Skocz do zawartości
Nerwica.com

Nowa


M.

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć. Użeram się ze sobą od dłuższego czasu. Mieszkam w małym mieście, więc nie mogę się odważyć, żeby pójść do kogoś mądrego po poradę. Właściwie to nie wiem czy naprawdę potrzebna jest mi jakaś fachowa pomoc czy może się tylko pieszczę i to z czasem przejdzie. Trzy lata temu straciłam radość . Przez dwa lata sama się dołowałam , nie mogłam przebaczyć mężowi, że kolejny raz mnie zawiódł (Przez 17 lat pił, od trzech nie pije - powinnam być w skowronkach) , obiecując coś (ważnego) i nie dotrzymując słowa. Od kilku miesięcy już nie pił, więc to niedotrzymanie obietnicy kompletnie zwaliło mnie z nóg - zaczęła jątrzyć się we mnie niechęć, każda bliskość to totalna niechęć do niego - i w tym wszystkim ja w masce, czyli niby wszystko jest OK - w rzeczywistości dwa różne światy - poczucie wyobcowania, braku swojego miejsca na świecie. Mniej więcej rok temu przeczytałam artykuł o wybaczaniu - wreszcie uświadomiłam sobie, że niszczę sama siebie, że muszę wybaczyć sobie i jemu. Pomogło. Ten rok był dużo lepszy- jednak moja radość gdzieś się przyczaiła, a ja nie potrafię zbliżyć się do niego - ciągle jest jakiś teatr, w który sama gram. Jestem dobrą żoną, daję z siebie wszystko, jestem super pracownikiem ( moja pani dyrektor jest zachwycona)- ale czy to jestem ja ?

W lipcu umarła moja mama. Musiałam się trzymać, żeby pozałatwiać wszystko (moja siostra zupełnie się załamała, a tatuś jest chory) i pocieszać ich. Jednak sama wpadłam w taki dół, że nie potrafię się z niego wygrzebać. Na zewnątrz wszystko jest w miarę - płaczę, jak nikt nie widzi (nawet płakać wstydzę się przy moim mężu czy przy kimkolwiek innym- muszę się schować), ale w rzeczywistości rozpadam się na kawałki. W każdej chwili pęka mi serce, nie mogę się wziąć za rzeczy, które muszę zrobić (terminy)- siedzę jak ten matoł i nie mogę zacząć pracować. Nienawidzę siebie. Nie jem, tylko żrę. Od lipca przytyłam 6 kilo- przestaję się mieścić w spodnie. Boję się jeździć po mostach, tydzień temu znajomy zabrał nas busem na wycieczkę - całą drogę mało nie umarłam ze strachu - wysoko, szybko jechał - chociaż sama jeżdżę codziennie samochodem i się nie boję. Ogarnia mnie paniczny strach, jak moje dzieci (16-19) gdzieś pójdą , a ja usłyszę syrenę karetki - od razu widzę któreś nieżywe na ulicy (ale ten strach mam od wieków).

Właściwie, to nie wiem po co się tak rozpisałam. Chyba nie byłabym w stanie nikomu tego powiedzieć. Nawet nie wiem czy mi lżej. Właściwie to nie. Ale dzięki za taką możliwość

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

:( Witaj!!Niewiem co Ci napisać,może to ,że jesteś dzielną kobietą,wspaniałą matką!!!Potrzebujesz pomocy czemu nie udasz się z tym chodzby do ogólnego lekarza?Boję się o Ciebie,że jak teraz ktoś Ci nie pomoże wpadniesz w większego doła,a przecież masz dla kogo żyć chodżby dla dzieci!!!Nierozumiem czemu nie odejdziesz od męża??Tak bardzo kochasz człowieka który cię niszczy??Jeżeli czujesz niechęc do niego jak mozesz z nim żyć?Myslisz ,że znajdziesz w nim oparcie jeśli cos ci się stanie??Tacy ludzie jak Twój mąż potrafią zniszczyć radośc życia w drugim człowieku :( Pozdrawiam Cię mocno i napisze -walcz,niedaj się jesteś ważna,i też masz prawo żyć i z tego cieszyć się!!!!!!!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki, Limbo. Mój mąż ma tylko mnie i w sumie jest bardzo dobry. Dużo mi pomaga, jest pracowity, trzyma się i nie pije - problem tkwi we mnie. To ja nie potrafię dać tego, co powinnam. Wcale nie jestem wspaniałą matką. Jestem beznadziejna. Spróbuję gdzieś pójść - może w innym mieście. Dzięki

