Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wróciła...w sumie wcale nie odeszła...


elwe07

Rekomendowane odpowiedzi

Wiem,że długie,ale proszę przeczytajcie....

 

 

Witam! Pisałam już w innym wątku,ale tutaj może bardziej opisze mnie i moje zmagania z chorobą.Z nerwicą pierwszy raz zetknęłam się w 2002 roku...dostałam wtedy strasznego napadu paniki...wtedy nie wiedziałam co to jest...bałam się przeokropnie.Wystąpił u mnie syndrom PTSD po śmierci kumpla...ale jakoś było do 2006 roku kiedy zaczęłam chodzić na studia...wtedy to już było źle...miałam ciągle inne lęki,że mnie coś opęta,że ktoś mnie żywcem zakopie i takie różne.No w i w październiku 2006 roku trafiłam do psychiatry.Dostałam Asentre 50 mg która zaczęła działać na mnie prawie od razu...wtedy wszystko przycichło...żyłam prawie normalnie...zaczęłam jeździć samochodem,pracować i takie tam...oczywiście dalej wszystkim się przejmowałam (od dziecka tak mam) i zawsze twierdziłam,że coś się skończy raczej źle.Do tego dochodziły obniżony nastrój,bóle głowy,kołatanie serca....itd...Ale leki raczej pomagały i dawałam sobie rade...A i jeszcze wspomnę że przed lekami jeszcze chodziłam na terapie indywidualną (z przerwami 2 lata) oraz na terapie grupową....

 

...ale do rzeczy...zdecydowałam,że jadę ze znajomymi na wakacje za granice i zaczęła się jazda.A dokładnie po przeczytaniu informacji,że leków psychotropowych nie wolno brać za granicę.No i zaczęłam się wkręcać,że mnie wsadzą do więzienia gdzieś na zadupiu (za przeproszeniem) że zostanę zapomniana przez świat itd.To jest straszne bardzo chcę jechać na tą wycieczkę,dopóki nie przeczytalam tamtej informacji wszystko było w porządku,cieszyłam się,kupiłam kilka rzeczy na wyjazd i tak dalej.Teraz jestem w kropce ZAWSZE rezygnowałam z rzeczy dla mnie ważnych ze strachu...nie wybaczę sobie jeśli znowu tak zrobie...mimo tego,że tłumacze sobie,że to tylko nieracjonalny lęk.Jadę za miesiąc więc mam mało czasu żeby się ogarnąć i coś zrobić...mam ochotę od tego uciec jak zawsze,ale wiem,że wtedy kolejne lata będę egzystować w domu (brak pracy) i czekać na kolejne lęki...Nie mam pojęcia co zrobić...może macie jakiś pomysł...?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Może weź zaświadczenie od lekarza dla poczucia bezpieczeństwa? Przypuszczam, ze nie bierzesz kilograma psychotropów, nie powinni robić żadnych problemów. Postaraj się o tym nie myśleć (aż głupio się czuję pisząc takie banały...) po prostu na ile to możliwe staraj się nie nakręcać, pomyśl sobie jak będziesz się czuła jak już dotrzesz na miejsce :) trzymam kciuki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dasz radę. Poza tym ja bym się nie przejmował tymi lekami. Powiedz kto Cię będzie sprawdzał i przeszukiwał?

To by była totalna bzdura jak dla mnie... Jedziesz odpocząć i będą Cię trzepać na granicy? Daj spokój ;)

moja mama jechała na Chorwację i miała ze sobą 4 różne opakowania prochów i nic się nie działo ;)

więc nie wkręcaj sobie :smile:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

To ja mam chyba jakaś podwójną nerwicę,bo ja zawsze tak przeżywam jak mam zrobić coś nowego...mam wrażenie,że to jest składowa różnych moich cech charakteru czyli wrażliwość (lub nadwrażliwość),pesymizm,chęć trzymania wszystkiego pod kontrolą,ambicja(lub jej przerost) i parę innych rzeczy,które chyba nie do końca są mi świadome.

 

Jestem naprawdę wściekła na siebie,że zaczęłam brać te leki-jedna mała,biała głupia tabletka ma być wyznacznikiem mojego być albo nie być,mojego zdrowia,samopoczucia,wartości?Wtedy nie widziałam innego wyjścia,albo nie chciałam go widzieć a teraz naprawdę wolałabym rzucić to dziadostwo...i wmawiać sobie,że dam radę bez tego...

 

Poza tym druga opcja jest taka,że nerwica jest doskonałą wymówką żeby ludzie wzięli odpowiedzialność za moje życie...wiem to jest chore,ale tak mnie nauczono.Że nie potrafię stanowić sama o sobie.Poza tym brak pracy też mi nie ułatwia i spirala się nakręca...

 

Muszę jechać...chce...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

a wiesz, że jeśi zrezygnujesz z wyjazdu, to tak naprawdę nic się nie stanie:) pozwól sobie dokonywać wyboru, usiądź i zastanów się czy ten wyjazd to twoja wolna decyzja czy naprawdę chcesz jechać..a z drugiej strony pomyśl, że jeśli nie dasz rady to nic się nie stanie, człowiek jest słaby i często się łamie, nie zadręczaj się:) wszystko będzie dobrze:))) a jeśli zdecydujesz się jechać to spróbuj się jakoś zabezpieczyć, tak jak kolega pisał weź zaswiadczenie od lekarza, pomyśl, że zawsze możesz wrócić do domu, poza tym będziesz z bliskimi ludźmi:) w każdej chwili będziesz mogła wsiąść w samolot, auto czy cokolwiek innego i wrócić do domu, poza tym wiele osób cierpi na NL i zwiększa się świadomość społeczna występowania 'czegoś' takiego i ludzie są coraz bardziej wyrozumiali i uwierz mi będziesz bezpieczna gdziekolwiek nie będziesz:)))))))) trzymam kciuki:)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ale ja nie chcę rezygnować z czegoś na czym mi zależy bo mam nerwicę...Zawsze tak robiłam i zawsze miałam później o to,żal do siebie...Wiem,że mam wybór,ale tak naprawdę nigdy nie będę wolna jeśli po raz kolejny dam się złamać.Przecież nie jadę k****a na skazanie tylko po to żeby coś zobaczyć,żeby pobyć ze znajomymi.Żeby cieszyć się życiem...Każdego z nas spotkały rożne złe rzeczy w życiu,ale to nie znaczy,że trzeba się położyć i czekać na śmierć...Ja wiem,że to teraz wygląda jakbym tłumaczyła to sama sobie,ale chce myśleć logicznie.Ok,nerwica mi to skutecznie utrudnia,ale przecież swój rozum mam.Trzymajcie za mnie kciuki proszę Was!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×