Skocz do zawartości
Nerwica.com

Bliscy sprawcą mojej depresji...


Gość ina.

Rekomendowane odpowiedzi

z tym dawaniem upustu emocjom to fakt. od razu lepiej się poczułam :)

u mnie w rodzince jest troszkę inaczej. nie pamiętam żebym kiedyś usłyszała od rodziców że mnie kochają, czułości żadnych też nie pamiętam. ale mam to gdzieś. W pewnym momencie było mi to potrzebne i przeszkadzało mi że są tacy zimni, ale teraz już nie. Oni za wszelką cenę starają się omijać temat mojej choroby, nic nie robią żeby pomóc, tylko ciągle słyszę że się o mnie martwią. doprowadza mnie to do szału. co komu po ich martwieniu?? mam przez to jeszcze większe poczucie winy. ja nawet nie chcę od nich pomocy , wystarczy żeby nie przeszkadzali. to głównie ja sama uważam się w tym domu za wariatkę (chyba, nie wiem dokładnie bo u nas w domu się nie rozmawia - chyba że o pierdołach), bo jakimś dziwnym trafem zawsze ja nie mam racji i doprowadzam do awantury. Awantura jest zawsze kiedy zaczyna się rozmowa na jakiś powazny temat.

Nie chcę żeby ktoś myślał że moja matka to jakiś potwór, ona jest strasznie naiwna i każdy kto chce może jej wleźć na łeb. moja mama chce żebym zawsze ustępowała w sytuacji konfliktowej (np. z moją siostrą i jej facetem - ale to długa historia, będąca przyczyną wszelkich spięć w mojej familii), ale ja w zyciu nie ustapię jeśli jestem przekonana że mam rację. Jej sie to nie podoba i jest jak jest. Własnie teraz nie rozmawiamy ze sobą. Zgodnie ze schematem sytuacja niedługo się ustabilizuje i zapanuje sztuczny spokój. Na szczęście rodzina mojego męża stoi za mną murem. pozdrawiam i dzięki za wysłuchanie

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Czarownica, jeśli masz możliwość, to się wyprowadź.

Ja też miałam podobną sytuację w domu. Mogłabym dużo napisać na ten temat. Ale odkąd brat poszedł na swoje, a rodzice wybudowali dom i przeprowadzili się (tak, tak przegoniłam wszystkich) jest lepiej. Zaczęłam patrzeć na wszystko z dystansem. Teraz potrafię szczerze pogadać z mamą i rozumiemy się. Dopiero teraz tak naprawdę poznałam moich rodziców i dowiedziałam się, dlaczego kiedyś mieliśmy tak wielkie problemy z porozumiewaniem się. Poprostu nie potrafiliśmy wyrażać swoich uczuć. Moi rodzice nie potrafili więc ja też się tego nie nauczyłam. Ale teraz jest już dobrze, nikt nikomu się w życie nie *******. Nie ukrywam, że mi pomogła terapia. Jestem bardziej asertywna. Jestem pewna, że Ty tez znajdziesz jakieś dobra rozwiązanie. Pozdrawiam.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiesz czasami lepiej jest ustąpić, nie wtrącać się. Wiem, że to trudne, bo ja sama mam długi język i kiedy ktos mnie wkurzy to potrafie dobitnie komus cos powiedziec. U mnie nigdy nie bylo milosci ze strony ojca, matka znerwicowana tez dala mi sie we znaki. A teraz....no cóż moja matka zrzędzi, że nie chodzę do lekarza, zrzędzi, że kazdy powinien chować buty do szafy, zrzędzi, zrzędzi, zrzędzi....a ostatnio mi powiedziala ze o mnie walczy zebym wyzdrowiala.....hehehehe to chyba jakiś żart...ja sie wykańczam przez nia psychicznie a ona mi pierdzieli te farmazony????to juz wole zeby miala wszystko w tylku jak moj ojciec przez cale moje zycie. Ja staram nauczyc sie ich olewac, staram sie usamodzielnic i sie wyprowadzic, wykorzystam ich chociaz pod wzgledem finansowym, niech mi daja na studia, moze w tej kwestii chociaz sie sprawdza. Ty postaraj sie tak samo, olewaj ich, kiedy bierze cie złość i masz ochote kogos zabic....to zacisnij zeby, odwroc sie i poprostu odejdz....wiem to cholernie trudne, bardzo, bardzo.....ja nad tym pracuje i mam nadzieje ze mi sie uda. Życze Ci tego samego, sciskam mocno, Aska.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

