdaniem za bardzo nad tym wszystkim rozmyślasz, ale nie chodzi o to, że mogłeś postawić inaczej (bo to akurat znaczy, że jakoś ogarniasz ten system i starasz się być lepszy) tylko próbujesz na siłę ustawić to wszystko w ramy "dobro" i "zło". Nie ma jednoznacznej odpowiedzi, są tylko Twoje własne odczucia. Jeżeli się złościsz sam na siebie to oznaka, że jesteś ze sobą nieszczery.

W podpisie wypisałeś sobie te wszystkie zaburzenia, ale w tekście napisałeś, że może to być cecha Twojego charakteru. Czyli z góry zakładasz sobie jakieś kajdany, bo ktoś Ci kiedyś tak powiedział, albo o tym przeczytałeś, ale jednocześnie wiesz, że taki jesteś i wcale nie musisz się czuć z tym źle. Może lepiej zastanowić się nad tym co zrobić, żeby zaakceptować siebie i czerpać satysfakcję z życia? Jeżeli hazard Ci pomaga i odgania złe myśli to super, ale jak sam zauważyłeś to jest "środek zastępczy", bo sam go tak traktujesz, więc żeby pomóc sobie musisz sięgnąć głębiej. Możesz zrobić z hazardu sposób na życie, a możesz też go porzucić na rzecz innych zajęć (które automatycznie odrzucasz, ze względu na to, że Ci nie pomagają), możesz robić to i to, ale zanim nie spróbujesz to się nie przekonasz.

Po co to piszę? Żeby nie podawać Ci konkretnej odpowiedzi tylko nakierować Cię na zmianę sposobu myślenia o sobie i o tym co robisz.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

W dawnych czasach też miałem uzależnienia, nałogowo czytałem, grałem na kompie czy oglądałem filmy. Teraz to interpretuję jako moją ucieczkę od problemów, może w dużej mierze związanych z dystymią, którą mam od lat a może to jest już moja cecha charakteru.

 

Nie wiem jak tam u Ciebie, ale wiem, że coraz to nowe "obsesje" (tak je nazywam) są tym co mi ratuje tyłek codziennie. Prawda, człowiek się bardzo angażuje - aż do zapamiętania. Gdy czytam Twojego posta mam własnie przed oczami takie zainteresowanie na granicy pasji.

 

Problem jest jedynie w tym jakiego rodzaju to pasja. Bo np. oglądanie filmów ma mniejsze szanse, żeby skończyć się czymś bardzo złym.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Kefas, dobrze to napisałeś. Całe moje życie jest "środkiem zastępczym" i cały czas to czuję.

Na akceptacje siebie nie mogę liczyć, nawet na antydepresantach to się nie poprawiało. Cały czas czuję presję "marnowanego czasu" choć nie potrafię powiedzieć na rzecz czego ten czas marnuję. Nie wiem co to znaczy spełnić się czy mieć satysfakcję z życia. Nawet będąc chwalonym odbieram to jako przypisywaną mi zasługę na jaką nie zasłuzyłem.

Dlatego pomysł by może skończyć z bukmacherką, ale co zrobić z dziurą jaka po niej zostanie?

Najlepiej spróbować jeszcze raz normalnego życia. Tyle tylko, że cały czas odrzucam od siebie tą możliwość, bo nie mogę dać gwarancji, że mimo szczerych chęci podołam i w rezultacie znów kogoś nie skrzywdzę. Tak, sam siebie osądzam i nie daję takiej możliwości innym. Rozsądniej jest być samotnym aż do końca.....

No i mam od zeszłego roku nową pasję, może nawet to nazwać obsesją. Pokochałem bieganie, chcę biegać! Tyle tylko, że w zeszłym roku zakończyło się to kontuzją. W tym też biegam nawet jak organizm mówi, że już dość. Po powrocie z biegania nachodzi mnie myśl by znów biegnąć i hamuję się jak mogę.

Przy moich gabarytach zapewne bieganie wcale nie jest dla mnie takie zdrowe, ale co tam zdrowie - liczy się tu i teraz. No i jest taki moment po bieganiu, po tym nawiekszym zmęczeniu jak już dochodzę do normalnego stanu, że czuję się inaczej, inny, taki wyrazisty i nieprzytłumiony. Trwa to jednak bardzo krótko.

No i gdzieś z podświadomości wypełzła niedawno myśl, że biegając liczę na zawał, ostateczne rozwiązanie mojego problemu.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Bezpłatną pomoc psychologiczną można uzyskać w Polskim Stowarzyszeniu Psychologów Praktyków na ul. Zamkowej 4/4 w Krakowie.

 

Stowarzyszenie od wielu lat realizuje projekty dotowane przez Krajowe Biuro ds. Przeciwdziałania Narkomanii. W bieżącym roku można skorzystać z bezpłatnego poradnictwa rodzinnego, gdzie otrzymacie Państwo natychmiastową pomoc w odniesieniu do zgłaszanego problemu, oraz interwencji kryzysowych- spotkania trwające przez kilka- kilkanaście tygodni, mające na celu rozwiązanie bieżącego kryzysu emocjonalnego.

 

Wystarczy zadzwonić pod nr 12 422 55 99 w godz. pracy sekretariatu lub pod nr 781 281 448 i umówić się na spotkanie.

 

Więcej informacji na stronie http://www.pspp.pl

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×