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Witaj! Limba ma absolutna racje-powinnas poszukac pomocy. Nawet male problemy, jesli dlugo je tlamsimy w sobie moga bardzo zaszkodzic. A Ty tlamsisz w sobie coraz wiecej i to,wg. mnie, powaznych problemow. Nikt na dluzsza mete nie poradzi sobie sam ze wszystkim. Zwroc sie o pomoc do fachowca, chociazby w innym miescie. Powodzenia!

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jestem beznadziejna

Nie nie jesteś beznadziejna!!!Nigdy tak o sobie nie myśl.Może jesteś chora, wyczerpana, zmęczona życiem-bo czasem faktycznie potrafi dać nam nie żle po dupsku.Jesteś napewno wspaniałą matką,martwisz się o swoje dzieciaki!!!!!Myślę,że byłaś bardzo dzielna po śmierci swojej mamy.A teraz cóż jest Ci ciężko,coś cię wreszci przerosło....Ale nie martw się jak trafisz na dobrego wyrozumiałego lekarza - napewno Ci pomoże.Wierzę ,że dasz radę i trzymam za ciebi kciuki ;) Jeszcze zaświeci dla ciebie słoneczko,tylko proszę poszukaj pomocy,kogoś kto Cię wysłucha. :D I bardzo dobrze,że przytyłaś!Ja jestem bardzo chuda i niestety ,nie przytyje,już chyba nigdyyyy :(:(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

M.Witaj....przeczytałam Twój post i dziwnie sie poczułam :? ,nie wiem dlaczego....sama nie wiem :roll:

Może dlatego że się obwiniasz za wszystko (a ja pocichu mówię Ci -NIE!...NIE MOżESZ)

Najgorsze jest to że robię to samo...choc myśle ze bezpodstawnie...psycholog powiedziała mi że chciałabym byc perfekcjonistką w każdej dziedzinie życia ,choc ja tak nie uważam :!:

M,ja z leczeniem czekałam rok ,i to myśle był ROK za dużo.....uwierz ,lekarz Ci pomoże ,nie daj się wpędzic w coś gorszego ,a od lekkiej depresji do WIELKIEJ naprawde niedaleka droga.

Ja lecze sie ponad rok,(nerwica lękowa z agorafobią),jest lepiej choc nie jest to to czego bym pragnęła....ale myślę że potrzeba czasu.

M....proszę ....idź najpierw do psychologa..ewentualnie pokieruje Cię dalej.a możliwe ....tak myślę że takie rozmowy Ci pomogą,

Dla mnie rozmowa z najlepsza przyjaciółką nie zastąpi specjalisty,uwierz mi. :smile:

M..trzymaj się cieplutko..i napisz czasem co u Ciebie..

Pozdrawiam.gusia :P:P:P

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Wam wszystkim. Roztopiłam się, czytając wasze odpowiedzi. Gusiu, ja też wszystko muszę zrobić lepiej niż ustawa przewiduje, bez względu na koszty.

Byłam dzisiaj u psychiatry. Jakoś to przeżyłam. Depresja pod tytułem spóźniona żałoba. Dostałam Stimuloton i doraźnie Afobam. Jutro łyknę pierwszy raz. Boję się tylko, czy będę mogła normalnie pracować (muszę).

Jeszcze raz dzięki za serce.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

M.Cieszę się że się zdecydowałaś :P

Ja również biorę stimuloton(coprawda od dwóch dni),bo wcześniej brałam lexapro.,i też doraźnie benzo(Ty abofam,ja alprox)

Nic się nie martw,będziesz pracowac normalnie,myśl pozytywnie.

Ja w pierwszy dzień po stimulotonie czułam się troszkę dziwnie ,ale dzisiej w zasadzie już ok. :D

Trzymaj się.Pozdrawiam.gusia

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×