wiem, że masz rację. naprawde się staram czasem nie dać się wyprowadzić z równowagi ale to bardzo trudne i.... wybucham. sama jestem na siebie zła za to. Będzie dobrze -musi. następnym razem jak się wścieknę to przysiądę sobie tu na forum i poczytam. to mnie uspokaja - w ten sposób oszczędzę sobie i reszcie nerwów. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Rodzice to potrafią skopać jeszcze leżącego ;) a najgorsze jest chyba to, że robią to nieświadomie. Moja matka też ciągle zrzędzi i czasami to mialabym ochotę ją uciszyć. Kiedy staram się być obojętna i nie wdać się w awanturę, oskarżają mnie o totalny wyjebalizm i traktowanie domu jak hotelu. Gdy puszczą mi nerwy, od razu jest, że chamstwo ze mnie wyłazi każdą stroną.

Czasami tylko bym chciała żeby rozumieli gdy mówie do nich zostawcie mnie w spokoju i spasowali trochę.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co?? a ja sie dzisiaj prawie poplakalam ze smiechu, bo wlasciwie to nie wiadomo czy tu plakac sie czy smiac. Sniło mi sie, ze jestem u siebie w pokoju a w przedpokoju łazi moja matka i cos tam zrzedzi ze jej sluchac nie moge. Ja nie wiem, w snach zrzedzi, w rzeczywistosci zrzedzi....chyba jak umre to w koncu bede miala swiety spokój. Dobrze ze jest to forum.....pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

fajne masz sny - tylko pozazdrościć hehe. moja mama na szczęście nie jest zrzędą ale ma inne dokuczliwe wady - ale to jak każdy.

wczoraj całkowicie mi odbiło i zebrało mi sie na szczerość. wszystko jej powiedziałam co do niej mam i co mi dokładnie jest. czuję się jak osioł, ale atmosfera się oczyściła. wkurza mnie ze ktoś zobaczy moją słabość, bo do tej pory to wiedzieli o mojej nerwicy itd. niewiele, a teraz jak się wywnętrzyłam to moja maska silnej i wrednej się już nie przyda. najgorzej się boję że zaczną mnie żałować i obchodzić sie ze mną jak z jajkiem. ale może przestana mnie przynajmniej dobijać.

jakoś to będzie - może lepiej a może gorzej. już sama się mieszam w tym wszystkim. pozdrawiam i lecę robić sernik. matko - zamieniam się w kurę domową :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Właśnie sie nie poprawiła........ wymyslili sobie jakas głupia wymówke, że prowadza ksiegowosc na tym kompie i ze jak cos sie stanie to bedzie klappa, tylko ze ksiegowosc jst na osobnym dysku a moj ojciec korzysta z kompa i oglada Bog wie jakie strony i zapewniem ze nie zwiazane z firmą. Coio za cholerna obłuda. Musze konczyc, łaskawie dzis mi pozwolili usiąść na 5 min na kompa, cala sie trzese kuffffffffa. Zamkneli mnie jak zwierze w klatce, nie wytrzymam. Poprostu....

 

[ Dodano: Nie Lis 26, 2006 4:45 pm ]

dobra, szoker........pozwolili mi pogadać na gg......znalazłam sobie wymówkę....a tymczasem siedze tu na forum. Starsi pojechali na Bielany więc trochę ich nie będzie, cooooool. Mogę się wypisać przynajmniej kuźwa, ile ja mam lat do cholery, żeby mnie tak traktować, czuje sie jak jakas 11 letnia gówniara, co tu zrobic zeby sie od nich wyprowadzic, grrrr....

