Skocz do zawartości
Nerwica.com

Wszystko wróciło


milka

Rekomendowane odpowiedzi

Dawno mnie tutaj nie było, bo czułam się w miarę dobrze. Ale teraz znów jest bardzo źle. Jestem totalnie zdołowana. Początkiem stycznia zmarła moja Mama, kilka dni temu mąż mojej kuzynki...I znów boli mnie serce, nie mogę spać, kręci mi się w głowie, mam mrowienia całego ciała, ogólną słabość, bóle głowy, żołądka, wzdęcia, zaparcia, biegunki. I nie daje mi spokoju myśl, że i ja pewnie niedługo zejdę z tego padołu. Do pracy nie chodzę, byłam na L4, ale mnie "uzdrowili". Moja wydajność jest zerowa, a to co dawniej sprawiało radość gdzieś uleciało i do dawniej ulubionych czynności dziś zwyczajnie muszę się zmuszać. Kompletnie nic mnie nie cieszy. Już dłużej tak nie mogę...Chodzę regularnie do psychiatry, biorę leki i to cholerstwo ciągle wraca.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

nie wiem co to znaczy stracić kogoś bliskiego, ale zapewne jest to straszne przeżycie.

 

Nie będę mówiła że będzie dobrze, bo to marne pocieszenie, napewno z czasem będzie lepiej.

 

Chodzisz do psychiatry, masz leki, a co z psychoterapią? uważam, że w takim przypadku byłaby wskazana.

 

Trzymaj sie cieplutko.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

pewnie to żadne pocieszenie ale trzeba to po prostu przeczekać, też mam za sobą śmierć taty i wiem że to okropne, minęło już kilka lat on czasem nadal mi sie śni, bardzo mi go brakuje i pamiętam że strasznie zaczełam sie bać moja mama też umrze niedługo i ja zostane sama, sprawdzałam w nocy czy oddycha, nie puszczałam jej nawet do sklepu samej, pomogła mi psychoterapia tobie też polecam... powtórze sie jeszcze raz to po prostu trzeba przeżyć, musi minąć dużo czasu niestety... trzymaj się

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Psychoterapia ! No cóż. Próbowałam, ale ja do cholery chyba nie umiem się otworzyć. A może boję się, że ją stracę (moją nerwicę), a przecież jest ze mną już tyle lat. Nie mogę powiedzieć, że ją znam, bo bywa podstępna i jak już poznam jakiś objaw i oswoję się z nim, to ta "przywala" we mnie kolejnymi objawami i znów rzuca mnie na mordę. Myślałam, że sama z tego wyjdę, ale niestety. Za kilka dni idę do psychiatry i zapytam o możliwość włączenia leczenia psychoterapeutycznego, może w końcu trafię na kompetentną osobę, może otworzę się.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dawno mnie tutaj nie było, bo czułam się w miarę dobrze. Ale teraz znów jest bardzo źle. Jestem totalnie zdołowana. Początkiem stycznia zmarła moja Mama, kilka dni temu mąż mojej kuzynki...I znów boli mnie serce, nie mogę spać, kręci mi się w głowie, mam mrowienia całego ciała, ogólną słabość, bóle głowy, żołądka, wzdęcia, zaparcia, biegunki. I nie daje mi spokoju myśl, że i ja pewnie niedługo zejdę z tego padołu. Do pracy nie chodzę, byłam na L4, ale mnie "uzdrowili". Moja wydajność jest zerowa, a to co dawniej sprawiało radość gdzieś uleciało i do dawniej ulubionych czynności dziś zwyczajnie muszę się zmuszać. Kompletnie nic mnie nie cieszy. Już dłużej tak nie mogę...Chodzę regularnie do psychiatry, biorę leki i to cholerstwo ciągle wraca.

 

Hej,

 

a ja paradoksalnie napiszę Ci, że wszystko będzie dobrze. Wbrew pozorom sytuacja, jaka wyłania się z Twego postu, nie jest beznadziejna. A tak Ci się pewnie wydaje. Może uda mi się wlać trochę optymizmu w Ciebie.

 

Dlaczego tak piszę? Bo przyznałaś sama, że dawno nie odwiedzałaś forum nerwica, bo czułaś się w miarę dobrze. To jest pozytywna wiadomość - że sobie radziłaś w życiu i nie czułaś się źle. Druga optymistyczna wiadomość jest taka, że Twoje pogorszenie samopoczucia nie pojawiło się "samo z siebie". Jest konkretna jego przyczyna - śmierć Twojej Mamy. Moim zdaniem jest to całkowicie zrozumiałe, "normalne", by się czuć po takim wydarzeniu beznadziejnie. Każdy to przeżywa oczywiście inaczej, lecz w miarę zrozumiałe jest, że w takiej sytuacji może nastąpić nawrót nerwicy czy depresji. Więc - choć pewnie tak nie myślisz - podkreślę jeszcze raz, Twoja reakcja na stratę Mamy jest w miarę zrozumiała i "normalna".

 

Myślę, że zgodnie z oklepanym porzekadłem - czas leczy rany. Większość z nas zderzy się prędzej czy później ze stratą bliskiej osoby (rodziców). Nic na to nie poradzimy. Po prostu trzeba przeżyć ten okres żałoby. Po jakimś czasie człowiek "wraca" do życia. Więc żałoba jest okresem ważnym, lecz przejściowym!

 

Zwróć tylko uwagę, by to - jak napisałem wyżej - w miarę zrozumiałe, przejściowe pogorszenie się kondycji psychicznej nie miało trwałych konsekwencji. Chodzi mi tu o pracę. Zadbaj byś jej nie straciła, nie pogorszyła tam sobie stosunków itd.

 

No i pomyśl o psychoterapii. Może mieć ona dwa skutki - natychmiastowy i długofalowy. Ten pierwszy polega na tym, że będziesz mogła się "wygadać", wyrzucić z siebie wszelkie uczucia i refleksje związane ze stratą Mamy. Długofalowy jest taki, że po prostu poznasz siebie lepiej, co powinno uczynić Cię szczęśliwszą osobą.

 

Podsumowując mój długaśny post - nie bój się. Twój nawrót objawów jest zrozumiały. Najpewniej z czasem objawy znikną, kiedy po okresie żałoby wróci spokój ducha.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×