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie rozumiem co twoi rodzice chcą przez to osiągnąć - mam nadzieje że oni to wiedzą :). Moja matka (jeśli ją to obchodzi) powinna się cieszyć że się tu udzielam. Po tym jak przestałam mieć chęć na rozmowę z kimkolwiek, bo stwierdziłąm że jestem głupia, ciemna, do niczego się nie nadaję, nikt mnie nie lubi i właściwie to nie mam nic do powiedzenia (więc dlaczego ktoś chciałby ze mną gadać) postanowiłam się przełamać i napisać coś tu. Wcześniej nie nawet na gg nie chciałam rozmawiać. Przy takiej rozmowie prędzej czy później wyłaziły ze mnie moje żale i potem czułam się jak buc że psuje komuś humor moim marudzeniem. Już jest lepiej. Powoli odzyskuję trochę wiarę w to że coś jestem warta. Pozdrawiam

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Wiecie co...mialam dzis bardzo powazna dyskusje z ojcem. W rezultacie wyszlo na to ze nikt nie jest idealem, ze moje choróbska wziely sie z powietrza a nie z ich wychowania i dalej jest jak jest......i dodam, świete słowa: "Mój pokój, moją twierdzą"

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tez tak mialem z moja matka zawsze ja bardzo kochalem ale wytrzymac z nia bylo trudno.od chwili kiedy przychodzila z pracy buzia jej sie nie zamykala,ja niemialem swojego pokoju to wiekszosc czasu spedzalem u znajomychzaby tylko jej unikac!!od prawie 5 lat nie mieszkam z rodzicami wyjechalem za granice i powiem ci jedno mimo tych wszystkich klutni wyzwski i szarpanin z nia to do niej sie zwrocilem z problemami to ona stara sie mnie zrozumiec i postawic w mojej sytuacji to ona potrafi naprawde wspolczuc!!!wiesz pzychodzi taki czas w naszym zyciu ze nasi rodzice robia sie naszymi przyjaciolmi !!! musisz przez to przebrnac mala nie ma bata!!!buziaki i powodzenia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tylko, że widzisz, moja matka ględzi mi od dzieciństwa.....odkąd pamiętam, mam na nia uczulenie. Dziwi się kiedy cos powie a mnie szlag trafia na sam dzwiek jej głosu.... jak mnie wychowała taką ma teraz córkę, z zaburzeniami nerwicowymi i depresja......Wiem ze mi kiedys pomoze......ale w jednym nie moze....w powrocie do zdrowia.pozdr serd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Haha, ale się dzidsiaj ubawiłam. Wsumie nie wiedziałam, czy śmiać się czy płakać, ale i tak mam beke. Padło pytanie (od mojej matrony), czy moja depresja nie jest spowodowana sektą. Czy może jakihś satanistów nie spotkałam :lol: Czasami wydaje mi się, że jestem w jakimś filmie. Wszystko jest nierealne i dziwne. A najgorsze, że reżyser słaby i obsada przeciętna. Horror kategorii D :lol:

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Pewnie tak :) ale śmiać mi się chciało z niej. Na swój sposób była urocza, jak teraz o tym pomyśle. Wogóle te sposoby leczenie rodziców są hmmm... jak by to określić, mało celne. Ale może to wynika z ich niewiedzy? W każdym bądź razie, mój tata zaczął zmasowaną akcję- chyba wymyślił nową terapię pomarańczowo-czekoladową. :) Nie sądzę, żebym długo wytrzymała na niej.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Nie no przynosi i niby zacheca, że dużo magnezu :lol: Ale i tak wychodzi na to, że jem pomarańcze bo lubię, a czekolade on zjada, bo to straszny łasuch. Także, prawie jak terapia rodzinna ;) A co do tego starania, to no powiedzmy... dzisiaj może troche przejrzeli na oczy i zaczęli bardziej poważnie traktować mnie.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×